-
"Eter" mógł być wielkim powrotem Zanussiego do formy. Jednak dodatkowy rozdział zakończenia ujawnia fakt, że reżyser nie wierzy już w inteligencję swoich widzów.
-
Gdy para antagonistów jest bardziej wiarygodna i interesująca niż główny bohater, to wiedz, że coś poszło nie tak.
-
Doskonale odnajduje się zarówno jako satyra społeczno-polityczna, jak i komedia swoich czasów, niezależna od polskiego punktu widzenia.
-
Fenomenem braci Coen jest ich umiejętność wykorzystania makabry w taki sposób, że wbrew logice spełnia funkcję pocieszenia. Jedyny inny przykład takiej przebiegłej sztuczki, który przychodzi mi do głowy to "Żywot Briana" Monty Pythona. I aż chciałoby się w napisach końcowych "Ballady o Busterze Scruggsie" usłyszeć "Always look on the bright side of life".
-
Wyrwane z letargu kobiety przeradzają się na naszych oczach w pełnokrwiste bohaterki pierwszego planu. McQueen pod płaszczem kryminalnej historii opowiada o rozwarstwieniu społecznym, wynikającej z tego niesprawiedliwości i walce o przetrwanie.
-
Niezwykle pogodny i nostalgiczny obraz godzenia się z przemijaniem. O takim zwieńczeniu kariery jak w przypadku Roberta Redforda wielu aktorów może pomarzyć.
-
Czy "Touch Me Not" rzeczywiście jest rewolucją w kinie? Na pewno jest odważnym krokiem, którego nie byłby w stanie wykonać żaden artysta zakorzeniony w świecie fabuł. Po seansie wciąż zastanawiam się, czy stworzenie uczciwego dokumentu nie byłoby jednak lepszym wyborem.
-
Fantazje małego chłopca, jakim był Luca Guadagnino zafascynowany "Suspirią" Argento, znalazły w końcu ujście. Efekt jest mocno chaotyczny, a reinterpretację fabuły trudno uznać za spełnioną.
-
Młodemu reżyserowi udała się trudna sztuka połączenia ekspozycji z budowaniem napięcia bez przedwczesnego zdradzania detali, które mogłyby doprowadzić widza do rozwiązania zagadki.
-
Mroczna i gęsta opowieść o złym świecie dorosłych czarodziejów. Po świeżym powiewie pierwszej części, otrzymujemy lekki zaduch w postaci sequela. Liczyłem na więcej.
-
Do bólu realistyczny, ale nieprzytłaczający film o trudach poczęcia dziecka. Wybitnie prosty w przekazie.
-
Prawdziwie kobiece kino w dobrym wydaniu.
-
Nie oczekuj po tym filmie dobrego kina. Jedna z gorszych współczesnych baśni dla dzieci, jakie przyszło mi oglądać.
-
Zaskakuje hybrydową formą, a także wiernością oryginałowi. Co nie zawsze wychodzi filmowi na dobre.
-
"Listopad", jak sam miesiąc jest w stanie zmęczyć tempem, klimatem czy uczuciem dłużyzny, jednak filmowo nagradza cierpliwych swoją nieoczywistością, aurą i uczuciem "nie z tego świata".
-
Sama biografia zespołu Queen została przedstawiona w bardzo ugrzeczniony sposób, za to dzięki sile ich muzyki "Bohemian Rhapsody" staje się przyzwoitym kinem rozrywkowym.
-
To zdecydowanie jedna z najlepszych rzeczy w całej filmografii Argentyńczyka i film, który ludziom o słabych nerwach wywróci żołądki na lewą stronę.
-
Przedstawione postawy skłaniają do refleksji nad zmianami społecznymi. Jak mądrze skomentował to psycholog wypowiadający się w filmie istotą problemu jest to, że "mężczyźni marzą o kobietach, których już nie ma, a kobiety marzą o mężczyznach, którzy jeszcze się nie urodzili".
-
Dokument tworzy kompleksowy obraz twórczości i życia wybitnego reżysera. Oby podobnych filmów, pełnych analizy, jak i anegdot, powstawało jak najwięcej.
-
Dla widzów lubiących się bać, "Noc pożera świat" będzie filmem nudnym. Za to pod płaszczykiem horroru twórcy opowiadają o czymś uniwersalnym - samotności w wielkim mieście.
