
- 87% pozytywnych
- 63 krytyków
- 87% pozytywnych
- 88 użytkowników
Steven zostaje zmuszony do niewyobrażalnego poświęcenia, gdy chłopiec, którego przyjął pod własny dach, radykalnie zmienia swoje zachowanie.
- Aktorzy: Colin Farrell, Nicole Kidman, Barry Keoghan, Raffey Cassidy, Sunny Suljic i 15 więcej
- Reżyser: Jorgos Lantimos
- Scenariusz: Efthymis Filippou, Jorgos Lantimos
- Premiera kinowa: 1 grudnia 2017
- Premiera światowa: 22 maja 2017
- Ostatnia aktywność: 16 września 2020
- Dodany: 29 sierpnia 2017
-
Oglądanie tego filmu boli i jest to ból nieco masochistyczny, bo choć Zabicie świętego jelenia mocno przekracza naszą granicę komfortu, to prowadzi do ostatecznego filmowego spełnienia.
-
Jest wyjątkowym dreszczowcem, naznaczonym mocnym autorskim piętnem, a jego mityczny wymiar jest nie do przecenienia. Udowadnia on bowiem, że nawet najstarsze historie potrafią opowiadać o naturze współczesnego człowieka.
-
Mimo, iż śmiech na sali zdarzało się słyszeć dość często, zakończenie wywołało jęk przerażonej widowni. O to chyba chodziło.
-
Zabicie Świętego Jelenia to utrzymywanie przy życiu sztuki, która nawiązując do dalekich tradycji, przenosi się na współczesne warunki, trochę z nią polemizując. Ostatecznie jednak odbiera nam na długą chwilę wiarę w cokolwiek. Wysysa z nas wiarę, ale nie w kino!
-
Abstrakcyjne zachowania bohaterów, ich teksty, a także labirynty szpitalnych korytarzy hipnotyzują, pogrążają w trans i sprawiają, że całe dwie godziny filmu obejrzysz w pełnym skupieniu i napięciu.
-
W trakcie seansu odbiorca jest zwyczajnie ogołocony z domysłów oraz punktów zaczepienia i wychodząc ze strefy komfortu, musi Lanthimosowi intuicyjnie zaufać. A to chyba najlepszy dowód na to, że grecki reżyser jest panem swojego filmu.
-
Odważna rzecz, a dla mnie jeden z najlepszych filmów tego roku. Jednak... wolałbym nie polecać go każdej przypadkowo napotkanej osobie.
-
Czy zatem Zabicie świętego jelenia jest najlepszym filmem Yorgosa Lanthimosa? Nie wiem. Ale na pewno jest filmem najbardziej kontrowersyjnym, a to już stawia go w uprzywilejowanej pozycji.
-
Nie stanowi novum w twórczości Yorgosa Lanthimosa, ale potrafi jeszcze w większym stopniu zainteresować widza swoim ostatecznym wydźwiękiem. Przeniesienie greckiego dramatu do współczesności, podsycanie atmosfery muzyką oraz śpiewem chóru, a także ciekawa perspektywa kamery składają się na seans, który zmusza do refleksji oraz głębszej analizy.
-
Świetna gra aktorska całej piątki wywołuje poczucie ogromnego niepokoju, gdy kręgi fabularne zacieśniają się coraz bardziej.
-
Yorgos Lanthimos tworzy pełną symboli operę, która wystawia na próbę racjonalność i moralność widza.
-
Lanthimos intryguje, irytuje niedopowiedzeniami i zazębianiem ze sobą tak różnych koncepcji kary. Wszystko w szatach gęstego psychologicznego thrillera z elementami horroru.
-
Mocna satyra na niestrawną, zadufaną w sobie amerykańską klasę średnią oraz jej sterylną hipokryzję i cynizm.
-
Napięcie towarzyszy od początku do końca, nawet gdy już wiadomo, w jakim kierunku zmierza cała historia.
-
Osobiście odrobinę się zawiodłam. Ale może wynika to raczej z faktu, że spodziewałam się prawdziwego arcydzieła, wspięcia się na ostateczną wyżynę przez reżysera, a dostałam tylko bardzo dobry film.
