Przebiegły Volta zrobi wszystko, by zdobyć drogocenne znalezisko.
- Aktorzy: Andrzej Zieliński, Olga Bołądź, Aleksandra Domańska, Michał Żurawski, Jacek Braciak i 15 więcej
- Reżyser: Juliusz Machulski
- Scenarzysta: Juliusz Machulski
- Premiera kinowa: 7 lipca 2017
- Premiera światowa: 20 czerwca 2017
- Ostatnia aktywność: 29 czerwca
- Dodany: 20 kwietnia 2017
-
Nie jest przedstawicielem żadnego z planowanych gatunków, co mnie osobiście zdziwiło ponieważ Juliusz Machulski naprawdę potrafi kręcić filmy. "Vinci" miał wady, ale przyjemność z oglądania wszystko rekompensowała, niestety "Volta" to typowa dla dzisiejszego rynku polskich komedii masówka niskich lotów.
-
Zgrabna mieszanka sprawdzonych wcześniej pomysłów i żartów.
-
O nieporadności reżyserskiej Machulskiego niech świadczy fakt, że Volta spokojnie mogłaby uchodzić za pełnometrażową reklamę świętującego swoje siedemsetlecie Lublina.
-
Całość jest sprawnie przeprowadzoną opowieścią w stylu podobnych heist movie, ale nie ma tu lekkości, finezji, czegoś świeżego. Są gagi, które zapewne ściągną widzów, ale dla mnie to za mało.
-
Broni się jako rozrywkowa komedia w konwencjonalnym stylu z efektownym pomysłem nawiązania do licznych wydarzeń historycznych i z delikatnymi aluzjami do współczesnej polityki. Atutem filmu są też aktorzy, którzy mimo nie zawsze zgrabnych dialogów, są przekonujący, sympatyczni i przeważnie komiczni.
-
Mistrz w najwyższej formie nie jest. Ale nawet taka średnia pozwala mu na stworzenie kina rozrywkowego, które zapewni nam dobra zabawę na wieczór. Tylko po co na siłę "Voltę" nazywać komedią?
-
Nie jest to wprawdzie film, który niczym Kiler w krótkim czasie po premierze ma szansę na stanie się "kultowym", ale jest to bardzo sprawnie skonstruowana komedia kryminalna z przekrętem w tle. Ponad półtorej godziny spędzone w kinie na nowym filmie Juliusza Machulskiego z pewnością można uznać za całkiem niezłą rozrywkę - także intelektualną.
-
Nie jest ani dobrą komedią, ani porywającym kinem akcji. Za to świetnie promuje Lublin i celnie podsumowuje obecne nastroje polityczne.
-
Dla Machulskiego "Volta" stanowi wyraźne odbicie. Dowcipna, dobrze napisana i zgrabnie zrealizowana dostarcza śmiech i trochę napięcia.
-
Niby wszystko się zgadza, elementy są na swoim miejscu, ale brak tego najważniejszego - elementu zaskoczenia.
-
Siedząc w kinie, niejeden widz pewnie uroni łzę, wspominając dawne dzieła tego zasłużonego przecież reżysera.
-
Nie jest to jeszcze Machulski, którym można by się pochwalić na świecie, ale zdecydowana zwyżka formy po koszmarnej Ambassadzie.
-
Zamiast powrotu króla wyszła zwykła błazenada, która przejdzie do historii jako wyjątkowo nieudana krzyżówka "Vabanku" z "Vinci".
-
Z czystym sumieniem polecam ten obraz tylko ze względu na to, że popisy Jacka Braciaka zasługują na nagrodę. Co się zaś tyczy króla komedii - zadyszka i oczekiwanie na zwrot akcji.
-
Przykro mówić, ale najnowszy obraz króla polskiej komedii to nic więcej jak ość w gardle, którą bezpiecznie połknąć można tylko dzięki wlaniu do przełyku odpowiedniej ilości alkoholu.
-
Wartka komedia o cwanych i cwańszych. Komedia bawiąca widza padającymi słowami, a nie padaniem twarzą w tort. Tu na szczęście nie ma tortów, są dialogi.
-
Najnowszy film Juliusza Machulskiego jest mocno średni, ale jedno trzeba przyznać: po jego obejrzeniu widz zapragnie przyjechać do Lublina.
-
Nakreślony przez Machulskiego obraz współczesności jest tyleż zabawny, co przeraźliwie znajomy. A nade wszystko: przerażający.
-
Nie spodziewam się po "Volcie", że teksty z niej będą powtarzane jako kultowe, jak to było w wypadku "Seksmisji" czy "Kilera". Machulski daje za to prztyczek w nos politykom ze zbyt wygórowanymi ambicjami.
-
Nie mam zamiaru ukrywać, że w najnowszym filmie Juliusza Machulskiego "Volta" najbardziej ekscytuje mnie wątek polityczny nieco poboczny w stosunku do kryminalnego wątku podanego - trudno, żeby było inaczej - w stylistyce komediowej.
-
W porównaniu do poprzednich filmów jest to krok do przodu, ale zbyt mały, by kogoś to obeszło. Bardzo skromniutka ta "Volta", która obiecywała o wiele więcej niż mogła dać.
