-
Kawał dobrego, ale nie rewelacyjnego filmu. Przyzwoite aktorstwo, ciekawe zdjęcia, dobre kostiumy i mroczny klimat. Świetne połączanie kryminału i thrillera, który mimo braku dynamiki utrzyma nasze zainteresowanie.
-
Potrafi zaskoczyć. Mimo pewnej banalności, jest w nim coś uroczego, ale i przerażającego.
-
Najnowsze przygody Doktora Strange'a wprowadzają do MCU ideę multiwersum, czyli nieskończoną liczbę równoległych wszechświatów, z których każdy mieści wszystko, co już istnieje, ale w innej rzeczywistości.
-
To zdecydowanie produkcja wyraźnie wyróżniająca się na tle pozostałych aktorskich filmów Disneya - produkcja wyróżniająca się przebojowością, doskonałą wręcz stroną audio-wizualną i swoim buntowniczym, nieco wywrotowym charakterem. To szalone kino i przerysowane do granic, podobnie jak jego bohaterka - kultowy czarny charakter. Niestety, zdecydowanie nie poleciłbym tej produkcji najmłodszym odbiorcom.
-
To taki film do obejrzenia i zapomnienia. Snyder zrobił sobie odskocznię od epickiego i mrocznego kina superbohaterskiego, realizując głupiutkie kino rozrywkowe. Szału nie ma, ale obejrzeć można.
-
Mocny film o zjawisku handlu dziećmi, obrazujący jego skalę i zaniedbania, jakie ciągle są w tym temacie dokonywane. Znacznie słabiej wypada produkcja pod względem fabularnym. Twórcy - wygląda na to że świadomie, choć nie rozumiem dlaczego - rezygnują z intrygującego prowadzenia kluczowych wątków dotyczących morderstw na ulicach Johannesburga, nie zależy im również, by w sposób trzymający w napięciu poprowadzić grę między bohaterami.
-
Bo chociaż Nocne czuwanie jest w pełni horrorem i nie brakuje w nim elementów typowych dla gatunku, to jednak zgodnie z najlepszą tradycją, liczy się tu przede wszystkim groza psychologiczna. W rezultacie otrzymujemy opowieść o traumie i demonach przeszłości, które - bez względu na naszą przynależność kulturową czy religijną - często pozostają z nami na całe życie.
-
Typowo komiksowa historia, która na gruncie filmowym raczej sprawdza się słabo. W tym przypadku jest to przerost formy nad treścią.
-
Rozczarowanie - tak najprościej można określić film Co widać i słychać. Do produkcji przyciągnęła mnie przede wszystkim obsada, z nominowaną do Oscara za Manka Amandą Seyfried, ale zapomnijcie o jakichkolwiek aktorskich popisach. Film jak na horror zupełnie nie straszy, jak na dramat psychologiczny pozostaje opowieścią bardzo płytką, ale przede wszystkim nie potrafi przyciągnąć uwagi widza. Nudne i zwyczajnie kiepskie kino.
-
Jeżeli przede wszystkim interesuje was sposób odwzorowania starć rodem z gry wideo, to faktycznie jest na co popatrzeć. Jeżeli jednak liczycie na więcej, to najnowszy Mortal Kombat ma niewiele do zaproponowania. Słowem, to dobrze zrealizowana kopanina klasy B.
-
Kolejny mocny film w oscarowej stawce, wpisujący się w ważną tematykę społeczną, próbujący uświadamiać widza w kwestii kultury gwałtu ale i piętnujący wyraźnie społeczne przyzwolenie na zło. Fabuła ma słabsze momenty i bywa mocno przerysowana, ale całość znakomicie niesie na barkach swoją rolą Carey Mulligan, będąca najjaśniejszym punktem filmu.
-
Kameralne kino, miejscami nieco przekombinowane w próbach ukazania świata osoby chorej, niemniej stwarza choćby namiastkę wyobrażenia sobie, co czuje bohater cierpiący na Alzheimera. Porusza i przeraża zarazem, a całość zdobi niesamowity występ Anthony'ego Hopkinsa.
-
To trochę takie kino niewykorzystanego potencjału. Niemniej jak na debiut, szczególnie w gatunku mało popularnym nad Wisłą, Prime Time pozostaje produkcją wartą odkrycia.
-
Świetnie zagrane, bardzo kameralne kino, które porusza bez tanich chwytów. Ciepła i empatyczna produkcja - jeden z ciekawszych filmów w oscarowej stawce.
-
Dziwny to film, niejednoznacznie "zły" lecz i nie "dobry". Mam wrażenie, że wymagał dopracowania i przemyślenia, jakby reżyser spieszył się z publikacją i nie obejrzał go przed pokazaniem publiczności.