-
Oglądając Zabicie świętego jelenia siedziałam jak zaczarowana, mocno przeżywałam to, co się dzieje na ekranie, a sposób przedstawienia całej historii totalnie mnie zahipnotyzował.
-
Lanthimos jest mistrzem, jeśli chodzi o konstruowanie miejsca i akcji filmu wokół tezy, która przypomina jakieś Twoje rozważanie, które naszło Cię, kiedy akurat czekałeś na windę.
-
Idealny miks powagi i czarnego humoru, który prowokuje do myślenia.
-
Pozostanie w mojej pamięci jako kolejne dzieło znanego z nietuzinkowego podejścia do tematu reżysera, którego twory cechuje wysoki poziom artyzmu. Film, mimo zbyt szybkiego wyjęcia wszystkich asów z rękawa, funduje nam mocne psychologiczne widowisko.
-
Dwie godziny spędzone z filmem nie są jednak czasem zmarnowanym. Wręcz przeciwnie, bogatsi o nowe doznanie, w zalewie takich samych hollywoodzkich fabuł i wykorzystywanych środków, znów docenimy żelazny upór Lanthimosa w projektowaniu swojego własnego alter-uniwersum.
-
W "Zabiciu świętego jelenia" niemal antyczną tragedia rozpisano na role, których nie powstydziliby się starogreccy mistrzowie.
-
Wstrząsa i skłania do refleksji - jak każdy film Yorgosa Lanthimosa, wrasta głęboko w psychikę odbiorcy.
-
Bardzo ciekawy eksperyment, który nas pochłania i elektryzuje od samego początku. Niestety z czasem gubi pazur i staje się monotonny, co okazuje być bardzo przytłaczające.
-
Zupełnie szczerze mogę stwierdzić, że jest to jeden z filmów, którego długo nie zapomnę, ponieważ zrobił na mnie ogromne wrażenie. Nie podjęłam próby utożsamienia się z głównym bohaterem, zdecydowanie wolałam pozostać w roli widza.
-
To z pewnością najdojrzalsze i najbardziej spełnione dzieło Lanthimosa.
-
Choć udany, jest przede wszystkim dowodem na to, że Lanthimos do pewnych gatunków się nie zniża, a inne przecenia.
-
Wychodząc z kina ciężko o podsumowanie czy ten film jest dziwnie dobry czy dziwnie zły. Z pewnością jest jednak niepokojąco poruszający.
-
Cienka jest w tym filmie granica pomiędzy banałem a geniuszem. Trudno ocenić, czy "Zabicie świętego jelenia" jest filmem wybitnym. Wprawdzie w trakcie seansu Lanthimos umiejętnie wwierca się w ludzką percepcję, chwyta prezentowaną przemocą za gardło i nie pozwala chociaż na chwilę odetchnąć od dusznego klimatu, niemniej jednak po czasie pozostaje wrażenie bycia oszukanym.
-
Kino pełne abstrakcji, które swoja kontrowersją przekracza granice komfortu i zadziwia subtelnością i niepokojem. Film, który poza ogromną dawką emocji dostarcza duszności i psychologicznych gier, które zdecydowanie buduje niezapomniany klimat.
-
Ludzie u Lanthimosa, którego styl możecie znać już z "Kła" albo "Lobstera" są trochę jak kosmici, którzy przejęli ludzkie ciała i postanowili się wtopić w tłum, nie zdając sobie sprawy, że całą resztę mieszkańców planety spotkał ten sam los.
-
Bardzo dobry thriller trzymający w napięciu do samego końca. No, prawie samego końca - rozwiązanie fabuły przynosi niesmak i ogranicza widzowi pole manewru interpretacyjnego.
-
Sprawnie łączy ze sobą horror i dramat psychologiczny, nadając całości kształt tragedii greckiej.
-
Z sali kinowej wychodzimy z głową pełną pytań na które nigdy nie poznamy odpowiedzi - forma trzymającego w napięciu thrilera się sprawdziła, lecz znając dorobek Pana Lanthimosa liczyłem na "coś więcej".
