Katarzyna Kubryń
Krytyk-
Nie jest filmem łatwym do obejrzenia, opowiada o prawdziwej tragedii, ale jedocześnie dba o to, by nie przyćmić prostego, ale potężnego przesłania. Szczerze polecam ten tytuł, bo prawdziwie daje do myślenia. Ostatnie chwile Bractwa głęboko mnie poruszyły przypomnieniem, że niektóre rany nigdy się tak naprawdę nie goją.
-
Polecam obejrzeć Coco - każdemu! To chwytająca za serce narracja skupiona na rodzinie, umiejętnie wplatająca historię dorastania z ikoną meksykańskich tradycji - Dia de los Muertos.
-
Znacznie odbiega od moich oczekiwań. To raczej film klasy B, niż wciągająca opowieść o Drakuli. Pokuszę się nawet o napisanie, że Przebudzenie zła to niezły, owiany lekką tajemnicą film o morskiej przeprawie, która kończy się tragicznie. Nie ma jednak nic wspólnego z książką z XIX wieku, którą próbował zobrazować.
-
Chociaż Rebel Moon Część 1: Dziecko ognia kończy się pewnym zawieszeniem akcji, sugerującym kontynuację. Szczerze mówiąc nie wiem dlaczego ktokolwiek miałby dobrowolnie przetrwać kolejne dwie godziny w tym bezdusznym i monotonnym wszechświecie.
-
Zachęcam do podejścia do tego filmu z otwartym umysłem i świadomością, że oferuje on przyjemną, samodzielną narrację, usytuowaną poza kanonicznymi historiami DC. To moje pierwsze spotkanie z tego typu historią, ale z pewnością wrócę po więcej.
-
Recepta na przekręt to mieszanka przetworzonych pomysłów, które zostały słabo wykonane i rozsądnie będzie zastosować się do rady farmaceuty: zrobić trzyletnią przerwę i ponownie ocenić sytuację. To taki rodzaj filmu, który włącza się w domu i stopniowo zaczyna zwracać większą uwagę wszystko inne, niż obraz odtwarzający się w tle.
-
Kolejne wielkie dzieło Welchmanów. Jest wyjątkowym osiągnięciem, które nawet sześć lat po Vincencie stanowi kolejny krok w ewolucji tego, czego może dokonać animacja.
-
Niezniszczalni 4 zabrali mi dwie godziny z życia, których nigdy już nie odzyskam. To upadek kina, porażka na całej linii, blamaż kinematografii. Brakuje mi negatywnych słów, by opisać to, co widziałam na ekranie. Wszystko tu było słabe - scenariusz, żarty, zwroty akcji, CGI.
-
Czy warto obejrzeć Barbie? Pewnie - nawet dla samych efektów wizualnych.
-
Z pewnością nie zdobędzie dziesiątek nagród, pewnie nie zdobędzie też zbyt wielu pozytywnych recenzji, ale... to film, który trwa 90 minut i nawet przyjemnie się go ogląda.
-
Jako biografia Oppenheimer przewyższa praktycznie wszystkie oczekiwania, stając się jednym z najlepszych filmów w historii kina. Są nieliczne produkcje, które potrafią poruszyć trudne tematy z taką precyzją, a jednocześnie pozostawać angażujące przez cały seans.
-
Jest dokładnie tym, czego możemy się spodziewać po filmie akcji, ponieważ tej rzeczywiście dostarcza przez cały czas.
-
Całkiem przyzwoite, chociaż tendencyjne kino akcji. Do perfekcji zabrakło jednak albo pieniędzy albo zdecydowania się na konkretne tematy.
-
Fantastyczne kino akcji i z pewnością wielokrotnie wrócę do tego filmu.
-
Zapewnił mi dwie miło spędzone godziny. Jest dość wolny, nie ma wartkiej akcji, aczkolwiek momentami może zaskoczyć niespodziewanym plot twistem i zburzyć wszelkie koncepcje, jakie widz ułożył w głowie w trakcie seansu. Co ma zatem pozytywnego? Przedstawia intrygującą historię owianą tajemnicą a w roli głównej umiejscowiono jednego z najlepszych pisarzy w historii.
-
Jest filmem wartym obejrzenia. Widzowie z pewnością nie będą się przy nim nudzili. W trakcie polecam też rozwiązywać kolejne zagadki, bo sprawia to masę frajdy.
-
Fantastyczny film, przy którym nie będziecie się nudzili. Mimo, że trwa trochę ponad 3 godziny, upływu czasu w ogóle nie czuć.
-
Dostaliśmy kompletnie niespójny plot, absolutnie żałosnego protagonistę i tak oczywiste zakończenie, że równie dobrze można było zdrzemnąć się przez sporą część filmu i dalej za nim nadążać.
-
Odstaje jakością od ostatnich filmów wydawanych przez MCU. Ma dobry scenariusz, wciągającą i wartką akcję i przepełniony jest elementami komediowymi. Gwarantuję, że nawet największy ponurak będzie mógł wykrzesać z siebie półuśmiech w którymś z fragmentów filmu.
-
sztampowy film akcji, podczas którego możemy zagrać we frazesowe bingo! Całość jest jak obiad z zeszłego tygodnia - niedobre.
