Siedmiu rewolwerowców łączy siły, by pomóc w ochronie wioski przed uzbrojoną bandą złoczyńców.
- Aktorzy: Denzel Washington, Chris Pratt, Ethan Hawke, Vincent D'Onofrio, Byung-hun Lee i 15 więcej
- Reżyser: Antoine Fuqua
- Scenarzyści: Nic Pizzolatto, Richard Wenk
- Premiera kinowa: 23 września 2016
- Premiera światowa: 8 września 2016
- Dodany: 20 lipca 2016
-
Nie wyróżnia się niczym nowatorskim w kanonie westernu, co tylko potwierdza, że jest filmem zwyczajnie niepotrzebnym.
-
Mimo tak wielu scen akcji "Siedmiu wspaniałych" ma dość powolne tempo i momentami przynudza. Film Fuquy nie boli, ale nie wzbudza też dzikiego entuzjazmu.
-
Widowisko utrzymane w niezłym tempie, które ogląda się w gruncie rzeczy całkiem dobrze.
-
Udany film, pełen akcji, emocjonujących strzelanin, wyrazistych charakterów i humoru. Dla widzów nieznających oryginału będzie to ciekawa, westernowa przygoda, natomiast fani pierwowzoru dostaną okazję do wnikliwych porównań.
-
Choć charakteryzuje się przerostem formy nad treścią, jest jednym z milszych w odbiorze remake'ów ostatnich lat.
-
Zastrzeżenie do doboru aktorów, jak i zachowawcze podejście reżysera, nie pozwoliły zatem wznieść się "Siedmiu wspaniałym" ponad filmową średnią. Mimo tego, film Fuqui stanowi wysokiej próby rozrywkę.
-
Jeżeli za kolejne 56 lat powstanie następny remake, to nie będzie się musiał wstydzić swojego poprzednika.
-
Wiele osób może powie, że remake "Siedmiu wspaniałych" nie jest potrzebny. Może i tak, ale tak dobrego, klasycznego westernu, trzymającego w napięciu nie było od dawna. Świetnie zrobione, pełne mroku i pazura kino rozrywkowe.
-
Udany remake klasycznego westernu ze świetną realizacją, ale zaskakująco słabym aktorstwem.
-
Prawie wszystko dobrze ze sobą współgra, ale jest też pewien istotny mankament. Jeżeli oczekiwaliście czegoś odważnego, oryginalnego, przełomowego jak Siedmiu Samurajów, albo pierwsze Siedmiu Wspaniałych, no to poczujecie niedosyt.
-
Idealnie "wyczyszczony", zapominający o swojej historii, koncentrujący się na czystej przyjemności odbioru.
-
Mimo przydługiego zakończenia oraz banalnego i zupełnie niepotrzebnego rozwiązania fabularnego pod koniec, uważam film Fuquy za całkiem udany i na swój sposób świeży.
-
Pozycja absolutnie obowiązkowa dla sympatyków przepełnionych testosteronem bohaterów, którzy w wyścigu o najbardziej kreatywne zabójstwo przerzucają się ciętymi ripostami!
-
Ma wiele elementów, jakimi powinien się cechować udany western. Trup ściele się gęsto, strzelaniny w zapuszczonych miasteczkach są dynamiczne i pełne wartkiej akcji, a awantury przy szklance whisky to chleb powszedni.
-
W scenach strzelanin żaden film zrealizowany dotąd pod tym szyldem nie rozsadzał ekranu taką energią i nie porażał takim autentyzmem.
-
Nie jest złym filmem, i na pewno jako remake broni się niezłą historią i częściowo dobrze zgranymi bohaterami, ale niedosyt pozostaje.
-
Obszerne fragmenty nowego obrazu to kino akcji, gatunek zupełnie niekomponujący się z westernem.
-
Z jednej strony mamy świetny klimat, zdjęcia i muzykę, ale z drugiej strony słabo rozpisanych bohaterów. Produkcja jest dostosowana do naszych czasów, kiedy pozorna poprawność polityczna jest bardzo mile widziana na ekranie.
-
Reżyser rozpoczął swoją karierę filmową od kręcenia teledysków, i przyznać trzeba, że to kulturowe dziedzictwo wykorzystuje w niemal każdej scenie.
