Po tragicznej śmierci męża Maria Skłodowska-Curie poświęca się pracy. Jednak opinię publiczną bardziej interesuje jej życie prywatne.
- Aktorzy: Karolina Gruszka, Arieh Worthalter, Charles Berling, Izabela Kuna, Malik Zidi i 15 więcej
- Reżyser: Marie Noelle
- Scenarzyści: Marie Noelle, Andrea Stoll
- Premiera kinowa: 3 marca 2017
- Premiera DVD: 6 listopada 2017
- Premiera światowa: 9 września 2016
- Ostatnia aktywność: 29 marca
- Dodany: 5 listopada 2016
-
Podobnie jak w "Jackie" postać nadzwyczajnej kobiety została sprowadzona do bycia obok mężczyzny. Noelle nie udało się wykorzystać potencjału drzemiącego w biografii Noblistki.
-
Staje się miejscami obrazem mało czytelnym, na pierwszy rzut oka chaotycznym. Zaś przesunięcie akcentów z dokonań naukowych na jej życie prywatne i emocjonalne powoduje, że w gruncie rzeczy jest to portret kobiety jakiejkolwiek, a nie biografia Marii Skłodowskiej-Curie.
-
Całości brakuje nie tylko lekkości, ale i spójności. Opowieść sprawia wrażenie chaotycznej, wiele scen niewiele wnosi do opowieści, pełni rolę artystycznych wtrętów bądź wręcz pięknych, lecz pustych obrazów.
-
Gruszka odgrywa Skłodowską, ale w żaden sposób nie zachwyca. Wszystko jest na miejscu, ale nic w tej roli nie oczarowuje.
-
Olśniewa reżyserskim wyczuciem, artystyczną wizją, sprawną realizacją i atmosferą.
-
Dla tych, którzy lubią bardzo tradycyjne kino.
-
Choć może nie jest to film wybitny, to jednak pani reżyser udało się zgrabnie pokazać, że inteligencja może być seksowna.
-
Jeśli czekaliście na dobrą historię o świecie chemii, emancypacji kobiet, walki ze swoimi słabościami, to lepiej czekajcie dalej, w moim odczuciu nie opłaca się tracić nie tylko pieniędzy, co po prostu swojego czasu.
-
Jestem wdzięczna, że produkcja w pewnym sensie "odbrązowiła" życiorys naukowca, ukazując w Marii człowieka takiego jak my.
-
Raczej zawodzi na poziomie konceptu to już nie można tego samego powiedzieć o wykonaniu. Wnętrza, kostiumy, scenografia - wszystko wygląda jak należy.
-
Nijaki i zbyt bezpłciowy film, by choć trochę porwać widza tą biografią wielkiej uczonej.
-
Pomijając niedociągnięcia scenariusza i wyczuwalne niezdecydowanie twórców, w którą stronę film powinien pójść, seans Marii Skłodowskiej-Curie zaliczam do udanych i co również ważne, zwyczajnie przyjemnych.
-
Świetnie wyważony film, delikatny i mocny jednocześnie.
-
Średnia i nierówna produkcja, charakteryzująca się niespełnionym potencjałem.
-
Przyzwoicie zrealizowany film biograficzny, dobrze zagrany i z sugestywną oprawą scenograficzną, który jednak pozostawia niedosyt, zwłaszcza kiedy ma się świadomość jak fascynujące i bogate było życie głównej bohaterki.
-
Zamiast suchych faktów i streszczenia życiorysu dostaliśmy opowieść "od Nobla do Nobla" skupiającą się na miłosnych uniesieniach przekładających się na sukcesy w laboratorium. Dotąd szerzej znana jedynie z czarno-białych fotografii poważna pani naukowiec w ciężkiej sukni dzięki filmowi Noelle stała się fajną, uczuciową i inteligentną dziewczyną. Warto poczuć do niej chemię.
-
W tej biografii bez zbędnej szarży, głębokiego przeżywania i niepotrzebnych spazmów reżyserka zadumała się na fragmentem życia badaczki, pokazując po prostu kobietę. Pełną obaw i myśli, wątpliwości i uczuć.
-
Nie jest pozbawiony wad i ogląda się go z mieszanymi uczuciami. Również obiektywizm twórców pozostawia wiele do życzenia, szczególnie w kontekście scen, które zaistniały jedynie po to, by zaistnieć i nic poza tym, nie niosą za sobą żadnej stałości narracyjnej.
-
W porównaniu ze Sztuką Kochania o Wisłockiej brakuje tej śmiałości i lekkości w prowadzeniu opowieści.
-
Brakuje temu filmowi lekkości i zwiewności. On najzwyczajniej nudzi i niemiłosiernie nuży. Szkoda, bowiem został zrealizowany po francusku, by trafić do międzynarodowej widowni, co mogło pomóc w przypomnieniu roli Polki w rozwoju światowej nauki.
-
Jeżeli mamy w kinie oglądać biografie, to właśnie takie, jak Maria Skłodowska-Curie, niebanalne, ciekawe i niejednoznaczne.
