Zkina
Źródło-
Faktycznie nie jest filmem tak nieznośnie długim i depresyjnym jak "Batman v Superman", ale za to jest niezręcznie krótką, sztucznie zabawną kalkulacją Warner Brothers.
-
Warstwa merytoryczna i techniczna schodzą się w perfekcyjny sposób, tworząc dzieło, które wyłamuje się gatunkowym ograniczeniom.
-
Nie spodziewajcie się w filmie fajerwerków w postaci oszałamiających efektów specjalnych czy niesamowitych zwrotów akcji. To bardzo dobre kino, niecodzienne dla przeciętnego widza.
-
Filmowa pomyłka, która nie powinna się zdarzyć, pełna dziur i nielogicznych zwrotów. Ekranizacje skandynawskiej prozy zostawmy po prostu Skandynawom.
-
Sam pomysł realizacji scenariusza formą animacji z użyciem farb olejnych wygląda na bardzo świeży i spójny, idealnie pasujący do prekursora sztuki współczesnej, malarza innowacyjnego. I ten szacunek oraz wyrozumiałość względem Vincenta van Gogha płynąca z filmu jest zauważalna już w pierwszych scenach.
-
Twórcy postawili na akcje, akcje i jeszcze raz akcje, bardzo sprawnie oraz oryginalnie przedstawioną. Scenariusz jest tylko dodatkiem, niestety bardzo słabym.
-
"Okja" więc okazuje się być nowoczesną baśnią science-fiction, która zamiast wpajać nam wolnościowe idee i wojowanie emocjami, stara się zwrócić naszą uwagę na wyrozumiałość i racjonalne, zdystansowane podejście do problemów. Ponieważ świat jest trudny i zmienić go można drobnymi krokami.
-
Nie jest to film, który coś zmienia. Jest to film o którym się zapomina. Być może gdyby był dłuższy niż 96 minut i dodano by brakujące części historii byłby to o wiele lepiej spędzony czas.
-
Emocjonujący i interesujący seans, który mając do zaoferowania rozrywkę, pozwala także na zreflektowanie siebie i swoich poglądów. Widz ma okazję skonfrontować się z dylematami dotyczącymi kwestii bezpieczeństwa w społeczeństwie, swoich praw, nowej perspektywy czy korupcji w sądownictwie.
-
Bardzo ciężko stwierdzić, jaki ten film chce być - straszny, zabawny, czy może trzymający w napięciu? W efekcie wydaje się być patchworkowym zbiorem tendencji, który najzwyczajniej w świecie nudzi.
-
Nie ma do zaoferowania nic więcej poza scenami mających zwrócić uwagę widza na patologię i los dzieci w domach dziecka. Naiwne i powierzchowne budowanie ckliwych scen nie znajdzie poklasku u widza, któremu nie obce są dokonania światowej animacji, a budujące zakończenie bynajmniej nie podniesie na duchu kogoś, kto rzeczywiście przeżywa w swoim życiu tragedię.
-
Pierwszy świetny obraz nowego uniwersum DC, który może być zwiastunem kolejnych solidnych odsłon.
-
Jenkins wykorzystał fakt, że tematyka homoseksualizmu wśród Afroamerykanów jest prawie pozbawiona precedensu i uraczył nas prawdziwie nietuzinkowym studium męskości.
-
Jeden z najciekawszych thrillerów od lat, zawieszony gdzieś pomiędzy "10 Cloverfield Lane", a "Pokojem".
-
Interesujący. Farhadi porusza w nim temat dość nieoczekiwany, prowadząc narrację i potęgując napięcie po mistrzowsku. Z kina wyszłam spełniona, z poczuciem, że doświadczyłam dobrego kina.
-
Mimo swojej przewidywalnej fabuły "Dzieciak rządzi" momentami wywołuje uśmiech na twarzy widza, a przecież o to chodzi. Nie jest to dzieło wybitne, jednak zarówno dorosły jak i dziecko może miło spędzić czas oglądając tę produkcję.
-
Unikalna produkcja, zabawna i przerażająca zarazem, wymykająca się prostemu zaszufladkowaniu. To postmodernistyczne dzieło, wykuwające swoją oryginalność w ogniu nawiązań i schematów. Cytując klasyka, "uczta kinomana".
-
Nie dostajemy komedii na miarę "Jabłek Adama", ale dzięki Dorocińskiemu i wyśmiewaniu się ze stereotypów dostajemy całkiem przyjemny tytuł. To dosyć nierówna produkcja, w której trzeba przymknąć oko na specyficzny humor i absurdalność sytuacji w pierwszej części filmu oraz słaby montaż. Druga część "Małżeńskich porachunków" jest o wiele lepsza.
-
Najnowsza odsłona nie wynajduje koła na nowo, ale dostarcza więcej tej samej frajdy w nowej konfiguracji.
-
Pięknie wyglądająca wydmuszka, zataczająca błędne koło inspiracji i odtwórczości. Tematyka, choć szlachetna, została przedstawiona w podstawowej, mało interesującej formie.
-
Są świetną bazą pod kolejne filmy, dzięki której każdy widz zrozumie o co w tym wszystkim chodzi.
-
Jeśli koncept Obcego nakręconego przy użyciu najnowszych technologii w realistycznej konwencji wydaje się wam interesujący, to przy tym filmie będziecie się bardzo dobrze bawić.
