-
Chociaż film ma swoje niedociągnięcia, to jednak stanowi on propozycję, która może być interesująca dla fanów horroru, pragnących zobaczyć coś innego niż standardowe podejście do strachu.
-
Podnosi poprzeczkę dla wszelkiego rodzaju produkcji kierowanych dla nieco starszych odbiorców, łącząc w sobie wirtuozerię sportowych rywalizacji z głębokim zrozumieniem ludzkiej natury. To opowieść o pasji, wytrwałości i nieustannym dążeniu do doskonałości. To fascynująca podróż przez pasję, wyzwania i osiąganie celów, wypełniona zarówno spektakularnymi sekwencjami sportowymi, jak i głębokim rozwojem postaci.
-
To nie dość, że najlepsza część tej trylogii, ale także jeden z najlepszych filmów Marvela.
-
Doskonała muzyka, pełne rozmachu sceny i genialna rola Austina Butlera czynią ten film niezapomnianym widowiskiem.
-
Szczerze mówiąc - nie wiem po co i dla kogo powstała Armia Umarłych. Ten film raczej ziębi, aniżeli grzeje i trudno z czystym sumieniem wskazać coś, co się Snyderowi w tej produkcji w pełni udało.
-
To film, który z pewnością wywoła dyskusje. Nie zmienia to faktu, że to historia, o której opowiada, czyni go tak mocnym obrazem, a w samej produkcji czegoś brakuje. Po seansie w widzu pozostaje wrażenie niedosytu, mimo iż najwięcej emocji czai się na widza w finałowym akcie.
-
Fajna propozycja filmowa. Zwłaszcza jeśli w polskim kinie szukacie odtrutki na kolejne głupawe komedyjki romantyczne, które już nawet nie różnią się obsadą, lub na karykaturalne filmy Patryka Vegi. Fabularny debiut Jurkiewicza to dzieło dobrze zrealizowane, świetnie zagrane i odpowiednio wyważone.
-
To film, który z czystym sumieniem mogę polecić wszystkim tym, którzy poszukują pierwszorzędnego aktorstwa, dobrze uknutej intrygi, bohaterów, którzy nie zachowują się jak idioci, i odpowiednio dawkowanych emocji. To opowieść o brzydkich cechach naszego charakteru, które wychodzą na jaw, gdy pragniemy czegoś bardziej, niż powinniśmy.
-
To film idealnie wyważony - niczego w nim nie ma za dużo, ani za mało, ale coś dla siebie znajdą w nim głównie osoby, które nastawiają się na ambitny i dojrzały dramat obyczajowy, a nie takie, które szukają czegoś lżejszego.
-
Nadzieja ma to do siebie, że ukradkiem chwyta za serce i zostaje w nim długo po skończonym seansie. To film, który trzeba przeżyć wewnątrz siebie, tym bardziej że zakończenie niekoniecznie przynosi katharsis.
-
Świetnie zrealizowane, wielobarwne, wielowątkowe, słodko-gorzkie, smutne, ale i wesołe - takie właśnie są Najgorsze wiersze świata.
-
Perfekcyjnie wręcz balansuje między warstwą komediową a dramatem. To film niezwykle ludzki, w którym nie ma miejsca na papierowych bohaterów. I oczywiście można zasługi za to przypisać faktowi, że twórcy opowiadają o prawdziwych ludziach, a najlepsze scenariusze pisze życie, ale sztuką jest też odpowiednio te historie przełożyć na ekran.
-
Po cichu liczę na to, że ktoś zdecyduje się wydać ten film na DVD, bo posiadanie takiego skarbu w domowej filmotece to nie tylko spełnienie marzeń kinomana, ale i przywilej, dzięki któremu będziemy w stanie edukować przyszłe pokolenia.
-
To nieprzemijalnie piękna opowieść o ulotności życia. Ten prosty dramat dostarcza więcej emocji, niż jesteśmy w stanie naraz przyjąć, dlatego spodziewajcie się, że będziecie płakać. Pozwólcie jednak łzom płynąć, nie wstydźcie się ich - są tak samo ludzkie, jak bohaterowie tego spektakularnego debiutu.
