Kulturatka.pl
Źródło-
Polecam zarówno fanom trylogii "Igrzyska Śmierci", w której poznajemy losy Katniss z Dwunastego Dystryktu, jak i osobom, które dopiero chcą poznać tę historię. Osobiście bardzo podobał mi się ten film, ponieważ świetnie nawiązuje do oryginalnej serii, ale jednocześnie potrafił mnie zaskoczyć.
-
Edward Gareth nie zawiódł i dał nam kolejny piękny wizualnie film, który jednocześnie może pochwalić się całkiem zgrabną fabułą. Nie będziecie żałować, a może i uronicie łzę.
-
Nie odmieni kina superbohaterskiego, ani nie jest produkcją, którą koniecznie musicie zobaczyć. Sama postać głównego bohatera jest jednak na tyle sympatyczna, że warto mieć ją na oku, może jeszcze o nim usłyszymy w przyszłości. To dobra propozycja dla osób, które szukają niezobowiązującego i miłego dla oka seansu. Świetnie sprawdzi się, jako "rozluźniacz" po ciężkim dniu w pracy, albo w ramach weekendowego relaksu.
-
Świetne zwieńczenie trylogii i jej zamknięcie, choć jak zawsze twórcy pozostawili sobie furtkę do powrotu. Nie wiem, czy to znak dla całej serii, czy tylko jednorazowy zryw, ale "Strażnicy Galaktyki" to naprawdę udana produkcja, która zapewni sporo zabawy również osobom, którym z Marvelem zazwyczaj nie po drodze.
-
Poemat filozoficzno-egzystencjonalny, satyra, komediodramat - wszystkie te określenia pasują do "W trójkącie". Pełen smaczków, szczegółów, które można analizować godzinami. Zakończenie to także majstersztyk. Polecam bardzo, nie zdradzając zbyt wiele.
-
Największym natomiast problemem tego filmu, jest fakt, że twórcy chcieli chyba stworzyć komedię, a to - zupełnie nie wyszło. Film dystrybuowany jest jako komedia obyczajowa, a sam Andrzej Konopka po obejrzeniu filmu, powiedział, że był pewien, że "grają na śmiesznie", w widz otrzymuje dramat. I to rozdarcie niestety czuć - by było komediowo trzeba było mieć odwagę na więcej czarnego humoru.
-
To jeden z tych filmów, o których chcesz powiedzieć innym, ale niekoniecznie polecić do oglądania wieczorem przy winie. Nie każdy się nim zachwyci i to też w porządku. Nie będę przywoływała kontekstu społecznego, porównywała sytuacji społeczno-poetycznej we Francji lat sześćdziesiątych z sytuacją w Polsce 2022, ale takie głosy na pewno się pojawią. To film bardzo intymny, niełatwy w odbiorze.
-
Białe noce, domek nad jeziorem, przyjęcie w saunie. W co grają ludzie, to z jednej strony kwintesencja Finlandii, z drugiej - uniwersalna opowieść o relacjach między ludźmi.
-
Jest filmem skierowanym nie tylko do miłośników mody oraz sztuki, ale do wszystkich, którzy posiadają otwarty umysł i nie boją się przełamywania stereotypów. To pozycja absolutnie obowiązkowa w filmotece każdego fotografa, stanowi bowiem doskonały dziewięćdziesięciominutowy kurs sztuki zawodu. Od dotarcia do "wnętrza" modela, przez skomponowanie kadru i opowiedzenie konkretnej historii aż do finalnego, wizualnego efektu.
-
Nie jest dziełem wybitnym, ale rewelacyjnym w całej swej prostocie. Już kilka pierwszych scen skutecznie przenosi widza kilkadziesiąt lat wstecz. Ta podróż w czasie to także uczta dla zmysłów.
-
To przede wszystkim gęsta i napięta atmosfera, dzięki czemu serial ogląda się jak thriller. Utrata władzy, bankructwo, problemy wizerunkowe - to wszystko krąży jak widmo nad całą korporacją. I zwiastuje katastrofę - mimo, że rodzina Roy wydaje się mieć tyle pieniędzy, że mogłaby nie robić już nic do końca życia. Serial doskonale pokazuje, że im więcej posiadasz, tym więcej chcesz mieć. I jak szybko rośnie skala problemów wraz z miliardami na kontach.
-
Choć prawdopodobieństwo wystąpienia identycznej sekwencji zdarzeń w rzeczywistości jest niemal zerowe, przedstawione zbiegi okoliczności wydają się zwyczajnie niewiarygodne, a spięta na siłę fabuła sprawia wrażenie mocno nadmuchanej, to jednak całość jest klimatyczna, zagadkowa i - w ostatecznym rozrachunku - zaskakująca.
