Szanujemy Twoją prywatność i przetwarzamy dane osobowe zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Razem z naszymi partnerami wykorzystujemy też pliki "cookie".
Zamykając ten komunikat potwierdzasz, że zapoznałeś się z polityką prywatności i akceptujesz jej treść.
  • Ostatnia aktywność: 2 kwietnia
  • Dołączył: 24 marca 2019
  • I o to nadeszło kolejne rozczarowanie. Kapitalne sceny walk bokserskich, ale co z tego jak tu nic nie ma. Trochę frustracji i autodestrukcji, pare scen kłótni i koniec filmu.

  • Taka kwintesencja lat 90 - trochę patosu się wkradło w końcówce, ale wciągnął. Zabrakło trochę polotu, zbyt generyczny, ale to dalej bardzo dobre kino Świetna gra aktorska.

  • Sposób przekazu trochę łopatą po głowie, druga połowa gorsza i bardziej trywialna, sporo było też pomysłów niezbyt trafnych. Jednakże pomysł i wykonanie świetne, trochę zmarnowany potencjał. Wizualnie bomba no i ten Gosling, ma w sobie coś takiego co bardzo w nim lubię, mimo, że sporo osób zarzuca mu, że jest sztywny. Od Margot nie da się oderwać oczu, aktorsko nie wypadła gorzej niż Ryan i zapewne wprowadziła tyle samo kobiet w kompleksy co Barbie.

  • Yeah.. Jestem taki realistyczny i nudny, dodajmy do tego jeszcze groteskę, dla obniżenia napięcia. Chyba tylko scena pościgu i końcowe słowa "Naprawdę tego nie rozumiecie?" zapadły mi w pamięć, o reszcie szybko zapomnę. Można tworzyć dzieła bardzo realistyczne i wiarygodne, ale niech to będzie z jakimś kunsztem i polotem, a tu nie dostrzegłem niczego wartego odnotowania.

  • Niby spoko, ale jednak trochę nie dowiózł. Być może w grindhouse by lepiej leżało, mimo wszystko ocena pozytywna, bo jest tu sporo dobrych pomysłów.

  • Dawno nie oglądałem czegoś tak pomysłowego i intrygującego! Nie dość, że świetny pomysł na serial to jeszcze bardzo dobrze zrealizowany, zakochałem się w tej schludnej zielonej kolorystyce, bardzo kreatywny pomysł. Wygląda tak, że każdy kadr można ustawić na tapetę. W przypadku takich tajemniczych pomysłów zawsze ma się w głowie, że może skończyć tak jak "Lost", ale w przypadku pierwszego sezonu, seans był dla mnie nadzwyczaj satysfakcjonujący od początku do końca. Czekam na więcej!

  • Damn! Ale to ma klimat w niektórych momentach! Tętno mi nieźle skoczyło podczas kontroli drogowej. Uwielbiam Del Toro w takich rolach, trochę dialogi i scenariusz nie dotrzymywały kroku, ale i tak jest to świetny kryminał z ciężkim klimatem, czyli tak jak lubię najbardziej.

  • Niektóre sceny zwyczajnie wgniatają w fotel (karty, Berlin i wisienka - kamera z góry). Co ciekawe działał równie dobrze kiedy akcja zwalniała. Najlepsza część Johna Wicka, którego nigdy specjalnym fanem nie byłem. Warto choćby dla niektórych scen, które są naprawdę fenomenalne.

  • Denzel jak Denzel. Tragiczny montaż. Wątek romantyczny wręcz wolał o pomstę do nieba, dawno takiej bzdury nie widziałem. W ogóle masa nielogicznych zachowań, aby tylko pchnąć akcje do przodu.

  • Uwielbiam duet Bale - Damon. Coś mnie w tym filmie urzekło, być może właśnie świetny aktorsko duet, któremu nie sposób było nie kibicować, zarówno w strefie wyścigów jak i zwyczajnej przyjaźni. Wcisnął mnie w fotel i z zapartym tchem śledziłem losy rywalizacji, dawno nie było we mnie tyle emocji, mimo, że to kino przesłodzone, którego zazwyczaj nie lubię. Realizacja na bardzo wysokim poziomie. Trochę to rzemieślnicze dzieło, ale wypracowane na 5.

