wojtek-gryzio
Użytkownik-
Dziwnie oglądało się na ekranie lokacje, które są mi dobrze znane. Muza jest warta uwagi, jeżeli ktoś jest fanem suspensu i lubi, gdy powszechnie znane koncepty są prezentowane w alternatywnym ujęciu.
-
Odniosłem wrażenie, że Johannes Nyholm miał większe aspiracje. Wykorzystane przez niego koncepty znane mi są z innych filmów, w których zostały lepiej wkomponowane w fabułę. Nie jest to ani Drabina Jakubowa, ani Źródło, ani Zagubiona autostrada.
-
Czasu straconego na seans Zabójczego żywiołu nic nie zwróci. Filmu nie ratuje nawet epizodyczna rola Mela Gibsona. Produkcji unikać jak ognia.
-
Nie porywa ani grą aktorską, ani zaskakującą fabułą, ani zapadającymi w pamięć sekwencjami akcji. Taki przeciętny odmóżdżacz, który pozwoli odprężyć się po dniu ciężkiej pracy. Szkoda, bo wydaje się, że twórcy mieli w planach dynamiczny rozwój filmów z uniwersum Valianta, a już na pierwszej przeszkodzie wytrącili cały zapał.
-
Chaotyczny film o niczym z miniatutami, które nie są w stanie zatrzeć niesmaku po seansie. Wyprawa do kina jedynie dla wytrwałych widzów niemających żadnych oczekiwań wobec fabularnych wydmuszek okraszonych kilkoma ciosami i kopami, niekoniecznie serwowanych z półobrotu.
-
Odmóżdżacz pełną gębą skupiający się na rodzinnych animozjach z ratowaniem świata w tle. Czegóż chcieć więcej?
-
To już nie jest film. To 100% autoparodia, która albo wywoła wśród odbiorców liczne i soczyste salwy śmiechu albo lekkie wstrząśnienie mózgu spowodowane ilością facepalmów, które trzeźwo myślący widz zaserwuje sobie w czasie seansu.
-
Nie sprawdza się nawet jako kino rozrywkowe dla odprężenia po trudnym dniu w pracy. Jest filmem męczącym w odbiorze głównie poprzez zbyt parodystyczne kreacje bohaterów, posiadającym intrygę obrażającą inteligencję widza i masę mało śmiesznych żartów.
-
Jeżeli do filmu podejdziecie bez większych oczekiwań lub wręcz bez oczekiwań, to jest spora szansa, że seans nie rozczaruje, a nawet, że będziecie się całkiem dobrze bawić.
-
Jest filmową papką i nie da się tego ukryć, ale jednocześnie jest to papka o tak gładkiej konsystencji i pełna tak smakowitych kąsków, że nie sposób nie wciągnąć jej ze smakiem - nawet jeśli degustacja tego filmowego dania sprowadzi się do niemiłosiernego szydzenia z pracy scenarzystów.
-
To produkcja, która idealnie pokazuje, jak powinno się przekładać książkowe serie na język filmu czy serialu. Fani Pullmana na pewno nie będą zawiedzeni i jeśli nie widzieli tej produkcji, to powinni szybko ją nadrobić.
-
"Szybcy i wściekli 9" są dla mnie niestety rozczarowaniem. Aktorsko nie oczekiwałem cudów, więc się nie zawiodłem. Efektownie było bez dwóch zdań. Jednak poziom fabuły wzniósł się dosłownie na orbitę absurdu.
-
3.511 grudnia 2021
- 7
- Skomentuj
-
Jest wartym zobaczenia filmem superbohaterskim nacechowanym prostymi powtarzalnymi schematami, bawi, gdy powinien to robić, akcja dzieje się szybko, jest atrakcyjny wizualnie.
-
Sprawdzi się z pewnością jako weekendowa, rodzinna rozrywka po obiedzie, ale nic ponadto. Szkoda, bo pomysł był ciekawy. No i ma bardzo mocny, uniwersalny pozytywny przekaz, nie tylko dla dzieci. Niestety, słaby scenariusz nie pomógł temu projektowi.
