
U schyłku zimnej wojny tajna agentka MI6 zostaje wysłana do Berlina, aby odnaleźć zaginioną listę szpiegów oraz zbadać śmierć jednego z nich.
- Aktorzy: Charlize Theron, James McAvoy, John Goodman, Toby Jones, James Faulkner i 15 więcej
- Reżyser: David Leitch
- Scenarzysta: Kurt Johnstad
- Premiera kinowa: 28 lipca 2017
- Premiera DVD: 22 listopada 2017
- Premiera światowa: 12 marca 2017
- Ostatnia aktywność: 25 lutego
- Dodany: 15 grudnia 2016
-
Wielka szkoda! Ten zmysłowy, pociągający, szalenie rytmiczny i mający wiele zalet film wyleciał z trasy dobrych produkcji przez to, że twórcy nie docenili widza i postanowili przedobrzyć zapuszczając się w coraz dalsze i coraz mniej zrozumiałe rejony tajemnic i zagadek, które nie miały żadnego sensu.
-
Choć "Atomic Blonde" jest dość sprawnie nakręcony i świetnie zagrany, to przedstawiona historia pozostawia po sobie wiele do życzenia.
-
Czy wychodząc z kina byłem rozczarowany? Lekko na pewno, bo fabularnie film nie zapewnił mi niemal nic ciekawego, nowego czy zaskakującego.
-
Ogólnie rzecz biorąc Atomic Blonde to genialny teledysk z solidnym mordobiciem, ale nic poza tym.
-
Aspekty audiowizualne czynią z Atomic Blonde solidny film. Świetnej choreografii i rewelacyjnej Charlize Theron dopełnia doskonale dobrana muzyka. Wciąż zawodzi jednak scenariusz.
-
Samoświadome dzieło choć sprawiające wrażenie sklejonego z dwóch niepowiązanych ze sobą tytułów. Jako film szpiegowski tytuł byłby po prostu niskich lotów, lecz przez połączenie ze świetną akcją "Atomic Blonde" się obroniła i jest w tym momencie moją ulubioną "atomówką".
-
Jako kino akcji prezentuje naprawdę dobry, a chwilami świetny poziom. Jako thriller szpiegowski wypada jednak dużo słabiej. Ostatecznie historia niebezpiecznej agentki o blond włosach stoi więc na niezłym i tylko niezłym poziomie.
-
Nigdzie lata 80. nie wyglądają tak stylowo jak w "Atomic Blonde".
-
Niestety wizualne fajerwerki nie są w stanie uratować widza przed rosnącym znużeniem.
-
Nie tylko spełnia oczekiwania żądnej mocnych wrażeń widowni, ale także karmi ją przebłyskami artystycznego kunsztu. Reżyserowi udała się ekstremalnie trudna sztuka - zanurzył się po uszy w hollywoodzkim bajorze i wypłynął na brzeg, czysty jak łza.
-
To kolejny film, który pokazuje, że jeszcze nie umarło kino akcji, gdzie operator nie dostaje ataku epilepsji podczas kręcenia. Choć w tym przeestetyzowanym balecie śmierci znajdziecie kilka fałszywych kroków, to i tak dzieło Davida Leitcha ma czym się obronić.
-
Atomic Blonde naprawdę niewiele brakuje do tego, aby być jedynie przyzwoitym przystankiem, pomiędzy wyczekiwaniem na kolejne części Wicka. Oprócz oprawy audiowizualnej i klimatu Berlina, w zasadzie nie ma tu do czego wracać.
-
Jest żadnym kamieniem milowym, ale jej wizualna strona uzmysławia, jak źle wygląda większość kręconych dzisiaj filmów akcji. I choćby dlatego warto wybrać się do kina.
