
Czarnoskóry chłopak próbuje się odnaleźć w niebezpiecznym świecie narkotyków i przeciwstawić życiowym problemom.
- Aktorzy: Trevante Rhodes, André Holland, Janelle Monáe, Ashton Sanders, Jharrel Jerome i 15 więcej
- Reżyser: Barry Jenkins
- Scenarzysta: Barry Jenkins
- Premiera kinowa: 17 lutego 2017
- Premiera światowa: 2 września 2016
- Ostatnia aktywność: 14 maja
- Dodany: 12 stycznia 2017
-
Spełniony zarówno pod względem technicznym, artystycznym, jak i fabularnym. Żaden element nie odstaje od reszty, a kreacje aktorskie nie mogły być lepsze i są tym samym równe sobie. Każdy aspekt filmu jest tu najwyższych lotów, a senna, marzycielska otoczka powoduje u nas uczucie lekkości i wprowadza w stan medytacji.
-
Wzruszająca, życiowa, smutna historia, która niekoniecznie musi się źle kończyć. Wszystko w zależności o tego, jaką drogę i interpretację się wybierze.
-
Można posądzać "Moonlight" o oscarowy koniunkturalizm, ale pod względem artystycznym i realizacyjnym wnosi do grona nominowanych filmów świeżość i żarliwość charakterystyczne dla kameralnych, intymnych produkcji, a te z kolei nie są zbyt częstymi gośćmi na czerwonym dywanie.
-
Kino mądre, świetnie obsadzone, porządnie wyreżyserowane i perfekcyjnie skadrowane. A jednak mające pewne wyraźne minusy, które nie pozwalają na nazwanie go dramatem wybitnym.
-
Dla niektórych widzów może wydawać się zbyt wyciszony i kameralny, niektórzy będą mieć obiekcje wobec samego tematu, jednak to dobry dramat zdecydowanie wart polecenia.
-
Wiarygodnie przedstawiona historia w Moonlight ma momenty lekkiego fabularnego przestoju, ale dramat cały czas trzymany jest w ryzach. Elektryzuje swoją poetyckością i subtelnością, a liczne nagrody i wyróżnienia należą mu się jak psu buda.
-
Pomimo, że nie stara się o ckliwe historie i amerykański przepych, to elegancko równoważy emocje. Z ekranu uderza szczerość historii.
-
Opowiedziana z rozwagą, wciągająca i poruszająca historia.
-
Przy swej pozornej zawiłości, formalnej zabawie, scenariuszowej grze "Moonlight" okazuje się bardzo prostą, nawet naiwną historią. Dlatego, jak każda dobra baśń, krzepi, dyskretnie poucza, a nade wszystko okazuje się zawsze i wszędzie prawdziwa.
-
Bardzo ważną rolę odgrywa w tej produkcji muzyka Nicholasa Britella. Kompozytor swoją ścieżkę dźwiękową przedstawił, kładąc nacisk na odzwierciedlenie stanów emocjonalnych głównego bohatera tonami niemal klasycznymi, co ma podkreślić odwieczność uczuć - miłość jest ponadczasowa.
-
Poza nielicznymi przebłyskami najnowsza produkcja Barry'ego Jenkinsa to nieudana próba stworzenia psychologicznego portretu czarnoskórego homoseksualisty, która niestety bardziej śmieszy niż porusza.
-
Zachwyciło mnie to, że nie przynosi łatwych rozwiązań, nie podąża tropem klisz i nie popada w banał. Odnoszę wrażenie, że w żadnej scenie i w żadnym detalu nie ma w tym filmie niczego przypadkowego.
-
W "Moonlight" nie ma prostych rozwiązań, nieskomplikowanych postaci. Nie wiadomo, jak skończy Chiron, mimo że jego motywacje są jasne. Getto gettem, wrażliwiec wrażliwcem, ale ostatni rozdział filmu daje do zrozumienia, że wszystko jest względne.
-
Przerost formy nad treścią, niby da się w nim rozsmakować, ale na dobrą sprawę niestety rozczarowuje.
-
Każdy w Moonlight doszuka się czegoś innego. I to jest właśnie w tym filmie piękne.
-
Niesamowicie spełniony obraz, który potrafi dogłębnie poruszyć i zelektryzować swoją ciekawą formą.
-
Dobry film, który jednak nawet nie próbuje zostać arcydziełem, czymś, co poruszyłoby emocjonalnie, o czym długo chciałoby się rozmawiać, wracać, cytować.