  • Naprawdę doceniam ten film z perspektywy czasu w którym powstał, jednakże nie mogę ocenić go inaczej, gdyż sporo tu absurdów, a i gra aktorska pozostawia wiele do życzenia. Trzeba odpowiednio się nastawić przed seansem, gdyż w dzisiejszych czasach może bardziej śmieszyć niż straszyć.

  • To naprawdę dobry i klimatyczny film, jednakże nic ponad to. Prosta i mało wymagająca, aczkolwiek satysfakcjonująca historia, dlatego mimo średnich ocen warto go obejrzeć.

  • Muszę obejrzeć ponownie, gdyż zdecydowanie ma w sobie to coś za co polubiłem ten film. Scena z ciastem prawie wytrąciła mnie z równowagi, ale po seansie nie była aż tak bezsensowna jak wcześniej mi się wydawało. Polubiłem ten melancholijny, smutny a niekiedy uroczy klimat. Wiem, że to bardzo subtelny film i poniekąd to jedna z głównych jego zalet, ale chciałbym zobaczyć coś podobnego z nieco ciekawszą historią i bardziej rozbudowaną historią.

  • Sporo minusów, słaba charakteryzacja cenobitów i słabe gore, co trochę bezcześci pierwsza część. Jednak oglądało się naprawdę ok, dobra rzemieślnicza robota z fajnym pomysłem przemiany kostki i niezłą fabułą. Główna bohaterka to okrutnie irytująca postać.

  • Chwilę po seansie włączyłem ponownie jedynkę dla porównania, bo tyle widziałem odwołań w komentarzach. Nie no gdzie tam, zupełnie inny poziom. Pierwsza część bardziej przypominała "Seven", oczywiście trochę na wyrost, ale stylistyka i fabuła bardziej jako thriller, do tego mieliśmy wątki detektywistyczne. Ta o ile nie jest zła, to bliżej jej zdecydowanie do późniejszych części.

  • Konwencja jest kluczem, albo robimy totalny odlot jak w Johnie Wicku 4, albo nie zabieramy się za ten świat. Pierwszy odcinek chyba najlepszy, muzyka naprawdę ok, ale ile tu rzeczy nie gra, to głowa mała. Mel Gibson karykatura, reszta aktorów fatalna, czerstwe żarty, komiczne postacie, które budowane są na siłę niektórymi scenami (golf), zero fajnych easter eggów i ten patos. To było po prostu bardzo słabe.

  • Pierwsze 20 minut całkiem, reszta szoruje tam gdzie nawet kaszaloty się nie zapuszczają.

  • Odniosłem wrażenie, że ten film powstał tylko po to aby popisać się one shot'em. Nie ma tu niczego odkrywczego, brak profesjonalizmu po stronie pracowników aż bije po oczach, a zakończenie tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że to film bez smaku.

  • Do pewnego momentu było bardzo dobrze, ale zbyt szybko ujawnił pewną informację, co spowodowało że przestał trzymać mnie aż tak bardzo w napięciu. Mimo wszystko to dobry film, jednak razi w oczy niekompetencja głównego bohatera.

  • Zupełnie nie rozumiem zachwytów, no może tylko te nad świetną Mią Goth. Stylistycznie bardzo ciekawe rozwiązanie, ale śmiem twierdzić, że bez Goth nie miałby do zaoferowania zbyt wiele, ona niesie ten film na barkach. Fabularnie mocno kuleje, a od strony psychologicznej nie wynosi się ponad przeciętność. Ciężko mi było jakkolwiek wciągnąć się w opowiadaną historię, przez to ostatni monolog, mimo iż był to popis aktorski, znużył mnie niemiłosiernie.

