
Steven zostaje zmuszony do niewyobrażalnego poświęcenia, gdy chłopiec, którego przyjął pod własny dach, radykalnie zmienia swoje zachowanie.
- Aktorzy: Colin Farrell, Nicole Kidman, Barry Keoghan, Raffey Cassidy, Sunny Suljic i 15 więcej
- Reżyser: Jorgos Lantimos
- Scenarzyści: Efthymis Filippou, Jorgos Lantimos
- Premiera kinowa: 1 grudnia 2017
- Premiera DVD: 24 kwietnia 2018
- Premiera światowa: 22 maja 2017
- Ostatnia aktywność: 16 września 2024
- Dodany: 29 sierpnia 2017
-
Kino pełne abstrakcji, które swoja kontrowersją przekracza granice komfortu i zadziwia subtelnością i niepokojem. Film, który poza ogromną dawką emocji dostarcza duszności i psychologicznych gier, które zdecydowanie buduje niezapomniany klimat.
-
Z jednej strony imponuje realizatorską wirtuozerią reżysera, ale temu seansowi towarzyszy też poczucie pustki i kompletnego braku zaangażowania w tę historię i finalny los jej bohaterów.
-
W "Zabiciu świętego jelenia" niemal antyczną tragedia rozpisano na role, których nie powstydziliby się starogreccy mistrzowie.
-
Czy zatem Zabicie świętego jelenia jest najlepszym filmem Yorgosa Lanthimosa? Nie wiem. Ale na pewno jest filmem najbardziej kontrowersyjnym, a to już stawia go w uprzywilejowanej pozycji.
-
Wymierzanie sprawiedliwości "oko za oko, ząb za ząb" w wydaniu Lanthimosa nieco rozczarowuje. Emocjonalny chłód bijący od postaci utrudnia zaangażowanie się w ich losy. Jednak warto podjąć się wyzwania jakie stawia przed nami Grek i odpowiedzenia sobie na pytanie o dzisiejszą kondycję człowieczeństwa.
-
Yorgos Lanthimos tworzy pełną symboli operę, która wystawia na próbę racjonalność i moralność widza.
-
Trudno Lanthimosowi odmówić oryginalności. O ile film jest ciekawy wizualnie, a muzyka przeszywająca, o tyle realizacji nie kupuję. Wiem, że reżysera stać na więcej!
-
Film traktujący siebie nieco zbyt poważnie. Parę przebłysków autoironii przekłuwa balon z patosem, jednak uczucie reżyserskiego nadęcia towarzyszyło mi do ostatnich scen. Antyczna tragedia przeniesiona na amerykański grunt nie może w pełni wybrzmieć, bo stale zostaje zagłuszana przez wyskakującego natrętnie na pierwszy plan Lanthimosa.
-
Z sali kinowej wychodzimy z głową pełną pytań na które nigdy nie poznamy odpowiedzi - forma trzymającego w napięciu thrilera się sprawdziła, lecz znając dorobek Pana Lanthimosa liczyłem na "coś więcej".
-
Przy tej całej, robiącej wrażenie artystycznej oprawie i specyficznym stylu naznaczonym stemplem reżysera, nic tak naprawdę w tym filmie mnie nie ruszyło, nie zachęciło do grzebania głębiej, sięgania po rozmaite interpretacje. Można powiedzieć, że podobnie jak bohaterowie z filmów Greka, pozostałem na wszystko co rozgrywa się na ekranie kompletnie apatyczny i zobojętniały.
-
Wychodząc z kina ciężko o podsumowanie czy ten film jest dziwnie dobry czy dziwnie zły. Z pewnością jest jednak niepokojąco poruszający.
-
Lanthimos, który skroił swój scenariusz na modłę greckiej tragedii, rozsadza od wewnątrz bezpieczny i ciepły świat Stevena wprowadzając do niego element fatum.
-
Cienka jest w tym filmie granica pomiędzy banałem a geniuszem. Trudno ocenić, czy "Zabicie świętego jelenia" jest filmem wybitnym. Wprawdzie w trakcie seansu Lanthimos umiejętnie wwierca się w ludzką percepcję, chwyta prezentowaną przemocą za gardło i nie pozwala chociaż na chwilę odetchnąć od dusznego klimatu, niemniej jednak po czasie pozostaje wrażenie bycia oszukanym.
-
Zimny, wydumany, przeładowany nieczytelnym drugim dnem oraz kompletnie nieangażujący.
-
Abstrakcyjne zachowania bohaterów, ich teksty, a także labirynty szpitalnych korytarzy hipnotyzują, pogrążają w trans i sprawiają, że całe dwie godziny filmu obejrzysz w pełnym skupieniu i napięciu.
-
Jest wyjątkowym dreszczowcem, naznaczonym mocnym autorskim piętnem, a jego mityczny wymiar jest nie do przecenienia. Udowadnia on bowiem, że nawet najstarsze historie potrafią opowiadać o naturze współczesnego człowieka.
-
Lanthimos bezlitośnie poddaje w wątpliwość ludzkie działania i moralność. Zadaje pytanie o sprawiedliwość i o to, kto może ją wymierzać. Konsekwentnie, krok po kroku odziera swoich bohaterów z empatii, zostawiając ich jedynie ze zwierzęcymi odruchami.
