Maciej Woźniak
Krytyk-
Końcowa ocena jest zatem prosta - ten, kto kocha Marvela i jego uniwersum, kto od dziecka czekał na tak spektakularne spotkanie ulubionych bohaterów, będzie zachwycony. Kto nigdy nie był fanem MCU, tego "Infinity War" nie przekona. Ale nie oszukujmy się, ten film nie powstał po to, by kogokolwiek przekonywać, lecz by dać fanom pierwszorzędną rozrywkę. I to się bezapelacyjnie udało.
-
Doskonała rozrywka, która nie jest pozbawiona treści. Doprawione nutką goryczy "american dream", szalona biografia nieudolnego twórcy, najbardziej fascynujący "making of" jaki można sobie wyobrazić, a poza wszystkim szczera i bezpretensjonalna historia o przyjaźni, nie cukierkowata, ale też nie wyzuta z pozytywnego przekazu.
-
Bez wątpienia jest to ciekawy film, zwłaszcza jak na polskie warunki, jako że nad Wisłą nieczęsto powstają filmy niby lekkie, ale z pomysłem.
-
Z pewnością warto zobaczyć choćby dla samej Chastain, która w swej kreacji miesza nieodparty urok, subtelny seksapil i energię nieustępliwej kobiety sukcesu.
-
Magia "Gwiezdnych wojen" z jednej strony na pewno usatysfakcjonuje fanów serii żądnych kontynuacji ukochanej opowieści, ale z drugiej po opadnięciu początkowej radości po seansie pozostawi wrażenie pewnego niedosytu.
-
Niby od początku wiemy, dokąd nas zaprowadzi podróż przez "Ragnarok", a jednak dajemy się wciągnąć w tę pełną śmiechu i akcji opowieść. Udało się po raz kolejny po "Ant-Manie", czy "Strażnikach Galaktyki".
-
Pomimo tego, że "Suburbicon" nie jest filmem wielkim, pozostaje naprawdę niezłą produkcją, która z pewnością przyciąga do ekranu, oferuje śmiech, emocje i mimo wszystko ciekawą podróż do nietypowego miasteczka. Warto obejrzeć, choć nie warto nastawiać się na zbyt wiele.
-
Jest nie tylko godną kontynuacją kultowego filmu Ridleya Scotta, ale stanowi odrębne, wysmakowane wizualnie i satysfakcjonujące dramatycznie dzieło.
-
Mało jest filmów animowanych, w których technika animacji i sytuacja dramatyczna tworzyłyby tak nierozerwalną symbiozę.
-
Wulgarny, tandetny, kiczowaty, prezentujący tanią grę na emocjach, z prostackim humorem, źle napisany, chaotyczny...
-
Film, który da się obejrzeć, ale który niczym nie zaskakuje. Ot, trochę strzałów, trochę złota i czołg.
-
Nie jest romansidłem przeznaczonym wyłącznie dla płci pięknej, a zamykanie go jedynie w ramach obyczajowego dramatu byłoby błędem. Choć jest to film nad wyraz skromny, wymagający skupienia i uwagi, w ostatecznym rozrachunku wynagradza włożony weń wysiłek.
-
Zawiedzie fanów twórczości Kinga, a resztę zwyczajnie wynudzi. Werdykt jest więc prosty - do Świata Pośredniego nie warto się w te wakacje wybierać, no chyba, że wracając do któregoś z tomów literackiej sagi.
-
Film, w którym widać chęć stworzenia nowego i intrygującego świata, jednak zamierzenia te nie mogły zostać zrealizowane z dość wtórną fabułą, nijakimi bohaterami i marnym aktorstwem. Świat Bessona może i prezentuje się ładnie i kolorowo, ale brakuje mu pierwiastka, który nadałby życie tej kreacji.
-
Jako kino akcji prezentuje naprawdę dobry, a chwilami świetny poziom. Jako thriller szpiegowski wypada jednak dużo słabiej. Ostatecznie historia niebezpiecznej agentki o blond włosach stoi więc na niezłym i tylko niezłym poziomie.
