William Garin, uwięziony w labiryntach Wielkiego Muru Chińskiego, stawia czoło krwiożerczym bestiom.
- Aktorzy: Matt Damon, Tian Jing, Willem Dafoe, Andy Lau, Pedro Pascal i 14 więcej
- Reżyser: Yimou Zhang
- Scenarzyści: Tony Gilroy, Carlo Bernard
- Premiera kinowa: 13 stycznia 2017
- Premiera DVD: 22 maja 2017
- Premiera światowa: 6 grudnia 2016
- Dodany: 16 sierpnia 2016
-
Kilka niezłych akcji i feeria fantastycznych barw nie ukryją faktu, że to ostatecznie mocno wybrakowany produkt, gdzie tylko tlą się niedobitki z armii dobrej rozrywki.
-
Co dziwne, miękka propaganda chińskiej ideologii wyszła spod ręki amerykańskich scenarzystów. Hollywood wie jednak, że korzystne pokazywanie Chin po prostu się opłaca. "Wielki Mur" nie skupia się przy tym na politycznej agitacji. Przede wszystkim pozostaje efektowną produkcją o walce z potworami - rozrywkową, bez kompleksów głupkowatą i zapewniającą sporo zabawy.
-
Jeżeli szukacie czegoś, co pozwoli Wam oderwać się od szarej rzeczywistości, powrócić do czasów, kiedy królowała dziecięca wyobraźnia, a przede wszystkim dobrze się bawić, to "Wielki mur" jest idealną propozycją.
-
W swoim najnowszym obrazie Yimou Zhang sięga do samej genezy gatunku fantasy, którym nie są filmy, gry, ani nawet książki, lecz opowieści wolno snute przy ognisku. Historia nie jest tam tak ważna, jak sam proces jej opowiadania, który ma angażować odbiorców i wywoływać w nich emocje - w końcu fantasy to w samej swej istocie baśniowa przygoda. "Wielki Mur" przypomina właśnie taką historię.
-
Nie spełnia pokładanych w nim nadziei, ale też nie jest porażką kompletną. W sumie czas w kinie mija szybko, jest piękna Jing, są soczyste zdjęcia i widoczna wystawność.
-
Szkoda, że nie mogliśmy zobaczyć Yimou w lepszej formie. Niestety nie możemy udawać, że tego nie widzieliśmy i mistrz nakręcił jeden z najgorszych filmów w swojej karierze.
-
Na pewno nie pozwoli wam się nudzić.
-
Można narzekać na kilka kwestii, tyle że nie zmienia to faktu, iż fani akcji powinni opuszczać salę zadowoleni. Szkoda tylko, że poza znanymi nazwiskami i spektakularnymi bitwami nie odnajdziemy tu wiele ciekawych rzeczy. W formie efekciarskiego odmóżdżenia sprawdza się dobrze, w innej już niestety nie.
-
Miłośnicy lekkiego kina będą się bawić przednio.
-
Mimo, że z góry wiemy w jakim kierunku zmierza całość, prosta historia stanowi wystarczająco angażujące tło dla efektownej oprawy.
-
Miał szansę być głupią, ale wciągającą i efektowną przygodą. Niestety jest tylko głupi.
-
W jednej chwili potrafi czarować fantastycznymi kostiumami czy tysiącami sunących po niebie lampionów, by dosłownie moment później zaskoczyć marnym dialogiem, słabo rozegranym zwrotem akcji czy kuriozalnym pomysłem scenarzystów.
-
Wypada całkiem nieźle, jeśli ktoś chce obejrzeć solidne kino przygodowe, bez wdawania się w dyskurs na temat fabularnych nieścisłości. Jeżeli nie potraficie tego zrobić i czujecie, że głupawy pomysł na fabułę już was denerwuje - odradzam seans.
-
Zaskakująco strawne, chińsko-amerykańskie dzieło.
-
Mimo że jest to kino wybrakowane, z fabułą pędzącą na złamanie karku, to jednak jako orientalną przygodę ogląda się je z zainteresowaniem.
-
Okazał się sporym zaskoczeniem. Może i ma wady, może i nie jest zbyt oryginalny, ale widz jest w stanie dobrze się bawić na tej produkcji. Jasne, w pewnych momentach wskazanym jest wyłączenie myślenia i strefy mózgu odpowiedzialnej za logikę, ale to i tak niewielka cena.
