
- 92% pozytywnych
- 74 krytyków
- 93% pozytywnych
- 141 użytkowników
Schyłek II wojny światowej. Podczas krwawej bitwy o Okinawę amerykański sanitariusz odmawia noszenia broni i zabijania z powodów moralnych.
- Aktorzy: Andrew Garfield, Sam Worthington, Luke Bracey, Teresa Palmer, Hugo Weaving i 15 więcej
- Reżyser: Mel Gibson
- Scenariusz: Robert Schenkkan, Andrew Knight
- Premiera kinowa: 4 listopada 2016
- Premiera światowa: 4 września 2016
- Ostatnia aktywność: 4 stycznia
- Dodany: 5 września 2016
-
Pod względem filmowym "Przełęcz Ocalonych" nie ma wad. To dzieło dopracowane w każdym szczególe kunsztu filmowego.
-
Nie bombarduje widza sprzecznościami, a umiejętnie używa ich jako narzędzi do opowiedzenia chwytającej za gardło historii.
-
Dzieło kompletne, niemalże arcydzieło.
-
Czapki z głów Gibson wykonał kawał świetnej roboty!
-
Jeden z tych filmów, na których twardzi faceci płaczą i nikogo nie pozostawi obojętnym.
-
Wielkie brawa dla reżysera za świetne wyczucie i zaprezentowaną wizję.
-
Kino wojennej najwyższej klasy, powalające realizmem i mocą przekazu.
-
Zrealizowany z niesamowitym rozmachem film wojenny niebędący jedynie krwawym pokazem siły, ale czymś głębszym, wartościowym.
-
Kocham kino wojenne, a ta część filmu, która rozgrywa się na wzgórzu Okinawy po prostu rzuca na kolana.
-
Bez wątpienia jest to jeden z lepszych filmów wojennych jakie w życiu widziałem. Jest lekko rozczulający, ale poza tym w świadomy sposób wykorzystuje emocje widza, a jest to sztuka rzadka i trudna do opanowania.
-
Z widocznymi minusami, ale tak działający na emocje, angażujący, naturalistyczny i oddający bezsens wojny, że nie sposób o nim po seansie zapomnieć.
-
Gibson, po dekadzie przerwy od kierowania produkcją z reżyserskiego krzesła, porwał się na niełatwą opowieść o człowieku wyjątkowym, żyjącym w trudnych czasach i stojącym przed niezwykłymi wyborami moralnymi. O dziwo, wyszło mu to przyzwoicie, czym mnie zaskoczył.
-
Niezwykle intrygująca, wciągająca i prawdziwa historia idzie w parze z fenomenalnym aktorstwem oraz perfekcyjnym wykończeniem.
-
Niesamowita, widowiskowa, poruszająca opowieść o wielkiej odwadze, postępowaniu zgodnym z sumieniem i obronie przekonań skromnego bohatera, który do końca pozostał sobą.
-
Gibson wspaniale wyczuł nastroje dzisiejszej Ameryki, zmęczonej wojnami, już od dawna niepamiętającej o wyczynach Rambo i jemu podobnych komiksowych herosów.
-
Stuprocentowe hollywoodzkie kino wojenne, czerpiące z najlepszych rozwiązań tego gatunku.
-
Gibson powrócił nie po to, by odkryć kino na nowo, ale by pokazać wspaniałość najlepszych wzorców. Pozostaje na moralnie bezpiecznym gruncie i pielęgnuje wiarę w najpiękniejsze elementy człowieczeństwa. Pewnie, można mu zarzucać naiwność i zgrzytać zębami na kilka żenujących momentów w pierwszej części obrazu, ale wiele pozornych błędów wynika z przyjętej konwencji.
-
Techniczny majstersztyk, wzruszająca historia, hollywoodzka gra na emocjach widza, zgrabne wyważenie dramaturgii i humoru - recepta na sukces mainstreamowego filmu została zrealizowana bezbłędnie.
-
W dobie czarnych bohaterów oraz negatywnych wartości "Przełęcz ocalonych", kultywująca pozytywne wzorce, jest wyrazem sprzeciwu wobec aktualnych tendencji.
-
Jest filmem bardzo dobrym. W ogromie fabularnych wątków jest sporo miejsca na prawdę, która potęguje ważność tej niebanalnej pozycji, a efekty specjalne zapewniają pełne fajerwerków widowisko.
-
-
Jest naprawdę udanym filmem w ogóle i świetnym kinem wojennym, w którym wyśmienicie zaprezentował się nie tylko Garfield jako aktor.
-
Choć jest w tej opowieści kilka momentów, w które bardzo trudno uwierzyć, choć momentami widać, że budżet odrobinę nie domagał, to jednak Gibsonowi udaje się to co najważniejsze: poruszyć, wstrząsnąć widzem, spowodować by zastanowił się nad bohaterstwem i postawą niepozornego żołnierza, który nie zwątpił w swoje przekonania, który wbrew wszystkim i wszystkiemu, pozostał w zgodzie z samym sobą.