-
Za tydzień nie będę już o niej pamiętał i pewnie nie będę chciał też do niej wracać. Wizualnie jest super, jeśli cieszy was to starcie, chcieliście je otrzymać w jak najlepszej oprawie audio-wizualnej i nie obchodzi was fabuła, to powinniście się bawić świetnie.
-
Kilka dni z życia Howarda to prawdziwa jazda bez trzymanki i tak też zostaje to ukazane przez braci Safdie poprzez specyficzny montaż i impulsywną atmosferę samego filmu. Świetna muzyka, niezwykłe tempo, kilka także ciekawych ról na drugim planie, chociaż całe show oczywiście kradnie Sandler. O takich filmach mówi się "petarda!".
-
Uważam, że pani Landon po prostu nie ma pojęcia o chorobach psychicznych, ani o dreszczowcach - a odrobienie tej lekcji to podstawa, przed zabieraniem się za tego typu kino. W wyniku tego dostajemy nudne, przesadzone i stereotypowe 104 minuty filmu. Szkoda naprawdę wielka szkoda, bo temat miał ogromny potencjał.
-
Wymowna i nachalna laurka wystawiona wojującemu feminizmowi, ukazująca mężczyzn jako tych słabych, zdegenerowanych i nie potrafiących sobie radzić bez silnej kobiecej ręki. Ci którzy lubią takie klimaty, będą zadowoleni z seansu, nawet jeżeli jego wydźwięk jest raczej płytki.
-
Bezpretensjonalne kino, z wyjątkowo pozytywnymi bohaterami, których fantastyczne losy ogląda się z olbrzymią przyjemnością. Troszkę tu romansu, troszkę opowieści o życiowej rutynie, a można się tu doszukać też nieco bardziej krytycznego spojrzenia na współczesną rzeczywistość. Jako kino rozrywkowe z lekkim moralistycznym zadęciem sprawdzi się doskonale, ale nominacje do Złotych Globów to gruba przesada.
-
Historia jest prościutka i sprowadza się właściwie tylko do rywalizacji między polującym a jego ofiarami, późniejszy twist pozwoli rzecz jasna odkryć, co tu się dzieje i dlaczego, ale nie jest to niestety wątek specjalnie przekonujący. A nawet z uwagi na kreacje bohaterów trudno było mi w ich zachowanie uwierzyć. Mimo wszystko to solidny i trzymający w napięciu thriller, taki w sam raz na jednorazowy seans.
-
Przyzwoite kino drogi, pod względem fabularnym bardzo schematyczne i raczej mające niewiele więcej do zaoferowania ponad to, co znacie z innych podobnych produkcji, ale to też zarazem po prostu ładny film, który przyjemnie się ogląda, nawet jeśli wiecie jak się ta historia potoczy.
-
Nie jest absolutnie filmem, o którym będzie się długo mówić, a jeśli się uprzeć, to naprawdę byłoby się czego czepiać. Ale jeśli oczekujecie prostej rozrywki w klimacie sensacyjnego kina b-klasy, to film dostarcza w tym względzie kilkadziesiąt minut niezłej zabawy.
-
To może i ograny pomysł wykorzystywany wiele razy przez twórców filmowych. Produkcja Netfliksa ma jednak pewien element przewagi. Choć nie jest to nic ambitnego, to jednak stawka o jaką toczy się gra jest bardzo ważna. Mowa tu o więzach rodzinnych i odkryciu kulturowego dziedzictwa. To właśnie one są tym najcenniejszym skarbem.
-
Spośród wszystkich fabularnych remaków Disneya wypada najlepiej. Warto obejrzeć.
-
To film, któremu do doskonałości wiele brakuje. Choć tak szczerze powiedziawszy jako średniej jakości super-hero movie i tak plasuje się na poziomie większości tego typu produkcji, zarówno od DC jak i Marvela.
-
To produkcja przepełniona akcją i efekciarska. Zwyczajnie jest to klasyczny przerost formy nad treścią. Widać, że twórcy chcą coś ambitniejszego wpleść w fabułę, ale działają szablonowo i sztampowo. Z filmu nie wynika nic więcej ponad to, co znamy z szeregu innych podobnych produkcji, a mianowicie: wojna jest zła i przynosi cierpienie niewinnych. Reszta to akcja, futurystyczna technologia i przeciętnie zrealizowane CGI. Obejrzeć i zapomnieć. Hitu z tego nie będzie.
-
Ten dokument to coś w rodzaju postscriptum do twórczości Andrieja Tarkowskiego, człowieka który modlił się swoimi filmami.
-
Kawał sprawnie zrealizowanej wojennej produkcji, efektownej, ale całkowicie pozbawionej efekciarstwa. Historia ukazuje tragedię wojny i dramat zwykłych ludzi. Proste, specjalnie wplecione sceny tylko eksponują tragizm wydarzeń. Oglądamy z zapartym tchem do samego końca.
