-
Wspaniały testament Bonda Craiga, dramatycznych skoków, na które był gotów, i wspaniałych wyżyn, na które wzniosły się dzięki temu najlepsze filmy z jego udziałem.
-
Widzowie oglądający polskie "Pięćdziesiąt twarzy Greya" podczas seansu dostali do oglądania film pełen scen poniżania, uprzedmiotawiania, innych czynności seksualnych z dołączonym do kompletu gwałtem. A to wszystko w cenie biletu. Miał być erotyk a wyszło goło i wesoło.
-
Bez Denisa Villeneuve na pokładzie "Sicario 2: Soldado" po prostu się stoczyło. Historia bez polotu, kompletnie nieudane próby naśladowania stylu reżysera, marny scenariusz, a przede wszystkim potraktowanie fabuły jako wątek poboczny. Ważne są tu strzelaniny i akcja, lecz zapomniano, że bez odpowiedniego podłoża każdy z tych elementów będzie po prostu niewypałem.
-
W "Iniemamocnych" drzemie ogromna siła - są to kulisy życia superbohatera, relacje rodzinne i problemy, które dotyczą każdego z nas. Nie ma tu wyidealizowanego świata, lecz brutalna rzeczywistość przedstawiona za pomocą genialnej animacji. Pixar od lat nie schodzi poniżej pewnego poziomu, choć przyznam, że po tylu latach oczekiwania liczyłem na coś więcej.
-
Kino klasy b stworzone tylko ku uciesze blockbusterowych widzów, którzy po seansie będą naprawdę zachwyceni. Reszta wyjdzie zawiedziona, lecz jedno muszę przyznać: oglądanie The Rocka używającego swojej protezy jako broni przeciwko terrorystom jest po prostu fajne.
-
Przerażenie jakie wywołuje "Dziedzictwo. Hereditary" stale rośnie podsycane naszą niewiedzą i zagubieniem w meandrach scenariusza. Jest to bez wątpienia jeden z najlepszych horrorów ostatnich lat, który hipnotyzuje widza swoim psychologicznym podejściem do jego ukrytych lęków.
-
-
Tworząc produkcję o trudach macierzyństwa nie trudno popaść w patos i powtarzalność, jednak w tym przypadku jest inaczej. Reżyser pod powłoką prostej historii stworzył wzruszającą i zmuszającą do myślenia opowieść o naszych codziennych zmaganiach z problemami jakie dostarcza nam każdy dzień naszego życia.
-
John Krasinski tworząc film, w którym dźwięk jest nośnikiem fabuły tchnął wiele realizmu do gatunku opanowanego przez marne jumpscarey. Niespodziewane zakończenie i dźwięk shotguna jako symbol odrodzenia zaskarbiły sobie w moim sercu specjalne miejsce.
-
Choć można wysnuwać wiele zarzutów o wtórność, słabe efekty specjalne czy płytkie dialogi to jedno muszę przyznać - nareszcie "Tomb Raider" nie będzie mi się kojarzył z walorami głównej bohaterki, a z przełomem na rynku adaptacji gier po którym może być już tylko lepiej.