Pogrążone w żałobie małżeństwo wyjeżdża pod namiot w poszukiwaniu wytchnienia i spokoju. Na miejscu biwakowicze zastają troje psychopatów, którzy wciągają ich w niekończący się koszmar.
- Aktorzy: Leif Edlund, Peter Belli, Katarina Jakobson, Brandy Litmanen, Morad Baloo Khatchadorian i 1 więcej
- Reżyser: Johannes Nyholm
- Scenarzysta: Johannes Nyholm
- Premiera światowa: 25 stycznia 2019
- Ostatnia aktywność: 14 stycznia
- Dodany: 4 sierpnia 2019
-
Oceny krytyków
-
Oceny użytkowników
-
Recenzje krytyków
-
Odniosłem wrażenie, że Johannes Nyholm miał większe aspiracje. Wykorzystane przez niego koncepty znane mi są z innych filmów, w których zostały lepiej wkomponowane w fabułę. Nie jest to ani Drabina Jakubowa, ani Źródło, ani Zagubiona autostrada.
-
Niekoniecznie musimy iść ścieżką freudowską, oglądanie "Koko-di Koko-da" przypomina bowiem spoglądanie w kalejdoskop. Z kilku elementów - nieprzeczuwających niczego ofiar, powracających z nowymi pomysłami oprawców, nieprzeniknionego boru i innych - uzyskuje Szwed zbiór historii, które są źródłem dyskomfortu, ale dzięki otwartej konstrukcji pozostawiają odbiorcy wiele miejsca na interpretację.
-
Momentami da się tu wyczuć ducha Davida Lyncha, który równie sprawnie tworzy alternatywne rzeczywistości bez dostępu do wysokiego budżetu i bez użycia spektakularnych efektów specjalnych. Różnica jest natomiast taka, że Lyncha można interpretować na nieskończenie wiele sposobów i nigdy nie otrzyma się potwierdzenia, czy wytypowana na najbardziej prawdopodobną koncepcja jest zgodna z zamysłem reżysera.
-
Jeżeli macie ochotę na obejrzenie nietypowego horroru, bez rozlewu krwi, biegania z piłą mechaniczną czy też bez wypędzania duchów, ale z analizą psychologiczną bohaterów, których dotknęła śmierć dziecka, to polecam "Koko-di Koko-da".
-
Namnażające się pętle czasowe mogą wywołać u niektórych zawrót głowy. A wszystko to po to, byśmy dowiedzieli się rzeczy, o których mówili już poeci wieki temu. Czy warto? Jak najbardziej, bo eksperymentalnej formy i realizmu magicznego nigdy za dużo.
-
Kiedy Johannes Nyholm próbuje budować oniryczny klimat, ucieka w czarny humor, rozciąga w czasie kolejne sceny i prezentuje wtręt z teatrzykiem ukrytym za czerwoną zasłoną, wyraźnie słychać echa filmów Larsa von Triera czy Davida Lyncha. Serwuje nam jednak popłuczyny po ich twórczości. Nie potrafi wysnuć żadnych odkrywczych wniosków ani czymkolwiek zaskoczyć.
-
Nie jest to film dla każdego. Przemoc w Koko-di Koko-da nie jest specjalnie brutalna i pełna krwii jak w bardziej tradycyjnych filmach grozy. Jest bardziej... niesmaczna. Z jednej strony wygląda to na celowy zabieg twórców, z drugiej jednak, nie każdemu będzie to odpowiadać.
-
-
Recenzje użytkowników
-
Oryginalne w tytule, fabule i formie. Recenzja: https://www.wodaiogien.com/single-post/2019/11/10/Koko-di-Koko-ka-–-koko-koko-nie-jest-spoko-ocena-710