-
Jest tu mnóstwo smaczków, które wcale nie są podane na tacy. Tak jak cała ta opowieść, którą Fincher snuje na własnych zasadach. I nawet jeśli nie jest to film w pełni udany, to wciąż z uwagi na swój autorski charakter, bije na głowę to co zwyczajowo mają nam do zaoferowania Netflix i kino.
-
Urzeka neonowymi, dusznymi zdjęciami oraz gęstą atmosferą, w której człowiek chce się zanurzyć i chłonąć ją całym ciałem. To egzotyczne doświadczenie, zupełnie różne od tego co znamy z europejskich festiwali czy amerykańskich rankingów. Działające bardziej na zmysły, niż wnętrze.
-
Pozostaje wzruszającym, nieoceniającym obrazem ludzi ograniczonych przesądami. Jeśli szukać najważniejszego atutu tego filmu, z pewnością byłaby to wizualna precyzja i pewność operowania kamery. To film pięknie skomponowany i szczycący się wrażliwością na źródła światła i tonacje kolorów.
-
Umówmy się - Nie słuchaj ich nie jest jakimś specjalnie wybitnym horrorem. Fabuła jest prosta i mało zniuansowana, całość straszy głównie jump scare'ami, ale jednocześnie da się przy tym zauważyć, że jest to opowieść solidnie przemyślana, z ciekawą warstwą psychologiczną i emocjonalną. W dodatku na uwagę zasługują zwroty akcji i niebanalne zakończenie.
-
W czasach, kiedy podobne wzruszające historie skondensowane do 2 minutowego virala na Facebooku zalewają nas z każdej strony, dotykają nas w czasie podróży autobusem do pracy, zostawiamy lajka i właściwie jedziemy dalej szybko zapominając co właściwie obejrzeliśmy, niestety podobny efekt może wzbudzić dzieło Goviera i McCormacka. Obejrzyjcie jednak ten film, bo seans z pewnością nie pozostawi was obojętnymi.
-
Trudno oprzeć się wrażeniu że dzieło Molla jest szalenie wręcz naciągane, spięcie różnych wątków jest rzecz jasna karkołomne, i na ekranie miejscami trzeba zawiesić niewiarę. Z drugiej strony - to nie jest kryminał z rodzaju tych, w których wszystko musi być dopięte na ostatni guzik, aby finalna odpowiedź była satysfakcjonująca. W końcu nie o to w tym chodzi. Moll wykorzystuje jedynie gatunkowe ramy, ale świadomie je rozbija. Dlatego wciąż Tylko zwierzęta nie błądzą tak dobrze się ogląda.
-
Uwagę zwracają przede wszystkim na drugim planie mistrzowie francuskiego aktorstwa - Reno, Lanvin, czy wspaniała Claudia Cardinale. To oni, choć pojawiają się na chwilę, wnoszą do tego sztywnego jednak filmu sporo świeżości i energii, co o tyle paradoksalne, że w kinie sensacyjnym to właśnie sceny z udziałem tych młodych powinny kipieć od emocji. Bronx jest filmem do obejrzenia na raz, dość nudnym jak na swój sensacyjny charakter, mało angażującym fabularnie.
-
To jedna z ciekawszych w tym roku propozycji Netfliksa, jeśli chodzi o horrory. Nawet jeżeli przyznamy, że nie jest to film bez wad, to wciąż pozostanie produkcją wartą uwagi. Z pewnością warto też będzie się przyjrzeć dalszej karierze reżysera Remiego Weekesa, bo niewątpliwie jest to twórca, który poprzez film chce także coś powiedzieć o współczesnym świecie.
-
To kiepsko zrealizowane i głupawe widowisko. Ale sam pomysł wyjściowy jest ciekawy, przez jakiś czas twórcom udało się umiejętnie poprowadzić grę z widzem, według której odbiorca przez długi czas nie wie, kto właściwie w tym filmie jest szalony a kto opętany. I kto ma rację. To wystarczy na znośną rozrywkę. Druga połowa filmu to jednak mało subtelne i groteskowe kino, pełne naprawdę fatalnych momentów, które nie powinny się w tym filmie znaleźć.
-
Niepozbawiona humoru i trzymająca w napięciu produkcja, która bardzo umiejętnie ogrywa pozornie niefilmowy temat, z jednej strony przypominając widzom historyczne wydarzenie, z drugiej - zamieniając je w rozrywkowe kino pełną gębą.
-
To kino grozy bazujące na bardzo ciekawym i tajemniczym punkcie wyjścia, przez długi czas dającym nadzieję na mroczną produkcję z fabułą, która może podążać w jakimś nieoczywistym kierunku. Niestety ta nadzieja wraz z upływem czasu się rozwiewa, im dalej w las, tym bardziej film Herdala staje się schematyczny i uproszczony, tak że w finale swoje spore oczekiwania mogłem skwitować jedynie obojętnym "meh".