Jeden z pasażerów międzygwiezdnego liniowca zostaje wybudzony kilkadziesiąt lat przed terminem. Świadomy swojego położenia, decyduje się na krok, który będzie miał nieodwracalne konsekwencje.
- Aktorzy: Jennifer Lawrence, Chris Pratt, Michael Sheen, Andy Garcia, Vince Foster i 15 więcej
- Reżyser: Morten Tyldum
- Scenarzysta: Jon Spaihts
- Premiera kinowa: 25 grudnia 2016
- Premiera światowa: 14 grudnia 2016
- Ostatnia aktywność: 18 grudnia 2023
- Dodany: 20 lipca 2016
-
Są świetnie skonstruowanym filmem, który zawiera mnóstwo pasujących do siebie elementów tworzących wspólnie dzieło nie tyle wybitne, co raczej wyjątkowe.
-
8.326 maja 2017
- 1
- Skomentuj
-
-
Niezbyt ambitny, ale przyjemny w odbiorze.
-
Przede wszystkim natomiast, twórcy "Pasażerów" nie zapominają, że w centrum każdego, nawet najbardziej wystawnego widowiska, powinien stać człowiek, a dramatyzm powinien przede wszystkim wypływać z dokonywanych przez niego wyborów - i ten warunek udało się tu spełnić perfekcyjnie.
-
Nieudany romans w kosmosie. Nuda bez zaskoczeń i bez zwrotów akcji.
-
Dobrze dobrani aktorzy zostali zaangażowani do opowiedzenia oklepanej historii o samotności i miłości. Co prawda efekty wizualne równoważą braki fabularne, ale całość trąci myszką.
-
Kino naprawdę eleganckie, wysmakowane, monumentalne mimo dość skromnej fabuły, nieobfitującej w zapierającą dech w piersiach akcję.
-
Brak oryginalności i przewidywalność "Pasażerów" może obroniłyby się jeszcze dekadę temu, lecz teraz, gdy widzieliśmy już "Interstellar" i "Nowy początek", tylko i wyłącznie zawodzą.
-
Są wyłącznie niezłym widowiskiem. Efektownym, lecz nie budzącym większych emocji obrazem, który miłośników gatunku niczym specjalnym nie zaskoczy.
-
Wciągają do swojego świata i pozwalają zrelaksować umysł pięknymi kadrami przestrzeni kosmicznej. Jest to dzieło jednorazowego użytku, które jednak ogląda się z przyjemnością, głównie dzięki sympatycznym aktorom, przedstawionym tu w urokliwych sytuacjach.
-
Kolejny film kosmiczny, który zaledwie na moment zapada w pamięci. Pozbawiony tajemniczości, jednak z przewidywalnymi zwrotami akcji, które w szczególny sposób charakteryzują amerykańskie kino.
-
Średnio udana randka w kosmosie.
-
Kino bez ambicji na wielkość. To kino zwyczajne, bardzo dobra opowieść do przeżycia bardzo dobrych emocji.
-
Jeśli szukacie zaskoczeń na miarę Interstellar czy rzeczowości Marsjanina będziecie zawiedzeni Pasażerami. Jeśli jednak pozwolicie się uwieść niejednoznacznej historii o samotności i miłości, wybaczając naiwności i bzdury scenariusza, to czeka Was przyjemny i emocjonalny seans.
-
Muzyka momentami zbyt natrętnie "tłumaczy" nastrój, za to warstwa wizualna robi wrażenie. W sumie otchłań kosmosu zawsze robi wrażenie, więc nawet jeśli oglądaliśmy "Grawitację", to i tak mamy się czym zachwycać.
-
Ładna bajka, wykreowana przez amerykańskich producentów, wymuszona by wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Fałszywa i rozczarowująca.
-
Ogólny pomysł był naprawdę świetny, a został marnie zrealizowany, bez wykorzystania drzemiącego w nim potencjału. Dwa punkty za koncepcję, wciągający początek i ładną oprawę wizualną - ale poza tym odradzam wszystkim, którzy mieliby ochotę na solidne kino science fiction, a nie na pozbawione logiki, tandetne romansidło.
-
Seans mija całkiem szybko, pełen miłych odczuć i fascynujących wrażeń estetycznych. Trzeba tylko pamiętać o tym, żeby przypadkiem nie rzucić okiem na trailer i nie rozbudzić w sobie oczekiwań na akcję z przytupem.
-
Udane kino estetyczne, bardziej do obejrzenia i podziwiania niż do zastanowienia się, co właściwie miało przekazać.
-
Ma parę słabszych scen i kilka drętwych dialogów, ale jako całość sprawuje się całkiem przyzwoicie.