-
Zdecydowanie solidne, mocne i świetne zainscenizowane kino. Bez dwóch zdań jest to tytuł, który warto zobaczyć, tak ze względu na temat, ale przede wszystkim na jego wykonanie.
-
Nawet jeżeli chwilami odniesiemy wrażenie, że "Homecoming" to dziecko producentów Marvela wyciskających z siebie siódme poty, by sensownie wprowadzić Spider-Mana do MCU, a głównym zadaniem filmu jest odpowiednie "umiejscowienie" bohatera w dalszych planach studia, moc atrakcji serwowana przez twórców jest na tyle silna, a wykonanie na tyle solidne, że fani Człowieka-Pająka nie wyjdą z kina niezadowoleni.
-
Bardzo sprawne i pomysłowe kino akcji, które zapewnia dwie godziny rozrywki najwyższej próby i jest prawdziwą gratką dla widzów lubujących się w inscenizacyjnych grach i zabawach.
-
Siedząc w kinie, niejeden widz pewnie uroni łzę, wspominając dawne dzieła tego zasłużonego przecież reżysera.
-
Mimo pewnych niedociągnięć "Król Artur: Legenda miecza" przynosi dwie godziny zaskakująco udanej rozrywki.
-
Chciałoby się powiedzieć, że "Ostatni Rycerz" to propozycja wyłącznie dla największych fanów serii, ale i to nie jest prawdą. Wielu miłośników cyklu będzie zawiedzionych, bo z dawnego klimatu zostało tu niewiele.
-
Nie jest to wszystko ani zabawne, ani emocjonujące. Co za tym idzie, nie stanowi również atrakcyjnego zaproszenia do zapoznania się z Dark Universe i na pewno nie sprawi, że z wypiekami na twarzy będziemy wyczekiwać kolejnych produkcji o Frankensteinie, Wilkołaku, czy Babie Jadze.
-
Mimo pewnych skaz bez cienia wątpliwości "Wonder Woman" jest nie tylko pierwszym tytułem z uniwersum DC, na którym można wysiedzieć do końca, ale naprawdę nieźle zrealizowaną produkcją rozrywkową. Diana jest na tyle atrakcyjną protagonistką, a akcja jest na tyle satysfakcjonująca, że spokojnie można przymknąć oko na niedociągnięcia i cieszyć się kolejnymi wyczynami dzielnej Amazonki.
-
Piąta jej część nie powali widzów, ale znajomo brzmiąca melodia na pewno nas uraduje, a ostatnia wyprawa na Karaiby z Johnny'm Deppem nie będzie czasem straconym. Ale podkreślmy - przede wszystkim dla najbardziej zagorzałych fanów.
-
To tylko i wyłącznie błędne koło nudy i fałszu - nic więcej.
-
Nie jest dziełem wybitnym, nie jest dziełem szczególnie odkrywczym, ale jest bardzo dobrym horrorem wykorzystującym jeden oryginalny pomysł, dzięki któremu kilka mniej oryginalnych widzianych wielokrotnie znów przyjmiemy z niekłamaną przyjemnością.
-
Żywa definicja lekkostrawnej rozrywki, jednak filmowi trzeba oddać, że nie udaje niczego więcej ponad to, czym jest, koncentrując się jedynie na zabawie.
-
Czekaliśmy, czekaliśmy i w końcu się doczekaliśmy. Pierwszego dobrego filmu o jednym z najbardziej klasycznych i popularnych bohaterów komiksowych, jakim jest Wolverine.
-
Jeden z najważniejszych polskich filmów ostatnich lat z uwagi na temat i jeden z najlepszych, wziąwszy pod uwagę wartość artystyczną.
-
Punkt wyjścia dawał wiele możliwości. Gdyby je wykorzystać, mógłby powstać tytuł nie wywołujący irytacji u jednych i zażenowania u innych. Jednak twórcy z nich nie skorzystali i zaserwowali widzom produkcję jednocześnie groteskową i banalną, usypiającą i tandetną.
-
Nie jest ani dobry, ani zły. Nijaki taki, a to jak na takiego mistrza jakim jest Tarantino oznacza to blamaż porównywalny z obecnym sezonem Pucharu Świata w skokach narciarskich w wykonaniu Kamila Stocha.