-
Najbardziej klasyczny pod względem ram gatunkowych film Lanthimosa, tym samym najbardziej przystępny narracyjnie, bo oparty na prostym koncepcie wyjściowym. Warto jednak pamiętać, że to nadal kino w pełni autorskie, zrodzone z tradycji Greckiej Nowej Fali, więc nie idące na kompromisy i unikające subtelności, a ponadto podszyte mocno surrealistycznymi dialogami i czarnym humorem.
-
Osobliwa operacja na otwartym sercu.
-
Kolejny film Greka obok którego nie powinno się przejść obojętnie.
-
Ostatecznie więc trudno Lanthimosowi - kolejny już raz - odmówić oryginalności, szczególnie w sposobie podejścia do wykorzystania motywów mitologicznych. Jednocześnie jednak opowiadanej historii brakuje psychologicznego prawdopodobieństwa i większej liczby semiotycznych warstw, zachęcających widzów do intelektualnej aktywności przez cały seans.
-
Trudno Lanthimosowi odmówić oryginalności. O ile film jest ciekawy wizualnie, a muzyka przeszywająca, o tyle realizacji nie kupuję. Wiem, że reżysera stać na więcej!
-
Kolejna surrealistyczna podróż po onirycznym świecie Yorgosa Lanthimosa. Tym razem pozbawiona jednak pomysłu, który sprawiłby, że kupi się wszystko, co grecki reżyser chce sprzedać.
-
Wymierzanie sprawiedliwości "oko za oko, ząb za ząb" w wydaniu Lanthimosa nieco rozczarowuje. Emocjonalny chłód bijący od postaci utrudnia zaangażowanie się w ich losy. Jednak warto podjąć się wyzwania jakie stawia przed nami Grek i odpowiedzenia sobie na pytanie o dzisiejszą kondycję człowieczeństwa.
-
Film traktujący siebie nieco zbyt poważnie. Parę przebłysków autoironii przekłuwa balon z patosem, jednak uczucie reżyserskiego nadęcia towarzyszyło mi do ostatnich scen. Antyczna tragedia przeniesiona na amerykański grunt nie może w pełni wybrzmieć, bo stale zostaje zagłuszana przez wyskakującego natrętnie na pierwszy plan Lanthimosa.
-
Przy tej całej, robiącej wrażenie artystycznej oprawie i specyficznym stylu naznaczonym stemplem reżysera, nic tak naprawdę w tym filmie mnie nie ruszyło, nie zachęciło do grzebania głębiej, sięgania po rozmaite interpretacje. Można powiedzieć, że podobnie jak bohaterowie z filmów Greka, pozostałem na wszystko co rozgrywa się na ekranie kompletnie apatyczny i zobojętniały.
-
O ile film jest ciekawy wizualnie i od strony samej historii porusza ważne i bieżące tematy, o tyle jego realizacja leży i kwiczy, wołając o pomstę do nieba.
-
Z jednej strony imponuje realizatorską wirtuozerią reżysera, ale temu seansowi towarzyszy też poczucie pustki i kompletnego braku zaangażowania w tę historię i finalny los jej bohaterów.
-
Zimny, wydumany, przeładowany nieczytelnym drugim dnem oraz kompletnie nieangażujący.
-
Kiedy bohater zostaje zmuszony do podjęcia tragicznego wyboru pomiędzy trzema istotami, które kocha, zdaje się na ... ślepy traf. Miota się ze strzelbą i strzela na oślep - tego nigdy nie zrobiłby bohater tragiczny. "Zabicie świętego jelenia" uśmierca wszelki sens.
-
Jest dziwnie, niepokojąco, frustrująco, ale i pięknie moim zdaniem.
-
Nie jest to tytuł, które przypasuje każdemu, bo jednak u podstaw jest to wciąż kino artystyczne, nieco przystępniejsze od "Kła", mniej absurdalne od "Lobstera", ale równie pomysłowe i szalone jak pozostałe filmy Lanthimosa.