-
Mocne i wyważone kino akcji, na jakie długo czekałem. Można się zgadzać lub nie z głównym bohaterem. Można go podziwiać lub uważać za zwykłego przestępcę, ale nie można odmówić mu samozaparcia w dążeniu do celu.
-
Osobiście nie mam nic do zarzucenia najnowszej produkcji o przygodach Ryana. Jest tu solidna intryga, kilka ciekawych zwrotów akcji, trochę strzelanin i pościgów. Wyrazisty political fiction z wątkiem szpiegowskim i konfliktem nuklearnym w tle. Wszystko okraszone świetnymi ujęciami i doborową muzyką, która perfekcyjnie buduje napięcie. Myślę, że sam Clancy, nie wymyśliłby tego lepiej.
-
Kropką nad i jest świetna i nastrojowa muzyka, która w efekcie daje nam dopracowany audiowizualnie serial z wciągającą historią i mnóstwem trzymającej w napięci akcji.
-
Całość wypada przyzwoicie i pozwala się świetnie bawić podczas seansu.
-
Na Netfliksie znajdziecie całą masę kryminałów, bo to szczególnie popularny gatunek na platformie. Łatwo będzie więc w tym natłoku przegapić izraelski Black Space. Zachęcam jednak żebyście sięgnęli po ten serial, bo naprawdę wyróżnia się jakością na tle podobnych produkcji.
-
Przyzwoity. Kawał sprawnie zrealizowanej sensacyjnej produkcji. Trochę jakby twórcy czerpali z filmu Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz. Niestety, zamiast stawiać na niezobowiązującą rozrywkę, twórcy miejscami na siłę chcą się podpinać pod współczesne społeczne wątki, na czym traci sama opowieść Mimo to te sześć epizodów ogląda się z przyjemnością.
-
Bardzo pozytywne zaskoczenie. Młodzieżowy serial fantasy, który potrafi zaciekawić, przykuć uwagę widza barwnymi lokacjami i interesującymi bohaterami, zrealizowany z rozmachem i wciągający. Jeżeli lubicie fantasy, magię i ciekawe światy, to nawet bez znajomości ksiażek Bardugo powinniście się dobrze na tym bawić.
-
Stoi przede wszystkim ciekawymi, skomplikowanymi bohaterami. Znakomita obsada i niejednoznaczne charaktery, intrygująco poprowadzone relacje między postaciami i duża doza dramaturgii - to wszystko składa się na bardzo udaną produkcję. Warstwa obyczajowa nieco odbija się na kryminale, który nie jest angażujący w równym stopniu.
-
Niesamowita przygoda dla dzieci i dorosłych. Śmiało można powiedzieć, że to familijna rozrywka, która straszy i bawi kolejne pokolenia widzów bez nudzenia. Nie ma więc na co czekać, wskakujcie do Wehikułu Czasu i wraz z bohaterami ruszajcie rozwiązywać kolejne historyjki z dreszczykiem.
-
Historie są naprawdę zabawne, a klimat wiernie przeniesiony został z komiksu. Dlatego przyjemność z oglądania nie tylko będą miały najmłodsze pociechy, do których docelowo skierowana jest ta produkcja, ale i starsi, którzy wychowali się na komiksach Janusza Christy.
-
Przeciętniak, który poza potencjałem fabularnym nie ma nic więcej do zaoferowania. Bez emocji przyglądamy się wydarzeniom, które pozostawiają nas obojętnymi i po pięciu godzinach seansu, dochodzimy do wniosku, że był to całkowicie czas stracony.
-
Broni się sama intryga. Śledztwo rozbito na 13 półgodzinnych odcinków i trzeba przyznać, że twórcom mądrze udaje się rozłożyć je na te epizody, starając się aby każdy z nich kończył się jakimś zwrotem akcji albo niejednoznacznym akcentem. W rezultacie, zważywszy że serial można obejrzeć w jeden weekend, dostajemy naprawdę znośny kryminał, który z zaciekawieniem ogląda się do samego końca.
-
W moim odczuciu to nieco naiwna produkcja, w której mało przekonująco połączono różne konwencje, ale jeśli zaakceptujecie ten stan rzeczy i lubicie podobne fantastyczne opowieści, to otrzymacie całkiem nieźle zagrany i dość intrygujący serial.