-
Emocje sięgnęły zenitu i po prostu dałam się porwać, oczarować i ostatecznie zachwycić. Pomimo tego, że doskonale znam treść tej bajki, to film do końca trzymał mnie w napięciu, które w konsekwencji doprowadziło do wzruszenia.
-
Jest godnym pożegnaniem tego bohatera i każdy obecny na ciemnej sali kinowej uroni łzę tuż po tym jak ostatnia, mocna scena wbije go w fotel i nie pozwoli o sobie zapomnieć, co najmniej przez jakiś czas.
-
Tytuł o zmarnowanym potencjale. Pani reżyser za bardzo skupiła się na przekazie artystycznym niż na biografii. To mógłby być naprawdę dobry film... gdyby tylko skupić się na bardziej na nauce i historii.
-
Jeśli oczekujecie po kinie jedynie dobrej zabawy i wizualnego widowiska, to polecam "Wielki Mur". Może odbiór filmu w kręgach kultury azjatyckiej jest inny, w końcu opiera się o jedną z najważniejszych budowli kulturowych tego regionu. Europejczyk będzie natomiast mógł wyłączyć myślenie i oddać się audiowizualnym przyjemnościom.
-
Ciężko znaleźć jakiś bardzo pozytywny element tej produkcji. Obawiam się, że taki nie istnieje. Dla większości jest to zapewne tylko kolejny paździerz, o którym wszyscy nie długo zapomną, ale dla wiernych fanów gry była to jedyna szansa na udaną ekranizację ich ukochanej serii.
-
Bardzo dobrze wykonana produkcja pod względem technicznym, niestety ogląda się ją bez emocji, a losy bohaterów nie poruszają. Od tytułów z tego uniwersum Star Wars oczekuje nieco więcej, niż tylko sprawnie zrobionego filmu batalistycznego, a nawiązania do innych części to zdecydowanie za mało, abym chwalił "Łotra 1.".
-
Nie jest najwybitniejszym dziełem w kinematografii, to jednak jedna z najciekawszych jesiennych premier i kawał dobrego, wojennego kina.
-
Nie jest to film wymagający myślenia. Jest to po prostu kino miłe dla oka. Jeśli szukacie przyjemnej, niewymagającej rozrywki to jest to film jak najbardziej dla was. Jeśli jednak oczekujecie od filmu czegoś więcej pod względem fabuły to lepiej unikajcie tego utworu. Fani serii jednak mogą czuć się rozczarowani.
-
Nie jest genialny, ale nie jest też zły. Za pomocą utalentowanych aktorów i przepięknych widoków staje się miłym dla oka obrazem, który niestety nie zagości w naszych głowach na długo.
-
Z jednej strony mamy dobre kino sensacyjne, pełne surowości i brutalności a z drugiej wątki komediowe w wykonaniu niezbyt bystrego kryminalisty. Moim zdaniem nie idzie to ze sobą w parze i "rozcieńcza" ten tytuł, przez co trudno stwierdzić dla jakiego dokładnie odbiorcy jest przeznaczony.
-
Dostajemy dobry wizualnie, kameralny obraz okraszony porządnymi kreacjami aktorskimi, który po wyjściu z kina niestety, ale raczej zostanie szybko zapomniany.
-
Nie jest to arcydzieło, ale ogląda się go szybko i przyjemnie. Niedociągnięcia fabularne wynagradzają siostry matki Kubo oraz odmienny sposób animacji, który jest równie odmienny, co "Sekret morza".
-
Pomimo, że w filmie znajdziemy niesamowite sceny walk, posłuchamy dobrej muzyki i wciągniemy się w ciekawą fabułę, to ta produkcja nie może się równać z oryginałem.
-
Jeżeli jesteś wielkim fanem uniwersum, stworzonego przez J. K. Rowling, na pewno powinieneś zobaczyć ten film. Natomiast jeśli nigdy nie interesował cię ten świat, Mugolu, możesz mieć lekki niedosyt, gdyż pierwsza część przygód Newta Scamandera jest tak naprawdę wprowadzeniem, niewielkim fragmentem czegoś wielkiego, co dopiero zostanie pokazane w dalszych częściach.
-
Akcja rozwija się powoli, ale oglądanie słodkich magicznych zwierzątek wyrównuje każdy błąd scenariuszowy.
-
Polecam wszystkim fanom dobrego aktorstwa, ciekawej i trzymającej w napięciu akcji oraz rozbudowanego studium charakteru.
-
Nie jest to najgorsza produkcja jaką widziałem, ale nawet do mocnego średniaka sporo jej brakuje. Schematyczne wątki, masa pomniejszych niedopracowań oraz brak powiewu świeżości dla całej serii, sprawiły, że w mojej opinii nie jest to film godny polecenia.
-
Jeśli liczycie na film akcji, w którym bohaterowie ciągle gdzieś biegają, niczym w jakimkolwiek odcinku Doctora Who i do tego zmagają się z zagadkami typowymi dla Dana Browna, to gorąco zachęcam.
-
Znakomita, rzemieślnicza robota, prawdopodobnie jeden z lepszych filmów ostatnich lat polskiej kinematografii.
-
Czym są Zjednoczone Stany Miłości? Przeintelektualizowanym dziełem i przerostem formy nad treścią, w oczach jednych, artystycznym wyrazem społecznego buntu według drugich. Nad tym podziałem stoją stany, w których odnaleźć można prawdomówność twórców i sugestywność czasów, wahania emocjonalne i przytłaczającą fizyczność, rozmyślania nad rolą jednostki i ciemną stronę społeczeństwa.