-
Może szafuje się tutaj stereotypowymi obrazami, ale to nie razi i nie przesłania w gruncie rzeczy czułego charakteru filmowej opowieści podejmującej nader aktualne problemy.
-
Zapada w pamięć, miejscami wbija nas w fotel, zaskakując i bawiąc nieoczywistymi dialogami i zachowaniem. W każdej scenie czujemy niepokojącą i duszną atmosferę niemal pustego baru i personelu, który nie wydaje się tym, kim jawił się na początku. Dobrze rozegrana i wyreżyserowana sztuka.
-
Jawi się jako szkic bomby, w którym nieważne jak ma wyglądać i gdzie zostać zrzucona, byleby wybuchła.
-
Gdyby kazachskie kino komercyjne było nam lepiej znane i wiedzielibyśmy, że dobrze się w tym odnajdują, może uwierzylibyśmy, że "Kochanie, nie uwierzysz" jest świadomą grą z konwencją. Tymczasem potraktujmy obecność tego filmu w polskich kinach jako egzotyczną ciekawostkę, którą albo zechcemy poznać lepiej albo odpuścić.
-
Musical ten bardziej cieszył moje oczy ciepłymi, może nawet sentymentalnymi kolorami Nowego Jorku oraz plaży Republiki Dominikańskiej - scenografia obok słodko-gorzkiej opowieści to zdecydowanie najmocniejsza strona filmu.
-
Jakkolwiek Kod Dedala wydaje się przeciętnym thrillerem o intrydze, którą trochę na siłę skomplikowali, z mało satysfakcjonującym rozwiązaniem, o tyle temat fabuły oraz zróżnicowanie charakterów postaci pozwala dostrzec w tym wieloperspektywiczną ilustrację stanu literatury w społeczeństwie konsumpcjonizmu. A także, dość oczywiste, wołanie o przywrócenie wartości artystycznej sprzedawanym książkom.
-
Znakomicie zagrane i nakręcone. Obowiązkowa pozycja w jesiennym repertuarze do zaliczenia.
-
Wychodząc poza fabularne elementy filmu, Słodki koniec dnia ma jedną zasadniczą wadę. Jest przeraźliwie nudny. To za sprawą filmowego rytmu przypominającego poranne rozciąganie się, gdy się wie, że trzeba wstać i coś zrobić, ale zaspane ciało nie wie jeszcze jak to wykonać.
-
Jest nie tylko wołaniem o sprawiedliwość, ale i donośnym głosem pytającym o przyszłość Kościoła.
-
Magnetyczne, zmysłowe, kameralne kino.
-
Nie jest to pasjonujące widowisko, ani nie obnaża kolejnej prawdy o naturze człowieka, ani też nie stara się wyjść poza dobrze oswojony przez widza obraz czy też zagrać na emocjach. Gniazdo kolibra jest kinem do bólu przeciętnym, z którym nawet trudno polemizować.
-
Warto obejrzeć i zadać sobie pytanie, na ile my rodzice oferujemy swoim dzieciom przykład i szanse na wybór lepszego jutra.
-
Trąci banałami, ale ich nagromadzenie oraz ujęcie w ekspresyjnej formie sprawia czyni ten obraz interesującym. Bo z jednej strony mocno wpisuje się w określoną konwencję, z drugiej z nią igra, bawi się, przy okazji ośmieszając i filmowe zabiegi, i pewne zjawiska społeczno-kulturowe.
-
Przede wszystkim miał upamiętnić pewną grupę, zwłaszcza jednego nieobecnego już z jej członków. Rzekłabym, że to takie miłe oglądadło.
-
Jest utworem poprawnym, uładzonym, by nie rzec ulizanym. Trochę przypomina generalne porządki u kresu życia. Oby nie.
-
Choć nie znam pierwowzoru autorstwa Lyndy Rutledge, mam wrażenie, że nie jest to łatwa do sfilmowania powieść. Widać, że twórcy szukali sposobu, za pomocą którego mogliby na ekranie oddać literacki opis specyficznej więzi bohaterki z przedmiotami, którą przedkładała nad relacje z ludźmi.
-
Uboga wersja Toy Story, pełniąca co prawda ważne funkcje edukacyjne, jednak nieoferująca wiele poza morałem. W przeciwieństwie do swojego "pierwowzoru" Paskudy znajdą uznanie u dość wąskiej grupy odbiorców, głównie za sprawą szaty muzycznej i graficznej.
-
Tajemnice Henriego Picka nie tylko oferują przyjemny w odbiorze seans, ale są też diagnozą współczesnego stanu literatury.
-
Po obejrzeniu całości zaskoczona twierdziłam, że nie jest tragicznie. Choć przychylam się do głosu większości, że ostatnie piętnaście minut, dla których Krzysztof Zanussi, jak sam się przyznał na spotkaniu, ten film nakręcił, jest częścią najsłabszą, przez swą łopatologiczność wręcz obrażającą widzów.
-
Estetyka graficzna filmu będzie się podobać nie tylko maluchom. Jednakże dorośli, którzy liczyli na salwy śmiechu w czasie filmu nie będą czuć się w pełni usatysfakcjonowani. W filmie nie ma zbyt wielu momentów, które błyskotliwością i ciętym żartem zapadną im w pamięć.
-
Trudność z przewidzeniem zakończenia filmu, nieprawdopodobna siła i walka bohaterki z przeciwnościami losu powoduje, iż widz jest cały czas w niesamowitym napięciu.
