Patryk Wolny
Krytyk-
Pierwsza część finałowego sezonu BoJack Horsemana niczym prawdziwa bajka zabiera widzów w podróż po świecie, który po raz pierwszy w tej historii, nie tylko może, ale wręcz musi zmienić się na lepsze.
-
Nie jest atakiem na Kościół Katolicki, to obraz pełen bólu oraz cierpienia wymieszany z niegodziwością i nadmierną władzą - to suma wszystkich grzechów każdego człowieka.
-
Skłamałbym pisząc, że "Nina" do mnie nie trafiła. Pełnometrażowy debiut Olgi Chajdas zwyczajnie ma swoje lepsze i gorsze strony.
-
Johnny English powrócił. Nie jest może w tak znakomitej formie, jak przed laty, jednak to wciąż Brytyjski agent, tyle, że na emeryturze.
-
Zdecydowanie zapracował na miano filmu dobrego, ale pośpiech, upraszczanie no i oczywiście samo zakończenie wywołują pewien niedosyt.
-
Mimo niektórych wad i wyszukanego stylu film polecam ze względu na przedstawioną historię i postać głównej bohaterki. Niepokojące doświadczenie.
-
"The Florida Project" nie jest dla każdego, to dobry film z głębokim przesłaniem, który opowiada o trudzie bycia, istnienia w motelach wprost z fałszywych reklam o jakże pociesznych nazwach "Magic Castle" czy "Futureland".
-
Zwyczajny średniak, który wiele zyskuje dzięki znakomitej grze aktorskiej głównych bohaterów. Bez nich byłby jednym z wielu, wtórnym filmem, obok którego można przejść obojętnie.
-
Przyznać muszę, że bawiłem się dobrze, jednak jednocześnie uważam, że Transformers: Ostatni Rycerz to jeden z najgorszych blockbusterów tego roku. Wygrywa tym, że jest dokładnie taki jak być powinien: efekciarski.
-
Stęchła Mumia po latach powraca zza grobu, jednak zamiast straszyć i przerażać wabi nas swymi krągłościami i nienagannym makijażem. Widać robi dobrą minę do złej gry, bo scenariusz filmu, w którym ją umieszczono, zakrawa na ponury żart.
-
Ostatecznie efekt końcowy jest zadowalający, a nuda, no cóż w obrazie skrojonym na 140 minut ciężko utrzymać ciągłe zainteresowanie widza, jednak nie jest to niemożliwe.
-
Bawiłem się całkiem nieźle i z wielką niecierpliwością wyczekuje kolejnych odsłon. Oto przykład jak stare spotyka się z nowym, jednak w tym przypadku, w przeciwieństwie do Obcy: Przymierze, widać, że ktoś miał pomył i to całkiem udany.
-
Przyjemność obcowania z Kręgiem sprawiała mi ból. Oglądałem z zainteresowaniem, jednocześnie pod nosem wyklinając twórców i wątpliwą jakość ich dzieła.
-
Nie takiego Obcego oczekiwałem, czyli piękne rozczarowanie krokiem w całkiem nowym, filozoficznym kierunku.
-
Dobry film, którego efekty komputerowe zadziwiają, a bohaterowie oczarowują.
-
Porządne kino akcji, które dobrze zdaje sobie sprawę z oczekiwań fanów i stara się je jak najlepiej spełniać. Widzieliście wcześniejsze przygody ekipy i dobrze się na nich bawiliście? W takim wypadku z pewnością nie będziecie zawiedzeni.
-
Może zachęcić do głębszego poznania tej ciekawej historii, jednak na pewno nie zapewni rozrywki na przyzwoitym poziomie. Nawet biorąc pod uwagę całkiem przyzwoitą estetykę i ujęcia uważam, że film zalicza się do tej drugiej, nieco gorszej kategorii horrorów.
-
Wizualnie piękny, momentami nawet zapierający dech w piersi, jednak pozbawiony głębi, męcząco przygniatający narracyjną pustką.
-
Solidy przeciętniak, który spodoba się zwłaszcza fanom gatunku.
-
Należy do kina wymagającego, pozbawionego czystej akcji, humoru i postaci, które da się lubić, jednak mimo wszystko jakoś udaje mu się unosić na powierzchni.
