-
Chociaż serialowa superbohaterka nie jest taka cudowna, jak się spodziewałem, to ma coś w sobie i wróżę jej długą przyszłość na ekranie.
-
Trudna, powolna, mocna i nieunikająca detali historia, która zapowiada satysfakcjonujący finał.
-
Chciałbym z pamięci wygrzebać coś dobrego o "Anatomii skandalu", ale słabe momenty z taką gorliwością przykrywały te dobre, że ciężko było dokopać się do pozytywów i do głowy przychodzą mi tylko interesujące potyczki sądowe.
-
Rapoport przygotowała dla nas mądrą, pikantną, ciekawą i przyjemnie opowiedzianą historyjkę z porno w tle. Jej "Minx" jest produkcją jak znalazł dla widzów łaknących interesujących komediodramatów, jednocześnie nieobawiających się wiecznego potępienia.
-
Chociaż serial jest momentami wysłany uproszczeniami i głupotkami, to i tak bawiłem się na nim świetnie.
-
Wstęp jest świetny, odcinki mijają, jak z bicza trzasł. Jednak im więcej godzin było za mną, tym przemożniejsza ochota mnie ogarniała, aby wyłączyć to w cholerę.
-
Przerobiłem prawie wszystkich nieumarłych świata, a jednak "All of Us Are Dead" nadal miało mi coś do zaoferowania. To świetna zabawa i empatyczna niczym brzytwa historia o licealistach w krwawej pułapce.
-
Poprawna produkcja, która chciała, ale nie wzbudziła we mnie odpowiednich emocji.
-
Nie żałuję czasu spędzonego z "Dexter: New Blood", chociaż przyznaję, że pewien niedosyt pozostał. Może właśnie przez to, że bawiłem się całkiem nieźle, a pożegnania są najgorsze.
-
Oby Hawkeye i Lady Hawk wrócili w nieco lepszej produkcji. Nieopierającej się głównie na ciągłych odwołaniach do innych historii Marvela i fanserwisie. Bo chociaż dostaliśmy przyjemną rozrywkę, to twórcy za bardzo skupili się na zabawianiu widza, a za mało na tworzeniu solidnej opowieści.
-
Posklejana z okruchów fabuła "Koszmaru minionego lata" ma widzów za idiotów. Koszmar.
-
Nie ważne czy Engstrom faktycznie był morderczym Skandia Manem, czy nie, bo na koniec dnia to świetna historia z kapitalnie zarysowaną, chociaż nieprzyjemną osobowością tytułowego mało prawdopodobnego mordercy.
-
Widz znający bohatera, wygłodniały przygód serialowego seryjnego mordercy, pomimo tego, że w międzyczasie dostał "Hannibala" czy "Ty", z ulgą i zadowoleniem spuszcza z siebie ciśnienie. Główny bohater również. To był ten moment, w którym powiedziałem do siebie, że Dexter naprawdę wrócił i w pełni poczułem, iż formuła serialu nadal się sprawdza. I to było ekscytujące.
-
Jest tu trochę pławienia się w cierpieniach nieidealnej bohaterki, ale to obraz nadal kilka klas wyżej niż typowy amerykański wyciskacz łez czy przewrotne losy bohaterów z niezliczonych tureckich tasiemców. "Sprzątaczka" napawa lękiem, zaskakuje, trzyma w napięciu i przede wszystkim jest niezwykle prawdziwa, niewygodna, a przy tym mądra i ku przestrodze.
-
Ja się bawiłem świetnie, pomimo kilku wad, infantylizmu czy dziwactw. Oby do następnej gry!
-
Jest nieźle, ale niestety nie na tyle, abym mógł napisać, że jest bosko.
-
-
Nie jest to rozrywka genialna, ale to widowisko wciągające, chwilami wręcz porywające i trzyma w napięciu do ostatnich napisów końcowych. Zdecydowanie nie tylko dla fanów seriali medycznych.
-
To o wiele za mało, żeby porwać widza, który rozpływał się nad poetyką "Hannibalem" czy mrokiem "Mindhuntera". Jednak na bezrybiu i rak ryba, więc jeśli obejrzeliście wszystkie możliwe kryminały, to ten możecie potraktować jako dosyć przeciętne, aczkolwiek oglądalne widowisko.
-
Nie jest to widowisko łatwe i przyjemne, ale jeśli poświęcicie się mu, to nie tylko na koniec dnia zostaniecie nagrodzeni opowieścią wspaniałą w swej ohydzie, ale również czymś, co może ubogacić Waszą percepcję na rzeczywistość. Jednocześnie wiem, że widz szukający kolorowego, szybkiego i taniego dramatyzmu, nie ma tu czego szukać.
-
W "Resident Alien" zaserwowano nam momentami obłędnie zabawną opowieść, która trafi w gust widzów niegardzących fantastyką naukową skrzętnie wymieszaną z nieco oderwanym od rzeczywistości humorem. Ponadto na koniec dnia to wciągająca i miejscami zaskakująco mądra historia, przy której ciężko się nudzić.
-
Z mojej perspektywy szkoda czasu na serial, który miał mi dać odpowiedź na to, kto zabił Sarę, a ja, zamiast tego zacząłem żywiej szukać odpowiedzi na to, co zrobić, aby te bajkopisarskie katusze skończyły się jak najszybciej.