  • Nie jest to zły film, ale jednak do obejrzenia i zapomnienia. Solidna realizacja, niezły klimat i bardzo dobre duo Borlin - Toro, ale nic poza tym. To praktycznie te same zarzuty, jakie miałem co do jedynki, jednak poprzednia część miała rewelacyjną scenę z konwojem, lepszą reżyserię oraz bardziej stawiała na realizm.

  • Aktorstwo i realizacja na niebotycznym poziomie. Świetnie przedstawiony od strony moralnej, psychologicznej, do tego wyreżyserowany w taki sposób, że ma się wrażenie obcowania z kinem naprawdę wielkim. Nie ma tu patosu, nie ma tu moralizowania, są suche fakty, świetne dialogi i pole do własnej oceny sytuacji. Z minusów - za długi i niekiedy przeszarżowany, dało się odczuć, że w niektórych momentach napięcie budowane jest sztucznie, a wady scenariusza są tuszowane technicznymi popisami Nolana.

  • Byłoby niżej, ale nie będę oryginalny i zaznaczę, że takich zdjęć to nie widziałem dawano. Końcowa sekwencja, praca kamery - ekstraklasa.
    Fabularnie jest naprawdę bardzo słabo.

  • Są tu TAKIE momenty, że nie pamiętam, kiedy ostatnim razem widziałem coś tak dobrze zbudowanego w horrorze, w głównej mierze to one napędzają ten film. Muszę również pochwalić pomysłowość. Niby temat już przeczesany wielokrotnie, ale przedstawiony w taki sposób, że ma się wrażenie obcowania z czymś bardzo świeżym. Niejednokrotnie szeptałem pod nosem "Wow", gdy twórcy dodawali coraz to ciekawsze pomysły - odwrócone "Talk to me" ;) Ostatni raz byłem pod takim wrażeniem na "Hereditary".

  • Przed seansem oglądałem Kota w butach - ostatnie życzenie i jak tam wilk robi robotę, tak ten film ciągnie Nimona, świetna postać. Do tego niektóre żarty naprawdę potrafiły mnie rozbawić.

  • Lubię takie połączenie mrocznego że słodkim. Bardzo blisko ósemki w dużej mierze dzięki wilkowi, co tam był za zawodnik! Nic tak nie działa dobrze jak villain z prawdziwego zdarzenia, twórcy filmów o superbohaterach mogliby się uczyć.

  • Najmocniej przepraszam, ale czy to jakiś żart?
    Uważam się za osobę wrażliwą, ale tak sztucznego wymuszania emocji na widzu dawno nie wiedziałem. Słodka kreska, ckliwa muzyka, dialogi wręcz budowane po to aby w pewnym momencie wzruszyć. Skutek był taki, że częściej towarzyszyło mi uczucie zażenowania niż wzruszenia, gdyż niektóre kwestie wstawiane były bardzo mocno na siłę (Maria kiss me-sic!). Główna postać, jej zachowania i motywacje wzbudziłby wątpliwości nawet u 13-latków.

  • Tak wiele dobrego, ale niestety też kilka uwag.
    Bawiłem się świetnie, sceny akcji niekiedy wgniatały w fotel, chociaż może nie aż tak jak na Top Gunie, charyzmatyczne postacie i niezłe żarty. Z drugiej strony, fabularnie mnie nie przekonał, dosyć słaby antagonista, nie czułem zagrożenia a fabuła oparta jest jak w większość tego typu filmów - zdobyć klucze, odszukać kamienie etc. Kilka elementów na nie - walka miecz vs kozik, dyskoteka i pojawienie się bytu na ekranie, postać Gabriela.

  • Ale pozytywne zaskoczenie! Oglądałem ten film nie sprawdzając, kto jest reżyserem i od razu zwróciłem uwagę, że to trochę taki horror. Nagle ujęcie z "lecącej kamery" i od razu myśl w mojej głowie - wow! nawet nawiązali do "Evil Dead", więc sprawdzam, a tu cyk - Raimi reżyseria i to nie w stylu, jesteś reżyserem, ale się słuchaj, tylko w stylu - jesteś reżyserem, rób co tylko chcesz. Także Raimi daje radę! Szkoda tylko, że scenariusz kuleje. Mimo wszystko powiew świeżości, plus świetna Olsen.

