-
To produkcja przyzwoita, skonstruowana tak, żebyście obejrzeli ten serial w jeden weekend. Aktorzy grają dobrze, ale poza Jackiem Poniedziałkiem nikt nie wzbił się na wyżyny. Paradoksalnie, jak na serial kryminalny, najsłabszym elementem tej produkcji jest jej fabuła.
-
Co zaskakujące, mimo całej lekkości, która towarzyszy produkcji - nie jest to wcale taki beztroski obraz, jak może się niektórym wydawać. Zdarzają się w Betty niezwykle aktualne wątki, które znacząco podnoszą dramaturgię, dzięki czemu produkcja zyskuje tylko w oczach widza i z pewnością nie wyparuje z naszych głów tak, jak woda na rozgrzanym asfalcie. Ba, śmiem twierdzić, że ta pozorna lekkość sprawiła, że pojawiające się poważniejsze wątki osiągnęły niebywałą siłę rażenia.
-
To naprawdę przemyślana produkcja, w której dla mnie jedynym zgrzytem jest fakt, że pewne wątki pozostawiono po drodze samym sobie i nie doczekały się konkretnego wyjaśnienia.
-
Całkiem niezły serial, który potrafi sprawić, że zapomnicie o świecie zewnętrznym, ale tylko pod warunkiem, że momentami odłożycie na bok logiczne myślenie.
-
Nie jest produkcją, która odmieniła moje życie, coś we mnie zmieniła czy sprawiła, że na moment zapomniałem o całym świecie i będę tęsknił za bohaterami, dlatego muszę podkreślić, że przysłowiowego "szału" nie ma, ale to całkiem fajny serial, z którym warto się spróbować, choćby ze względu na polskie akcenty i fakt, że twórcy trzymają nas w nieustannym napięciu.
-
6.54 maja 2020
- Skomentuj
-
W tym momencie uważam, że jest to serial, który za bardzo chce być fajny, a nie do końca ma ku temu argumenty. Można obejrzeć, zwłaszcza że odcinki trwają po dwadzieścia minut, ale z całą pewnością nie jest to dzieło, które bezwzględnie należy poznać w 2020 roku.
-
Wiem dokładnie, co sprawiło, że dość szybko stałem się fanem dzieła braci Duplass. Otóż, z pewnością największa zasługa w tym, że jest to serial niebywale szczery i ludzki zarówno w pomyśle, przekazie, jak i w grze aktorskiej.
-
Zamiast szaleńczej akcji i olbrzymich budżetów mamy tu kameralne plany, nienachalną obyczajówkę i całkiem przyjemny humor.
-
Najbardziej podoba mi się inteligentne poprowadzenie scenariusza w kwestii tego, jak Wataha potrafi wpłynąć na widza i jak skutecznie wodzi za nos, jeśli mówimy o poszukiwaniu głównego złoczyńcy oraz o naszej ocenie poszczególnych bohaterów.
-
Wiele rzeczy Rok za rokiem robi lepiej od popularnego Czarnego lustra.
-
Kojarzycie tę magiczną zdolność z dzieciństwa, która polega na nieustannym oglądaniu ulubionej bajki, aż do zdarcia nośnika? W dorosłym życiu bardzo niewiele produkcji potrafi u mnie przebić się do grona tak zwanych "niezdzieralnych", ale serial braci Duffer właśnie tego dokonał.
-
Kończy się w najlepszy możliwy sposób, pozostawiając po sobie smutek i mentalne otwarte rany, które jeszcze przez długi czas będą się goić.
-
Nie żałuję, że obejrzałem pierwszy sezon, ale w żadnym wypadku nie zgodzę się z tym, że zrewolucjonizował, bądź pokazał nam coś nowego w gatunku young adult/coming of age. Żałuję jednak, że w serialu brakuje powiewu normalności. Wiadomo, że oglądamy to wszystko w znacznej mierze z perspektywy naćpanej nastolatki, ale w dalszym ciągu brakuje mi czegoś mniejszego, bardziej ludzkiego.
-
Właściwie broni się sam - nie rozumiem, jak empatyczna jednostka mogłaby się od tej produkcji w jakikolwiek sposób "odbić".
-
Pozostaje angażującą opowieścią o wchodzeniu w dorosłość.
-
Liczę po cichu, że drugi sezon naprawi błędy pierwszego, bo wtedy moja ocena momentalnie poszybuje w górę. Tym bardziej że sama intryga została poprowadzona niezwykle interesująco.
-
Bawiłem się przednio, miejscami odczuwam niedosyt i niektóre elementy chciałbym otrzymać w inny sposób, ale ogólnie rzecz biorąc - jestem mile zaskoczony.