-
To trochę taki filmowy przerost formy nad treścią, który mimo wszystko przyjemnie się ogląda. Może jako serial produkcja wypadłaby lepiej.
-
Serial zdecydowanie warto obejrzeć. Prosty, zabawny, absurdalny, będąc przy tym nacechowany licznymi motywami wartymi uwagi i godnymi refleksji.
-
Dla fanów serii jest to z pewnością obraz godnie żegnający staż Craiga z serią. Nie bez wad, ale z pewnością warty obejrzenia.
-
6.529 marca 2022
- 7
- Skomentuj
-
To film niepozbawiony wad. Trochę dłużyzn, niezrozumiałych scen czy luk fabularnych nie mogą przesłonić jednak faktu, że to dobry i dobrze nakręcony film, który warto obejrzeć, szczególnie będąc fanem świata stworzonego przez J.K. Rowling.
-
Otóż muszę przyznać, że był taki moment, gdy film zaczął mi się niemiłosiernie dłużyć. Klimat kryminalnej zagadki gdzieś zniknął i byłam już niemal przekonana, że historia będzie miała banalne zakończenie. Niemniej finał opowieści zadośćuczynił tej chwili po stokroć i perfekcyjnie domknął wszystkie wątki.
-
Z niezwykłą dla poruszanego tematu lekkością przypomina nam, że wartość ludzkiego życia nie zależy od indywidualnych zdolności czy sukcesów ani nawet od tego, czy czujemy się wyjątkowi lub za takich uważają nas inni.
-
To nostalgiczna opowieść o przemijaniu i o tym, jak trudne może ono być dla człowieka, który, przyzwyczajony do decydowania za innych, powoli staje się coraz bardziej od innych zależny. Jest to także ciekawe studium różnic międzypokoleniowych i zmian, jakie w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat zaszły w społeczeństwie oraz problemu komunikacji między osobami o skrajnie różnych światopoglądach.
-
Jest wielopłaszczyznowym ponadczasowym dramatem sądowym. Wielu widzów twierdzi, że film doskonale wpisuje się w obecną sytuację polityczną Stanów Zjednoczonych, a nawet Polski i właśnie z tego powodu budzi wiele emocji.
-
Z jednej strony King's Man: Pierwsza misja to w sumie całkiem dobry film, świetnie poruszający niewygodne wątki historyczne z mocnym antywojennym przesłaniem, a zarazem najgorszy film z serii Kingsman. Jednak doceniam walor edukacyjny, jaki w tym blockbusterowym dziele chciał przemycić Vaughn i próby zabawy konwencją kina wojennego osadzonego w okresie I wojny światowej.
-
6.516 sierpnia 2022
- 7
- Skomentuj
-
Trochę przypomina Kim Kardashian na MET Gali, gdy założyła sukienkę Marilyn Monroe. W obu przypadkach widać chęć ogrzania się w blasku ikony, pięknej i zarazem kruchej jak jej słynna sukienka, zapominając, że nawet ikony, szczególnie te, które odeszły, to są ludzie i jako takim należy im się szacunek.
-
Taika Waititi w Miłości i gromie poszedł na całość, stworzył autorskie dzieło niepozbawione wad, ukazujące pełnię swobody twórczej reżysera. Tu nie ma miejsca na półśrodki, wszystko jest podporządkowane jednej konwencji, której Waititi hołduje. Ta konsekwencja może się podobać, ale też wykoślawia przygody Thora w stronę parodii.
-
Uniwersum Gru i jego pomagierów to już pewna marka, która mimo nieco słabszych przygód trzyma się mocno i zapewne to nie ostatnie słowo księcia zbrodni i jego oddanych sługusów.
-
Bardzo dobre dopełnienie serii. Daje pogłębiony obraz tego świata i jego mieszkańców. Do tego ma angażującą historię i ciekawych bohaterów. Tom Blyth nie kopiuje Donalda Sutherlanda, ale z łatwością uwierzycie, że z tego młodego człowieka wyrośnie Snow, jakiego znacie. Francis Lawrence stworzył produkcję, która zadowoli fanów, a dla nowych widzów może być początkiem przygody z Igrzyskami śmierci z Jennifer Lawrence.