-
Bohaterowie Lanthimosa to przede wszystkim zmęczeni, pokiereszowani, oszpeceni walką z nadludzką siłą ludzie, a ich zwycięstwo zawsze okupione jest najwyższą ceną. Podobnie czuję się po obejrzeniu filmu, zmęczony podróżą, mając nieodparte wrażenie, że Lanthimos w "Zabiciu świętego jelenia" nie mierzy się z mitem greckim, lecz ze swoim własnym, opowieścią o wielkich, męskich twórcach filmowych.
-
Pozostanie w mojej pamięci jako kolejne dzieło znanego z nietuzinkowego podejścia do tematu reżysera, którego twory cechuje wysoki poziom artyzmu. Film, mimo zbyt szybkiego wyjęcia wszystkich asów z rękawa, funduje nam mocne psychologiczne widowisko.
-
Świetna gra aktorska całej piątki wywołuje poczucie ogromnego niepokoju, gdy kręgi fabularne zacieśniają się coraz bardziej.
-
Zupełnie szczerze mogę stwierdzić, że jest to jeden z filmów, którego długo nie zapomnę, ponieważ zrobił na mnie ogromne wrażenie. Nie podjęłam próby utożsamienia się z głównym bohaterem, zdecydowanie wolałam pozostać w roli widza.
-
Bardzo dobry thriller trzymający w napięciu do samego końca. No, prawie samego końca - rozwiązanie fabuły przynosi niesmak i ogranicza widzowi pole manewru interpretacyjnego.
-
Dwie godziny spędzone z filmem nie są jednak czasem zmarnowanym. Wręcz przeciwnie, bogatsi o nowe doznanie, w zalewie takich samych hollywoodzkich fabuł i wykorzystywanych środków, znów docenimy żelazny upór Lanthimosa w projektowaniu swojego własnego alter-uniwersum.
-
Osobiście odrobinę się zawiodłam. Ale może wynika to raczej z faktu, że spodziewałam się prawdziwego arcydzieła, wspięcia się na ostateczną wyżynę przez reżysera, a dostałam tylko bardzo dobry film.
-
Oglądając Zabicie świętego jelenia siedziałam jak zaczarowana, mocno przeżywałam to, co się dzieje na ekranie, a sposób przedstawienia całej historii totalnie mnie zahipnotyzował.
-
Ludzie u Lanthimosa, którego styl możecie znać już z "Kła" albo "Lobstera" są trochę jak kosmici, którzy przejęli ludzkie ciała i postanowili się wtopić w tłum, nie zdając sobie sprawy, że całą resztę mieszkańców planety spotkał ten sam los.
-
Najbardziej klasyczny pod względem ram gatunkowych film Lanthimosa, tym samym najbardziej przystępny narracyjnie, bo oparty na prostym koncepcie wyjściowym. Warto jednak pamiętać, że to nadal kino w pełni autorskie, zrodzone z tradycji Greckiej Nowej Fali, więc nie idące na kompromisy i unikające subtelności, a ponadto podszyte mocno surrealistycznymi dialogami i czarnym humorem.
-
Lanthimos jest mistrzem, jeśli chodzi o konstruowanie miejsca i akcji filmu wokół tezy, która przypomina jakieś Twoje rozważanie, które naszło Cię, kiedy akurat czekałeś na windę.
-
Sprawnie łączy ze sobą horror i dramat psychologiczny, nadając całości kształt tragedii greckiej.
-
Jest dziwnie, niepokojąco, frustrująco, ale i pięknie moim zdaniem.
-
Idealny miks powagi i czarnego humoru, który prowokuje do myślenia.
-
Jeśli coś Zabicie... ostatecznie ratuje, to nie małżeńskie łóżkowe ekscesy w wydaniu Farrela i Nicole Kidman, nie ekscentryczna gościnność Alicii Silverstone, nie wszystkie te kubrickowskie jazdy kamery czy wszędobylskie neony "exit", które wysyłają podprogowy sygnał, że wyjścia jednak nie będzie. Najciekawsza jest postać boskiego mściciela, który ani trochę nie przystaje do mitycznego ciężaru swojej powinności.
-
O ile film jest ciekawy wizualnie i od strony samej historii porusza ważne i bieżące tematy, o tyle jego realizacja leży i kwiczy, wołając o pomstę do nieba.
-
Odważna rzecz, a dla mnie jeden z najlepszych filmów tego roku. Jednak... wolałbym nie polecać go każdej przypadkowo napotkanej osobie.
-
Choć udany, jest przede wszystkim dowodem na to, że Lanthimos do pewnych gatunków się nie zniża, a inne przecenia.
-
Lanthimos intryguje, irytuje niedopowiedzeniami i zazębianiem ze sobą tak różnych koncepcji kary. Wszystko w szatach gęstego psychologicznego thrillera z elementami horroru.
-
Osobliwa operacja na otwartym sercu.
-
Ostatecznie więc trudno Lanthimosowi - kolejny już raz - odmówić oryginalności, szczególnie w sposobie podejścia do wykorzystania motywów mitologicznych. Jednocześnie jednak opowiadanej historii brakuje psychologicznego prawdopodobieństwa i większej liczby semiotycznych warstw, zachęcających widzów do intelektualnej aktywności przez cały seans.