-
Dynamiczna akcja, bez chwili na refleksje, poza jedną: czy wszystko trzeba uwspółcześniać?
-
Można zobaczyć, ale na nazbyt wiele się nie nastawiajcie.
-
Ma kilka dużych wad, choćby związanych ze szczątkowymi interakcjami między tytułową siódemką najemników. Sceny akcji sporo jednak nadrabiają, są ładnie nakręcone i angażujące.
-
To nie jest wielkie kino, ma sporo wad, ale czuć w tym zbiorowisku fajnych kolesi ducha drużynowych westernów.
-
Nie jest to film perfekcyjny, ale już z pewnością bardzo dobry.
-
Fantastyczne widoki Dzikiego Zachodu, krwiste postaci i wciągająca finałowa walka z jak to mawiali czterej pancerni "przeważającymi siłami wroga" nie zawiodą. Film ogląda się bardzo dobrze, a płynąca w finale oryginalna melodia z "The Magnificent Seven" przypomina o czasach świetności westernu, ale też o upływie czasu.
-
Tonie w długich sekwencjach, które wyglądają efektownie, ale nie tworzą spójnej całości.
-
Dużo traci względem pierwszych - japońskiej i amerykańskiej - odsłon. Film z 2016 roku jest jakby płytszy, nie wprawia w zadumę. Za dużo w nim Hollywood. Stanowi jednak dobre kino rozrywkowe.
-
Obsada znakomita. Kilka postaci świetnie wymyślonych. Cóż jednak z tego, gdy całość nie ma tempa, a co najgorsze tkwi zanurzona po uszy w poprawności politycznej.
-
Całkiem przyzwoicie zrobiony. Zbieranie ekipy jest przeprowadzone sprawnie i z oczekiwanym humorem, pierwsze starcie podnosi napięcie, a finałowa bitwa jest długa, efektowna, dobrze rozplanowana i przejrzysta.
-
Niestety, znacznie ustępuje bardziej realistycznym produkcjom Quentina Tarantino, Wybawicielowi czy europejskiej Mrocznej dolinie. Bo Siedmiu wspaniałych należy traktować jak bajeczkę. Widowiskową, dynamiczną, niekiedy fantazyjną, ale jednak bajeczkę.
-
Powinien bez problemu zadowolić zarówno fanów gatunku oraz nową generację odbiorców, którzy na świat przyszli długo po schyłku popularności tego niegdyś dominującego gatunku.
-
Nie przyczyni się co prawda do powrotu mody na westerny, ale jest filmem wartościowym samym w sobie.
-
Jako western Siedmiu Wspaniałych mają wszystko czego potrzeba - charakterystyczne zbliżenia, prace kamery jak u Sergio Leone, świetną muzykę zmarłego w trakcie realizacji filmu Jamesa Hornera, wyrazistych bohaterów, kipiące od emocji pojedynki rewolwerowców, nasycone akcją strzelaniny, i końcową potyczkę która powinna zadowolić każdego fana kina rozrywkowego.
-
Fuqua dostarczył za długie, ale solidne widowisko, które warto obejrzeć chociażby dla finałowej bitwy i kilku wcześniejszych strzelanin.
-
Jako remake film ten sprawdza się nieźle, jako dyskusja z normami gatunkowymi westernu również nie najgorzej. Fuqua nakręcił film samoświadomy i więcej niż poprawny. Niech to wystarczy.
-
Dobry western doprawiony wszystkimi dostępnymi dziś chorobami toczącymi hollywoodzkie kino - musi być grzecznie, jednoznacznie, łopatologicznie, zróżnicowanie itp. Ale i tak ogląda się to naprawdę z przyjemnością.
-
Wersja AD 2016 ma tylko szybsze tempo i bardziej spektakularne sceny walki.
-
Całkiem niezłe kino akcji, natomiast pozbawione głębi oryginału i nie do końca potrzebne.
-
Zaspokoi apetyty fanów westernu. Zrobiony z miłości do gatunku film opowiada prostą, ale chwytającą za serce historię o męskiej przyjaźni, honorze oraz sprawiedliwej zemście.