-
Jeśli lubujecie się w kinie spokojnym, wypełnionym prozą życia, w którym komedia przeplata się z dramatem - Ojciec będzie dla Was dobrym wyborem.
-
Japońska produkcja po mistrzowsku trzyma w napięciu i budzi wiele emocji. Z drugiej jednak strony to kino wpisujące się w nurt slow cinema - spokojne, kontemplacyjne, z dominującymi długimi ujęciami.
-
Jedni odnajdą w nim piękny, obyczajowy pejzaż ludzkich wspomnień oraz przypowieść o echach minionych dni, a dla innych Szum morza okaże się nudną, banalną opowiastką o ciapowatym młodym chłopaku, który nie potrafił nawet zorientować się, co czuje.
-
Wang Xiaoshuai stworzył dzieło, które jest jednym z tych najtrudniejszych w odbiorze, ponieważ pozostawia wiele pustych przestrzeni, które wypełnić musimy we własnym zakresie i to tak naprawdę od nas zależy, jak wiele wyniesiemy z tej historii.
-
To ciężki rodzinny dramat opowiadający o najgorszej traumie, jaka może przydarzyć się w życiu każdego rodzica. I chociaż Delpy nie opowiada niczego nowego, to jednak robi to na tyle brawurowo, że o jej filmie nie sposób zapomnieć.
-
Perfekcyjnie robi to, do czego został stworzony - dostarcza świetnej rozrywki, jest wypełniony porządną akcją i daje widzowi poczucie satysfakcji po skończonym seansie.
-
Udany debiut, w którym Alabrudzińska udowadnia, że ma dar wnikliwych obserwacji i jeśli już teraz pokazuje nam tak złożony dramat, to w przyszłości może być tylko lepiej i ciekawiej.
-
Ten film to przede wszystkim laurka dla dawnych slasherów, list miłosny fana i w głównej mierze nostalgiczna podróż w przeszłość, która nie wnosi absolutnie nic do gatunku i w której zabrakło odwagi, ale w swoich ramach ten film sprawdza się bardzo dobrze, a można zaryzykować, że jest miejscami lepszy niż zagraniczne produkcje sprzed kilkudziesięciu lat.
-
Wciąga, uwodzi mrocznym klimatem i zadaje trudne pytania. Finałowe minuty wynoszą produkcję na zupełnie inny poziom. To bardzo udany thriller z elementami kryminału. Donato Carrisi udowadnia, że nie tylko jest dobrym pisarzem, ale i potrafi stworzyć solidne, broniące się przed krytyką dzieło.
-
Proxima jest artystyczną odtrutką na banalne, powierzchowne filmy opowiadające zarówno o podboju kosmosu, jak i o rodzicielskiej miłości. To pogłębiony psychologiczny portret kobiety, która całe życie dążyła do tego, aby polecieć w kosmos, a im jest tego bliższa, tym trudniej opuścić jej Ziemię, ponieważ na tej planecie znajduje się jej największy skarb - córka. To świetne, intymne kino, po którym myśli zostają w głowie długi czas.
-
Nie wiem, czy był to hit na miarę kontynuacji, ale ja jako dawny, nieaktywny od lat fan tego uniwersum zaliczyłem sentymentalną wycieczkę po świecie, który zdominował fragment mojego dzieciństwa i bawiłem się przy tym dobrze.
-
Lekka, zwiewna, w odpowiednich momentach humorystyczna hybryda akcji i kina katastroficznego, która zapewni miły seans wszystkim miłośnikom tego typu produkcji. Koreańczycy mają własny blockbuster, który może doczekać w przyszłości Hollywoodzkiego remake'u.
-
To lekka opowieść, która zręcznie łączy walory kryminalnych i komediowych historii, a wszystko to skąpane w literackiej tematyce. Francuskie kino ponownie nie zawodzi.
-
To połączenie kryminału, dreszczowca oraz heist movie i spełnia przy tym trzy podstawowe zasady sukcesu tego typu produkcji - wciąga praktycznie od samego początku, oferuje wiarygodne i dobre twisty fabularne, przynosi satysfakcjonujący finał. Czego chcieć więcej?
