Szanujemy Twoją prywatność i przetwarzamy dane osobowe zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Razem z naszymi partnerami wykorzystujemy też pliki "cookie".
Zamykając ten komunikat potwierdzasz, że zapoznałeś się z polityką prywatności i akceptujesz jej treść.

➞ jeśli szukasz dobrych recenzji to idź stąd.

  • Ostatnia aktywność: 8 września 2023
  • Dołączył: 24 lipca 2019
  • Sama animacja LEGO jest przecudowna w każdym aspekcie, za to fabuła cierpi na brak własnej tożsamości, po seansie czułem się nieusatysfakcjonowany, brakowało mi tutaj czegoś. Wielki spadek jakości wobec LEGO Batman czy LEGO Przygody. + za pana Chana

  • Ni, morderczy królik, święty granat i wiele więcej to humor przy którym mam uśmiech od ucha do ucha. Niekonwencjonalny i absurdalny humor. Proszę państwa, Monty Python.

  • Pełen emołszyns, do teraz mnie trzymie. Montaż i muzyka bije na głowę i potrafi opowiedzieć tutaj więcej niż jakieś słowa. Miles Teller wypadł fenomenalnie lecz całe show skradł J.K Simmons który pokazał pazur i realnie czułem postrach od jego postaci. Reszta obsady zostaje wypchnięta na rzecz tych dwóch panów. Film żywiołowy, przenikliwy i intensywny jak cholera, motywy dążenia do swoich celów, niepoddawanie się i walka o swoje. W paru miejscach historia wypada gorzej ale ratuje cała reszta.

  • Gwiazdorska obsada - Danny DeVito, Colin Farrell, Michael Keaton, Tim Burton jako reżyser no co może pójść nie tak? Oj dużo. Każda z postaci ma tylko kilka cech, a jeśli bohater ma swój potencjał to zostaje wywalona na drugi plan (kobieta-ryba, strongman). Przelatują przez ekran jak jakaś scenografia. Sama historyjka cieszy, ma jakieś przesłanie na temat zwierząt w klatkach. Dumbo jest uroczy i tylko z nim nawiązujesz jakieś relacje. Bez polotu Bartona, a szkoda bo mógł się chłop popisać w cyrku

  • Horror który potrafi straszyć widza nie jumpscarem lecz dobrym i mega klimatycznym napięciem jak i jego budowaniem. Groteska bez mroku to wielkie osiągnięcie pana Astera. Fabuła ciągnie nas przez dwie godziny, przedstawiając nam enigmatyczną kulturę małej wioski, dając nam popisowy występ Florence Pugh. Konstrukcja całego filmu jest nietypowa, zaskakuje co krok, skondensowany choć może nadto rozciągnięty i czasami miałem ochotę odpuścić. Zdjęcia Pogorzelskiego są złotem tyle w temacie.

  • Jeśli ktoś uważa że ten film jest nieśmieszny niech poda mi swój adres.
    Gang staruszek zadzwoni do twoich drzwi.

  • Kolejny ciekawy film origin od Marvela. Cała historia Carol jest intrygującą jak ona sama. Walka jej samej ze swoją tożsamością zachęca nas do dalszego wpatrywania się w ten ekran. Jak i sama Brie Larson najbarwniejsza, a zaraz przy niej "młody" Pan L. Jackson. Film jako część uniwersum wypełnia pewne luki stworzone przez wcześniejsze filmy, a jako film sam w sobie trzyma poziom, CGI jak zwykle dobre, tempo dobrze zbalansowane, a ja bawiłem się na nim jak cholera.

  • Jako fan animacji poklatkowej jestem w niebo wzięty tym wytworem Andersona. Te przerysowane ruchy, te włoski psów na wietrze. Piękne. Historia choć przewidywalna to Pan Wes uderza nas swoimi dysonansami i umiejętnością opowiadania prostej i przyjemnej historii z przesłaniem. Humor jest świetnie dobrany (szczególnie slapstick). Obsada wspaniale dobrana i napisy początkowe mogą was zaskoczyć. Wielki hołd w stronę kultury japońskiej choć lekko prześmiewczy i przerysowany. Oby więcej, oby.