-
Jeśli potraktujemy ten film jak rodzaj rozrywkowego sensacyjnego komiksu, to możemy uznać, że jest on niezwykle sprawnie zrealizowany i świetnie się ogląda. Mam co prawda wrażenie, że jego twórcy mieli nieco ambitniejsze zamiary, które nie do końca się udały, i chociaż brawurowa Charlize Theron doskonale wywiązała się ze swojego zadania, to jej rola została napisana zbyt jednowymiarowo, żeby widz mógł "na poważnie" odczytać jej mroczne i tajemnicze oblicze.
-
Rozpoczyna się mocno i tak też trzyma do ostatniej sceny. Jest dynamiczny, pełen zwrotów akcji i efektowny.
-
Film aż tętni adrenaliną. Jest taki, jaki powinny być filmy z kategorią R. Niesamowicie widowiskowy. Trzymający w napięciu. Pozbawiony zbędnej głębi. Po prostu walący prosto w mordę.
-
Kolejny postwickowy akcyjniak, pomimo kilku mankamentów, prezentuje się więc bardzo dobrze. Nie kopiuje serii z Keanu, idzie własną ścieżką, a praktycznie wszystko to, co go odróżnia, wypada na duży plus.
-
Charlize Theron wspaniała jak zawsze, ale i ona nie potrafi przesłonić widowni wad tego ładnego, ale pustego widowiska.
-
Uczta dla oka i ucha, ale pod względem scenariusza film niestety kuleje. Jeżeli jesteście w stanie przełknąć kilka fabularnych skrótów i docenić starania autorów scenografii oraz choreografii, a także pracę operatorów kamer oraz wizję reżysera, to Atomic Blonde będzie dobrą weekendową odskocznią.
-
Twórcy postawili na akcje, akcje i jeszcze raz akcje, bardzo sprawnie oraz oryginalnie przedstawioną. Scenariusz jest tylko dodatkiem, niestety bardzo słabym.
-
No cóż, widowisko dla miłośników filmu kopanego, ocierające się o ważną sytuację polityczną, to jednak coś do oglądania. A przy okazji i do słuchania, bo ścieżkę dźwiękową wypełniają dobre, nostalgiczne przeboje, od George'a Michaela po Davida Bowie. Czegóż więcej trzeba?
-
Choć doceniam próbę dojrzalszego podejścia do tematu, nie byłem w stanie oprzeć się wrażeniu, że jestem na pokładzie tylko dla dźwięków synthpopu i łamania kości.
-
Tym, co wyróżnia film Davida Leitcha, jest niesamowity klimat: punkowa tkanka miasta i związany z nią anturaż z czasów przełomu ustrojów to to, czego zazdrościmy poprzedniemu pokoleniu.
-
David Leitch stworzył w "Atomic Blonde" opowieść o Jamesie Bondzie w spódnicy. Agentka Jej Królewskiej Mości jest równie efektywna, intrygująca i atrakcyjna jak jej męski pierwowzór, pochodzący z powieści Iana Fleminga. Nie sądzę jednak, że kreacja pięknej Charlize Theron zagrozi sławie Bonda.
-
Ogólnie nie jest źle, ale "Atomic Blonde" do wybitnych dzieł nie należy. Powstały o wiele lepsze filmy z tego gatunku. Propozycja Davida Leitcha wybija się na tle pozbawionych fabuły produkcji, które obecnie zalewają kina, ale czegoś jej brakuje.
-
Film w którym muzyka i warstwa wizualna prezentują się świetnie, aktorstwo również dotrzymuję kroku. Największą zaletą są jednak sceny walk, w których widać ból i cierpienie uczestników jak również chęć przeżycia.
-
Miks krwawego akcyjniaka ze szpiegowskim thrillerem, balansującym między powagą a humorem. Może bywa podkręcony, tempo bywa dość nierówne, ale intryga wciąga, nie brakuje kilku wolt, zaś wizualnie robi niesamowite wrażenie.
-
Na Atomic Blonde nuda was nie zeżre. Film dostarcza niesamowitej rozrywki, ale ja mimo wszystko poszukałbym w nim jakiejś "ideologii". Znajduję ją w konstrukcji głównej bohaterki.
