
Pogrążone w żałobie małżeństwo wyjeżdża pod namiot w poszukiwaniu wytchnienia i spokoju. Na miejscu biwakowicze zastają troje psychopatów, którzy wciągają ich w niekończący się koszmar.
- Aktorzy: Leif Edlund, Peter Belli, Katarina Jakobson, Brandy Litmanen, Morad Baloo Khatchadorian i 1 więcej
- Reżyser: Johannes Nyholm
- Scenarzysta: Johannes Nyholm
- Premiera światowa: 25 stycznia 2019
- Ostatnia aktywność: 7 września 2024
- Dodany: 4 sierpnia 2019
-
Oceny krytyków
-
Oceny użytkowników
-
Recenzje krytyków
-
Odniosłem wrażenie, że Johannes Nyholm miał większe aspiracje. Wykorzystane przez niego koncepty znane mi są z innych filmów, w których zostały lepiej wkomponowane w fabułę. Nie jest to ani Drabina Jakubowa, ani Źródło, ani Zagubiona autostrada.
-
W "Koko-di Koko-da" realizm miesza się z fantastyką, pełno tu symboliki i metafor, a jednocześnie film porusza tak ważne i ciężkie kwestie jak utrata dziecka czy kryzys w związku. I choć taki artystyczny miks może początkowo przyprawić widza o zawrót głowy i dezorientować to z biegiem czasu, podobnie jak bohaterowie, zaczynamy widzieć sens w tym wszystkim.
-
Tylko ta trwająca krótko, bo godzinę i dwadzieścia sześć minut, szwedzko-duńska sensacja z festiwalu w Sundance z fabularnym motywem a'la "Dzień Świstaka", zapętlona historia o gniewie, przepracowywaniu traumy i poczuciu winy po niespodziewanej utracie bliskiej osoby ma o jedno ujęcie kamery za dużo. Do tego sama teatralność odziera ją z powagi, powodując, że przekaz zostaje osłabiony. Chyba nie tego oczekiwałem.
-
Niekoniecznie musimy iść ścieżką freudowską, oglądanie "Koko-di Koko-da" przypomina bowiem spoglądanie w kalejdoskop. Z kilku elementów - nieprzeczuwających niczego ofiar, powracających z nowymi pomysłami oprawców, nieprzeniknionego boru i innych - uzyskuje Szwed zbiór historii, które są źródłem dyskomfortu, ale dzięki otwartej konstrukcji pozostawiają odbiorcy wiele miejsca na interpretację.
-
Ogląda się dobrze, m. in. ze względu na stosunkowo krótki metraż, dzięki któremu narracja prowadzona jest w zwartym tempie pozbawionym nachalnych dłużyzn. Koko-di Koko-da to przykład kina artystycznego łączącego elementy wysokie i niskie, którego coraz więcej w polskich kinach.
-
Jeżeli macie ochotę na obejrzenie nietypowego horroru, bez rozlewu krwi, biegania z piłą mechaniczną czy też bez wypędzania duchów, ale z analizą psychologiczną bohaterów, których dotknęła śmierć dziecka, to polecam "Koko-di Koko-da".
-
Nie jest to film dla każdego. Przemoc w Koko-di Koko-da nie jest specjalnie brutalna i pełna krwii jak w bardziej tradycyjnych filmach grozy. Jest bardziej... niesmaczna. Z jednej strony wygląda to na celowy zabieg twórców, z drugiej jednak, nie każdemu będzie to odpowiadać.
-
-
Recenzje użytkowników
-
Oryginalne w tytule, fabule i formie. Recenzja: https://www.wodaiogien.com/single-post/2019/11/10/Koko-di-Koko-ka-–-koko-koko-nie-jest-spoko-ocena-710
-