  • Czterech reżyserów, cztery sceny jako jedna antologia. Można by było nazwać ten film ekstrawaganckim - sposób przedstawienia bohaterów, sytuacji oraz nie typowych zadań jakich nasz hotel boy się podejmuje. Niektóre pokoje (sceny) wychodzą słabiej od reszty ale połączone w całość dają mieszankę wybuchową. Seans na pewno wpędzi was w zakłopotanie zadając sobie pytanie "czy to właśnie tak miało wyglądać?" ale na bank będziecie zadowoleni w mniejszy czy większy sposób.

  • Protoplasta przyszłych dzieł, zalążki słynnych sztuczek i technik stosowanych do dziś przez Tarantino. Niestety nikt dziś nie obejrzy filmu w całości, tylko 36 min ocalało i niewiele można posklejać do kupy z tych klipów co wpływa odbiór. Dialogi są dobrze poprowadzone i zawsze ma się wrażenie jakby nie kończyły się tematy. Akcje które chyba na zawsze zapamiętam (patrz scena z proszkiem czy kupowanie tortu).

  • Quentini Tortelini wpakował tutaj masę nawiązań kinowych z czasów jego młodości, jeden wielki hołd w stronę kina azjatyckiego, spaghetti westernów, anime o japońskiej mafii. Groteska i brutalność wręcz czasami komediowa w tym filmie jest jednym z filarów podtrzymujących ten film w jego świetności, Postacie nie są ty jakoś wygórowanie rozbudowane, dialogi słabsze niż w PF czy RD ale nikomu raczej podczas seansu nie będzie to przeszkadzać. Film jest prostym akcyjniakiem ale przy tym fantastyczny.

  • Bardzo fajne suty na kostiumie, żarty Mr. Freeze'a, Batkarta kredytowa, Batpośladki.

  • Jedyny słuszny film o Transformersach. Fabuła pokroju E.T i raczej przyjemna w odbiorze. Pierwsze dwie minuty pozamiatały cały fandom. Charlie (Hailee Steinfeld) jest tutaj kapitalna i oby jej więcej w kinie. Travis Knight pokazał Michałowi Zatoce że przy minimalnej rozwałce i większym skupieniu się na postaciach da się zrobić film o wielkich robotach. Motywy często są przypominane do zmęczenia, tempo akcji zbyt zwolniło w pewnym momencie, bitki dobre Garbi super bryka na Diesel'owych sterydach

  • Jako samodzielna produkcja, gdyby wymazać oryginał, to trzyma się całkiem nieźle, obsada fantastyczna, efekty specjalne - lekko w oczy kłują. Historia, choć disney'owsko szablonowa to nigdy nie zwalnia tempa. Na początku bałem się tego odgrzewanego kotleta, ale ten kotlet nie dość że dosyć dobrze nawiązuje do źródła to też daje coś od siebie. Proponuje podchodzić do tego filmu bez porównywania go do animacji, a będziecie się nawet dobrze bawić. Jak to na Disneyu.

  • Motywy okultystyczne i demoniczne to paliwo napędowe tej animacji i świetnie ona nimi zarządza. Postacie takie jak Swamp Thing, Zatanna czy John f*cking Constantine grany przez Matta Ryana to tak świetne postacie które zasługiwały na własne kilkadziesiąt minut na ekranach. Potencjał był duży lecz niezbyt wykorzystany. Jako kolejna cegiełka w DCAU rozszerza jej możliwości.

  • Film tak okropny że aż sam diabeł nie robi takich strasznych rzeczy. Efekty specjalne na poziomie super hero z początku 2000 r. Wykorzystanie kategorii R tylko do przeklinania co drugie słowo oraz wylewanie hektolitrów krwi które wyglądają tak samo paskudnie jak charakteryzacja Hell chłopczyka. On sam tutaj został pokazany jako tępy i denerwujący osiłek. Ciągła gadka o przeznaczeniu i odmienności. Dla widzów którzy lubią bezmyślną rzeź polecam, jednak jeśli lubisz Hellboya to... obejrzyj starego

  • Ponadczasowy i przezabawny humor który nie każdego rozbawi. Film a raczej przedstawienie ludzkiej głupoty i wyśmiewanie się z niej. Sięga do wiary chrześcijańskiej i wyolbrzymia pewne zachowania w niej. Grupa Monty Python jak zawsze zagrała prze genialnie i rzuca absurdami , zawsze trzeba pamiętać żeby always look on the light side of life.

