-
Pełen obraz dramatu tego człowieka, który rozpoczął się w 2004 roku i możemy zobaczyć, jak tytułowy bohater z patriotycznego żołnierza staje się wywrotowcem.
-
Ogląda się to przyjemnie, nie powiem, ale biografia Stone'a nie wnosi do historii nic, absolutnie nic nowego.
-
Agitka Stone'a, w której nawet Barack Obama jest jak "diabeł" Bush.
-
Mimo wszystko ten chwilami nieznośny i oparty na dobrze znanych mi faktach film oglądało się całkiem nieźle, w końcu Stone zna się na swojej robocie, patrzenie na Gordona-Levitta było czystą przyjemnością, a wątek miłosny jest słodki.
-
Choć widzowie nie zapoznani wcześniej ze "sprawą Snowdena" wyjdą z kina wyposażeni w garść istotnych informacji, to nie one są dla Stone'a najważniejsze. 70-letni reżyser chce przede wszystkim opowiedzieć historię człowieka, który znalazł się w pułapce.
-
Każda laurka może zadziałać przeciwskutecznie, o czym możemy przekonać się w finale, gdy zaczniemy zadawać sobie pytania, których pewnie by nie było, gdyby zakończenie skomponowano w sposób bardziej wyważony i neutralny.
-
6.721 grudnia 2016
-
-
Legendarny reżyser z już prawie legendarnym tematem. Z tych dwóch legend wyszedł film co najwyżej przeciętny.
-
Pomimo kilku wad, jest zadowalającym filmem sensacyjnym. Pokazuje, że czasami warto zakleić kamerkę w naszym laptopie, bo nigdy nie wiadomo, kto jest po drugiej stronie.
-
Sprawdza się jako film jasno i dobitnie agitujący za postacią i jej problemem, jednak leży i kwiczy jako wypowiedź artystyczna.
-
Udowadnia, że Oliver Stone dalej pozostaje jednym z najciekawszych reżyserów, a jego najnowszy film jest równie interesujący jak te najwcześniejsze.
-
Zwyczajnie, podręcznikowo zrobiony film z paroma efektami, które wrażenie mogły robić kilkanaście lat temu, ale nie dziś.
-
Niewątpliwie warto zobaczyć, ale podejrzewam, że nikogo nie zachwyci.
-
5.51 grudnia 2016
-
-
Chciałbym, żeby historię tę obejrzało możliwie jak najwięcej osób - szczególnie tych, które traktują nowe technologie stricte użytkowo i nie zdają sobie sprawy z tego, jak działają.
-
Podobnie jak pozostałe filmy Stone'a w których nad reżyserem wzięły górę emocje zamienia się w nieciekawą i pozbawioną emocji laurkę ku czci. Co najgorsze skonstruowaną ze scen tak dosłownych, że aż niesmacznych.
-
O ile bezprecedensowy czyn Amerykanina definitywnie zapisze się na kartach historii, to już film, który powstał na bazie jego życia, do miana przełomowego raczej aspirować nie będzie. Zdecydowanie należy obejrzeć go choćby dla gry aktorskiej Gordona-Levitta, który za swoją pracę zebrał wiele pochlebnych opinii.
-
Stone kolejny raz przypomina o swojej dobrej formie i tak jak poprzednimi filmami podzieli wszystkich. Jednak nie radziłbym się skupiać tylko na politycznym aspekcie, lecz na psychologicznym rozdarciu między wyborem tego, co słuszne a biernemu obserwowaniu wydarzeń.
-
Niezwykle przystępny, mimo że rozgrywa się w hermetycznym środowisku specjalistów komputerowych i agentów rządowych.
-
Ciekawy film dotykający problemu prywatności i działań komórek rządowych, które jej nie szanują. Na dodatek wiarygodnie zarysowujący portret psychologiczny głównego bohatera.
-
Jeżeli po obejrzeniu Snowdena spodziewacie zobaczyć się prawdziwą twarz ściganego przez USA człowieka, jesteście w błędzie.
-
Zwolennicy Edwarda Snowdena dostaną to, czego oczekują, zaś jego przeciwnicy mogą odnieść wrażenie, że autor Wall Street całą historią manipuluje.
-
Nie oferuje niezwykłych wybuchów i emocjonalnej zawieruchy. To kino biograficzne, które przez szkło powiększające przygląda się kilku latom z życia bohatera.
-
Nie jest w żaden sposób odkrywczy. Na domiar złego staje się wtórny w stosunku do "Citizenfour" i nieumiejętnie na poziomie fabuły go podrabia.
-
Niezwykle aktualny i niezwykle poruszający, jeżeli skupić się na wewnętrznych przekonaniach bohatera, który musiał wystąpić przeciwko ojczyźnie.
-
Bezsilność, nijakość oraz brak innowacyjności i porywającego materiału.
-
Z czasem niestety film staje się coraz bardziej nużący. Popada w tautologie, błądzi bez celu, traci impet i zawodzi, gdy trzeba wywołać poczucie zagrożenia. Należałoby go solidnie skrócić.
-
Nie wykracza poza bezpieczną konwencję fabularyzowanej publicystyki przedstawiającej nam opowieść, którą doskonale znamy, nawet jeśli dotąd głównie z facebookowych komentarzy i lektury ograniczonej do skalowania wzrokiem nagłówków gazet.
-
Brakuje tu wielu szlifów i wymiany kilku niekoniecznie udanych pomysłów, aby ostatecznie otrzymać coś na wzór Spotlight.