Nowy Orlean. Były żołnierz, nastolatka i policjant wspólnie poszukują źródła pochodzenia niebezpiecznej nowej pigułki, która daje zażywającym ją krótkotrwałe supermoce.
- Aktorzy: Jamie Foxx, Joseph Gordon-Levitt, Machine Gun Kelly, Dominique Fishback, Rodrigo Santoro i 15 więcej
- Reżyserzy: Henry Joost, Ariel Schulman
- Scenarzysta: Mattson Tomlin
- Premiera światowa: 14 sierpnia 2020
- Dodany: 16 lipca 2020
-
Napisany i nakręcony w sposób poprawny, zagrany dobrze, z przyjemną i wprowadzającą w klimat nowoorleańskiej dzielnicy muzyką. To taki przyjemny średniaczek do obejrzenia dla rozluźnienia.
-
Nie oczekujcie, że "Power" opowie Wam przekonującą historię o przemianie któregokolwiek z bohaterów lub wzruszy Was poszukujący porwanej córki żołnierz. Nie mógłbym jednak nie wspomnieć, że film został naprawdę fajnie nakręcony i efekty specjalne potrafią cieszyć oko. Taką demolkę ogląda się z czystą przyjemnością.
-
Strata czasu dla widzów oraz talentu aktorów pierwszego planu, którzy zagrali tyle, ile scenarzysta i reżyserzy pozwolili. A nie pozwolili na wiele, niestety.
-
Typowy przeciętniak Netfliksa. Nie tak zły, żeby go skreślać, ale nie tak dobry, żeby zakrzyknąć, że w końcu Netfliksowi wyszedł jakiś interesujący film.
-
Rozsądek nie pozwala ocenić "Power" i wielu jemu podobnych produkcji streamingowego tytana wysoko, ale jeżeli szukacie krótkiej wycieczki poza rzeczywistość bez głębokiego zaangażowania, to trafiliście idealnie.
-
Nie powiem, film miał bardzo fajny pomysł na siebie. To realizacja, postacie i fabuła była bardzo słaba, jak z filmami Uwe Bolla, który potrafił nawet spartaczyć takie cudowne pomysły, jak te z Dooma. Power to niedzielne kino, które można włączyć z dziewczyną przy winie i zająć się czymś innym.
-
"Power" śmiało możecie sprawdzić, bo nie jest to tytuł głupi, obraźliwy czy żenujący, a już na pewno nie wtórny. Jest po prostu przyzwoity w swojej średniości i na średnią ocenę zasługuje.
-
W tym przypadku twórcy bardzo odtwórczą historię o wzrastającej przestępczości chcieli urozmaicić wątkiem superbohaterskim. Robi się to jednak niezbyt interesujące, gdy zamiast efektownych konfrontacji lub dobrze zarysowanych charakterów postaci jedyną istotną rzeczą pozostaje to, czy zdążą przegryźć pigułkę. Wygląda na to, że duetowi reżyserskiemu, podobnie jak w filmie, mocy starczyło tylko na krótkotrwałe atrakcje.
-
Sam koncept filmu wyglądał ciekawie. Niestety potencjał został niewykorzystany i roztrwoniony, a tematyka potraktowana bardzo powierzchownie i naiwnie. Produkcja nadrabia duże braki fabularne i prostolinijność przedstawionej historii oraz boleśnie sztampowe postacie - scenami walk i aspektami wizualnymi. Dzięki efektowności udało mi się dotrwać do końca tej słabej i nieangażującej produkcji.
-
Najnowsza pełnometrażowa produkcja ze stacji Netflix ma doborową obsadę, ciekawy temat i niezłe tempo. Cóż z tego, skoro to Netflix, który sci-fi traktuje jak fast food.
-
Miał moc, aby stać się pierwszoligowym akcyjniakiem i pomimo starań aktorów, niewiele z tego wyszło.
-
Głównym problemem "Power" i innych produkcji Netflixa jest po prostu fakt, że są filmami klasy B, które nie wiadomo dlaczego udają filmy klasy A.
-
Jest jak ten tytułowy narkotyk. Dostarcza nam przez chwilę świetnej rozrywki, po czym pozostawia z wielkim apetytem, którego nie jest w stanie zaspokoić. Szkoda, bo po takiej ekipie - zarówno twórców, jak i aktorów - widz spodziewa się więcej.
-
Na tle produkcji Netflixa Power znajduje się w środku stawki - ani nie jest to tragedia, ani specjalnie dobra produkcja.
-
Blockbuster na miarę naszych czasów. Dobry, ale nie aż tak dobry, by go wychwalać. Bardzo ładny, ale nieco za prosty. Czyli w sam raz do streamingu.