-
Choć miejscami rzeczywiście żarty są trafione i zabawne, dominują te niesmaczne i nawet wręcz niemoralne - wciąż nie rozumiem, kto może widzieć coś śmiesznego w scenach znęcania się nad psami i późniejszego ich zabijania.
-
150 minut dobrego kina, które warto polecić. Film może przypaść do gustu zwłaszcza starszym mieszkańcom Kaszub utożsamiającym się silniej z historią swojego regionu, zwłaszcza iż w okresie PRL czyniono wiele, by wymazać ich kulturę i język.
-
Był na tyle specyficznym i ciekawym doświadczeniem filmowym, że nie żałuję czasu mu poświęconego. Nie można jednak w trzeźwej ocenie, dystansującej się od pełnego otwarcia na antykonwencjonalne zabiegi zastosowane w filmie, pominąć faktu, że w wielu miejscach wydaje się niedopracowany.
-
Najbardziej rozczaruje tych, którzy oczekiwali po Córkach dancingu kolejnej produkcji ze świeżym spojrzeniem, oryginalną formą, wyłamującej się z wszelkich konwencji.
-
Świata nie zmieni Kowalski segregujący śmieci i rezygnujący z plastiku, ale grupa korporacyjna X i Y ma już większe możliwości. Niestety, póki w takich społeczno-ekologicznych dokumentach do tablicy będzie wzywać się szeregowego operatora dźwigu w zakładzie produkcyjnym, a nie prezesa zatrudniającego jego szefa, wciąż będziemy bezradnie obserwować postęp antropocenu, choć właściwsze wydaje się tu określenie korpocen.
-
Nie wnosi nic nowego prócz tego, że odbiorca może poczuć sympatię do prezydenta za jego niewątpliwą błyskotliwość. Zestawia całkiem sympatyczne nagrania z udziałem Putina ze swoim ujednoznaczniającym materiał zdjęciowy negatywnym komentarzem. Stąd też trudno odnieść wrażenie, iż Marskiemu krytyka się powiodła.
-
Dla mnie Podły, okrutny, zły jest nie tylko wciągającą, interesującą i widowiskową historią, za którą stoi barwna postać Teda, ale też kolejnym studium tragedii, obrazem przestrogi przed całkowitym i ślepym zaufaniem do kogoś, tylko dlatego, że ten ktoś niewinnie wygląda i uroczo się zachowuje.
-
Mija tydzień od obejrzenia seansu, a nadal mam problem z oceną Powrotu. Z kina wyszłam wstrząśnięta, pełno pytań pojawiło się w myślach, a gdybym przeklinała, to pewnie parę niecenzuralnych słów też by się znalazło.
-
Jest przede wszystkim jednak znakomitym obrazem ilustrującym psychologiczne piętno obozowych doświadczeń u dzieci - osób najbardziej podatnych na kształtowanie pewnych życiowych postaw.
-
Mamy tu do czynienia z typowym przypadkiem przerostu formy nad treścią, wskutek którego widz nie odczuwa pożądanego dla horroru czy thrillera napięcia, lecz rosnącą niecierpliwość przejawiającą się nerwowym zerkaniem na zegarek. I nie, wspaniała obsada ani trochę nie ułatwia wytrwanie do końca seansu, zwłaszcza że czasami ma się poczucie, że oni sami nie bardzo wiedzą, co mają robić.
-
To nie jest kino dla każdego, ale ci odważni, którzy się zdecydują, nie pożałują.
-
Reprezentuje przyzwoite kino, które w angażujący sposób ukazuje złożoność problemu nałogu narkotykowego, dotykającego nie tylko uzależnionych, relacji między nimi, ale też rodziny i całej społeczności lokalnej.
-
Po seansie, jakby zarażeni, wychodzimy sfrustrowani i wracamy do naszej codzienności. Niektórzy nie dotrwają jednak do końca.
-
Albo głos twórców nie wyszedł poza ich głowy czy karty scenariusza, bo film wydaje się filmem mocno niedopowiedzianym. Nie jest to jednak ten typ niedomknięcia, który ma skłonić odbiorców do refleksji. I w tym tkwi najpoważniejszy problem w odbiorze tej produkcji.
-
Emocjonujący, angażujący, pod wieloma względami zaskakujący obraz marokańskiej rzeczywistości zmagającej się ze skutkami konserwatywnego prawa.
-
Naprawdę mocny i wgryzający się w świadomość film.
-
Mam wrażenie, że zarysowany w tym filmie problem został spłycony i niewyzwolony od stereotypów. I to jest jego słaba strona.
-
Porusza, urzeka, bawi, daje do myślenia.
-
Realizuje typowy schemat animacji, która jednak obfituje w liczne przesłania, nie tylko stawiające, jak większość bajek, rodzinę czy przyjaciół na piedestale hierarchii wartości, ale też sporo mówiąca o akceptacji inności, zarówno tej reprezentowanej przez kogoś, jak i tej odnalezionej w sobie samym.
-
Choć czasem urzeka pomysłowością bohaterów, zwłaszcza sposobem, za pomocą którego Hedus próbuje ratować z opresji przyjaciela, jest dziełem poprawnym, jednak niefundujący widzom mocniejszych wrażeń ani zaiskrzenia.
-
Tym, co twórcom wyszło najlepiej, jest prowokowanie widza do stawiania licznych pytań.