  • Sporo czerpie z Johny Wicka, jednak ma swój sznyt. Moment w którym wrócił do autobusu ubawił mnie niesamowicie. Niestety końcówka zbyt patetyczna i krindżowa, trochę szkoda, bo trzymał się dzielnie, ale to i tak świetne kino akcji.

  • Jako komedia oraz komentarz społeczny wypada bardzo przeciętnie, jednak nie sposób docenić pomysłu na slasher. Jest to mimo wszystko powiew świeżości i dobra rzemieślnicza robota.

  • Jest to jeden z tych słabych i mało logicznych filmów, który jednak warto obejrzeć, chociażby za pomysł :)

  • Dla mnie zawsze GOTG to była najlepsza seria Marvela, którego specjalnym fanem nie jestem, ale ta część przerosła moje oczekiwania. Widać, że zrobiona z sercem, muzycznie rewelacja (We care a lot <3) - wszystkie kawałki świetnie pasują. Wzrusza, bawi, zachwyca od strony wizualnej, a gdzie trzeba potrafi być poważny.

  • Nienawidzę tego typu kina. Wymuszone żarty, patos, "cięte" riposty i brak wyczucia smaku. Chcieli żeby było smutno i melancholijnie a wyszło płasko jak dupa węża.

  • Chyba broni tym, że jest to mimo wszystko godne pożegnanie, gdyż fabularnie nie ma tu za wiele. Gratka dla fanów Breaking Bad, ale z drugiej strony, gdyby ten film nie powstał, to też nie byłoby wielkiej tragedii.

  • Scena pod kawałek "Skatt Bros - Walk the night" kupiła mnie w całości! Ktoś może powie, że mało odkrywcze, ale sposób przedstawienia i kreatywność niektórych scen sprawia, że to dzieło na swój sposób bardzo świeże. Zupełnie nie przeszkadzało mi PG13, zapewne dlatego, że idealnie miesza proporcje między humorem a grozą.

  • Tym filmem rozpocząłem swoją przygodę ze słynnym studiem Ghibli i niestety od rozczarowania Jest na swój sposób magiczny, piękny od strony wizualnej, ale z logiką ma niewiele wspólnego. Wątek pogania wątkiem, a wszystko to bez ładu i składu. Zachowania niektórych postaci również często bardzo irracjonalne.

  • Mógł pójść o krok dalej, nieco odważniej, ale w pewnym momencie stracił tempo, a szkoda. Fajna chemią między dwójką na pierwszym planie, kilka trafionych pomysłów, ale nieco nie leżały mi wymuszone żarciki, a i trochę szkoda że zabrakło im pomysł na wyjście poza schemat w drugiej połowie.

  • Animacja jak najbardziej do obejrzenia, ale zdecydowanie zabrakło tego czegoś co wyróżniłoby ją na tle innych produkcji. Obejrzeć i zapomnieć.

  • Pierwszą część to nakręcił ktoś inny? Byli pod wpływem jakichś środków? Nie wiem jak to możliwe, że nakręcili coś tak przełomowego, a skończyło się na takiej wydmuszce. 2 i 3 część była słaba, ale ta nawet chyba nawet je przebija. Miałem wrażenie, że to jakiś pastisz Matrixa i to ten idący w kierunku komedii. No nic, bywa i tak.

  • Jak bardzo bym się nie zachwycał efektami i wykreowanym światem, tak ciężko jest mi zrozumieć, że ktoś klepnął tak słaby scenariusz, który jest praktycznie kopią jedynki. Jako dalsze przedstawienie świata Pandory czy też dalsze wprowadzenie - sprawuje się bardzo dobrze, ale historia nie porywa.