-
Mamy do czynienia z obrazem zaskakująco przyzwoicie zrealizowanym i ciekawym w odbiorze, jak na serial produkcji Telewizji Publicznej, który jednak nie ustrzegł się drobnych błędów. Być może Netflix dostrzeże potencjał Prokuratora, a jego oglądalność sprawi, że platforma pokusi się o wyprodukowanie dalszej historii, tak jak ma to miejsce obecnie z Rojstem.
-
Serial banalny, który w odróżnieniu do animowanej serii, nie jest przeznaczony dla dzieci. Dorośli odbiorcy będą go niestety postrzegać jako typowe teen age drama i nawet te kilka mroczniejszych scen ich do siebie nie przekona. Niestety twórcy nie potrafili wstrzelić się w konkretny wiekowy target. Chcą puszczać oko do wszystkich, ale nie potrafią z tej produkcji wyciągnąć istoty serialu, który zachwycał całe pokolenie młodych widzów.
-
Jeden z ciekawszych seriali Netflixa ostatnich miesięcy, a zarazem idealna rozrywka na weekendowy, rodzinny seans. Produkcja, która trzyma w napięciu do ostatnich minut i zmusza nas do oczekiwania na kolejny sezon, który nie tylko zapowiadają końcowe napisy, ale i finałowy twist, który zmusi głównego bohatera do dalszej walki z niemal wszechwładnym Pellegrino.
-
Mimo swojej nierówności w budowaniu napięcia i kreśleniu klimatu, ma on w sobie coś co potrafi wciągnąć widza. Jeżeli nie odrzuci was pierwszy epizod, który sam w sobie jest najdziwniejszy, reszta będzie raczej do przełknięcia i pozwoli na kilka godzin seansu, do którego jednak trzeba podejść z lekkim dystansem.
-
To wprawdzie intrygująca produkcja sama w sobie, ale pełny odbiór tej historii i radość płynąca z jej oglądania, możliwe są dopiero wraz ze znajomością oryginalnej serii. Dla jej fanów Karate Kid będzie sentymentalną podróżą do przeszłości. Bez znajomości relacji głównych bohaterów i ówczesnej sytuacji w szkole do pełni satysfakcji odrobinę zabraknie.
-
Umówmy się - fabularnie Sweet Home to właściwie odgrzewany kotlet, który wszyscy widzieliśmy już po stokroć. Dlaczego jednak wielbiciele gatunku powinni przyjrzeć się tej produkcji? Z uwagi na ogrom fantastycznych potworów robiących na ekranie rzeźnię. Tu każdy stwór jest inny, a wszystkie bardzo ciekawe, nietypowe, oryginalne wręcz pod względem wizualnym.
-
Chcąc jednak zatrzymać uwagę widza przez 10 odcinków, Guzikowski sporo miesza, stawiając na zwroty akcji, mnóstwo symboliki i filozoficznych rozważań, co ostatecznie przytłacza samą fabułę. Trudno oprzeć się wrażeniu, że ostatecznie dostajemy bełkot, który ma udawać skomplikowana i bogatą historię.
-
Chociaż w pierwszej kolejności Unorthodox jest serialem traktującym o religijnym fanatyzmie i walce o wolność, to także opowieść rozwijająca w tle kolejne tematy, takie jak relacja matka-córka czy zamiłowanie do muzyki. Ta ostatnia towarzyszy bohaterce przez cały serial, który zabiera nas także do wspaniałej Filharmonii Berlińskiej. Warto odkryć tę poruszającą historię.
-
Fabularnie niestety Dzień Trzeci okazuje się być serialem banalnym, opartym na wyświechtanych schematach, nie wnoszącym świeżości do gatunku. Historia jest mało interesująca, za to obfitująca w tajemnice, które ostatecznie trzymają widza przed ekranem w oczekiwaniu na odpowiedzi. Warto produkcję pochwalić za stronę techniczną, ciekawą atmosferę budowaną przez muzykę i nietypowe zdjęcia, także za elementy scenograficzne czy kostiumy, ale to wszystko nie naprawi nudnej niestety opowieści.
