-
Powiadają, że "Paryżu nie zrobią z gówna ryżu" i absolutnie się z tym zgadzam. Przydługi wstęp, sperma na pupie Brittany Snow, trochę rzezi i biadolenie o starości sprowadziły się do tego, że West kolejny raz miał dobre chęci i przebłyski, ale znowu mu nie wyszło.
-
To dla jednych tylko, a dla innych wystarczająco przyjemna historyjka podana na ostro, która koniec końców jest na tyle specyficzna, że wpisuje się bez wstydu zarówno do nurtu kanibalistycznego, romansów, jak i historii o porwaniach. Jednak żadne to "Mięso", żaden to "Absolwent" i żadna to "Dziewczyna z sąsiedztwa".
-
Teatralność klaustrofobicznej, odciętej od świata rzeczywistości mogła zostać o wiele lepiej wykorzystana. Zamiast tego postawiono głównie na szokowanie i trzymające widza w niepewności scenariuszowe fikołki.
-
W nowym filmie o psychopacie użyźniającym piaski teksasu świeżą krwią niewinnych udała się wyłącznie rzeź. To za mało.
-
Nie zwali Was z nóg, nie odkryje przed Wami wiedzy tajemnej, ale to wartościowa opowieść, która nie pozwala się nudzić i momentami żywo gotuje krew w żyłach.
-
Szkoda, że bieda realizacyjna i niezbyt zajmujący finał, sprawiły, że to produkcja dla wybranych, którym nie tylko kino gwałtu i zemsty czy giallo są nieobce, ale wręcz pławią się w takich nieco przerysowanych, dziwnych, mocnych i kontrowersyjnych opowieściach.
-
Nie jest kinem wielkim, ale w swojej wadze gatunkowej robi dokładnie to, co do niego należy. Gdzie trzeba przestraszyć - straszy w dobrym stylu, a jednocześnie robi to tak szybko i tak sprawnie, że nawet nie obejrzycie się, kiedy tryśnie ostatni strumień krwi. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś trochę sobie pokrzyczymy.
-
Miałem wrażenie, że kolejne sceny gwałtów były wyłącznie po to pokazywane, żeby nawiedzić widza kolejnymi parami piersi, a nie dodawać czegokolwiek rzeczowego do narracji. Wielu produkcjom z tego nurtu to wybaczałem, tej nie potrafiłem, bo to było tak ewidentne, że aż żenujące.
-
To mogło być widowisko na poziomie "Psychozy" czy "Podglądacza". Niestety niepotrzebny humor karykaturuje obraz. Szkoda, ale to i tak klasyk z tych, których nie wypada nie znać, jeśli jesteście fanami thrillerów psychologicznych.
-
Pomimo niedoskonałości, tak czy inaczej, bawiłem się świetnie. I ta Agutter!
-
Interesująco zapowiadająca się podróż śladem zakazanych filmów, która z czasem napotyka kolejne mielizny, aż na dobre ląduje w głębokim mule.
-
Rozrywka pierwsza klasa i najlepszy film o Spider-Manie w dziejach tego wszechświata!
-
Widziałem gorsze. Niewiele gorsze. Oglądałem też lepsze. O wiele lepsze. Szkoda, bo lubię to filmowe uniwersum. Chociaż coraz częściej mam wrażenie, że dzieci tu piszą filmy dla dzieci, a w samym Marvelu coraz mniej Marvela, a za dużo Disneya.
-
Ładnie nakręcony, nadal przyjemnie kameralny, znośnie zagrany i dający do myślenia film, który gdyby nie powstał, nie zrobiłoby to żadnej różnicy.
-
To dla jednych tylko, a dla reszty aż dobra kilkudziesięciominutowa masakra.
-
Jeśli chcecie sobie marnować życie słabymi horrorami - droga wolna, możecie zacząć od tego potworka. Ostrzegałem.
-
Fani brutalnych opowiastek będą w domu, a jeszcze bardziej zadowoleni będą ci, którzy do dziś mają odciski od wklepywania kolejnych "fatality" i "brutality" w grach. Wrażliwcy i poszukiwacze głębokich opowieści będą tym mordobiciem znudzeni i obrzydzeni.
-
Szkoda na to mojego życia i czasu, jak szkoda Waszych żyć i czasu na oglądanie tego szkaradztwa z superbohaterkami dla ubogich. Uciekać!
-
Czy warto oglądać film dla przestrogi i dziewczyny w beczce? Nie warto.
-
Miejscami ładna to bajka, ale kompletnie nie moja bajka.
-
Jutro o tej produkcji pamiętał nie będę, ale to jest jak z fast foodem, który jest szybki i sycący, ale daleko mu do dzieła sztuki kulinarnej.
-
Nieliczne momenty, kiedy widowisko dostarczało coś więcej niż trwogę nad tym, że wciąż się z nim męczyłem, nie wystarczyły, abym mógł Wam "Books of Blood" polecić.
