Trzy kobiety próbują ocalić rodzinny dom i zdobyć to, czego pragną.
- Aktorzy: Kinga Preis, Eliza Rycembel, Stanisława Celińska, Sebastian Fabijański, Antoni Pawlicki i 15 więcej
- Reżyser: Agnieszka Glińska
- Scenarzyści: Marta Konarzewska, Agnieszka Glińska
- Premiera kinowa: 6 maja 2016
- Premiera światowa: 28 kwietnia 2016
- Ostatnia aktywność: 13 stycznia
- Dodany: 19 lipca 2016
-
Wydaje się zatem propozycją trochę niezdecydowaną, międzygatunkową. Filmem z piosenkami, ale bez musicalowego rozmachu, z dość jednak tandetnymi, ubogimi scenami tanecznymi.
-
Ma mnóstwo niedoskonałości, nieudany scenariusz i zbyt szybkie, rozczarowujące zakończenie. Mimo wszystko opowieść Glińskiej, choć daleka od amerykańskich superprodukcji, niesie w sobie nostalgiczny klimat wspomnienia. Pięknie ubrane dźwięki, które rozpalą serca, mogą pozostaje na dłużej w sercu widza.
-
Niestety poza Warszawą i muzyką nic już więcej w tym filmie nie gra. Fabułę z litości lepiej pominąć milczeniem. Piosenki są wpięte w scenariusz bez żadnego związku. Aktorzy poza kontrowersyjnym śpiewaniem i tańczeniem plączą się po ekranie zupełnie bez sensu.
-
Udany debiut filmowy Agnieszki Glińskiej z atrakcyjnymi rolami kobiecymi, nowymi, znakomitymi wersjami starych przebojów i pięknymi fotografiami współczesnej Warszawy.
-
Wyraziste aktorstwo plus kilka niezłych wykonów nie są w pełni satysfakcjonujące. Tradycyjnie, był potencjał, ale nie został wykorzystany. Chaos zdominował całość.
-
Jest jak ciotka, która tydzień temu zapisała się na fb i teraz pod twoimi wpisami wszędzie umieszcza komentarze, ciotczyne nauki ozdobione hasztagiem, żeby wszyscy widzieli, że ciotka jest na czasie.
-
Jako teledysk, #wszystkogra ogląda się bardzo przyjemnie.
-
Naprawdę przyjemna, niezobowiązująca zabawa. Ma pewne braki czysto filmowe, ale ogólnie po wyjściu z Sali kinowej ma się całkiem pozytywne wrażenie, na tyle, że owe niedociągnięcia przestają mieć aż takie znaczenie.
-
Przy wszystkich swych słabościach film ogląda się jednak świetnie, ale głównie za sprawą jego musicalowej konstrukcji.
-
Moda na hasztagi w rozkwicie. Polskie kom-romy też przeżywają renesans. Tylko że ani to romans, ani ten hasztag adekwatny jakiś. Z ogromną przykrością proponuję zmianę tytułu - na "#NieWszystkoGra".
-
Choć nie jest pozbawione wad - najbardziej rażą zgrzyty w scenariuszu, zwłaszcza pod koniec filmu, kiedy tytułowa gra robi się zbyt niejasna i zostawia wrażenie, że główny wątek nie został rozwiązany w sposób satysfakcjonujący - zostawia jednak widza z poczuciem, że mimo wielu kłód rzucanych nam pod nogi, dla ludzkiego gatunku jest jeszcze nadzieja.
-
Bardziej przypomnienie klasyki polskiej muzyki rozrywkowej w ładnym opakowaniu, niż prawdziwe, dobrze przemyślane kino.
-
Sprawia zawód. Duży. Bo to mógł być przecież fajny film.
-
Został poprowadzony ze swadą, lekko, ale nie głupio czy tandetnie. Przy celowo bajkowej konwencji okazuje się zaskakująco trafny i mądry w swoich spostrzeżeniach. Pozostaje przy tym zarażającą entuzjazmem rozrywką.
-
Toporne i strasznie na siłę to wszystko.
-
Rozczarowuje nie za sprawą wad, ale z powodu zaprzepaszczonej szansy.
-
Są takie momenty w tym filmie, gdy czuć energię, o którą pewnie twórcom chodziło, gdy świetne zdjęcia i śpiewające aktorki budują coś ciekawego. Rzecz w tym, że słabe piosenki i brak jakiejkolwiek sensownej fabuły, dialogów, sensu powoduje, iż te wrażenie energii ulatuje i znika daleko za horyzontem.
-
Ciekawy eksperyment bazujący na znanych nazwiskach i nostalgii związanej z odświeżeniem klasycznych szlagierów. Ciekawy, co wcale nie znaczy, że dobry.
-
Musical, któremu energii dodają wykorzystane w nim wspaniałe polskie piosenki.
-
Zbieranina różnych scen poprzeplatanych piosenkami i animacjami.
-
Ma w sobie i lekkość, i ożywczą energię. To niecałe półtorej godziny po prostu fajnej zabawy, dzięki której uśmiech nie znika nam z twarzy.
-
Agnieszce Glińskiej brakło trochę pomysłu na sam scenariusz i prowadzenie historii, więc seans będzie przyjemnością głównie dla tych, którzy zechcą przypomnieć sobie starsze przeboje.
-
Trzy pokolenia kobiet, trzy różne punkty widzenia, inne cele życiowe i rodzinna solidarność w biedzie, wszystko wyrażone piosenkami - szlagierami z lat 70. i 80.
-
Trudno tę produkcję nazwać musicalem czy filmem muzycznym, bo ani postaci nie śpiewają zamiast mówić, ani nikt tu nie posługuje się piosenką, żeby cokolwiek skomentować.
-
Mniej niż przeciętne widowisko.
-
Tak oto powstał film, o którym po kilku miesiącach nikt z oglądających nie będzie pamiętał.
-
Nie radzi sobie jednak ani jako "show", ani jako opowieść o Warszawie i jej mieszkańcach. Projekt od klęski wyratowały złote przeboje - te bowiem nigdy nie zawodzą.
-
Dziecko komercji, asekuracji, ignorancji i pychy.
-
Należy wyłączyć myślenie i poddać się jego urokowi.
-
Po obejrzeniu tego filmowego cukiereczka pozostaje jakiś niesmak. Tak jakby wszystko było tylko grą pozorów i w sumie nie ma w tym nic optymistycznego.
-
Zamysł był dobry, nawet bardzo, tylko coś zwyczajnie nie zagrało. Przez 90 minut siedzimy przed ekranem zastanawiając się, co tak naprawdę się dzieje.
-
Wielka szkoda i wielki niedosyt.
-
Bardzo banalny, przewidywalny i płytki.
-
Pozbawiona oryginalności, momentami za bardzo przypominająca komedie romantyczne, a mimo to, przedstawiona w subtelny sposób i z dużą dawką energii.
-
Jeden z nielicznych polskich musicali, i jedyny po którego nie warto sięgać.
-
O ile jeszcze mielizny pierwszej połowy można przeboleć w nadziei, że istnieje jakaś spójna koncepcja reżyserska Glińskiej, o tyle oderwany stylistycznie finał pozwala z czystym sercem rzec, że we "#WszystkoGra" nie gra właściwie nic.