-
Jest dziełem minimalistycznym, w którym czuć silną próbę podjęcia dialogu na temat szkodliwości radykalizmu każdej religii. Nie od dziś wiadomo, że żadna skrajność nie jest dobra i byłby to zarzut w kierunku twórców, gdyby nie fakt, że Młody Ahmed skutecznie wbija kij w mrowisko, wywołując niemałe emocje w trakcie seansu.
-
Wygrywa tym, że ogląda się go nad wyraz przyjemnie. Półtorej godziny ucieka nie wiadomo kiedy, a finałowy twist sprytnie odwraca konwencję znaczenia "happy endu". Jeśli lubicie straszaki z przymrużeniem oka, w których zaśmiejecie się wiele razy, ale dla odmiany będzie to zamierzeniem twórców - jest to film dla Was.
-
Joe Penna zaliczył mocny debiut. Nie dość, że udało mu się przyciągnąć swoim pomysłem nie byle kogo, bo samego Madsa Mikkelsena, to jeszcze pokazał, że z tak nieprzystępnym dla przeciętnego widza miejscem, jakim jest Arktyka, można wiele zdziałać.
-
Otrzymaliśmy niebanalny horror, w którym nie chodzi wcale o strach, ale o podjęcie walki i przepracowanie traumy, której pozornie nie sposób pokonać. To prawdziwa petarda emocji, która potrafi rozszarpać wnętrze widza i zostawić w nim sporą dziurę. A o mało którym horrorze można to powiedzieć.
-
W pełni nihilistyczne, brawurowe, bezwstydnie wręcz świadome ambitne kino grozy, w którym pod okazałym płaszczem formy kryje w sobie wiele treści i jest tym samym materiałem do wielokrotnego przeżywania. Prawdopodobnie mamy do czynienia z horrorem roku.
-
Kino grozy, które z powodzeniem może zyskać całkiem spore grono wiernych fanów. Zwłaszcza jeśli są to osoby po trzydziestce, które z rozrzewnieniem wspominają horrory z epoki VHS. Travis Stevens doskonale czuje takie kino i oferuje widzom soczysty, nienadęty i niepretendujący do miana ultrapoważnych straszak, który przede wszystkim ma dostarczyć świetnej rozrywki.
-
To dzieło przede wszystkim refleksyjne, co twórca podkreśla zresztą na każdym kroku - od scenariusza począwszy, na montażu kończąc. Jeśli lubicie intelektualne wyzwania i nie boicie się zmierzyć z przeżyciami głównego bohatera, to zdecydowanie warto dać filmowi szansę.
-
To film wolny od przemocy, nagości i treści, które mogłyby w negatywny sposób wpłynąć na młodszych widzów, a płynący z opowieści morał i położenie dużego nacisku na emocjonalną warstwę sprawią, że z kina zadowoleni wyjdą wszyscy - rodzice oraz ich pociechy, które w Michelle Payne mogą ujrzeć nową superbohaterkę godną naśladowania.
-
Bardzo dobre dzieło, które aspiruje do miana tych wielkich i zakładam, że dla wielu właśnie takie pozostanie. Z pewnością zostanie zapamiętany jako ten film, w którym Joaquin Phoenix pokazał wszystkim, na czym polega Wielkie Aktorstwo.
-
W wizualnie piękny sposób pokazuje zdeformowane i silnie upośledzone emocje bohaterów, którzy z całych sił łakną nadziei i wiary w lepszą przyszłość w krajobrazie powojennym. To historia dla osób o mocnych nerwach, ale i o sporych pokładach empatii.
-
Z pewnością niejednego widza zszokuje i jedno wiem na pewno - obok tego filmu trudno będzie przejść obojętnie. Niestety wciąż zbyt wiele osób cechuje konserwatywne podejście, które często nie ma kompletnie nic wspólnego z logiką czy też empatią i między innymi o tym jest ten film.
-
Jeśli już Wam tęskno do wakacji - gorąco polecam tę francuską komedię. Francuzi kolejny raz udowadniają, że potrafią robić świetne komedie, nie obrażając przy tym inteligencji widza. Brawa należą się również za to, że Krewetki w cekinach stoją jakby w opozycji do schematów utartych w kinie queerowym.