-
Nie jest udanym daniem. Składniki gotowe, czekające tylko na przygotowanie, niewprawną ręką stają się pozbawioną w smaku ułudą pożywnego obiadu.
-
Marie Noëlle, autorka międzynarodowej produkcji "Maria Skłodowska-Curie", zapowiadała, że pragnie pokazać "niewidoczną zza pomnikowej fasady kobietę z krwi i kości". Mam wrażenie, że Maria Skłodowska-Curie, wbrew pozorom, godnego jej pomnika jeszcze nie posiada.
-
Bardzo interesujące dzieło, które unika też metki typowego "biopica", opowiadającego o całym życiu jakiejś postaci. Wybierając fragment żywota Noblistki, reżyserce udało się stworzyć ciekawe dzieło z tezą, które dzięki momentom bliskim życia, ogląda się jak pierwszorzędny dramat.
-
Reżyserce udało się przy tym sugestywnie pokazać nie tylko brutalność ówczesnych nierówności między kobietami a mężczyznami. Wskazuje także na hierarchię istniejącą wśród samych kobiet.
-
Jeżeli film w efekcie się powiódł, duża w tym zasługa Karoliny Gruszki w tytułowej roli.
-
Mimo początkowych wątpliwości co do tak różnie ocenianego filmu, ciekawa historia, niezłe kostiumy, piękne kadry Michała Englerta, estetyka i nastrój epoki potęgowany przez klimatyczną muzykę zdecydowanie wygrały u mnie z chaotycznością poszatkowanych scen i wybiórczym, mocno subiektywnym potraktowaniem wątków z życia sławnej Polki.
-
Może stanowić punkt wyjścia do dalszego zgłębiania historii życia i osiągnięć wyjątkowej kobiety, jaką była Skłodowska-Curie. Jeżeli dla wielu widzów okaże się bodźcem do dalszych poszukiwań, to - choć niedoskonały - warto było, aby powstał.
-
Wszystko to składa się na dość niebanalną biografię, która dzięki swej surowości jest bardzo plastyczna i pozostawia spore pole do interpretacji. Reżyserowi udało się bowiem uniknąć dość jednostronnego przedstawienia postaci i zaszufladkowania jej jedynie do naukowego świata.
-
W żadnym wypadku nie określiłabym tego filmu jako mdłego czy nudnego. Tu się dzieje bardzo dużo, jest emocjonalnie, co zawdzięczamy nie tylko tytułowej postaci granej przez Karolinę Gruszkę, ale też różnorodnym i barwnym postaciom męskich naukowców.
-
Historia zobrazowana przez Noelle jest niezwykle urokliwa i pełna Skłodowskiej-Curie, jakiej obraz od lat buduje się w naszych głowach.
-
To zdecydowanie nie lekcja biograficzna, a szaleństwo, żar i ogień na ekranie, bez potrzeby tworzenia skandalu, z doskonale zanurzającymi nas w osobisty świat Marii zdjęciami Michała Englerta. Cudownie ornamentuje odrębność i wyjątkowość świata naszej bohaterki.
-
Niestety film Noelle to wypaczony obraz kobiety naukowca przez pryzmat pokazania życia prywatnego badaczki i nadania największego znaczenia romansowi, co tylko niszczy morale odbiorców, a osiągnięcia noblistki przestają mieć znaczenie.
-
Ta filmowa opowieść byłaby dla mnie nie do zniesienia, gdyby nie Karolina Gruszka. Choć zasługuje na lepsze scenariusze, mimo wszystko trochę uratowała tę produkcję swoim zniuansowanym aktorstwem, a pięknie uchwycił to operator Michał Englert.
-
Marie Noelle stworzyła bardzo estetyczną, lecz zaledwie poprawną biografię słynnej noblistki. Choć reżyserka starała się przedstawić sylwetkę prawdziwej kobiety, która mimo swojego geniuszu nie była wyzbyta problemów i wad, nie potrafiła do końca wyjść poza pomnikową wizję tej postaci.
-
Sam zwiastun wydaje się przewidywać, że czeka nas bardziej melodramat, aniżeli biografia. Szkoda więc, że ostatecznie nie udało się zrealizować promującego film sloganu "#PoczujChemiędoSkłodowskiej" - obraz Noelle sprawia, że ciężko utożsamić się z główną bohaterką, a tym samym poczuć ową chemię.
-
Gruszka czyni ze Skłodowskiej-Curie postać z krwi i kości, chwilami bardzo zmysłową. Poziom identyfikacji aktorki z graną postacią jest zarazem na tyle wielki, iż zbędna okazuje się charakteryzacja.
-
Kino nudne i pozbawione polotu, pogubione wśród licznych postaci i potraktowanych po macoszemu wątków. Choć aktorsko prezentuje standardy bardzo wysokie, to w każdym innym aspekcie ma do zaoferowania naprawdę niewiele.
-
Obrazowi brak jednak iskierki, jakiejś charyzmy, która wyniosłaby go na wyżyny, uczyniła odkryciem godnym odkrywczyni Radu i Polonu. Jest dobrze, ale nie na Nobla.