-
Tymi, którzy sprawy nie znają, dokument może wstrząsnąć. Dla pozostałych będzie raczej stratą czasu.
-
O "Ratowniku" można napisać wiele, ale na pewno nie to, że jest nudny. Polecam z lekkim przekąsem.
-
Nie wchodzę w to, ile w tym widowisku było pracy reżysera, a ile interwencji Disneya, bo tego nie wiem. Wiem tylko, że potwornie się zawiodłem. "Nowi mutanci" to film straconych okazji na coś nowego, świeżego i długotrwałego. Przykra sprawa, ale żyje się dalej.
-
To prosta, niezobowiązująca, dosyć przyjemna, ale nieco zawodząca opowiastka do szybkiego zapomnienia. Jeśli jednak szukacie zapierającego dech w piersiach widowiska, które wciąga w pierwszych minutach i trzyma w napięciu do samego końca, to ten film nie jest dla Was. Za wiele od niego nie wymagajcie.
-
Strata czasu dla widzów oraz talentu aktorów pierwszego planu, którzy zagrali tyle, ile scenarzysta i reżyserzy pozwolili. A nie pozwolili na wiele, niestety.
-
To nie jest widowisko idealne, ale dla fanów szeroko pojętego kina grozy "Teza" powinna być lekturą obowiązkową, niemniej ważną niż "Milczenie owiec" czy "Lśnienie". To inna kategoria jakościowa, ale film Amenabara, zupełnie jak przytoczone, nie tyle próbuje nas straszyć, ile przede wszystkim nakreśla przerażającą prawdę o nas i nie boi się używać w opowieści mocnych obrazów.
-
Jeśli lubicie horrorowe klimaty w stylu Cube, to hiszpańskojęzyczna produkcja może do Was trafić. Pod warunkiem, że potraficie przymknąć oko na niezbyt zajmujący, wszędobylski dydaktyzm.
-
Polowanie nie stara się być mądre, wielkie, a zamiast tego przede wszystkim stawia na bezkompromisową, krwawą i rozrywkową sieczkę oblaną niewybrednym humorem. Mnie to kupiło i bawiłem się równie dobrze, kiedy umierali demokraci, jak i republikanie.
-
Jeśli jesteście fanami horrorów to warto. Z kolei, jeśli jesteście fanami slasherów, to nawet trzeba!
-
To lekka, niezobowiązująca i straszna opowieść, która przede wszystkim straszy siłą tematu, który podejmuje.
-
Strata czasu, chyba że chodzicie do kina oglądać spadające samoloty. Niczego więcej tu nie dostaniecie.
-
Mam świadomość, że Syn Ameryki może wielu zaboleć, że może być niewygodny, że nie daje prostych odpowiedzi, że... Sprawdźcie sami, jak będziecie się czuli, kiedy kurtyna opadnie.
-
Drugi raz bym tego nie obejrzał i mam poczucie straconego czasu, ale mam też świadomość, że najbardziej oddani fani zagadkowych historii niepozbawionych mocnych momentów coś tu dla siebie znajdą. Jednak mam też świadomość, że można ten czas spędzić ciekawiej, oglądając coś niewzbudzającego co rusz nieprzyjemnej konsternacji.
-
Jest esencją bylejakości.
-
Joker jest mocno zaburzony, przez to śmiertelnie niebezpieczny, a film błyszczy od samego początku aż po napisy końcowe.
-
Polityka to coś, czego nie mógłbym określić inaczej niż prymitywną i tandetną filmową szmirą, na którą, jak zaznaczyłem na wstępie, szkoda czasu, pieniędzy i nerwów.
-
Wielkim nie jest, ale film nie miał ambicji, by walczyć o Oscary, a wyłącznie dostarczyć nam półtorej godziny nieskomplikowanej rozrywki i to mu się udało.
-
Jedyny element, jaki utkwił mi w głowie, który był w bardzo niewielkim stopniu ciekawy, to karykaturalne pijaństwo głównego bohatera. Cała reszta to dno, które w filmie jest ukryte pod zbyt wieloma warstwami mułu.
-
Nie wiem, czy dziś oceniłbym gorzej Jackie Brown, czy właśnie to widowisko, gdzie ważniejsze jest zaznaczenie fetyszu stóp reżysera niż skupienie się na związkach przyczynowo-skutkowych. Tym razem dostaliśmy wyłącznie ładny obrazek, trochę rzewnych wspominek i nic ponadto.
-
Jeśli chcecie przeżyć filmowy rollercoaster wypełniony wartką akcją, mniej lub bardziej udanymi żartami, młodzieńczymi emocjami i rozbrajającymi efektami specjalnymi, to najnowszy Spider-Man Was nie zawiedzie. Z kolei widzowie, którzy chcą czegoś ponadto, tutaj tego nie znajdą nawet z lupą. Możecie mi nie wierzyć, ale recenzje nie kłamią.