Szanujemy Twoją prywatność i przetwarzamy dane osobowe zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Razem z naszymi partnerami wykorzystujemy też pliki "cookie".
Zamykając ten komunikat potwierdzasz, że zapoznałeś się z polityką prywatności i akceptujesz jej treść.

Koko-di Koko-da

2019 Film
6.5 10.0 0.0 17
Pozytywnie oceniony przez krytyków
6.2
Pozytywnie oceniony przez użytkowników

Pogrążone w żałobie małżeństwo wyjeżdża pod namiot w poszukiwaniu wytchnienia i spokoju. Na miejscu biwakowicze zastają troje psychopatów, którzy wciągają ich w niekończący się koszmar.

  • Odniosłem wrażenie, że Johannes Nyholm miał większe aspiracje. Wykorzystane przez niego koncepty znane mi są z innych filmów, w których zostały lepiej wkomponowane w fabułę. Nie jest to ani Drabina Jakubowa, ani Źródło, ani Zagubiona autostrada.

    Więcej
  • Niekoniecznie musimy iść ścieżką freudowską, oglądanie "Koko-di Koko-da" przypomina bowiem spoglądanie w kalejdoskop. Z kilku elementów - nieprzeczuwających niczego ofiar, powracających z nowymi pomysłami oprawców, nieprzeniknionego boru i innych - uzyskuje Szwed zbiór historii, które są źródłem dyskomfortu, ale dzięki otwartej konstrukcji pozostawiają odbiorcy wiele miejsca na interpretację.

    Więcej
  • Momentami da się tu wyczuć ducha Davida Lyncha, który równie sprawnie tworzy alternatywne rzeczywistości bez dostępu do wysokiego budżetu i bez użycia spektakularnych efektów specjalnych. Różnica jest natomiast taka, że Lyncha można interpretować na nieskończenie wiele sposobów i nigdy nie otrzyma się potwierdzenia, czy wytypowana na najbardziej prawdopodobną koncepcja jest zgodna z zamysłem reżysera.

    Więcej
  • Jeżeli macie ochotę na obejrzenie nietypowego horroru, bez rozlewu krwi, biegania z piłą mechaniczną czy też bez wypędzania duchów, ale z analizą psychologiczną bohaterów, których dotknęła śmierć dziecka, to polecam "Koko-di Koko-da".

    Więcej
  • Namnażające się pętle czasowe mogą wywołać u niektórych zawrót głowy. A wszystko to po to, byśmy dowiedzieli się rzeczy, o których mówili już poeci wieki temu. Czy warto? Jak najbardziej, bo eksperymentalnej formy i realizmu magicznego nigdy za dużo.

    Więcej
  • Kiedy Johannes Nyholm próbuje budować oniryczny klimat, ucieka w czarny humor, rozciąga w czasie kolejne sceny i prezentuje wtręt z teatrzykiem ukrytym za czerwoną zasłoną, wyraźnie słychać echa filmów Larsa von Triera czy Davida Lyncha. Serwuje nam jednak popłuczyny po ich twórczości. Nie potrafi wysnuć żadnych odkrywczych wniosków ani czymkolwiek zaskoczyć.

    Więcej
  • Nie jest to film dla każdego. Przemoc w Koko-di Koko-da nie jest specjalnie brutalna i pełna krwii jak w bardziej tradycyjnych filmach grozy. Jest bardziej... niesmaczna. Z jednej strony wygląda to na celowy zabieg twórców, z drugiej jednak, nie każdemu będzie to odpowiadać.

    Więcej
  • Ogląda się dobrze, m. in. ze względu na stosunkowo krótki metraż, dzięki któremu narracja prowadzona jest w zwartym tempie pozbawionym nachalnych dłużyzn. Koko-di Koko-da to przykład kina artystycznego łączącego elementy wysokie i niskie, którego coraz więcej w polskich kinach.

    Więcej
  • Otrzymaliśmy niebanalny horror, w którym nie chodzi wcale o strach, ale o podjęcie walki i przepracowanie traumy, której pozornie nie sposób pokonać. To prawdziwa petarda emocji, która potrafi rozszarpać wnętrze widza i zostawić w nim sporą dziurę. A o mało którym horrorze można to powiedzieć.

    Więcej
  • Gatunkowa wolta, surrealistyczny sen i przekorny dzień świstaka w jednym.

    Więcej
  • Być może nie jest najbardziej oryginalne w tym momencie, gdy mówi o związkach, ale nie da mu się odmówić oryginalności w podejściu do tematu.

    Więcej
  • To filmowa metafora żałoby, burzącej rodzinę od wewnątrz, a reżyser opowiada o traumach, które są tak trudne do przepracowania. Filmów grozy o podobnym rysie fabuły teoretycznie powstało już parę, ale Nyholmowi udało się nakręcić jeden z oryginalniejszych. Posługuje się reżyser językiem baśni, miesza art-house'owy dramat z klaustrofobicznym, opresyjnym straszakiem.

    Więcej
  • W "Koko-di Koko-da" realizm miesza się z fantastyką, pełno tu symboliki i metafor, a jednocześnie film porusza tak ważne i ciężkie kwestie jak utrata dziecka czy kryzys w związku. I choć taki artystyczny miks może początkowo przyprawić widza o zawrót głowy i dezorientować to z biegiem czasu, podobnie jak bohaterowie, zaczynamy widzieć sens w tym wszystkim.

    Więcej
  • Tylko ta trwająca krótko, bo godzinę i dwadzieścia sześć minut, szwedzko-duńska sensacja z festiwalu w Sundance z fabularnym motywem a'la "Dzień Świstaka", zapętlona historia o gniewie, przepracowywaniu traumy i poczuciu winy po niespodziewanej utracie bliskiej osoby ma o jedno ujęcie kamery za dużo. Do tego sama teatralność odziera ją z powagi, powodując, że przekaz zostaje osłabiony. Chyba nie tego oczekiwałem.

    Więcej
  • Nie jest to obraz, który kupi serca tłumu. Ale jeśli jesteśmy gotowi, by przekroczyć wysoki próg dziwności, otrzymamy wspaniałą, współczesną bajkę, która z pewnością zamieszka w nas na długo.

    Więcej
  • Seans Koko-di Kogo-da jest jak oglądanie na przemian Funny Games Michaela Haneke i Ghost Story Davida Lowery'ego, gdzie smutny, nostalgiczny, odrealniony klimat idzie w parze z sadystyczną zabawą w przemoc. Reżyser znajduje niezwykle oryginalną formę do pokazania tego, czego większość reżyserów nie potrafi.

    Więcej
  • Pomimo tego, że film jest niskobudżetowy, udało się osiągnąć wymagany efekt. Duże znaczenie w konstrukcji ten historii ma gra światłem, charakterystyczny motyw przewodni i wrażenie klaustrofobii, choć Elin i Tobias znajdują się w ogromnej leśnej przestrzeni.

    Więcej