-
Całość jest naprawdę solidnie poprowadzona, serial trzyma w napięciu i z pewnością nie nudzi, zważywszy że ma tylko 6 odcinków, wszystkie wątki poprowadzone są bez niepotrzebnego rozciągania. Miłosnicy politycznych thrillerów powinni być zadowoleni.
-
Warty uwagi serial wojenny, który powinien przypaść do gustu wielbicielom widowiskowych i dramatycznych produkcji przypominających wielkie momenty minionych konfliktów. Historia żołnierzy Felixa Sparksa, którzy przez ponad 500 dni walczyli w Europie, ma wszystko co trzeba, by zatrzymać widza przed ekranem.
-
Jest krótko, jest ciekawie, miejscami nawet zabawnie, nad wszystkim unosi się duch przygody. W sam raz na weekendzik.
-
Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji, poznajcie ten serial. Naprawdę warto - dla świetnej bohaterki, prostej ale wciągającej historii i chyba najlepszej dotychczas roli Anyi Taylor-Joy.
-
Jest to produkcja zdecydowanie za krótka, bo ledwie trzy-odcinkowa. Zdążycie się wciągnąć, poznać bohaterów, zrozumieć ich prywatne problemy i motywacje, zaangażować się w intrygę, w której każdy ma coś do stracenia, i nagle to wszystko zostanie zamknięte beznadziejnym finałem. Bo tak, bo trzeba było skończyć, zanim na dobre się zaczęło. Rozczarowanie i gorzkie poczucie straconego czasu.
-
To serial ze zmarnowanym potencjałem, który w dużej mierze cierpi na to, co miało stanowić o jego istocie. Można założyć że miał to być erotyk z kryminalną fabułą w tle, tymczasem emocjonalna rozgrywka, skomplikowana wielowątkowa intryga i posępny klimat tworzą naprawdę solidne widowisko, zupełnie niepotrzebnie spowalniane scenami seksu i może nie najlepiej budowanym napięciem, z historią rozpisaną na zbyt wiele odcinków.
-
Typowy taśmowiec i to jeszcze w starym, bardzo kiczowatym stylu. Zinfantylizowana fabuła, mizerne aktorstwo czy okropne dialogi nie pozwalają specjalnie zaangażować się w tę produkcję, ogląda się ją raczej z rozbawieniem, niemniej jeśli dobrze wiecie czego się spodziewać i potraktujecie ją jako lekką produkcję fantasy, to spędzicie przy tym serialu dziesięć bezbolesnych godzin.
-
Powolny, kameralny i bardzo osobisty serial będący naznaczoną niekończącym się pasmem cierpień historią rodzinną. To ciężka i nieprzyjemna pod względem ciężaru emocjonalnego opowieść, która dla wielu widzów może okazać się zbyt odpychająca. Mimo jednak że jest to naznaczona bólem i cierpieniem historia, nie jest pozbawiona nadziei. Wielką ozdobą serialu jest z kolei doskonały występ Marka Ruffalo. To jedna z tych telewizyjnych perełek, które bardzo łatwo przegapić.
-
To jak na polską produkcję serial naprawdę przyzwoity. Trzyma w napięciu i pozwala widzowi zaangażować się w tę enigmatyczną historię. Mimo to serial nie wybija się ponad przeciętność, a w galerii Netflixa uplasuje się gdzieś po środku jego produkcji oryginalnych. Jeżeli ktoś liczy na prawdziwą petardę, będzie rozczarowany. Jest to raczej produkcja na kilka godzin przyjemnej i prostej rozrywki, która pozwala na chwilę relaksu i sentymentalny powrót do przeszłości.
-
Solidna i intrygująca włoska produkcja z pogranicza kryminału, fantastyki i grozy, z wyraźnym młodzieżowym wątkiem obyczajowym. Twórcy nie uniknęli pewnych potknięć, w postaci infantylnych wstawek czy nieco przekombinowanego scenariusza obfitującego w nielogiczności oraz przesadę, ale trzeba przyznać, że sporo wynagradza serialowa tajemnica, nieźle poprowadzone wątki i umiejętnie budowane napięcie. Ogląda się to naprawdę przyzwoicie.