-
Ostatecznie film Tylduma broni się właśnie dzięki obsadzie. Lawrence i Pratt są nie tylko niezłymi aktorami, ale stanowią też wdzięczny, obdarzony naturalną chemią duet.
-
Pasażerowie okazali się zupełnie przyzwoitym obrazem, bardzo sprawnie zrealizowanym, opakowanym w atrakcyjną formę audiowizualną, chociaż momentami nazbyt ckliwym i zdecydowanie zbyt przewidywalnym.
-
Połowa filmu to takie przydługie wprowadzenie do katastroficznego punktu kulminacyjnego i melodramatycznej puenty.
-
Określenie "Titanic w kosmosie" wydaje się całkiem na miejscu, nawet przyjmując lżejszy ciężar gatunkowy dzieła. Być może gdyby dystrybutor zdecydował się promować film takim, jaki jest, jego przyjęcie okazałoby się cieplejsze, bo naprawdę w swoim gatunku i swojej klasie daleko mu od katastrofy.
-
Na pewno nie spełnia pokładanych w nim nadziei na żwawe i pomysłowe kino science-fiction, choć pomysł wyjściowy ma ogromny potencjał.
-
Bezbolesna, banalna rozrywka na raz, która mogła zamienić się w coś o wiele lepszego, gdyby tylko reżyser oraz producenci mieli trochę większe celuloidowe jaja.
-
Szczypta akcji, emocje bijące z ekranu, solidna gra aktorska i nieskomplikowana intryga są dobrym wyborem na niezobowiązujący wypad do kina.
-
Oprócz graficznych fajerwerków nie ma nic godnego naszego czasu.
-
Trzymają w napięciu, wzruszają, zaciekawiają i sprawiają, że tęsknimy do prawdziwej miłości. Dobre, hollywoodzkie katharsis w cenie biletu gwarantowane.
-
Zwyczajny film sci-fi, którego wątek romantyczny jest tak wyeksponowany, że aż przeraża swoją chłopięcą fantazją.
-
Innowacyjny pomysł i liczne zwroty akcji.
-
Jest lekką, niewymagającą produkcją science-fiction, łączącą w sobie kilka gatunków.
-
Wyjściowe podejście twórców zdawało się rozumieć drzemiący w nim potencjał - świat wykreowany został w sposób co prawda zdecydowanie bardziej kameralny, ale nieustępujący jakością od "Grawitacji" czy "Interstellar", a do tego opatrzony naprawdę solidną ścieżką dźwiękową. Ale suma summarum nie zaproponował nam niczego ponad to, co już widzieliśmy - czy to w kinie o podróżach kosmicznych, czy ziemskich romansach.
-
Będzie świetny na nudne niedzielne popołudnie w domowych zaciszu. Świetna kreacja Jennifer Lawrence i okropna Chrisa Pratta. Miało być pięknie, a wyszło bardzo przeciętnie.
-
Z chęcią obejrzałbym tą dwójkę w jakiś innym filmie. Inteligentnym, szanującym widza, przemyślanym i interesującym filmie. Wszystkie te określenia niestety nie pasują do "Pasażerów", który okazał się być komercyjnym chłamem z znanymi twarzami na plakacie.
-
Potrafią oszołomić efektami wizualnymi, rozbawić dowcipkującym Chrisem Prattem, i mimo schematyczności, utrzymać ciekawość na tyle, że seans nie upłynie w rytmach leniwego i naznaczonego znudzeniem ziewania. Nie są jednak niczym więcej niż kolejnym odmużdżaczem, który w długie zimowe wieczory może być jak znalazł, ale przy bardziej wnikliwym oglądaniu, irytuje brakiem konsekwencji, zamieszaniem oraz poczuciem zmarnowanego potencjału.
-
Są miłym i sympatycznym filmem, ale nie mogę pozbyć się wrażenia, że zmarnowano potencjał na coś o wiele, wiele większego i głębszego. Przypomina koktajl, który szybko się wypija, ale potem się zapomina. Owszem, jest na co popatrzeć, czuć chemię między bohaterami, ale to troszkę za mało.
-
Nie tyle zły, ile mocno zepsuty pod koniec.
-
Dobre kino, które miało potencjał na o wiele więcej. Rozszerzenie o nieco bardziej mroczne wątki oraz pozbycie się nielogicznych sekwencji uratowałoby produkcję tak, że mogłaby konkurować z Interstellar.
-
Szkoda straconego potencjału na w miarę inteligentne kino science fiction. W zamian powstało marne fantasy, które potrafi zapewnić trochę prościutkiego eskapizmu. Ale nic więcej.