-
Chociaż film ma swoje niedociągnięcia, to jednak stanowi on propozycję, która może być interesująca dla fanów horroru, pragnących zobaczyć coś innego niż standardowe podejście do strachu.
-
Podnosi poprzeczkę dla wszelkiego rodzaju produkcji kierowanych dla nieco starszych odbiorców, łącząc w sobie wirtuozerię sportowych rywalizacji z głębokim zrozumieniem ludzkiej natury. To opowieść o pasji, wytrwałości i nieustannym dążeniu do doskonałości. To fascynująca podróż przez pasję, wyzwania i osiąganie celów, wypełniona zarówno spektakularnymi sekwencjami sportowymi, jak i głębokim rozwojem postaci.
-
To nie dość, że najlepsza część tej trylogii, ale także jeden z najlepszych filmów Marvela.
-
Doskonała muzyka, pełne rozmachu sceny i genialna rola Austina Butlera czynią ten film niezapomnianym widowiskiem.
-
To produkcja przyzwoita, skonstruowana tak, żebyście obejrzeli ten serial w jeden weekend. Aktorzy grają dobrze, ale poza Jackiem Poniedziałkiem nikt nie wzbił się na wyżyny. Paradoksalnie, jak na serial kryminalny, najsłabszym elementem tej produkcji jest jej fabuła.
-
Szczerze mówiąc - nie wiem po co i dla kogo powstała Armia Umarłych. Ten film raczej ziębi, aniżeli grzeje i trudno z czystym sumieniem wskazać coś, co się Snyderowi w tej produkcji w pełni udało.
-
Co zaskakujące, mimo całej lekkości, która towarzyszy produkcji - nie jest to wcale taki beztroski obraz, jak może się niektórym wydawać. Zdarzają się w Betty niezwykle aktualne wątki, które znacząco podnoszą dramaturgię, dzięki czemu produkcja zyskuje tylko w oczach widza i z pewnością nie wyparuje z naszych głów tak, jak woda na rozgrzanym asfalcie. Ba, śmiem twierdzić, że ta pozorna lekkość sprawiła, że pojawiające się poważniejsze wątki osiągnęły niebywałą siłę rażenia.
-
To film, który z pewnością wywoła dyskusje. Nie zmienia to faktu, że to historia, o której opowiada, czyni go tak mocnym obrazem, a w samej produkcji czegoś brakuje. Po seansie w widzu pozostaje wrażenie niedosytu, mimo iż najwięcej emocji czai się na widza w finałowym akcie.
-
Fajna propozycja filmowa. Zwłaszcza jeśli w polskim kinie szukacie odtrutki na kolejne głupawe komedyjki romantyczne, które już nawet nie różnią się obsadą, lub na karykaturalne filmy Patryka Vegi. Fabularny debiut Jurkiewicza to dzieło dobrze zrealizowane, świetnie zagrane i odpowiednio wyważone.
-
To film, który z czystym sumieniem mogę polecić wszystkim tym, którzy poszukują pierwszorzędnego aktorstwa, dobrze uknutej intrygi, bohaterów, którzy nie zachowują się jak idioci, i odpowiednio dawkowanych emocji. To opowieść o brzydkich cechach naszego charakteru, które wychodzą na jaw, gdy pragniemy czegoś bardziej, niż powinniśmy.
-
To film idealnie wyważony - niczego w nim nie ma za dużo, ani za mało, ale coś dla siebie znajdą w nim głównie osoby, które nastawiają się na ambitny i dojrzały dramat obyczajowy, a nie takie, które szukają czegoś lżejszego.
-
Nadzieja ma to do siebie, że ukradkiem chwyta za serce i zostaje w nim długo po skończonym seansie. To film, który trzeba przeżyć wewnątrz siebie, tym bardziej że zakończenie niekoniecznie przynosi katharsis.
-
Świetnie zrealizowane, wielobarwne, wielowątkowe, słodko-gorzkie, smutne, ale i wesołe - takie właśnie są Najgorsze wiersze świata.
-
Perfekcyjnie wręcz balansuje między warstwą komediową a dramatem. To film niezwykle ludzki, w którym nie ma miejsca na papierowych bohaterów. I oczywiście można zasługi za to przypisać faktowi, że twórcy opowiadają o prawdziwych ludziach, a najlepsze scenariusze pisze życie, ale sztuką jest też odpowiednio te historie przełożyć na ekran.
-
Po cichu liczę na to, że ktoś zdecyduje się wydać ten film na DVD, bo posiadanie takiego skarbu w domowej filmotece to nie tylko spełnienie marzeń kinomana, ale i przywilej, dzięki któremu będziemy w stanie edukować przyszłe pokolenia.
-
To nieprzemijalnie piękna opowieść o ulotności życia. Ten prosty dramat dostarcza więcej emocji, niż jesteśmy w stanie naraz przyjąć, dlatego spodziewajcie się, że będziecie płakać. Pozwólcie jednak łzom płynąć, nie wstydźcie się ich - są tak samo ludzkie, jak bohaterowie tego spektakularnego debiutu.
-
Jeśli lubujecie się w kinie spokojnym, wypełnionym prozą życia, w którym komedia przeplata się z dramatem - Ojciec będzie dla Was dobrym wyborem.
-
Japońska produkcja po mistrzowsku trzyma w napięciu i budzi wiele emocji. Z drugiej jednak strony to kino wpisujące się w nurt slow cinema - spokojne, kontemplacyjne, z dominującymi długimi ujęciami.