-
Jest bolesnym filmem o życiu w beznadziei, jednak determinacja głównej bohaterki pozwala jej przetrwać za wszelką cenę.
-
Ciepła komedia absurdu. Co to jest komedia absurdu? Obejrzyjcie na YouTube "Be Kind Rewind Sweded Trailer".
-
Antypatyczny główny bohater, grupa zblazowanych przyszłych artystów i odwieczne dyskusje o ideałach. Wielokrotnie przemielony już temat, w "Z perspektywy Paryża" wypadł bardzo płasko.
-
Narkotyczna podróż, która zachwyca swoją intensywnością i realizacją. Pomimo, niestety skutecznie wkradającego się przesytu pod koniec, warto przystać na dobrowolną propozycję wejścia w ten filmowy trans.
-
To z pewnością nie jest produkcja, która wpisze się do kanonu filmów o żywych trupach. Mogła wnieść wiele, jednak nie wniosła w zasadzie nic.
-
Nie konfrontuje bezpośrednio kobiet, przez co pozostawia widza z wrażeniem, iż nasza sytuacja jest na tyle beznadziejna, że nie ma już nadziei na dogadanie się między sobą.
-
Pomimo zastosowania prześmiewczej groteski, nie bawi ani na moment. Raczej autentycznie poraża.
-
Jeśli spodziewaliście się epickiej biografii pierwszego człowieka na Księżycu, to zapewne poczujecie się rozczarowani. Damien Chazelle podążył inną drogą, która zaskoczy niejednego widza i zmusi go do własnej interpretacji.
-
Dla fanów pomysłowych zabiegów fabularnych i inscenizacyjnych jak znalazł, ale zabrakło rozwinięcia potencjału drzemiącego w tej historii.
-
Przepiękna opowieść o przemianie, moralnych wyborach i trudach dorastania. Nic dodać, nic ująć.
-
Dokument nie zagłębia się bardziej w temat zmian zachodzących właśnie w Arabii Saudyjskiej. Historia Hissy została ujęta w sposób telewizyjnej produkcji, w której odhaczono niezbędne punkty narracji, nie dając widzom nic więcej.
-
Intrygujący pod kątem audiowizualnym, ale z połączeniu z fabułą daje dzieło dość przeciętne.
-
Wiernie oddaje fakty i ujmuje punkty widzenia zarówno ofiar, jak i oprawcy. Niemniej "22 lipca" zaskakuje emocjonalnym chłodem, zgoła odmienny, porażający obraz przedstawia "Utøya, 22 lipca". Warto zatem zobaczyć obie produkcje, które w znacznym stopniu się uzupełniają.
-
Serce nie sługa, a film to nie tylko ładny obrazek. Kolejna polska komedia romantyczna, która nie ma w sobie ani odrobiny wiarygodności.
-
Kąsi i warczy, ale za słabo, aby zostawić zauważalne ślady. Mimo to trudno nie zwrócić na niego uwagi ze względu na zdjęcia, klimat i grę aktorską.
-
Filmowi brakuje bardzo wiele. Brak kategorii R, brak Spider-man - to największe grzechy twórców. Wszystko to jest jakieś niekompletne.
-
To nie jest łatwy film. Nie jest to też produkcja lekkostrawna, a po seansie nadal będzie się odbijać echem, pomimo upływającego czasu. Zdecydowanie warto poświęcić "Igielnikowi" kilka chwil na seans.
-
Ukazanie zespołu stresu bojowego na przykładzie osoby nie będącej naocznym świadkiem wojny to ewenement w skali światowego kina. Z tego też względu oraz dla genialnej kreacji Magdaleny Popławskiej warto "53 wojny" zobaczyć.
-
Koterski, w typowej dla siebie w formie daje lekcję jak nie wychowywać dzieci. Seans obowiązkowy dla wszystkich rodziców i nauczycieli.
-
Nowatorska forma to trochę za mało, aby mówić o sukcesie filmu. Zwłaszcza, gdy wartka akcja ostatecznie przybiera kuriozalną postać.
-
Niczym ballada Boba Dylana, to prosta i wielkoduszna opowieść o marginesie społecznym Ameryki.
-
Twórcy filmu liczyli na to, że wystarczy postać Rowana Atkinsona i dobry pomysł na fabułę, aby zadowolić widzów. Niestety wykonanie pozostawia wiele do życzenia.