-
Bardziej niż rozmachem "Czas krwawego księżyca" przekonał mnie skupieniem na bohaterach, ich uniwersalnych doświadczeniach, miłości, śmierci, wewnętrznemu rozdarciu. Nie wiem, czy ktoś jeszcze potrafi tak jak Scorsese stworzyć poruszający, humanistyczny obraz, nie rezygnując z kinowych fajerwerków.
-
-
Byłam jedną z tych osób, które krzyczały: ręce precz od "Znachora"! Teraz będę musiała to odszczekać.
-
Wbrew oczekiwaniom pokazywany w Wenecji dramat wcale nie jest nowym "Pokłosiem", zapisem obojętności Polaków wobec niehumanitarnego traktowania imigrantów na polsko-białoruskiej granicy. To wyważony obraz, w którym raczej stawia się pytania niż rzuca oskarżenia. Jeśli ktoś tu jest winny, nie są to zwykli ludzie, lecz antagonizująca ich władza.
-
Ten porażający film wymaga od widzów mocnych nerwów w imię ujawnienia krwawej ceny politycznej kampanii strachu. Postuluje runięcie międzyludzkiego muru, przywrócenie uważności, delikatności i czułości jako podstaw człowieczeństwa ponad podziałami.
-
Akcja ratowania "Raportu Pileckiego" powiodła się połowicznie. To kino pozbawione iskry.
-
Martin zmarł tak, jak przewidział. Na "Bestiach" będziecie siedzieć na krawędzi fotela.
-
Opowiada bardzo prostą historię w bardzo prosty sposób. Dla mnie bomba.
-
Żadna kampania nie ociepli wizerunku PKP tak jak omawiany film. Oczywiście nie o to chodziło w tej świeżutkiej adaptacji słynnego opowiadania Romana Pisarskiego, ale, skoro ta się udała, to skorzystają wszyscy. Głównie najmłodsi widzowie, bo to dla nich jest ten film przeznaczony. "O psie, który jeździł koleją" od dzisiaj można oglądać na ekranach kin.
-
To nadal subtelna mieszanka humoru, zbrodni i śledztwa. Siłą napędową jest genialna obsada.
-
Nie jest nowym spojrzeniem na biografię Anny Przybylskiej, lecz podsumowującym jej życie hołdem. Niestety pozbawionym chłodnego, reporterskiego spojrzenia, bez miejsca na choćby jedną rysę. I przepłakanym. Osłabia go podbijana przez twórców ckliwość, kicz i emocjonalny szantaż. Czy przed telewizorami wszyscy dostrzegą te niedoskonałości? Zapewne wielu uniemożliwią to zaszklone łzami oczy.
-
Dla takich widowisk wracamy do oglądania na wielkim ekranie.
-
Podzieli widzów na dwie grupy - usatysfakcjonowanych, dla których będzie to atrakcyjna wizualnie rozrywka, a poziom refleksji będzie wystarczający, by nie zagłębiać się w szczegóły. Grupa, która podniosła Grecie Gerwig poprzeczkę wyżej i oczekiwała spójnego filmu z konkretnym przekazem, będzie rozczarowana. Niestety należę do tej drugiej grupy. Bo jedziemy znowu z Barbie tym różowym kabrioletem, ale daleko razem nie dotrzemy.
-
Warszawa z nowego serialu Jacka Borcucha i Jakuba Żulczyka nie jest przecież miastem innym niż to, które znamy i my, ale Czuły patrzy na nie prawie wyłącznie przez swoje czarne okulary.
-
Autorzy "Pana Samochodzika i Templariuszy" zapomnieli o trzymaniu nas w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty filmu. Utknęli na mieliźnie.
-
Widowisko totalne. "Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One" zaskakuje na wielu poziomach.
-
Można kwestionować zasadność istnienia kolejnej części, ale "Indiana Jones i artefakt przeznaczenia" Jamesa Mangolda działa jako bezpiecznie opatrzone nostalgią domknięcie serii.
-
Nie zawodzi, bo to klasyczny Marty, ale też niekoniecznie wiele wprowadza do filmografii mistrza.
-
-
Teoretycznie wszystko to już widzieliśmy, w praktyce dostrzegamy wiele nowego. Finałowe dopełnienie historii "Strażników Galaktyki" to nie tylko widowiskowa opowieść o walce dobra ze złem w najlepszym stylu żegnającego się z MCU Jamesa Gunna, ale prosta opowieść o sile przyjaźni, która potrafi łączyć mocniej niż więzy krwi. Bez taniego sentymentalizmu, ale na tyle wzruszająca, że chusteczki mogą okazać się całkiem wskazane.
-
8.35 maja 2023
- Skomentuj