-
Jedni odnajdą w nim piękny, obyczajowy pejzaż ludzkich wspomnień oraz przypowieść o echach minionych dni, a dla innych Szum morza okaże się nudną, banalną opowiastką o ciapowatym młodym chłopaku, który nie potrafił nawet zorientować się, co czuje.
-
Wang Xiaoshuai stworzył dzieło, które jest jednym z tych najtrudniejszych w odbiorze, ponieważ pozostawia wiele pustych przestrzeni, które wypełnić musimy we własnym zakresie i to tak naprawdę od nas zależy, jak wiele wyniesiemy z tej historii.
-
To naprawdę przemyślana produkcja, w której dla mnie jedynym zgrzytem jest fakt, że pewne wątki pozostawiono po drodze samym sobie i nie doczekały się konkretnego wyjaśnienia.
-
Całkiem niezły serial, który potrafi sprawić, że zapomnicie o świecie zewnętrznym, ale tylko pod warunkiem, że momentami odłożycie na bok logiczne myślenie.
-
To ciężki rodzinny dramat opowiadający o najgorszej traumie, jaka może przydarzyć się w życiu każdego rodzica. I chociaż Delpy nie opowiada niczego nowego, to jednak robi to na tyle brawurowo, że o jej filmie nie sposób zapomnieć.
-
Nie jest produkcją, która odmieniła moje życie, coś we mnie zmieniła czy sprawiła, że na moment zapomniałem o całym świecie i będę tęsknił za bohaterami, dlatego muszę podkreślić, że przysłowiowego "szału" nie ma, ale to całkiem fajny serial, z którym warto się spróbować, choćby ze względu na polskie akcenty i fakt, że twórcy trzymają nas w nieustannym napięciu.
-
6.54 maja 2020
- Skomentuj
-
Perfekcyjnie robi to, do czego został stworzony - dostarcza świetnej rozrywki, jest wypełniony porządną akcją i daje widzowi poczucie satysfakcji po skończonym seansie.
-
Udany debiut, w którym Alabrudzińska udowadnia, że ma dar wnikliwych obserwacji i jeśli już teraz pokazuje nam tak złożony dramat, to w przyszłości może być tylko lepiej i ciekawiej.
-
Ten film to przede wszystkim laurka dla dawnych slasherów, list miłosny fana i w głównej mierze nostalgiczna podróż w przeszłość, która nie wnosi absolutnie nic do gatunku i w której zabrakło odwagi, ale w swoich ramach ten film sprawdza się bardzo dobrze, a można zaryzykować, że jest miejscami lepszy niż zagraniczne produkcje sprzed kilkudziesięciu lat.
-
W tym momencie uważam, że jest to serial, który za bardzo chce być fajny, a nie do końca ma ku temu argumenty. Można obejrzeć, zwłaszcza że odcinki trwają po dwadzieścia minut, ale z całą pewnością nie jest to dzieło, które bezwzględnie należy poznać w 2020 roku.
-
Wciąga, uwodzi mrocznym klimatem i zadaje trudne pytania. Finałowe minuty wynoszą produkcję na zupełnie inny poziom. To bardzo udany thriller z elementami kryminału. Donato Carrisi udowadnia, że nie tylko jest dobrym pisarzem, ale i potrafi stworzyć solidne, broniące się przed krytyką dzieło.
-
Wiem dokładnie, co sprawiło, że dość szybko stałem się fanem dzieła braci Duplass. Otóż, z pewnością największa zasługa w tym, że jest to serial niebywale szczery i ludzki zarówno w pomyśle, przekazie, jak i w grze aktorskiej.
-
Zamiast szaleńczej akcji i olbrzymich budżetów mamy tu kameralne plany, nienachalną obyczajówkę i całkiem przyjemny humor.
-
Najbardziej podoba mi się inteligentne poprowadzenie scenariusza w kwestii tego, jak Wataha potrafi wpłynąć na widza i jak skutecznie wodzi za nos, jeśli mówimy o poszukiwaniu głównego złoczyńcy oraz o naszej ocenie poszczególnych bohaterów.
-
Wiele rzeczy Rok za rokiem robi lepiej od popularnego Czarnego lustra.
-
Kojarzycie tę magiczną zdolność z dzieciństwa, która polega na nieustannym oglądaniu ulubionej bajki, aż do zdarcia nośnika? W dorosłym życiu bardzo niewiele produkcji potrafi u mnie przebić się do grona tak zwanych "niezdzieralnych", ale serial braci Duffer właśnie tego dokonał.
-
Kończy się w najlepszy możliwy sposób, pozostawiając po sobie smutek i mentalne otwarte rany, które jeszcze przez długi czas będą się goić.
-
Nie żałuję, że obejrzałem pierwszy sezon, ale w żadnym wypadku nie zgodzę się z tym, że zrewolucjonizował, bądź pokazał nam coś nowego w gatunku young adult/coming of age. Żałuję jednak, że w serialu brakuje powiewu normalności. Wiadomo, że oglądamy to wszystko w znacznej mierze z perspektywy naćpanej nastolatki, ale w dalszym ciągu brakuje mi czegoś mniejszego, bardziej ludzkiego.
-
Właściwie broni się sam - nie rozumiem, jak empatyczna jednostka mogłaby się od tej produkcji w jakikolwiek sposób "odbić".
-
Pozostaje angażującą opowieścią o wchodzeniu w dorosłość.
-
Liczę po cichu, że drugi sezon naprawi błędy pierwszego, bo wtedy moja ocena momentalnie poszybuje w górę. Tym bardziej że sama intryga została poprowadzona niezwykle interesująco.