Daniel
Użytkownik-
Obraz brutalnej i surowej wojny ukazanej za pomocą fantatczych kadrów. Sceny batalistyczne są zrealizowane w fantatstyczny sposób. Fenomenlany jest rownież motyw muzyczny - z agresywnym, charakterystycznym brzmieniem. W całej tej historii brakuje jednak większej dawki emocjonalnej - niby mamy postacie i pomimo, że są tak różne to jednak nieciekawe i mało angażujące w ich losy.
-
Kameralnie o wielkim i ważnym temacie. Swietny casting, znakomicie poprowadzona historia, która angażuje i zostaje z widzem na długo po seansie.
-
To zdecydowanie jeden z gorszych filmów marvela, który choruje na to samo co kilka poprzednich filmów uniwersum - "NicNieObchodzizm".
-
"Dark" skupiał się częściej na intrydze i potrafił równoczesnie wprowadzac ekspozycję postaci w naturalny sposób. Tutaj mam wrażenie, że są to oddzielne wątki, które nie raz burza to co tak naprawdę ciekawi. Ostatecznie całość wydaje się być przeszarżowana. Mimo to oglada się go przyjemnie - klimat i motyw muzyczny robią robotę i ciężko przejść obok tego tytułu obojętnie.
-
Można mu wiele rzeczy zarzucić ale w swojej wydawałoby się znanej wszystkim widzom strukturze jest jednak dość nietypowy jak na MCU. Trochę przez motyw żałoby, trochę na nietypowe tempo i chociaż jest ono bardzo nierówne to jednak wybrzmiewa tam gdzie powinien. No i musze napisać o muzyce Soundtrack jest świetny i równie dobry jak w pierwszej części.
-
Jest nawet angażujący, fantastyczna też jest Pugh natomiast nie da się odnieść wrażenia, że już się gdzieś to widziało...
-
W polskim kinie przepełnionym kolejnymi komediami romantycznymi oraz cringowymi Vega-tasiemcami trzeba cieszyć się z każdej propozycji, która stara się pokazać widowni coś poza schematami, tym bardziej jeżeli robi się to dobrze.
PS Alicjo (Vege-Tolciu) duże serducho dla ciebie ❤ -
Do kina superbohaterskiego nie wprowadza kompletnie nic nowego. Taki po prostu kolejny film o ziomku z Super Powers, trochę sera w CGI i mało angażujące postacie, których espozycjia została wrzucona, wydawać by się mogło, na siłę. Ale dla Dwyena zawsze warto pooglądać.
-
Swietny Bale i nadal nie czująca jak dla mnie vibe'u Portman. Sam film bawi i wzrusza ale zarówno Marvel jak i Waititi potrafili robić już lepsze rzeczy. Nowy Thor pomimo, że oglada się go dobrze nie zachwyci niczym nowym, ot kolejny film Marvela.
-
Warto kupić bilet i iść do kina na ostatnie 20 minut, w sumie tylko wtedy dobrze się bawiłem - reszty już nie pamiętam. Nawet trzymający nową trylogię w ryzach Chris Pratt był - wydawałoby się - wrzucony na siłę, jak zresztą pozostałe postacie. Nic szczególnego - fabularnie odgrzewany kotlet, znowu...
-
Właściwie jest to kino nijakie, scenariusz sredni, postać Buzza wydaje się jakaś nijaka ale ta zabawka była tak cudowna, że nie moglem nie dodać tego filmu do kolekcji "obejrzane". PS Kocham Kotexa!
-
Jestem pewien, że niektórzy od tej produkcji się odbiją bo za chaotycznie, bo może za szybko. Prawda jest jednak taka, że kino potrzebuje więcej takich freaków a próba ogarnięcia tego wszystkiego - jak mówi sam film - jest bezsnesu. Trzeba chłonąć, dobrze się bawić i cieszyć się tym, że w kinie nie obowiązują żadne granice.
-
82 maja 2022
- 1
- Skomentuj
-
-
Trzyma w napieciu, angażuje a aktorsko i realizacyjnie to wysoka półeczka. Nie można jednak oprzeć się wrażeniu że to podgrzewany kotlet - mniej kameralny - Ale kotlet, który nie smakuje już tak dobrze jak za pierwszym razem.