  • Horror który potrafi porządnie przestraszyć ale i nie sztucznie rozluźnić atmosferę. Bohaterowie dobrze i wyraźnie napisani, ich poczynania są wyjaśnione ich charakterem i osobowością. Myślą logicznie a czasami lepiej od widza. Muzyka daje ci ten dreszcz na karku podczas budowania napięcia który jest cholernie dobry. Sama gra aktorska wypadła świetnie (szczególnie młodych aktorów). Sama historia jest groteskowa i intrygująca, lecz pod koniec daje nam zbyt jasne odpowiedzi na niektóre pytania.

  • Animacja która świetnie przeniosła na pewno jeden z najlepszych oraz najważniejszych komiksowych historii na ekrany. Świetne role głosowe chociażby Kevin Conroy jako Batman lub Ron Perlman jako Deathstroke. Dla fana komiksów obowiązkowy seans, a szczególnie że ta produkcja otworzyła bramę do całego Uniwersum animowanego DC na podstawie The New 52.

  • Film który miał przedstawić historię Aquamana, a wyszło średniawo. Wątek Aquamana wymieszał się od razu z Ligą przez co stracił on trochę czasu na przedstawienie się oraz swojego charakteru. Przez co wyszedł typowy Syrena Man który yyy musi wrócić do oceanu, BE THE KING!

  • Wiele się dzieje, nudno nie jest, animacja jak zwykle ładniutka i oddająca klimat komiksom. Przedstawienie nam samego Syna Batmana to jeden z lepszych motywów komiksowych, walczenie z relacją ojca bez emocji z synem szkolonym do zabijania. Szkoda że nie wykorzystali pełnego potencjału emocjonalnego który mogli nam zaserwować, zamiast tego wyszedł prawidłowy, niezbyt rewolucyjny film animowany dla fanów DC.

  • Jeden z godnych przykładów gatunku z najlepszym Bezimiennym którego gra Clint Eastwood. Rewolwerowe strzelaniny - są, klimat Dzikiego Zachodu - jest. Czego chcieć więcej. Fabuła wciąga nas w poczynania samotnego rewolwerowca którego historia rozpoczęła jedną z lepszych kinowych i spaghetti westernowych trylogii ever.

  • Koty same w sobie są magiczne i pod pewnym względem czymś intrygującym aż chcesz zanurzyć się w tym przedstawieniu. Do oprawy wizualnej chyba już każdy się przyczepił, ale co poradzić jak została spartaczona. Trzeba skupić się na najlepszych aspektach: choreografii, piosenkach toż to przedstawienie, musical. Niestety postacie zostały spłaszczone do ukazywania przerysowanych zachowań. Byłem źle nastawiony do filmu lecz zostawił mi on miłe wspomnienie i na długo zapamiętane.

  • Fletcher nie bał się pokazania w tym filmie tego co Singer w Bohemian Rhapsody unikał, choć i tak dosyć ważne aspekty nie pokazał. Sam Egerton wypadł tu widowiskowo jak sam Elton we własnym życiu. Produkcja gubi się czasami w trzymaniu tempa, muzyka no musiała i wyszła tutaj bardzo dobrze. Historia trzyma nas w garści i wypuści was w takim momencie że z całym sercem możecie zaśpiewać sobie "I'm Still Standing".

  • Sonic: Szybki jak Kubica to familijny przeciętniak. Historia jest płaska co ratuje tutaj sam protagonista. Sonic jest wygadany, sympatyczny i ładnie wymodelowany. Fun service dla fanów niebieskiego jeża wyładowany geekowskimi nawiązaniami. Reszta obsady prócz Carrey'a który wyszalał się nieźle, jest spłycona do prymitywnych cech. Film stanowi przyjemną, relaksacyjną rozrywkę dla całej rodziny prezentując sobą przeciętną produkcje z niewykorzystanym potencjałem.

  • Jeden wielki bałagan narracyjny jakbym siedział w głowie Harley. M.Robbie jak zwykle fantastic jak i wszystkie inne bohaterki ale nie dostały zbyt dużo czasu ekranowego i wydają się płytkie przez odstawienie na bok na rzecz Harley. To samo jest złoczyńcami choć jakby bardziej żywi niż ptaki. DC w końcu nabiera tempa i dościga Marvel, ale chyba się zapatrzył i czasami się potyka dzięki czemu wychodzi średniawy film z obsadą która jakoś to wszystko ubarwia i podciąga.

