
Dyspozytor ratunkowy próbuje ocalić kobietę w poważnym niebezpieczeństwie, ale wkrótce odkrywa, że nie wszystko jest takie oczywiste.
- Aktorzy: Jake Gyllenhaal, David Castañeda, Beau Knapp, Christina Vidal, Adrian Martinez i 9 więcej
- Reżyser: Antoine Fuqua
- Scenarzyści: Emil Nygaard Albertsen, Gustav Möller, Nic Pizzolatto
- Premiera światowa: 10 września 2021
- Dodany: 3 października 2021
-
Oceny krytyków
-
Oceny użytkowników
-
Recenzje krytyków
-
Ładnie nakręcony, nadal przyjemnie kameralny, znośnie zagrany i dający do myślenia film, który gdyby nie powstał, nie zrobiłoby to żadnej różnicy.
-
Nie jest filmem złym, bo potrafi zaangażować widza i dostarcza sporej dawki emocji. Gdyby nie była to produkcja bazująca na duńskim hicie, prawdopodobnie moglibyśmy być filmowi bardziej przychylni. Znając oryginał nie sposób uniknąć porównań, a wtedy duński "Den skyldige" wypada bardziej korzystnie, więc chyba zasadne jest pytanie o to, czy amerykański remake powinien był powstać.
-
Wyjaśnijmy sobie od razu jedną kwestię: to nie jest zły film. "Winni" są kompetentną produkcją, w której czuć rękę doświadczonego filmowca. Problem w tym, że różnic między tym filmem a oryginałem jest zbyt mało, by nazwać tą produkcję czymś więcej niż dopasowaną do nowego środowiska kalką. Jeśli nie widzieliście oryginału, podnieście ocenę w górę.
-
Winni nie są filmem złym - wręcz przeciwnie, pomysł jest świetny, a aktorstwo na najwyższym poziomie. Niestety jego istnienie samo w sobie jednak wydaje się mijać z celem, bo to po prostu angielskojęzyczna wersja duńskiego filmu, która właściwie niczym nie różni się od pierwowzoru. A jeśli porównać obie wersje, duńska wypada mimo wszystko korzystniej. Świat nic by nie stracił, gdyby amerkańska wersja Winnych nie powstała. Dlatego o wiele lepiej sięgnąć po prostu po oryginał.
-
Na zbliżeniach, w jednej scenografii i w czasie rzeczywistym reżyser buduje tę bardzo dobrze zmontowaną i wypełnioną kakofonią podróż przez metaforyczny ogień. Nie ma co się obrażać, że ten film powstał - jedni sięgną po duński oryginał, inni poszukiwać będą kolejnych sensów tej historii w amerykańskiej powtórce.
-
-
Recenzje użytkowników
-
Jest to jednak jakiś fenomen, że amerykański remake ma w sobie śladowe ilości autentyzmu. Co kilka minut przypominasz sobie, że to tylko film według z góry zaplanowanego scenariusza, a ludzie uczestniczący w obrazowanym ekscesie, to tylko udający aktorzy. Nawet ten świetny Gyllenhaal jest momentami przerysowany, nadekspresyjny.
-
Oczko niżej niż oryginał chociaż tutaj odrobinę większy "rozmach" przy tak kameralnym ujęciu tematu. Praktycznie 1:1 z oryginałem, może delikatne odstępstwa chociaż większość dialogów wydaje się po prostu przetłumaczone na angielski. Po obejrzeniu filmu Gustava Möllera ten z Gyllenhaalem nie wgniata w fotel tak bardzo.
u mnie 63,6/100