-
Na wielu płaszczyznach zaskakuje, Jordan Vogt-Roberts stworzył Konga, którego się przede wszystkim dobrze ogląda.
-
Logan stał się nie tylko starszy, ale także mądrzejszy, przez co, w połączeniu z westernowym klimatem filmu, nie można uniknąć skojarzeń z Clintem Eastwoodem. Spoglądając z tej perspektywy z czystym sumieniem mogę uznać najnowszy film Jamesa Mangolda za jeden z lepszych filmów o superbohaterach jaki widziałem.
-
Eastwoodowi udało się opowiedzieć historię Sullengergera w sposób poruszający, wstrząsnąć widzem, zmusić go do uronienia kilku łez.
-
Tarantino po raz kolejny, i to dobitnie, udowadnia, że w jego sztuce nie ma miejsca dla przypadkowych gości, a całość musi być idealnie dopasowana, niczym kapelusz na głowie starego kowboja.
-
To nie tylko faworyt krytyków, piękne kino, urzekająca historia czy wreszcie niesamowita i porywająca ścieżka dźwiękowa. La La Land to przede wszystkim film, o jaki trudno obecnie na ekranach kin.
-
Oprócz graficznych fajerwerków nie ma nic godnego naszego czasu.
-
Spektakularne widowisko, które jednocześnie zachwyca i nudzi, porywa światem tak pięknym i złożonym, że nie sposób oderwać oczu od ekranu. Jednakże nie ma róży bez kolców i nawet Rebelia, jak się okazuje, ma swoje za uszami.
-
Kilka elementów faktycznie im nie zagrało, jednak przy doborowej obsadzie aktorskiej, sprawnej ręce reżysera i ciekawym tle fabularnym jest to wciąż obraz na pewnym poziomie. Nie powala, jednak plasuje się nieco powyżej średniej.
-
Brakuje tu wielu szlifów i wymiany kilku niekoniecznie udanych pomysłów, aby ostatecznie otrzymać coś na wzór Spotlight.
-
Gra aktorska, zdjęcia, muzyka, ogólnie realizacja stoją na wysokim poziomie, niektóre ujęcia sprawiają, że aż dech zapiera w piersi.
-
Arcydziełem z pewnością Ouija nie jest, obraz wygląda, jakby nałożyć na niego jakiś postarzający filtr, historia do wybitnych także nie należy. Tym niemniej to ciągle jest horror, który wystarczy by zapewniał czystą rozrywkę, wcale nie musi stanowić uczty dla oczu i duszy.
-
Fajnie się ogląda sceny, w których dochodzi do starć, na tych spokojniejszych, bardziej emocjonalnych możecie ziewnąć kilka razy. Nie jest to film zły, szkoda także, że nie jest dobry.
-
Podczas seansu czuć strach, który niemal zdaje się wyrywać z pod sztucznej powłoki śmiechu i radości.
-
Sama fabuła trzyma poziom, stopniowo rosnące napięcie i drobne zwroty akcji sprawiają, że trudno się na tym filmie nudzić. Momentami, i owszem, jest przewidywalny, ma kilka niedociągnięć zwłaszcza w kwestiach związanych ze światem finansów, ale to elementy, które łatwo da się wybaczyć.
-
Zawodzi, i to zawodzi boleśnie, zwłaszcza, jeśli ktoś ceni sobie poemat Dantego, a niekoniecznie przepada za twórczością Dana Browna.
-
Mamy tutaj ten sam dobry humor, za który lata temu pokochaliśmy Riggsa i Mutaugha.
-
Przyzwoite danie, przyprawione niemałym doświadczeniem reżyserskim, znakomicie dobraną i co ważne, gwiazdorską obsadą, a także dobrze skrojonym scenariuszem.
-
Zamysł był dobry, nawet bardzo, tylko coś zwyczajnie nie zagrało. Przez 90 minut siedzimy przed ekranem zastanawiając się, co tak naprawdę się dzieje.
-
To nie jest dobry film i podejrzewam, że jeszcze gorsza adaptacja.
-
Jest solidną mieszanką dobrego, krwawego horroru i starego westernu.
-
Może i nie jest arcydziełem, jednak nie ma wielu technicznych aspektów, do których nawet zaprawiony kinoman mógłby się przyczepić.
-
Kolejny film o duchach, który miał zaskakiwać, a skończył powielając utarte schematy.