-
Nawet jeśli nigdy nie interesowały was początki kina, ten film przypadnie wam do gustu. To opowieść nie tylko o Pierwszej Damie kina - to także pomnik ludzkiej determinacji, łamania stereotypów, podążania za marzeniem i pragnieniem od życia czegoś więcej.
-
Dialogi są wartkie i ironiczne a żarty celne i z charakterem. To słodko-gorzka opowieść o relacjach międzyludzkich, miłości, przyjaźni, rodzinie i trzymaniu ukochanych osób tak blisko, jak tylko się da.
-
Choć porusza trudne tematy, "Babyteeth" nie jest zbytnio obciążający. Zarówno fabuła, jak i forma, dostarczają odbiorcy przyjemności, zachęcając do refleksji, ale nie przytłaczając nimi w nachalny sposób. Nie jest to typowe w przypadku prowadzenia narracji o zakochującej się, chorującej ciężko nastolatce, co, w połączeniu z całym szeregiem zalet, zachęca do obejrzenia filmu.
-
Ambientowa muzyka Lorenza Tomiego doskonale komponuje się z szumem morza i stanowi skłaniające do medytacji tło, które pozwala jeszcze wyraźniej wybrzmieć pełnym emocji słowom Chicky'ego Realezy -związanego z Ostią rapera o chilijskich korzeniach, który dla filmu Mazzoleni napisał kilka nowych tekstów. Wkomponowany w warstwę dźwiękową "Punta Sacra" rap chroni widza przed zatraceniem się w melancholijnym nastroju i głośno przypomina, że Idroscalo wcale nie poddało się w walce o przetrwanie.
-
Na najnowszą ekranizację "Małych kobietek" wybrałam się ze zwykłej ciekawości. Chciałam zobaczyć, jak tym razem reżyserka Greta Gerwig poradziła sobie z powracającym co jakiś czas na duży ekran materiałem powieściowym. A poradziła sobie całkiem dobrze oddając widzom realizację w każdym punkcie przemyślaną, z doborową obsadą aktorską, przyciągającymi uwagę pięknymi kostiumami i przekazem na miarę współczesności.
-
Wszystkich, którzy zdecydują się na obejrzenie "Parasite" z czystym sumieniem zapewniam, że nie będzie to czas stracony, a wręcz przeciwnie, czas i refleksje zbliżone do tych, które towarzyszyły Polakom jeszcze kilka dekad temu w oglądaniu rodzimych produkcji filmowych, w których humoru i śmiechu było sporo, ale często był to śmiech przez łzy maskujący lub obśmiewający to, co w polskiej rzeczywistości nie bardzo Polakom odpowiadało.
-
Jako dzieło kinematografii film jest świetny, jako film przedstawiający realne fakty z historii świata już niekoniecznie.
-
Mimo że historia jest prosta i widz od początku wie, że w prezentowanym mu, sielankowym obrazie kryje się jakaś tajemnica, film od początku do końca magnetyzuje, niepokoi, a także bawi. Dodatkowe pół godziny wcale nie obniża napięcia, ani nie sprawia, że seans się dłuży, pozwala natomiast jeszcze głębiej zanurzyć się w przedstawionym świecie.
-
Poetyckie przedstawienie Africo i widoczny w filmie sentyment do Południa w żadnym momencie nie przechodzą w nadmierną gloryfikację powrotu do stanu natury. Czyni to Aspromonte, la terra degli ultimi dziełem niezwykle wyważonym.
-
Otwarta i dająca do myślenia narracja sprawia, że "Ikar. Legenda Mietka Kosza" to dwie godziny w kinie, które ciężko będzie zapomnieć. A wspaniały Dawid Ogrodnik w roli Mietka to gwarancja, że więcej osób sięgnie po nieliczne zachowane utwory tego muzyka.
-
Mimo że momentami fabuła Angry Birds 2 nieco nuży, a niektóre dialogi nie trzymają niestety poziomu, jest to naprawdę dobre kino familijne, z głębokim przesłaniem.
-
Ironiczny Allen snuje swoją pełną wartych zapamiętania cytatów opowieść, na tle deszczowego Nowego Jorku, spowitego w mgłę i pełnego romantyzmu. Otrzymujemy kino ciepłe i autentyczne. To idealna propozycja na deszczowy wieczór. I choć wszystko to już gdzieś, kiedyś widzieliśmy, to nadal dobrze się bawimy.
-
Dzieło jest niewątpliwie godne polecenia, choć fani kunsztu reżyserskiego Jima Jarmuscha mogą czuć niedosyt. Film niesie szczególnie chodliwe dzisiaj przesłanie. Dużym minusem jest jednak to, że zostało ono wyłożone wprost, pozostawiając widzowi pewnego rodzaju intelektualną pustkę.