-
Jeśli razem ze znajomymi macie wolną chwilę i szukacie czegoś do obejrzenia, omińcie Wielki Mur szerokim łukiem. Popatrzcie na przykład, jak trawa rośnie albo jak schnie farba na ścianie. Lepsza zabawa gwarantowana.
-
Poza kilkoma spektakularnymi ujęciami "Wielki mur" to jedno wielkie nieporozumienie, które wprawdzie doprowadza do histerycznego śmiechu, ale po pewnym czasie więźnie on w gardle.
-
Należy do kategorii filmów, które są jak supermodelki: nieważne, czy głupie, grunt, żeby były ładne. Tutaj wszystkie potrzebne składniki udało się połączyć w atrakcyjną całość. Jest malowniczo, dynamicznie, a mózg widza może sobie odpocząć, bo i tak do niczego nie jest potrzebny.
-
Typowe guilty pleasure - widowisko, które może sprawić sporą frajdę, jeśli tylko wyłączy się myślenie i nastawi na, być może absurdalną w założeniach, jednak niezwykle widowiskową i dynamiczną jatkę.
-
Typowy odmużdżacz, który można oglądać tylko dla pośmiania się z warstwy realizatorskiej bo sama fabuła nie dostarczy wam nic poza zażenowaniem.
-
Taki misz-masz, nafaszerowany efektami, chińskim folklorem i międzynarodową obsadą. Rzecz raczej dla miłośników takich klimatów.
-
Gdyby tylko twórcy odcięli się od motywu przerośniętych potworów atakujących mur i zastąpili ich normalnymi ludźmi, a tani komputer wymienili na wiecznie żywe efekty praktyczne, byłby to prawdopodobnie najlepszy blockbuster sezonu. A tak, powstał pełen wad potworek, który jednak jest w stanie zauroczyć niejednego popcornowego miłośnika.
-
Tłuką się po prostu na tle komputerowych krajobrazów i tyle.
-
Miało być chińskie widowisko, wyszedł amerykański film rozrywkowy z rozmachem.
-
Widowiskowa produkcja staje się niestrawna przez banalny miks źle zrealizowanych pomysłów.
-
Serwuje dość banalną opowieść o potrzebie zaufania, odkupieniu i chęci bycia uwielbianym. Niestety, to wszystko gdzieś ucieka, a obraz, jaki zostaje, to ten że biały wojownik jest warty tyle, co cała armia azjatycka.
-
Można w sobotnie popołudnie skoczyć do kina, nacieszyć się zielonymi potworami i Mattem Damonem ganiającym z łukiem, ale wieczorem i tak będziecie googlować tytuł filmu, żeby opowiedzieć znajomym, co dzisiaj robiliście.
-
Nie jest to film, który koniecznie trzeba obejrzeć, ale to świetna propozycja dla osób, szukających niewymagającego, a efektownego widowiska, przy którym można się rozerwać w piątkowy wieczór.
-
Może przełomu w kinie nie czyni, ale z pewnością przyzwoitą rozrywką jest. Ten misz masz hollywoodzkiego blockbustera i chińskiej superprodukcji, traci na autonomii, ale w równym stopniu pozwala spędzić miło i efektownie czas w kinie.
-
Można obejrzeć "Wielki Mur" bez wyrzutów sumienia, ale z tytułową wielkością obrazowi Zhanga jest zupełnie nie po drodze.
-
Nie należy traktować go jako nic poważnego lub znaczącego w historii kina. Jeśli nie będziecie doszukiwać się w filmie czegoś więcej, "Wielki Mur" ma szansę przypaść Wam do gustu.
-
Jeśli oczekujecie po kinie jedynie dobrej zabawy i wizualnego widowiska, to polecam "Wielki Mur". Może odbiór filmu w kręgach kultury azjatyckiej jest inny, w końcu opiera się o jedną z najważniejszych budowli kulturowych tego regionu. Europejczyk będzie natomiast mógł wyłączyć myślenie i oddać się audiowizualnym przyjemnościom.
-
Nie jest filmem ambitnym i nigdy nie należy oczekiwać od niego, że takim będzie. Jest epickim, dynamicznym, kolorowym widowiskiem zapewniającym bezpretensjonalną, solidną rozrywkę i w tej kategorii może być jedną z lepszych tegorocznych propozycji.
-
Nieskomplikowany i czysto rozrywkowy, ale także bezpretensjonalny i atrakcyjny wizualnie.