Film jak sen
Źródło-
Wspaniały, filmowy hołd dla tych ludzi. Oraz przypomnienie o ogromnym bezsensie wojny.
-
Willem Dafoe doskonale oddał kruchość i złożoność osoby, jaką był malarz, zachowując przy tym jego szorstkie, czasem nieprzyjemne obycie. To jedna z najlepszych ról tego znakomitego aktora, za którą otrzymał nagrodę w Wenecji oraz nominację do Oscara.
-
Wspaniałe kreacje obydwu aktorek powalają z nóg. Z Cannes obraz ten wyjechał tylko z nagrodą za scenariusz. Ale jestem pewien, że skradł serca niejednego widza. W tym także moje.
-
Gdzieniegdzie przydługi i trochę naciągany, ale dla wielbicieli kina azjatyckiego i niebanalnych romansów - pozycja obowiązkowa.
-
Absolutne wizualne mistrzostwo świata i dobre aktorstwo ratują naciąganą fabułę.
-
Ukryta w lampie magia filmów Disneya ciągle działa.
-
Jest liryczny, ale momentami zbyt łzawy, mądry i przemądrzały zarazem, ma serce po właściwej stronie, ale nie stroni od skrótów i uproszczeń. Jest kilka świetnych scen, jak choćby ta, w której Beshay, popychany przez pasażerów w pociągu, krzyczy "Jestem człowiekiem!". Urocza i słodka historia przyjaźni powinna się jednak spodobać publiczności, wyczulonej na ludzką odmienność.
-
Jako że WWE to fenomen w Polsce równie popularny co siatkówka w Wielkiej Brytanii, produkcja ta ma nikłe szanse na zaistnienie w naszym kraju w pełnej krasie. A szkoda, bo to jeden z najlepszych filmów roku.
-
Świetnie napisane dialogi i dobrze działający humor tylko sprawiają, że film ogląda się znakomicie. Kto po obejrzeniu tego filmu nie chce udać się do agencji, by zaadaptować jakieś dziecko, jest pewnie bez serca.
-
Mamy tu bowiem film przygodowy, który w połowie przechodzi prawdziwą metamorfozę i wyjawia swoje prawdziwe oblicze. Męska, napędzana testosteronem i chęcią rządzenia nić narracyjna zostaje podważona przez pierwiastek kobiecy.
-
Choć nie przeskakuje wysoko postawionej dla kina familijnego przez Paddingtona 2 poprzeczki, Mary Poppins powraca jest uroczym ukłonem w stronę musicali ze "złotego wieku" Hollywood. Ma w sobie mnóstwo wdzięku, ale też kilka słabszych motywów, bo jest momentami zbyt słodki, naiwny i trochę zbyt rozwleczony.
-
McKay mówi o poważnych sprawach w sposób zabawny i błyskotliwy, zrozumiały dla przeciętnego człowieka. Jego film jest jak chwytliwa piosenka, której bardzo przyjemnie się słucha.
-
Oddanie Bumblebee w ręce Knighta okazało się strzałem w dziesiątkę. Reżyser, otoczony utalentowanymi współpracownikami, przywrócił serii o Transformerach autentyczne, ludzkie emocje. Polane nostalgicznym sosem świetnie sprawdza się jako kino młodzieżowe, albo sentymentalna podróż dla trochę starszych widzów.
-
Ma niezaprzeczalne piękno, które przemówi do wielu widzów. Obraz spełni swoje zadanie, będąc swego rodzaju ostrzeżeniem przed narkotykami, ale też może pomóc wiele osobom lepiej zrozumieć mechanizmy uzależnienie. Z tych samych powodów łatwo odrzucić go jako powierzchowny i wycyzelowany. Sam jestem w tym osądzie gdzieś po środku.
-
Film nasycony jest nostalgią, ale nie jest sentymentalny ani ckliwy. Dzięki świetnemu aktorstwu różne mielizny narracyjne udało się ładnie zatuszować prawdziwymi emocjami.
-
Jeżeli jest jakiś reżyser, który potrafi przeciągnąć publiczność przez bagno, osmagać ją kijem, a potem wypić z nią brudzia, to jest to tylko Łoźnica.
-
Historię Freddie'ego absolutnie należało opowiedzieć. Ale nie w taki sposób: na kolanach, wypolerowaną, ugrzecznioną. Bohemian Rhapsody stawia pomnik wokaliście, nie dotykając, albo ślizgając się tylko, po takich problemach jak tożsamość kulturowa, seksualność, samotność, cierpienie.