-
W sumie nie jest to zaskakujące: telewizyjne dreszczowce z początku XXI w. rzadko zostają w głowie na dłużej. Tutaj jednak aż pięć osób biedziło się nad scenariuszem i ostatecznie wyszło wyjątkowo bezbarwnie. Nie zmienia tego nawet finałowy zwrot akcji, który wyjawia, kto w tej niemrawej intrydze pociągał za sznurki.
-
A jest to skrupulatny biznesplan, który oczekuje, że uda się stworzyć w Polsce wielkie uniwersum, oparte o ograniczony wyłącznie wyobraźnią świat bajek. Nie zawiera on jednak być może najważniejszego elementu. Dobrego i intrygującego pierwszego filmu, który pociągnąłby za sobą zaplanowaną już przecież resztę.
-
44 stycznia
- 9
- Skomentuj
-
Po trzydziestu latach od premiery seans Batmana wciąż wzbudza emocje. Świadczy nie tylko o uniwersalności opowieści, ale też jej pionierskim charakterze. Bo bez produkcji Burtona świat superbohaterów na dużym ekranie byłby znacznie uboższy.
-
Nie jest pozbawiony wad, scenariusz mógłby być dopracowany, ale za niepokojąca i złowieszczą atmosferę miejsca, a także nastrojową charakteryzację i pomysł z oprawcami skrywającymi swoje prawdziwe oblicze warto dać mu szansę.
-
Kino bezkompromisowe, niebiorące jeńców, a przy tym zabawne. Bo gdzie indziej można obejrzeć pląsającego Woody'ego Harrelsona jako Elvisa? To trzeba zobaczyć, a kontynuacja w niczym nie ustępuje oryginałowi.
-
Przyjemnie spędzone niemal dwie godziny. Nie jest to dzieło wybitne, o którym dyskutować będziecie kilka godzin po zakończonym seansie, ale nie tego oczekuje się od tego rodzaju filmu. To znane i lubiane uniwersum, fajne poczucie humoru na przyzwoitym poziomie i przede wszystkim ładna bajka, która najmłodszych widzów może czegoś nauczyć, a starszym zapewni rozrywkę.
-
Disney trochę pogubił się w swoich poczynaniach i pragnąc zadowolić niemal każdego, pozostawił gros fanów z uczuciem niedosytu. Wydaje się jednak, iż koncern spod znaku Kaczora Donalda i Myszki Miki zaczyna wyciągać wnioski.
-
A jeżeli nie czujecie się jeszcze przekonani i potrzebujecie ostatecznego argumentu za obejrzeniem tego filmu, to powiem tylko, że zawiera on jedne z najpiękniejszych i najbardziej dramatycznych scen miłosnych w historii kina. Mało kto potrafi wyrazić miłość tak, jak robi to Harley Quinn. Zwłaszcza że adresatem jej słów i czynów jest... kanapka z jajkiem.
-
Serial jest jednak trochę niewykorzystaną szansą i trudno mi na niego nie patrzeć przez pryzmat tego, czym mógł się stać, a się nie stał. Dla fanów powieści i seriali kryminalnych jest tu stanowczo zbyt dużo dziur i nielogiczności, dla widzów, którzy tym gatunkiem się na co dzień nie pasjonują, na pewno produkcja jest bardziej do przyjęcia i może się podobać.
-
Dobrze się stało, iż film Kennetha Branagha trafi wyłącznie na Disney+. Z bardzo samolubnych pobudek. Być może na platformie streamingowej, która na razie nie jest jeszcze dostępna w wielu krajach, "Artemisa Fowla" zobaczy mniej ludzi niż w kinach i dzięki temu za jakiś czas doczekamy się jakiegoś resetu, nowego startu dla serii, tym razem z poszanowaniem dla materiału źródłowego.
-
Powinien zapewnić półtorej godziny rozrywki miłośnikom kina akcji ociekającego brutalnymi scenami niepohamowanej siły. Nie ma w tym jednak nic oryginalnego, przysłowiowa walka Dawida z Goliatem prowadzi do oczywistego finału. Potencjał aktorów, jak i fabuły wydawał się jednak nieco większy.