-
Produkcja nieidealna, ale wciągająca, stylistycznie nietypowa, a jednocześnie widowiskowa.
-
Zabrakło zajmującej i emocjonującej fabuły. Zastąpiono ją kryminalnymi wiórami osadzonymi w ładnych dla oka warunkach przyrodniczych.
-
Widz łaknący surowego dramatyzmu ze skazanym na porażkę romansem w tle, nie będzie się tutaj szczególnie nudził i nie powinien być zawiedziony. Jakkolwiek po seansie miałem to niewygodne poczucie, że można to było zrobić nieco lepiej.
-
Jest nieźle, ale oczekiwałem więcej. Jednak fani politycznych rozgrywek powinni sprawdzić "Na poboczu" tak czy inaczej.
-
Dostaliśmy boleśnie przeciętną opowiastkę, bez której zdecydowanie się obejdziecie.
-
Nie jest odkrywczym widowiskiem, które zostanie Wam w pamięci na lata, ale jeśli lubicie kryminalne opowieści o ludziach tylko z nazwy, to nie zastanawiajcie się dwa razy i sprawdźcie ten serial.
-
To jeden z tych seriali, na który był interesujący pomysł. Szkoda, że nie znalazł się nikt, kto potrafiłby ten pomysł przekształcić w solidną historię.
-
Międzygwiezdna wycieczka stała się kolejny raz wymówką, by opowiedzieć o dramacie rodzinnym, ale dramatyzm jest tu umowny. Determinacja człowieka przedzierającego się przez śmiertelnie niebezpieczny kosmos bywa interesująca, ale nie na tyle, by napięcie zjadało widza. To przyzwoite, ale jednak widowisko straconych szans.
-
Widowisko fabularnie tchórzliwe, boleśnie skrojone na miarę przeciętnego widza, nieprzemyślane, a zamiast budowania napięcia, oferuje głównie tandetne fabularne wolty. Nie ma w tym wiedzy, prawdziwych emocji, wszystko jest tu krańcowo powierzchowne. Netflix zaserwował nam naiwną opowiastkę, której nie mogę nazwać inaczej niż stratą czasu.
-
Belgowie nieraz udowodniali, że są dobrzy w tworzeniu wciągających i mrocznych historii w odcinkach. Niedawno dostaliśmy od nich "Kierunek: Noc", a wcześniej doceniłem ich dramat sądowy "Dwunastu". W ostatnich latach widziałem około dziesięciu produkcji z tego kraju, które zasługują na uwagę. "Dzień" nie odstaje od tego grona i w mojej opinii jest jednym z najlepszych belgijskich seriali kryminalnych.
-
To zdecydowanie ciekawszy, lepiej opowiedziany i bardziej wciągający serial, niż pierwszy sezon. To z jednej strony interesująca historia, a z drugiej strony historia ku przestrodze. Początkowo serial mnie nie kupił, ale mniej więcej od czwartego odcinka nie mogłem się od niego oderwać. Gorąco polecam pomimo tego, że nie jest to widowisko idealne.
-
Solidnie zrealizowany, płynny narracyjnie, czteroodcinkowy dokument, który sprawnie przytacza sprawę tego zboczeńca.
-
Zgrabnie zagrany, bez narracyjnych mielizn, trochę niepoprawny, ładnie nakręcony i co najważniejsze ciekawy.
-
Jeśli macie ochotę na coś mądrego i wzruszającego, to "Małe ogniska", pomimo kilku wad, dostarczają sporo emocji i serial zostaje w głowie na dłużej.
-
Rozczarowania nie są wielkie, narracja wciąga, a intryga jest całkiem przyjemnie zarysowana. Jakkolwiek po kilku odcinkach da się wyczuć, iż bez Esmaila to już nie to samo.
-
Nie polecam, ostrzegam, szanujcie swój czas.
-
To serial dla tych, którzy nie boją się na kilka godzin wyłączyć myślenie i zatopić w skrajnie niepoprawnej jatce, tak wciągającej, że pominięcie tego serialu byłoby grzechem.
-
Chociaż "W obronie syna" nie zrobiło na mnie takiego wrażenia jak świetny "Servant", to nie mogłem się od tego widowiska oderwać i polecam je każdemu, kto uwielbia zatopić się w świecie zbrodni. A ci, którym nie chodzi tylko o rozwikłanie zagadki kryminalnej, ale również o ludzi, którzy muszą radzić sobie z traumą, dostaną dokładnie to, co lubią.
-
Rodzime widowisko jest po prostu przeciętne, ale na szczęście krótkie, bo zaledwie sześcioodcinkowe, więc nie zdążyłem się szczególnie wynudzić. Chociaż niewiele brakowało.
-
Jeśli jesteście fanami "Manhunt: Unabomber" to kolejnej odsłony antologii nie możecie przegapić. Odnajdą się tu również widzowie, którzy po prostu lubią zatopić się w świecie serialowej zbrodni. Jeśli jednak szukacie wysokiej klasy widowiska, to w tym przypadku niekoniecznie dostaniecie to, czego szukacie.