U schyłku zimnej wojny tajna agentka MI6 zostaje wysłana do Berlina, aby odnaleźć zaginioną listę szpiegów oraz zbadać śmierć jednego z nich.
- Aktorzy: Charlize Theron, James McAvoy, John Goodman, Toby Jones, James Faulkner i 15 więcej
- Reżyser: David Leitch
- Scenarzysta: Kurt Johnstad
- Premiera kinowa: 28 lipca 2017
- Premiera DVD: 22 listopada 2017
- Premiera światowa: 12 marca 2017
- Ostatnia aktywność: 28 grudnia 2023
- Dodany: 15 grudnia 2016
-
Wielka szkoda! Ten zmysłowy, pociągający, szalenie rytmiczny i mający wiele zalet film wyleciał z trasy dobrych produkcji przez to, że twórcy nie docenili widza i postanowili przedobrzyć zapuszczając się w coraz dalsze i coraz mniej zrozumiałe rejony tajemnic i zagadek, które nie miały żadnego sensu.
-
Film w którym muzyka i warstwa wizualna prezentują się świetnie, aktorstwo również dotrzymuję kroku. Największą zaletą są jednak sceny walk, w których widać ból i cierpienie uczestników jak również chęć przeżycia.
-
Na Atomic Blonde nuda was nie zeżre. Film dostarcza niesamowitej rozrywki, ale ja mimo wszystko poszukałbym w nim jakiejś "ideologii". Znajduję ją w konstrukcji głównej bohaterki.
-
Nowy głos w kinie akcji. Feministyczny, rzeźnicki w scenach bójek, zmontowany w rytm piosenek z lat 80. i mający gorzką polityczną wymowę.
-
Uczta dla oka i ucha, ale pod względem scenariusza film niestety kuleje. Jeżeli jesteście w stanie przełknąć kilka fabularnych skrótów i docenić starania autorów scenografii oraz choreografii, a także pracę operatorów kamer oraz wizję reżysera, to Atomic Blonde będzie dobrą weekendową odskocznią.
-
Jest znacznie bardziej intrygujące w swojej wizualno-audialnej warstwie niż w fabularnej.
-
David Leitch stworzył w "Atomic Blonde" opowieść o Jamesie Bondzie w spódnicy. Agentka Jej Królewskiej Mości jest równie efektywna, intrygująca i atrakcyjna jak jej męski pierwowzór, pochodzący z powieści Iana Fleminga. Nie sądzę jednak, że kreacja pięknej Charlize Theron zagrozi sławie Bonda.
-
Rozczarowuje. Świetne sceny akcji nie są w stanie przykryć słabości scenariusza i mało angażującej intrygi, która staje się jasna w parę minut po napisach początkowych.
-
Przyzwoite, dynamiczne kino wakacyjne - nic wielkiego ani głębokiego, ale niewątpliwie film ten śmiało można zobaczyć.
-
Aspekty audiowizualne czynią z Atomic Blonde solidny film. Świetnej choreografii i rewelacyjnej Charlize Theron dopełnia doskonale dobrana muzyka. Wciąż zawodzi jednak scenariusz.
-
Wyszedł film bardzo nierówny, gdzie miejscami skacze ciśnienie, ale częściej wieje nudą. Mało zaskoczeń, dużo znanych chwytów i spora dawka smęcenia. Gdyby nie świetne sceny walk, film zniknąłby w otchłani przeciętności.
-
Atomic Blonde naprawdę niewiele brakuje do tego, aby być jedynie przyzwoitym przystankiem, pomiędzy wyczekiwaniem na kolejne części Wicka. Oprócz oprawy audiowizualnej i klimatu Berlina, w zasadzie nie ma tu do czego wracać.
-
Obraz iście wybuchowy, eksplozja frajdy, która "zrobi dzień" fanom i fankom filmów akcji oraz historii o szpiegach.