-
Pierwszy sezon serialu Amazona to nie lada gratka dla fanów Jacka Ryana, ale i fanów wyrazistych produkcji sensacyjnych, podczas oglądania których nawet przez moment nie można się nudzić. Cały serial zrealizowany jest bardzo sprawnie, a sceny walk, strzelanin, czy pościgów robią spore wrażenie i nawet przez chwilę nie trącają sztucznością. Widowiskowa produkcja, która potrafi pozytywnie zaskoczyć i oferuje prawie osiem godzin przyzwoitej rozrywki.
-
Siły Kosmiczne pozbawione są swojego stylu, czegoś charakterystycznego dla siebie. Jeżeli będą bowiem stawiać tylko na grę absurdami i wszystko będzie się toczyć do przodu po najmniejszej linii oporu, to szybko zwiną swoją bazę z księżyca, a widzowie zapomną, że kiedykolwiek tam byli.
-
Intryguje, fascynuje i przede wszystkim wprowadza na do nowego, brutalnego, lekko przerysowanego świata super-celebrytów, w którym nic nie jest takie na jakie wygląda. Mnóstwo tu przemocy przeplatanej czarnym i mrocznym humorem, dlatego produkcja ta delikatnie balansuje pomiędzy czarną komedią, a dramatem. Polany słodką polewą serial, wewnątrz jest opowieścią o zemście, korupcji, gniewie, morderstwach, wykorzystaniu i braku ograniczeń.
-
Sprawnie poprowadzona intryga i konwencja łącząca odrobinę czarnego humoru, szaleństwa, akcji i dramatu, sprawiają, że ogląda się White Lines z zainteresowaniem do samego końca. Całość opatrzona jest sporą dawką przemocy i kontrastującymi z nią wątkami rodem z hiszpańskiej telenoweli, w której dominują wątki pożądania i zazdrości. W rezultacie powstała dość specyficzna mieszanka, która być może nie wszystkim przypadnie do gustu, ale warto dać jej szansę.
-
Okazuje się być najmniej przystępnym z dzieł Chazelle. Pretekstowa fabuła, brak wyróżniających się bohaterów, mozolne tempo akcji - to wszystko sprawia, że widzowie będą mogli się od tej produkcji odbić. Warto jednak pozostać cierpliwym i dać serialowi szansę, bo ostatecznie jest to skromna i poruszająca opowieść o życiu zwykłych ludzi, o marzeniach które często nie mają szansy się ziścić, o brutalnym zderzeniu pasji z szarą codziennością. Wreszcie jest to wspaniała opowieść o jazzie.
-
Przypomina nieco lżejszą wersję Black Mirror. Twórcy z dużą dozą specyficznego humoru mierzą się z tematem niebezpieczeństw współczesnych technologii, podejmując przy tym kwestie socjologiczne. Dla mnie niestety humor Upload bywa miejscami nie do przeskoczenia, w wielu miejscach bardzo łatwo odbić się od absurdalnych wręcz zagrań, które powinny być zabawne - w moim odczuciu były raczej żenujące. Wierzę jednak, że ze względu na poruszony temat, serial znajdzie wielu odbiorców.
-
Nie zaskakuje efekciarstwem, a mimo to nie można się od niego oderwać. Z zapartym tchem śledzimy wyścig z czasem i słońcem w oparach ludzkich niedoskonałości i wad. To sprawnie zrealizowana katastroficzna produkcja, w dodatku z intrygującym polskim wątkiem.
-
Alex Garland udowadnia, że jest szalenie ambitnym twórcą. Chociaż jego dotychczasowe produkcje nie zyskały w pełni mojego uznania, nie potrafiłem odmówić im oryginalności, artystycznej wizji i wartościowych założeń fabularnych. Jego najnowsze dzieło, serial Devs, jest wreszcie dziełem w pełni satysfakcjonującym i - zdaje się - najbardziej spełnionym w dorobku reżysera. To kameralna i skromna na pierwszym planie opowieść z bardzo rozbudowaną intrygą w tle.
-
Udana produkcja, będąca niejako hołdem dla rewelacyjnych seriali sensacyjnych z lat osiemdziesiątych, których bohaterami byli nieugięci i bezkompromisowi stróże prawa, którzy mieli tylko jeden cel - walkę z przestępczością i wszelkimi rodzajami bezprawia, nawet po trupach. Bosch to jedna z lepszych i ciekawszych produkcji sensacyjnych w ostatnich latach.