-
Kino dokładnie takie, jakiego oczekiwałam. Ze zgrabnie napisaną akcją, dobrze zagrane i przyjemne. Idealna propozycja na relaks po tygodniu pracy, nie przyprawia o ból głowy, ani znudzenie.
-
Niby chęci były dobre, aranżacje utworów poprawne, ale jednak wszystko dużo bardziej płaskie, plastikowe i pozbawione magii czwórki z Liverpoolu.
-
El Toukhy w swoim dramacie odwraca schematy, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Mamy tutaj dojrzałą kobietę, manipulującą młodym chłopakiem, a nie odwrotnie. W połączeniu z przekonywującym aktorstwem, surowym, skandynawskim klimatem i realistycznymi scenami daje to mocny efekt.
-
Ich opowieści są mniej lub bardziej ciekawe, jednak to, co zachwyca najpełniej w całym filmie to wspomniane już piękne, wręcz mistyczne ujęcia nieba rozświetlonego miliardem gwiazd, mieniącego się w różnych kolorach. To one przenoszą nas na pustynię Atacama w Chile i pozwalają zobaczyć blask, którego nigdy nie zobaczymy patrząc na niebo w Krakowie.
-
Przepiękne zdjęcia i niespieszna akcja wprowadzają widza w nastrój sprzyjający głębszej refleksji nad kierunkiem, w którym podążają zmiany otaczającej nas rzeczywistości. Film jest tym samym głosem w sprawie nie tylko jednostkowej, ale wspólnej, uniwersalnej: "Kraj miodu" opowiada o przykrych skutkach ingerencji w świat przyrody.
-
Choć Dome Karukoski nie stworzył w tym wypadku wyjątkowego dzieła, udało mu się nakręcić całkiem niezły film.
-
Calvo w swym krótkim filmie zdołał zawrzeć poruszające elementy sztuki filmowej z prawdziwymi dramatami ludzkimi, a siła jego historii i bohaterów jest tak mocna, że potrafi wbić w fotel nawet w tak krótkim metrażu.
-
Jest fascynujący, w historię dorastającej nastolatki wplata problemy społeczne, uświadamiając, że nie wszędzie ludzie są traktowani w ten sam sposób niezależnie od pochodzenia, pieniędzy czy zawodu. Sceny poświęcone nastoletnim zabawom i oniryczne wizje Miriam zrównoważają smutny wydźwięk poruszanych tematów. Co najważniejsze, niezwykłe podsumowanie otrzymuje tytułowy wątek kłamstwa i jego skutków. "Miriam Lies" to jeden z poruszających obrazów, które na długo zapadają w pamięć.
-
Drugi film Louisa Garrela jest mimo wszystko godzien obejrzenia, nie tylko ze względu na dobrą obsadę i intrygującą treść. Choć nie zapewnia wielkich wzruszeń, jest porządnie skonstruowanym i zrealizowanym sposobem na przyjemne spędzenie czasu.
-
Choć wiąże się to z pewnego rodzaju melancholią, szczególnie dla najzagorzalszych miłośników, czwarta część przygód "mścicieli" jest ich godnym podsumowaniem, zapewniającym trzy godziny niezmąconej rozrywki.
-
Po seansie czuję pewien niedosyt, dezorientację, rozkojarzenie zamiast ochoty na poważniejsze przemyślenia. Po niemal stuminutowej opowieści o pustej relacji pozostaje zwyczajna pustka. Może poza jedną, oczywistą, niepodważalną refleksją: czas i odległość są w stanie zabić nawet najgłębszą, pozornie niezniszczalną relację.
-
Film, chociażby z racji na swoje powolne tempo, wymaga skupienia, ale wysiłek włożony w jego odbiór zostawia widza z wielką satysfakcją i obszernym materiałem do dyskusji i analizy.
-
Intryguje i zachęca już od pierwszych minut, przemiana wewnętrzna jaką przechodzi Tina, jej walka i próba poznania swojej przeszłości to główny motyw obrazu Abbassiego. Co nieco znajdą tutaj również fani baśni i skandynawskiej mitologii, ale nie łudźmy się - nie będzie tutaj happy endu ani wielkich odkryć.
-
Urocza bajka o empatii i zrozumieniu innych. To mądra opowieść pozwalająca dzieciom inaczej spojrzeć na świat i ich najbliższych, którzy czasami wydają się zbyt surowi albo zabiegani. A dorosłym przypomina, że kiedyś też byli dziećmi, a największym problemem było dzielenie się zabawkami.