-
Oglądamy wgnieceni w fotel do ostatnich chwil.
-
Jest filmem udanym, ale nie do końca spełnionym. Przy doskonałych walorach produkcyjnych oraz fascynującej historii w tle, rysunek postaci oraz niektórzy aktorzy zaniżają końcowy werdykt.
-
Prowokujący i świetnie zrealizowany obraz ma może pewne niedociągnięcia, które wynikają z braku większego doświadczenia, ale jak na debiut jest dziełem bardzo udanym.
-
Mandy nie podbije światowych box-officiów, ale ma szanse na zostanie klasyczną propozycją miłośników seansów "kina o północy". I Nicolasa Cage'a oczywiście.
-
Czy widzowie obojętni na siły superbohaterów mogą zatem sobie ten tytuł darować? Pewnie tak, choć gwarantuję, że czeka na was przednia, rozrywkowa produkcja.
-
Siłą filmu Claire Denis jest fakt, że wymyka się on schematom, a to odrobinę irytując, by po chwili rozbawić, a potem zachwycić jakąś sceną. Balansuje na granicy snu, wewnętrznego monologu i surowej rzeczywistości.
-
Doskonałe rzemiosło realizatorów, umiejętność prowadzenia akcji przez scenarzystów, fantastyczna praca kamery, nie siejący chaosu montaż i dobre aktorstwo wynoszą produkcję ponad przeciętność.
-
Dość chaotyczna, nierówna produkcja, której nie brak na szczęście staroświeckiego uroku i ulotnej, trudnej do uchwycenia magii. Tytuł ten potwierdza, że Gilliam zasłużył, jak nikt inny, na zaszczytny order Don Kichota przemysłu filmowego.
-
Dzieło przemyślane narracyjnie, konsekwentne formalnie i w zaskakujący sposób grający z przyzwyczajeniami widza. Holiday to tylko pozornie wakacyjna opowieść. Mimo kolorowych kadrów i pięknych krajobrazów nadmorskiej Turcji, bije z niego chłód i niepokój.
-
Nastrój i detale opowieści są jej największą siłą. Pięknie uchwycony jest bezczas, bo gdyby nie rekwizyty w postaci żarówek, walkmana czy telefonów komórkowych, to akcja mogłaby rozgrywać się także w XIX wieku.
-
Ujmująca historia doskonale pokazuje w jaki sposób relacje między ludźmi czasami ważniejsze są niż więzi krwi.
-
Doskonała analiza współczesnej sytuacji ekonomicznej, film humanistyczny i mocno lewicowy. Ken Loach byłby dumny.
-
Niestety, czas teraźniejszy został przez Farhadiego potraktowany po macoszemu. Świat rodziny Laury oraz jej życie drżą w posadach, a widzowie zastanawiają się, czy nie dałoby się obejrzeć tej historii w odcinkach.
-
Filmowa rozpusta, jeden z kandydatów do miana filmu kultowego, który oglądać można raz za razem.
-
Twórcy płynnie przeskakują pomiędzy dwoma gatunkami, tworząc spójną, fascynująca opowieść o reporterze w piekle wojny domowej, przyglądającym się rozpadającemu się krajowi.
-
Jest dziełem poprawnym, interesującym, momentami świetnym, ale w ogólnym rozrachunku nużącym i pozostawiającym spory niedosyt.
-
Ma piękne kolory i świetne kostiumy, styl epoki oddano doskonale. Narracyjnie w drugiej części filmu napięcie niestety spada.
-
Dla fanów reżysera film ten będzie pozycją obowiązkową, dla amatorów - niepotrzebnym torture porn, którego zobaczenie nie wniesie nic nowego.
-
Sarkastyczny portret pokolenia imprezowiczów, których życie przerodziło się w koszmar. "Śmierć to niesamowite doświadczenie" głosi na końcu napis. Cóż, kino Gaspara również się do takich zalicza.
-
Ta smutna historia niestety nie porusza, zostawiając widza obojętnym. Skrócenie filmu o trzy kwadranse nadałoby filmowi jakże potrzebnej energii.
-
Dobre kino rozrywkowe, zrobione w sposób minimalistyczny, słusznie polegające na talencie jednego aktora i pięknie pokazanej naturze.