-
Pomimo braku rozbudowanej fabuły, portrety psychologiczne postaci oraz sposób ich podania w pełni zaspokajają potrzeby artystyczne odbiorcy. Warto wybrać ten seans, choćby tylko ze względu na wrażenia wizualno-muzyczne.
-
Poruszający i osobisty film, obok którego nie można przejść obojętnie.
-
Zostawia nas z wrażeniem melancholii, emocjonalnego rozczulenia i pogłębionej empatii.
-
Wbrew obiegowej opinii nie jest to jedynie film o dorastaniu w cieniu własnej orientacji, który równie dobrze mógłby traktować o heteroseksualizmie, lecz prosta opowieść o życiu. Może czasem zbyt powolna, zbyt prosta i zwyczajna, ale na pewno szczera i prawdziwa.
-
Naprawdę dobre kino. Jednak na pewno nie arcydzieło.
-
Nie zrozumcie mnie źle, film jest naprawdę dobry i może faktycznie zasłużył na statuetkę ze względu na całokształt, ogląda się go dobrze, ale jak całość nie zachwycił mnie.
-
Jest skrupulatnie dopracowaną dźwiękowo i wizualnie odą do wolnej miłości, która w niezwykle ascetycznej, ale poruszającej formie uświadamia publiczności, że w walce o własną tożsamość nie ma zwycięzców i przegranych.
-
Siłą Moonlight jest doskonały scenariusz, piękne zdjęcia i ciekawa reżyseria, która przywodzi na myśl styl Paola Sorrentina, a w dalszej kolejności klasyków kina europejskiego i powab azjatyckich mistrzów.
-
Całkiem niezły film, ale niestety często gubiący tempo i napięcie, widoczne jest to, że scenariusz powstał na podstawie krótkiego utworu, bo fabuła wydaje się bardzo prosta i praktycznie pozbawiona pobocznych wątków, i sytuacji nie ratują dobre występy aktorów.
-
Czuję bardzo duży zawód i jest to zdecydowanie nie moja wrażliwość.
-
Skromny, ale i bezpieczny. Jest to wada. Ten film powinien gryźć wściekle, rozpalać do czerwoności, zadawać pytania. Zamiast tego mamy uproszczony dramat jednostki, który zmierza donikąd.
-
Jenkins wykorzystał fakt, że tematyka homoseksualizmu wśród Afroamerykanów jest prawie pozbawiona precedensu i uraczył nas prawdziwie nietuzinkowym studium męskości.
-
Mimo subtelności i lirycznych powabów - jest tytułem zwyczajnie przecenionym.
-
Barry Jenkins uważa swój film za dramat o dorastaniu osób LGBT. Jednak "Moonlight" jest czymś więcej. Nie ignorując bohaterów i bohaterek, nie czyniąc z nich symboli i metafor, reżyser porusza tematy, które dotykają każdego widza.
-
Produkcja gorzka, ale jednocześnie świetnie zrealizowana. Cała historia nie wzbudza w widzu efektu szoku, uderzając w jego świadomość znacznie łagodniej.
-
Pełni funkcję medykamentu na nietolerancję i obojętność. Tytułowe światło Księżyca, które sprawia, że jesteśmy "wyjątkowi", nie pada tylko na czarnoskórych czy homoseksualistów, pada na nas wszystkich.
-
Arcydzieło, które uzupełnia ważną lukę w opowieści o tożsamości czarnoskórych Amerykanów.
-
Reżyser i autor scenariusza, Barry Jenkins dorzucił jeszcze jeden ważny element, który sprawił, że sprawny warsztat zyskał nowy wymiar - przefiltrował historię przez własną wrażliwość i zachowując realizm, dodał opowiadanej historii poetyckości.
-
Mimo kilku poważnym zarzutów odnośnie prowadzenia fabuły i czasem ocierającego się o banał szantażu emocjonalnego, film Jenkinsa to dobry przykład niezależnej i mocno autorskiej produkcji, która choć pozbawiona rozmachu, śmiało może stawać w szranki z oscarowymi blockbusterami.
-
Jenkins opowiedział o tym wszystkim w sposób niezwykle subtelny i zmysłowy.
-
Oglądanie tego filmu w kinie było poruszającym estetycznym przeżyciem, co wynika poniekąd z doskonałego dopasowania do siebie poszczególnych komponentów - od zdjęć, poprzez montaż, po muzykę wszystko tu doskonale do siebie pasuje.
-
Ma urok i piękno, to dobrze zagrany dramat. I najpiękniejsza w historii kina lekcja pływania.
-
Bardzo dobry dramat, moi drodzy wrażliwcy.