-
Zdecydowanie jeden z najbardziej przystępnych dla widza film Yorgos'a Lanthimos'a. Pomimo tego, że reżyser nie użył w nich charakterystycznych dla siebie "sztuczek" to stworzył obraz wyjątkowy, który na długo zapadnie w mojej pamięci przede wszystkim dzięki wybitnym postaciom kobiecym odegranych po mistrzowsku przez trzy świetne aktorki.
-
Możliwe, że moje oczekiwania wobec filmu nie do końca zostały spełnione, ale na pewno historia rodziny Grahamów jest warta uwagi.
-
Podczas senasu byłam tak zaangażowana w fabułę filmu, ze nie zauważyłam niemal żadnych błędów lub minusów obrazu.
-
Stanowi rozrywkę na najwyższym poziomie. Jednak od takiego twórcy jakim jest Spielberg spodziewałam się czegoś więcej.
-
Aktorsko Czerwona jaskółka jest mocno obsadzona. Mamy tu nie tylko panią Lawrence, ale również Jeremy'ego Irons'a, Charlotte Rampling i Ciarán'a Hinds'a czyli aktorów znanych i charakterystycznych. Niestety nic z tego nie wynika, zupełnie nic.
-
Jestem najlepsza. Ja, Tonya jest zabawna, momentami śmiejemy się "pod wąsem", ale z drugiej strony to historia kobiety, która całe zycie była wykorzystywana przez innych do osiągania ich własnych celów. To także film, który jest zupełnym przeciwieństwem do opowieści hołubiących "american dream". Mimo tego, że bohaterka Margot Robbie nie jest przykładem do naśladowania i choć popełniła w życiu wiele błędów, nie sposób jej nie współczuć.
-
O Danielu Day-Lewis'ie powiedziano i napisano już wszystko. Tak jak w każdym swoim filmie, tak i w Nici widmo jest perfekcyjny, elegancki w swojej grze, momentami niemal jak wyjęty z teatru. Mimo tego aktorskiego ideału na ekranie, to największe wrażenie zrobiła na mnie odtwórczyni roli Almy, luksemburska aktorka Vicky Krieps. Dla mnie to ona prowadzi ten film.
-
Nie jest może filmem wybitnym, ale na pewno sprawnie napisanym i dobrze nakręconym.
-
Brakuje tego "czegoś" co powoduje, że wcześniejsze dzieła Meksykanina wciągały i przyciągały. Czy to kwestia samej historii i podania wszystkiego jak na tacu? Tego nie wiem, ale w związku z tym, poza poza stroną wizualną i muzyczną, nie wróżę filmowi oskarowych wyróżnień.
-
Oczywiście mamy tu też bardzo dobre zdjęcia, zabawę światło-cieniem i długie ujęcia w zwolnionym tempie zmuszające widzów do refleksji na temat wojny i jej konsekwencji, natomiast nadal jest to tylko solidnie zrobiony film.
-
Nie jest filmem prześmiewczym, ale zabawnym i niepozbawionym też momentów niemal wzruszających. Historia dziwnej przyjaźni, wspólnych marzeń, absurdalnego dzieła i dość zaskakującego sukcesu to coś, co na pewno trzeba zobaczyć.
-
Rosyjski reżyser zrobił film, który zostaje w pamięci, film bardzo emocjonalny, ale i dosadny w przekazie. Hipnotyzuje on sposobem narracji, uderza w najczulsze miejsca i szokuje realizmem.
-
Zdecydowany majstersztyk w wykonaniu reżysera-scenarzysty i aktorów, a co za tym idzie muszę zdecydowanie stwierdzić, że to jest chyba mój film roku.
-
Nie jest oczywiście tak, że Tamte dni, tamte noce nie zrobiły na mnie żadnego wrażenia. Zrobiły, przede wszystkim przez odczucia, które towarzyszył mi podczas seansu. A to właśnie o uczuciach jest ten film.
-
Bardzo solidna produkcja, ale w żaden sposób nie szokująca czy zaskakująca.
-
Ironiczny, zabawny i smutny, a przede wszystkim prawdziwy. Obdziera nas ze złudzeń, pokazuje świat takim jakim jest mimo, że my może zapominamy iż rzeczywistość nie zawsze jest kolorowa.
-
Jest jak ciepły kocyk w zimową pogodę, bardzo przyjemnie się go ogląda i jako miks rom-koma z dramatem wypada świetnie.
-
Historia Miguel'a i jego rodziny, elementy humorystyczne, muzyka, a nawet wnioski, które możemy wyciągnąć - wszystko to razem tworzy niesamowitą całość. Muszę przyznać, że już dawno żaden film tak mocno mnie nie wzruszył - tak, płakałam jak bóbr.
-
Oglądając Zabicie świętego jelenia siedziałam jak zaczarowana, mocno przeżywałam to, co się dzieje na ekranie, a sposób przedstawienia całej historii totalnie mnie zahipnotyzował.
-
Cóż, czekając na ten film liczyłam na dobrą rozrywkę w gwiazdorskiej obsadzie, a otrzymałam film miałki, nijaki i mało interesujący. Brakuje mu lekkości i specyficznego humoru głównego bohatera.
-
Film bardzo nierówny - raz jest dobrze, raz brakuje mu głębi. Raz mamy aktorskie wyżyny, raz jest zupełnie "płasko". Czy mimo tego film się broni? Tak, zdecydowanie, bo pomimo słabszych momentów pozostawia nas z refleksjami nad naszym własnym życiem i pozwala się zastanowić czy czasem nie lepiej jest stawić czoła przeszłości niż przed nią uciekać.
-
Siłą produkcji są zdecydowanie emocje, które wywołuje. Towarzysząc głównej bohaterce odczuwałam strach, niepokój, niezrozumienie, złość czy smutek. Angelinie Jolie udało się zatem to, czego ja osobiście szukam w filmach czyli poza samym oglądaniem historii, zaangażowanie i uczestniczenie w tym co się dzieje na ekranie.
-
Jest dziełem kompletnym - niczego więcej mu nie trzeba, wszystko jest na miejscu w odpowiednich ilościach.
-
Najbardziej bezkompromisowe dzieło Aronofsky'ego gdzie granica między rzeczywistością a fantazją zostaje przekroczona niemal od razu. Reżyser rysuje nam świat z pozoru normalny, ale co rusz dołącza elementy, które burzą ten obraz wprowadzając niepokój i niepewność.