-
Rozpoczyna się mocno i tak też trzyma do ostatniej sceny. Jest dynamiczny, pełen zwrotów akcji i efektowny.
-
Ogólnie nie jest źle, ale "Atomic Blonde" do wybitnych dzieł nie należy. Powstały o wiele lepsze filmy z tego gatunku. Propozycja Davida Leitcha wybija się na tle pozbawionych fabuły produkcji, które obecnie zalewają kina, ale czegoś jej brakuje.
-
No cóż, widowisko dla miłośników filmu kopanego, ocierające się o ważną sytuację polityczną, to jednak coś do oglądania. A przy okazji i do słuchania, bo ścieżkę dźwiękową wypełniają dobre, nostalgiczne przeboje, od George'a Michaela po Davida Bowie. Czegóż więcej trzeba?
-
Jest wystrzałowym filmem akcji, który trzyma w ryzach do samego końca. Idąc za tytułem, atomową rozrywką, która porwie każdego, nawet widza, raczej stroniącego od kina akcji, w którym dominuje przemoc i szybka jazda.
-
Jeśli potraktujemy ten film jak rodzaj rozrywkowego sensacyjnego komiksu, to możemy uznać, że jest on niezwykle sprawnie zrealizowany i świetnie się ogląda. Mam co prawda wrażenie, że jego twórcy mieli nieco ambitniejsze zamiary, które nie do końca się udały, i chociaż brawurowa Charlize Theron doskonale wywiązała się ze swojego zadania, to jej rola została napisana zbyt jednowymiarowo, żeby widz mógł "na poważnie" odczytać jej mroczne i tajemnicze oblicze.
-
W gruncie rzeczy wyszła świetnie wyważona, a przy tym bardzo stylowa, mieszanka powagi i wygłupu. I wbrew obawom wcale nie jest przesycona mordobiciem. Pozycja zdecydowanie nieobowiązkowa, raczej dla miłośników gatunku, ale w swojej klasie bardzo dobra.
-
Może nie rozczarowuje na całej linii, ma świetną atmosferę, kapitalny soundtrack i kilka scen akcji, które zapiszą się w najnowszej historii kina akcji, ale też nie angażuje emocjonalnie i ma spore braki fabularne, co sprawia, że nie wychodzi poza solidną średnią.
-
Dbałość o detale i staranna choreografia scen z udziałem uzbrojonych postaci, które usiłują pozabijać się nawzajem, przynoszą szczególnie imponujący efekt.
-
Kino atrakcji i fetyszy, ostentacyjnie przedkładające widowisko nad spójność i umiar.
-
Bojowy balet w wykonaniu Charlize Theron cieszy oko, ale odrealnione sceny okładających się po mordach osiłków skutecznie potrafią zabić przyjemność oglądania. Niemniej dzieło Leitcha zasługuje na uwagę, jak i sama gra aktorska gwiazdy ostatniego Mad Maxa.
-
Jest filmem, który nie wzbudza emocji, ani tym bardziej nie zależy widzowi na życiu bohaterów. To wyłącznie dobrze zrealizowany, zrobiony ze stylistycznym pomysłem i konsekwencją akcyjniak, który został położony już na etapie scenariusza.
-
Dla fanów Charlize Theron pozycja obowiązkowa. Miłośnicy kina szpiegowskiego też powinni zobaczyć tę produkcję, ale czy będą usatysfakcjonowani? Niekoniecznie, napięcie momentami siada, film nie budzi większych emocji a powinien, bo potencjał, pomysł i narzędzia były świetne.
-
Podstawową zaletą opowieści Anthony'ego Johnstona jest przy tym jej dekonspiratorski ton ukazujący seksizm nie tylko świata szpiegów, ale i męskiego oka czytelnika, niecierpliwie czekającego na moment, gdy Lorraine zostanie trochę bardziej roznegliżowana i zajmie się "biciem panów". Niestety "The Coldest City" pozostawiło mnie w tym zakresie "niezaspokojonym" i pełnym podziwu wobec braku bohaterek z wielkim biustem.