  • Serialem tego nie można nazwać, raczej pokaz kunsztu artystycznego Sama Esmaila. Z pozoru serial wydaje się historią o hackerach i parszywych korporacjach, lecz ma on znacznie więcej do zaoferowania. Poruszanie naprawdę ciężkich tematów jak: alkoholizm, przemoc w rodzinie, depresja, wolność itp. Każdy odcinek jest okazją do samorefleksji. Rami Malek jako narrator całego serialu jest przecudowny. Produkcja rzuca w nas niespodziewanymi twistami. Epizod "407 Proxy Authentication Required" must see.

  • Wyśmienity film produkcji koreańskiej. Film co pół godziny zmienia swój gatunek z lekkiej komedii do smutnego dramatu. Żonglerka sposobami narracji jest zaskakująca, jak i sam motyw całego filmu może być z początku zaskakujący ale nad wyraz interesujący. Zdjęcia są przepiękne w niektórych momentach i jakby to ująć "metaforyczne" ;) Aktorstwo stoi na wysokim poziomie i od razu zaczynasz lubić głównych bohaterów. Jestem tym filmem ogromnie zaskoczony w pozytywny sposób. Oczekuję na więcej takich.

  • Taika Waititi nie przejął się kontrowersją tematu jakim są naziści a szczególnie Hitler i zrobił wspaniałą komedię która też da nam powody do smutku.

  • Piękna i poruszająca bajka którą można obejrzeć całą rodziną. Doskonała animacja, przemiła dla oka. Przed świętami lub podczas idealna do oglądania. Jest ona oryginalna oraz nietypowa ale za to wzruszająca. Co tu dużo mówić. Warto.

  • Część Gwiezdnych Wojen która chyba pierwsza mnie zawiodła po seansie, nie odczuwając przy tym emocji. Absurdalne skróty myślowe są tutaj na porządku dziennym, a nijakie zakończenie dokłada gwóźdź do trumny. Większość scen nie ma tutaj racjonalnego wytłumaczenia lub sensu i trzeba o tym zapomnieć i brnąć w fabułę, która wyglądałaby jakby się ciągle gdzieś śpieszyła. Postacie wymieniają między sobą dwa słowa i do widzenia. Jedyne co może uszczęśliwić fana to niektóre smaczki i występy gościnne.

  • Wspaniałe zwieńczenie historii ukazanej w Breaking Bad. Liczne ponowne wystąpienia aktorów potrafią zostawić uśmiech na twarzy i wspomnienia z serialu. Vince Gilligan znowu ukazuje nam piękne krajobrazy o sto razy lepsze niż z BB. Sam film w sposób niezwykły pokazuje dalszą jak i przeszłą historię Jesse'go. Zakończenie tego filmu zostawi w was taką samą pustkę jak serial, choć tym razem będziecie spokojni i szczęśliwi.

  • Nikt nie wiedział że każdy chce takiego filmu. Takie filmy jak eksperymentowanie z postaciami i wrzucanie ich w nowe czasy to intrygujący koncept. Oczywiście jeśli się zrobi to dobrze. Batman Ninjutsu to nie za bardzo przemyślany film. Z początku jak się go ogląda to zaciekawia widza, gdzie to się potoczy, wspaniałe sceny walki w przepięknym stylu animacji. A w ostatnich 30 minutach filmu czułem się jakbym oglądał Power Rangers. Traktowałbym ten film bardziej jako ciekawostkę dla fanów DC.

  • Pierwszy kasowy film Tarantino. Widać w nim pierwsze zamysły i taktyki reżysera. Sam w sobie film jest bardzo wciągający wraz ze swoją "intrygą". Dobrym powiedzeniem było by że Reservoir Dogs to wstęp do Pulp Fiction. Cały film wygląda jak przepiękne przedstawienie w teatrze i nawet tak wygląda. Większość się dzieje w jednym pomieszczeniu itp. Wściekłe psy dają lekki niedosyt opowiadając troszkę krótką historię ale za to mocną i cholernie dobrą.