-
Moje życie nie zyskało na seansie nic i nawet posunęłabym się do stwierdzenia, że zostałam ograbiona z blisko dwóch godzin życia. Pierwszy bubel 2022 roku za nami. Jednym zdaniem - nie, nie było warto marnować czasu na seans.
-
Ekscytujący średniak.
-
Tajemnice Dumbledore'a okazały się jak popcorn bez soli - dobre, ale wybrakowane. Całość ratowała przednia gra aktorska i przepiękne zdjęcia.
-
W tym filmie wszystko było jak należy. Każdy element wydawał się być dopracowany do ostatniego szczegółu i współgrał z pozostałymi.
-
Nie pozostawił mnie w głębokiej refleksji, nie pozostawił mnie nawet w niewielkiej refleksji, jak udawało się poprzednim częściom. Czwarty Matrix zaskakuje... trywialnością fabuły.
-
Jest pierwszym filmem od bardzo, bardzo dawna, który wywołał u mnie tak silne emocje. Sprawia, że ciągle masz ochotę na więcej, czekasz na to, co będzie dalej.
-
Bardzo dobry film akcji. Przepełniony jest angielskim humorem w stylu Bonda, nietuzinkowymi rozwiązaniami technologicznymi i przecudownymi Astonami Martinami.
-
To film, po którym spodziewałam się wiele. Miały być pierścienie, miała być rywalizacja i walka, wyszło...zupełnie inaczej. Sceny walki nie trzymały się kupy, wyglądały jak kilka sklejonych pomysłów, które wrzucono bez zastanowienia.
-
James Gunn wzniósł się na szczyty absurdu, zapewnił nam miejscami słabe żarty, mnóstwo przekleństw i hektolitry krwi i wypruwanych flaków. Nie wiem, czy w najbliższym czasie obejrzę ten film ponownie. A najbardziej prawdopodobną wersją wydarzeń jest ta, w której zapomnę o istnieniu Legionu Samobójców z roku 2016 i 2021.
-
Ma zdecydowanie więcej zalet, niż wad. Jest dynamicznym filmem akcji. Przepełniona jest scenami komicznymi, nieżenującymi żartami i świetnymi scenami walk. Jeśli nawiązania do filmów Bonda Wam nie przeszkadzają, zdecydowanie polecam!
-
Spragnieni strachu widzowie z pewnością polubią ten film, osobom bojaźliwym pewnie też się spodoba, ale pewnie na jednym seansie się zakończy. Mam jednak podejrzenie, że w naszym domu będzie to periodyczny element wieczoru kinowego. Powiem szczerze, że nawet mi to nie przeszkadza.
-
Ciekawa, momentami zabawna produkcja, która czerpie inspiracje z kultowych wersji. Mnie się w większości podobało, jednak męska część widowni odrobinę przynudzała i przysypiała.
-
Był tak ciekawy, że zdążyliśmy się pokłócić o niezwiązaną z nim błahostkę w pierwszych 15 minutach oglądania.
-
Jak więc widzicie, na "Maskę" można spojrzeć inaczej, nawet po wielu latach. Polecam takie spojrzenie. Często człowiek zapomina o sprawach, które kiedyś były ważne, ale priorytety uległy zmianie. Dzięki takim filmom skłaniamy się do refleksji w którym momencie poszukiwania złotego środka jesteśmy,
-
Jak na mój gust film jest - posługując się szkolną nomenklaturą - piątkowy. Ciekawie zrealizowany w aspekcie wizualnym, z zaskakującym i dającym do myślenia scenariuszem. Mogę polecić to z czystym sercem.
-
Jako całość zakwalifikowałabym jako zapychacz czasu na niedzielę, który prawdziwym fanom Eurowizji nie koniecznie musi się jednak spodobać. Ogląda się to fajnie, jeśli nie wie się jak konkurs naprawdę funkcjonuje. W innym przypadku zauważa się niedociągnięcia, nieścisłości, a to konkretów Eurowizji spodziewamy się patrząc na tytuł, a nie ckliwej historii o parze przyjaciół, którzy odkrywają, że się jednak kochają.
-
Film jest po prostu ok. Nie jest dziełem sztuki filmowej, ale oglądało mi się go całkiem przyjemnie. Ot taka produkcyjka, którą bym widziała w którąś sobotę o 16.00 w ramówce Polsatu.
-
Miał być kryminałem, który intryguje, natomiast mnie początkowo jedynie zaczął usypiać. Ponad godzinę filmu czekałam na bombę, a jak się doczekałam, to rola Jasmine, która irytowała od początku, dobiła mnie do końca. Aktorka odtwarzająca główną rolę włożyła w nią wiele serca, co widać, natomiast reszta ekipy... no cóż... momentami nie odróżnia się talentem od lepszych aktorów w jasełkach szkolnych.
-
Totalnie nie tego się spodziewałam idąc na tą animację. Da się to obejrzeć i stwierdzić "no, fajna bajka", ale nie zapiera tchu jak pierwsza część, nie wychodzimy z niej z przemyśleniami dotyczącymi naszej natury i zachowań.