-
Niestety wizualne fajerwerki nie są w stanie uratować widza przed rosnącym znużeniem.
-
Film aż tętni adrenaliną. Jest taki, jaki powinny być filmy z kategorią R. Niesamowicie widowiskowy. Trzymający w napięciu. Pozbawiony zbędnej głębi. Po prostu walący prosto w mordę.
-
Samoświadome dzieło choć sprawiające wrażenie sklejonego z dwóch niepowiązanych ze sobą tytułów. Jako film szpiegowski tytuł byłby po prostu niskich lotów, lecz przez połączenie ze świetną akcją "Atomic Blonde" się obroniła i jest w tym momencie moją ulubioną "atomówką".
-
Jako kino akcji prezentuje naprawdę dobry, a chwilami świetny poziom. Jako thriller szpiegowski wypada jednak dużo słabiej. Ostatecznie historia niebezpiecznej agentki o blond włosach stoi więc na niezłym i tylko niezłym poziomie.
-
Prawdziwe mocne filmowe uderzenie i wyjątkowa postać, która wszystkim nam skopałaby tyłki. Całość jest doskonała technicznie, a oglądanie filmu sprawia ogromną przyjemność.
-
Solidna wakacyjna rozrywka. Niespecjalnie oryginalna, ale całkiem stylowa, żywiołowa, ubarwiona wprawdzie oczywistymi piosenkami, bynajmniej nie przeszkadza to jednak w radosnym tupaniu nogą i delektowaniu się przebojowymi utworami z lat 80. Neonowy cukierek, który sprawia dużo przyjemności i nie rozpuszcza się zbyt szybko w ustach.
-
Żeńska podróba "Johna Wicka" - czy jednak coś więcej? Choć do doskonałości sporo "Atomic Blonde" brakuje, zdecydowanie optuję za drugą odpowiedzią.
-
Ogólnie rzecz biorąc Atomic Blonde to genialny teledysk z solidnym mordobiciem, ale nic poza tym.
-
Choć "Atomic Blonde" jest dość sprawnie nakręcony i świetnie zagrany, to przedstawiona historia pozostawia po sobie wiele do życzenia.
-
I to jedna z największych porażek twórców Atomic Blonde. Niezdolność przyciągnięcia uwagi widza, utrzymania jej w garści od pierwszej do ostatniej minuty.
-
Kolejny postwickowy akcyjniak, pomimo kilku mankamentów, prezentuje się więc bardzo dobrze. Nie kopiuje serii z Keanu, idzie własną ścieżką, a praktycznie wszystko to, co go odróżnia, wypada na duży plus.
-
Kobieca odpowiedź na Johna Wicka zaowocowała jeszcze lepszym filmem. Brawa za realizm i oddanie ducha epoki.
-
Bez wyrazistej intrygi, dobrego czarnego charakteru i wiedzy na temat motywacji poszczególnych postaci, Atomic Blonde jest tylko atrapą, o której zapomnę za kilka dni. Ale jestem za to pewna, że Theron wyrośnie teraz na kolejną ikonę stylu i podpisze solidne kontrakty na kampanie reklamowe nawiązujące do stylistyki filmu.
-
Twórcy postawili na akcje, akcje i jeszcze raz akcje, bardzo sprawnie oraz oryginalnie przedstawioną. Scenariusz jest tylko dodatkiem, niestety bardzo słabym.
-
Choć doceniam próbę dojrzalszego podejścia do tematu, nie byłem w stanie oprzeć się wrażeniu, że jestem na pokładzie tylko dla dźwięków synthpopu i łamania kości.
-
To po prostu punkowa stylistyka, nawiązanie do girl power silną postacią kobiecą w męskim świecie, dużo wizualnych wygibasów i myślenia: żeby zrobić jajecznicę, trzeba rozbić kilka jajek.