-
Emocjonujący film, który pod względem technicznym doskonale ukazuje wojenne starcia. Chociaż zabiegi nadające mu pompatyczności z czasem stają się męczące i skutkują spadkiem zainteresowania, to produkcja Gibsona spełnia swoje zadanie - zapoznaje widza z historią Desmonda Dossa i demonstruje brutalność wojny.
-
Gibson wygrywa sobie przychylność widza sposobem patrzenia na człowieka.
-
Realizacja scen batalistycznych dosłownie urywa łeb. Czegoś takiego nie widziałem w kinie od czasów Szeregowca Ryana.
-
Wręcz idealny film pod amerykańskie nagrody. Jest armia - będąca chlubą narodu, są symbole i hasła narodowe, są wielkie zwycięstwa i wielcy bohaterowie, innymi słowy - jest to co Amerykanie lubią najbardziej. Reżyser podchodzi jednak do tematu bardzo umiejętnie, czyniąc z biografii Desmonda Dossa historię uniwersalną.
-
Jest filmem wybitnym, z solidną obsadą i zatrważającymi scenami bitewnymi, które zadowolą najzagorzalszych fanów "Szeregowca Ryana".
-
Gibson powrócił do łask Hollywood i pokazał jak ze skromnego budżetu zrobić spektakularne kino wojenne, pełne krwi, brutalności oraz precyzyjnej realizacji, jakiej dawno w tym gatunku nie było.
-
Mel Gibson jako reżyser wraca do świetnej formy, a Przełęcz ocalonych to klasyczne kino wojenne z batalistyką rodem z "Szeregowca Ryana".
-
W całej swojej okazałości, zasługuje na miano jednej z lepszych produkcji tego roku, gdyż jego początkowa miałkość zostaje wynagrodzona prawdziwym obuchem w głowę.
-
Najlepszy film wojenny tego roku. Najlepszy, lecz nie pozbawiony wad.
-
Jest filmem efektownym i bardzo dobrze zrealizowanym. Jedyne czego w nim brakuje to aura i emocje jak w Czasie Apokalipsy czy Helikopterze w ogniu.
-
Pomimo niektórych niedociągnięć, oddaje należny hołd Desmondowi Dossowi i z mocnym przytupem akcentuje powrót Mela Gibsona za kamerę.
-
Zaskakująco dobry, bo choć ocieka patosem niczym burger z przesadną porcją sosu BBQ, to jednak jest to patos całkiem wysmakowany oraz coś, czego się spodziewamy.
-
Jest kinem poprawnym, wpływającym na emocje, a przede wszystkim świadomym i inteligentnym.
-
Pozostaje solidnym kinem wojennym z ważnym i aktualnym pytaniem: czy w rzeczywistości wojny można pozostać niewinnym?
-
Kawał dobrego kina, gdzie oprócz serca do walki trzeba mieć również własne zasady i się ich mocno trzymać, bo tylko one stanowią o nas jako o ludziach. Tym filmem Gibson udowodnił również, że pomimo długiego okresu czasu dalej jego filmy potrafią przyciągnąć uwagę, a on sam dalej pozostał jednym z lepszych reżyserów.
-
Posiada swoje wady, ale sama historia, aktorstwo, czy realizacja zasługuje na uznanie. Udany reżyserski powrót Mela Gibsona.
-
Przypomina zlepek tego co najlepsze z innych, wojennych lub około wojennych filmów.
-
Głośno, dobitnie i boleśnie szczerze.
-
Schematycznie skonstruowany, ale przejmujący obraz siły, która bierze się z przekonań.
-
Przy wielu niedoskonałościach długo wyczekiwane dzieło Mela Gibsona ostatecznie się broni. Wprawdzie nie brakuje w nim przesłodzonych wątków, czy typowo hollywoodzkich zagrywek łechtających najniższe uczucia widzów, to dwugodzinny seans upływa dość sprawnie.
-
Przemoc dla reżysera nie jest więc bezsensowna.
-
Mimo wszystkich tych wad, "Przełęcz ocalonych" należy do najbardziej intrygujących filmów roku - to kino zrodzone z pasji, wyraz specyficznej religijnej wrażliwości reżysera, która może irytować brakiem refleksji i kiczem - ale której nie można odmówić zdolności kreowania porywających scen.
-
Pomnik, jaki Gibson wystawia swojemu bohaterowi, jest monumentalny, ale przy tym toporny i popękany.
-
Mam wrażenie, że wielki potencjał tej historii został bezmyślnie zmarnowany - inspirująca opowieść stała się banalną, krwawą opowiastką.
-
Najbardziej wzruszającym momentem są wspomnienia Dossa w wywiadzie zawartym w dodatkowych materiałach.
-
Realizacja faktycznie jest sprawna. Za to daję pięć punktów. I ani jednego więcej, bo główny bohater, jakkolwiek uparty i odważny - jest idiotą, nie wzrusza mnie jego moralność, zwłaszcza naiwna i przesłodzona w hollywoodzkim stylu.
-
Świetna historia, którą Gibson zamienia w krwawą czytankę.