-
Chciałem tylko zobaczyć okładających się po mordach moich ulubieńców, jeszcze z okresu dzieciństwa. I właśnie to dostałem; rozpierducha była efektowna, Kong jest kozaki, Godzilla znacznie mniej ale walki satysfakcjonują. W sumie tyle... O reszcie nie warto pisać. Z wątku Konga można było wycisnąć więcej, ale to nieważne, w końcu nie po to biegłem do kina.
-
Pixar ponownie "przyjazzowił" i trafił w moje czułe punkty.
-
Spora dawka dobrej rozrywki i powiew świeżości w polskim kinie gatunkowym.
-
Wygląda ślicznie. Nic poza tym. Koncepcja fajna aczkolwiek wygląda to jak zbiór wszystkich pomysłów wrzuconych do jednego worka bez treści, bez bohaterów, bez intrygii.
-
W uniwersum najsłynniejszego detektywa na świecie jest to powiew świeżości. Na uwagę zasługuje niecodzienna i błyskotliwa narracja, dynamiczny montaż no i oczywiście casting. Ponieważ najbardziej urokliwa jest dla mnie Millie Boby Brown - kupuje jej mimikę i charyzmę. Chętnie też pooglądałbym jakiś reboot Sherlocka z Cavillem.
-
Prosta historia, równie prosto opowiedziana. Jest to kino, które z pewnością angażuje. Może przewidywalne, może tendencyjne, jednakże stworzone z wielkim serduchem. Na największe pochwały zasługuje casting wraz ze świetną rolą Hollanda na czele.
-
Dużo campu, dużo krwi, dużo absurdów - jest to kino niewymagające, jeszcze bardziej bezwstydne od poprzedniczki. Właściwie to nie wiem czemu, ale ja to kupuje i ponownie jak po pierwszej części nie będę zastanawiał się dlaczego. Po prostu takiego kina czasem potrzebujemy
-
Film wizualnie prezentuje się bardzo dobrze, cudowna jest także klimatyczna muzyka. Jednakże magia ulatnia się wraz z końcem pierwszego aktu i nic więcej nam nie pozostaje. Gwałtowne przyspieszenie rytmu pozostawia pewien niesmak i wrażenie, że można było wykazać się odrobiną wyczucia i cierpliwości. Zabrakło serducha tak jak zabrakło jakichkolwiek postaci czy interesujacej bohaterki, która jest po prostu nijaka.
-
Sama koncepcja "Superhero Horror" wydaje się całkiem oryginalna i ciekawa. Mamy tu postacie - ich historię, relacje (może poza mało charyzmatyczną główną bohaterką) i kilka niezłych scen. Jednak na samym pomyśle oraz zbudowaniu ekspozycji się kończy - więcej kreatywności twórców nie uświadczymy. Brakuje angażującej fabuły, brakuje serducha i energii, o którą aż się prosi, bo z udanym castingiem i ciekawymi postaciami można było wyciągnąć więcej i tego zmarnowanego potencjału żałuję najbardziej.
-
Już na samym początku film daje do zrozumienia, że próba ogarnięcia jest bezsensowna, widz ma się po prostu bawić. Faktycznie, świetnie się bawiłem, mechanika przewodnia filmu jest zorganizowana i nie raz powoduje efekt "wow", soundtrack - jak to u Nolana - jest znakomity. Brakuje jednak ekspozycji, czegoś co spowoduje abym zainteresował się postaciami. Chodzi tu o partnerującym sobie Washingtonie i Pattinsonie. Pomimo, iż ostatnie sceny filmu kształtują ich relacje, to wcześniej jej brak.
-
Ma swoje lepsze momenty, Binoche wcale nie ratuje filmu, zdecydowanie ciekawsze są wątki młodych dziewczyn, które niestety rozbudowane nie zostały. Mocno łopatologiczny i kierujący się ideami feministycznymi. Zastanawia mnie tylko czy taki film faktycznie jest potrzebny?
-
Niczym specjalnym nie wyróżniająca się produkcja... No chyba, że Panem Neesonem. Cała reszta jest po prostu poprawna i raczej nie zagości w naszych głowach na długo po seansie.