-
Komedia, do której prawdopodobnie wróci się po latach, jednak nie z sentymentu, ale żeby przypomnieć sobie historię, która została ukryta głęboko pod fabularnym bałaganem.
-
Niezły film na wakacje: trochę śmieszny, niegłupi, trochę nieudany. Machulski wciąż szuka wielkiej formy sprzed lat.
-
Dobrze dobrana obsada oraz świetnie zaaranżowane sceny historyczne, dodające fabule tajemniczego klimatu, wystarczą, by obejrzeć ten film z przyjemnością, choć równocześnie nie będzie to tytuł, do którego będziemy z chęcią wielokroć powracać.
-
Pozbawiony genialnych aktorskich kreacji, okazałby się uroczym, ale sztucznym świecidełkiem. Król został bez korony, pokazując, że komedia w Polsce jest gatunkiem niebywale trudnym i nawet starym wyjadaczom nie zawsze wychodzi.
-
Zadziwiajająco mało zabawna, przeciętna komedia, opowiedziana infantylnie i bez werwy.
-
Piękna promocja Lublina, z pewnością dla mieszkańców Koziego Grodu swoista laurka, a także film z kilkoma komicznymi scenami zapadającymi w pamięć. Tyle i aż tyle, bo w każdym innym elemencie to słaba komedia niewykorzystująca potencjału zaangażowanych aktorów.
-
To nie jest zły film. Reprezentuje raczej średnią półkę, na którą ostatnio trafia większość produkcji Machulskiego.
-
Za sprawą "Volty" Juliusz Machulski nie odzyska korony króla polskiej komedii, ale mimo wszystkich potknięć całość dobrze się ogląda i raczej po wyjściu z seansu nie będzie się miało poczucia straconego czasu.
-
Dobitnie dowodzi, że naszedł najwyższy czas by "król polskiej komedii" oddał koronę.
-
Machulskiemu średnio wyszedł Machulski.
-
Cała ta ekscytująca z pozoru składanka wybrzmiewa ostatecznie jak niezbyt wydarzony zestaw coverów.
-
Zdecydowanie najsłabsze dzieło Machulskiego w jego filmografii, choć wydawało się, że poniżej "Ambassady" zejść się nie da. Widać, że to film zrobiony naprędce, bez przygotowania, bez dopracowanego scenariusza, poprawnie poprowadzonych aktorów, przekonującej scenografii i porządnych zdjęć.
-
Widać tu chęć stworzenia współczesnej satyry politycznej, komedii historycznej z elementami slapsticku i pocztówki Lublina, ale na dobrych chęciach się skończyło, bo Juliusz Machulski spadł z wysokiego konia i nakręcił zwyczajnie zły film poniżej swoich możliwości.
-
Nośna, inteligentna satyra na elitę polityczną, żartująca z naszej narodowo-katolickiej megalomanii zasługiwała na ciekawsze rozwinięcie.
-
Humor to rzecz w kinie doskonała, ale zamknięte konwencje humorystyczne bez niczego więcej, robią z filmu kiepski kabaret. Kiedy rozbierzemy Voltę ze świetnych kreacji aktorskich, śmiesznych momentów, to zostanie nam coś wybitnie niewybitnego.
-
Oglądanie najnowszego filmu Machulskiego przypomina mi trochę słuchanie utworów Budki Suflera. Zespołu, który nagrał kilka niezłych przebojów dawno temu, a obecnie odcina kupony od tamtej sławy.
-
Nie jest komedią wyjątkowo żenującą, ani kompletnie głupią, a pod warstwą niechlujstwa skrywa dobre intencje. Jednak na tych, którzy oczekują charakterystycznej dla dzieł Machulskiego "karuzeli śmiechu", czeka ponura niespodzianka. Autor "Seksmisji" znowu zaskakuje, lecz w całkiem nowy sposób: zamiast obiecanej komedii wyszedł mu twórczy dramat.
-
Oglądając "Voltę", nietrudno zauważyć, że jej autora uwiera otaczająca rzeczywistość. Na nerwy działają mu choćby ogłupiające programy telewizyjne, politycy-populiści, a także ludzie, którzy bezrefleksyjnie czerpią wiedzę o świecie z wyszukiwarek internetowych.
-
Na reklamujące film hasło "Król komedii jest tylko jeden" najnowszym dziełem Juliusz Machulski nie dostarczył jednoznacznych argumentów ani na poparcie tej tezy, ani na jej zaprzeczenie. Wydaje się jednak, że kilka lat temu król Machulski gdzieś zawieruszył ową koronę, a ta wciąż w ciemnym rogu przykryta kurzem na niego czeka.
-
"Volta" miała większość cech "Vinciego", ale zabrakło w niej najważniejszego, czyli klimatu. Intryga bawi, ale nie tak mocno angażuje jak powinna.
-
W ogólnym rozrachunku film wypada średnio i muszę przyznać, że gdyby Machulski skupił się bardziej na wątku politycznym i duecie Braciak- Zieliński mogłaby z tego być całkiem niezła komedia. 'Volta' to niewymagająca, prosta rozrywka i jeśli czegoś takiego szukacie dzisiaj to myślę, że po seansie nie będziecie mieli poczucia straconego czasu.