-
Prawdziwe mocne filmowe uderzenie i wyjątkowa postać, która wszystkim nam skopałaby tyłki. Całość jest doskonała technicznie, a oglądanie filmu sprawia ogromną przyjemność.
-
Doskonały dowód na to, że nawet najlepsza obsada nie podratuje słabego scenariusza.
-
Podstawową zaletą opowieści Anthony'ego Johnstona jest przy tym jej dekonspiratorski ton ukazujący seksizm nie tylko świata szpiegów, ale i męskiego oka czytelnika, niecierpliwie czekającego na moment, gdy Lorraine zostanie trochę bardziej roznegliżowana i zajmie się "biciem panów". Niestety "The Coldest City" pozostawiło mnie w tym zakresie "niezaspokojonym" i pełnym podziwu wobec braku bohaterek z wielkim biustem.
-
Dla fanów Charlize Theron pozycja obowiązkowa. Miłośnicy kina szpiegowskiego też powinni zobaczyć tę produkcję, ale czy będą usatysfakcjonowani? Niekoniecznie, napięcie momentami siada, film nie budzi większych emocji a powinien, bo potencjał, pomysł i narzędzia były świetne.
-
Los postaci był mi więc obojętny, intryga nie trzymała w napięciu, sceny akcji, choć efektowne, nie miały odpowiedniego podbudowania emocjonalnego, a zwroty akcji, których jest w tym filmie zdecydowanie za dużo, nie wywierały żadnego wrażenia. To wszystko sprawia, że po nacieszeniu zmysłów klimatem i bohaterami możemy się zacząć zwyczajnie nudzić.
-
Tytuł nie kłamie - Charlize Theron rzeczywiście jest atomowa, ale filmowi brakuje reżysera, który skupiłby się nie tylko na pięknej oprawie i doskonałych scenach akcji.
-
Jest niczym wyznanie miłości - zaskakujące, pełne radości i rozkosznej przyjemności, której trudno się oprzeć.
-
Bojowy balet w wykonaniu Charlize Theron cieszy oko, ale odrealnione sceny okładających się po mordach osiłków skutecznie potrafią zabić przyjemność oglądania. Niemniej dzieło Leitcha zasługuje na uwagę, jak i sama gra aktorska gwiazdy ostatniego Mad Maxa.
-
Może nie rozczarowuje na całej linii, ma świetną atmosferę, kapitalny soundtrack i kilka scen akcji, które zapiszą się w najnowszej historii kina akcji, ale też nie angażuje emocjonalnie i ma spore braki fabularne, co sprawia, że nie wychodzi poza solidną średnią.
-
Jest filmem, który nie wzbudza emocji, ani tym bardziej nie zależy widzowi na życiu bohaterów. To wyłącznie dobrze zrealizowany, zrobiony ze stylistycznym pomysłem i konsekwencją akcyjniak, który został położony już na etapie scenariusza.
-
Jest filmem równie dobrym co John Wick - pod pewnymi względami nawet lepszym.
-
Bardzo przyjemne i świetnie wykonane kino akcji, które próbuje swoją złożoną fabułą odciąć się trochę od Johna Wicka. Moim zdaniem Davidowi Leitchowi wychodzi ten zabieg, a nazywanie jego najnowszej produkcji żeńską wersją hitu z Keano Reevesem jest nieuprawnione.
-
Charlize Theron dała z siebie wszystko, McAvoy to łobuz co nie miara, a całość plusuje za berlińskich panczurów. Szkoda, że Atomic Blonde starała się być czymś więcej, niż powinna być.
-
Wyszedł film bardzo nierówny, gdzie miejscami skacze ciśnienie, ale częściej wieje nudą. Mało zaskoczeń, dużo znanych chwytów i spora dawka smęcenia. Gdyby nie świetne sceny walk, film zniknąłby w otchłani przeciętności.