  • Pierwszy film na podstawie powieści Stephena Kinga po którym miałem mieszane uczucia. Z jednej strony idea pętli czasowej na polu trawy zaciekawiła mnie i to jeszcze jak. Z drugiej strony ten cały kult który potem żył w trawie to było już dla mnie za dużo. Koniec jest też trochę napisany na kolanie. Po obejrzeniu nie będziecie raczej mieć żadnych przemyśleń. Obejrzycie, pomyślicie czy wam się podobał lub nie i zapomnicie. Ale przynajmniej możecie obejrzeć jeśli lubicie powieści Kinga.

  • Film tak chaotyczny że w pewnym punkcie widzenia artystyczny. Czasami podczas seansu kiepsko można się odnaleźć w fabule jaka tam następuje. Plus nie wiem czy to wina mojego słuchu czy telewizora, ale wypowiedzi postaci czasami są nie wyraźne. Jednak w tych "niewyraźnych" i chaotycznych scenach, aktorzy doskonale potrafią wyciągnąć z siebie prawdziwą energię i pasję. Film może też posłużyć do głębszej refleksji w gronie znajomych, a jeszcze lepiej w zabawę "co autor miał na myśli"

  • Disaster Artist to dobry film biograficzny o procesie tworzenia The Room. Bracia Franco zrobili kapitalny hołd w stronę Tommy'ego, szczególnie James który go grał. Oddał jego charakter i sposób bycia w 100%. Film nie nazwałbym zabawnym lub śmiesznym, racja uśmiechnąłem się gdzie nie gdzie, ale to raczej ze względu na gagi z The Room. Film sam w sobie jest dobrym kinem dramatycznym. Szczególnie must watch dla "fanów" omawianego przez ten film dzieła.

  • Wybitny obraz zaprezentowany przez Kubricka. Pokazuje abstrakcyjny świat "przyszłości" i specyficznie i bez zabezpieczeń bawi się tym. Historia Alexa jest nadzwyczaj wciągająca jak i absurdalna. Z zachwytem patrzy się na kolejne i kolejne sceny. Muzyka z filmy zapadnie mi w pamięć na zawsze. Niektóre sceny mogą się wydawać kontrowersyjne i oburzające ale myślę, że dla wytrwałych ten film jest pozycją obowiązkową.

  • Byłem kiedyś daleko od Polskiego kina, ale ten film mnie przekonał, że warto czasami. Boże Ciało w reżyserii Jana Komasy to prawdziwa perełka polskiego kina. Młodzi aktorzy wykonali piękną robotę, scenariusz okazuje prawdziwe, nie sztuczne dialogi które naprawdę by można gdzieś usłyszeć. Bielenia oczywiście kradnie całe show, ale drugoplanowe postacie też są na wysokim poziomie. Film co najlepsze nie ośmiesza kościoła ani nie wychwala. Pokazuje realny świat, małą wieś których jest mnóstwo u nas.

  • Film legendarny w swej okropnej postaci. Można się przyczepić dosłownie o każdą sekundę filmu. Jednak w tej swojej okropności tkwi pewien rodzaj humoru. Można go obejrzeć ze znajomymi i razem pośmiać się z tandety jaką Tommy nam napisał. Polecam od razu po obejrzeniu The Room obejrzeć Disaster Artist. Można wtedy na świeżo sobie porównać sceny. A w ogóle... hi Mark.

  • Sequel dorównał oryginałowi. Dialogi jak i tempo produkcji nie zmienia się praktycznie niczym. Klimat jak najbardziej zachowany. Gosling przepięknie zagrał Łowcę Androidów. Większość kadrów mógłbym specjalnie oprawić w ramkę. Dosłownie przepiękne. Historia jako taka niczym nie zaskakuje. Są niedopowiedzenia, a koniec nie mówi nam wszystkiego dosłownie co jest znaczącą zaletą. Jeśli oglądaliście pierwszą część to polecam obejrzeć, miło się zaskoczycie.

  • Kreacja Phoenixa jest przegenialna i to szczególnie dla niej warto iść na seans.Pokazanie niezrozumienia i nie akceptacji Arthura w świecie jest odpowiednio budowane, a jego myśli psychopatyczne powoli ukazują mu kim naprawdę jest. Sprytnie została tutaj rozegrana rola jego charakterystycznego "śmiechu" co jest na plus. Pomijając grę aktora, fabuła nie jest jedną z wybitniejszych ale dobrze popycha szaleństwo Jokera do przodu.Film pokazuje że kino superbohaterskie idzie w jedną z lepszych dróg.