Histmag.org
Źródło-
Solidna dawka dobrej kinematografii.
-
Pozostawił mnie z pewnym niedosytem. Losy Tadeusza Pietrzykowskiego zasługują na zdecydowanie bardziej rozbudowaną opowieść, niż laurka w stylu "od zera do bohatera" z dodatkiem wątków obozowej grozy. Z drugiej strony jest to film bardzo wymowny, dobrze ujmujący sedno wielkości pięściarza, a przy tym przystępny i zrozumiały dla osób, które nie interesują się na co dzień historią.
-
Jest filmem trudnym i ciężkim, zaskakująco odważnym w swojej formie oraz przesłaniu jak na współczesne kino. Choć moim zdaniem ma naprawdę wiele do zaoferowania, boję się, że nie zostanie szeroko zrozumiany.
-
Jest filmem, który się nie starzeje. Nadal wzrusza, trzyma w napięciu i zachęca do zapoznania się z faktami historycznymi. Jednym słowem recenzowane dzieło dostarcza widzowi pierwszorzędnej rozrywki, a o to przecież chodzi.
-
Fenomenu filmu o szkockim rebeliancie można doszukiwać się w przyjętej stylistyce. Brutalność i brud ukazanych wydarzeń przemawia swoją realnością w dużo większym stopniu aniżeli czyste i ugrzecznione produkcje sprzed filmu "Braveheart".
-
Już w dniu premiery został okrzyknięty jedną z najważniejszych produkcji poświęconych II wojnie światowej. To film obowiązkowy nie tylko dla osób zainteresowanych najbardziej krwawym konfliktem w dziejach.
-
Jest jednak w moim odczuciu produkcją kultową. Trudno znaleźć wady, które przeszkadzałyby w jego odbiorze. Nie każdemu przypadnie do gustu forma narracji, zabawa groteską czy łączenie stylów, jednak nie można odmówić obrazowi Munka ponadczasowości.
-
To bez wątpienia tegoroczna perełka. Życzyłbym sobie więcej filmów, które tak odważnie stawiają na dobrze opowiedziane, zapadające w pamięć historie bez uciekania się do niepotrzebnych fajerwerków.
-
Gorąco polecam obejrzeć w rodzinnym gronie jako doskonałą rozrywkę dla osób w każdym wieku.
-
Optymizm płynący z kadrów filmu jest zaraźliwy i udziela się widzowi. Polecam!
-
Wierność literackiemu pierwowzorowi to w wypadku recenzowanego filmu duża zaleta. Warto powracać do dzieła Żeromskiego, warto też po lekturze obejrzeć jej ekranizację w reżyserii Pawła Komorowskiego.
-
Stoi na dosyć wysokim poziomie artystycznym i potwierdza słuszność niepodzielnego trwania "Lalki" na liście lektur szkolnych w liceum.
-
Z pewnością nie jest szczytowym osiągnięciem reżysera. Niemniej, można go polecić z czystym sumieniem. To dobre kino szpiegowskie. Co prawda wymagające skupienia i cierpliwości, ale jednocześnie wynagradzające za czas i uwagę, które widz zdecyduje się mu poświęcić.
-
Atrakcyjnie przekazane informacje oraz wierność realiom stanowią o wysokiej jakości produkcji. Film jest ciekawy oraz wartościowy i z pewnością zasługuje na uwagę.
-
Jest to jeden z pierwszych filmów historycznych i wojennych przybliżających m.in. losy Polaków na terenie Związku Radzieckiego i kulisy formowania Armii Andersa. Interesująca batalistyka, konkretne tło polityczne, realistyczna gra aktorów i wiele innych elementów składa się na dość dobry odbiór tegoż filmu.
-
Pomimo wielu błędów "Ogniem i mieczem" także dzisiaj ogląda się nieźle. Nie jest to oczywiście dzieło na miarę "Potopu", ale porównując go do późniejszych polskich filmów historycznych nie wypada aż tak źle. W żadnym wypadku nie należy jednak czerpać z niego wiedzy na temat XVII wiecznej Rzeczpospolitej i powstania Chmielnickiego, bowiem film znacząco rozmija się z faktami historycznymi.
-
Walka w okopach, szarża konna, przemarsze wojsk, pojedynek ze snajperem, dywersja, ucieczka z niewoli - czyli kino wojenne na wysokim poziomie, jakiego dawno w naszej kinematografii nie było.
-
Reżyserowi udało się uniknąć przegadania, dłużyzn i naciąganych scen miłosnych, które zazwyczaj towarzyszą polskim produkcjom. Film trzyma w napięciu, a każda ze scen stanowi sprytnie zaprojektowaną całość. Pojawiają się emocje, są relacje rodzinne, więzi przyjacielskie, czyli wszystko to, co sprawia, że możemy się wczuć w sytuację bohaterów.
-
W niebanalny sposób łączy matematyczną logikę i ulotne, nieprzewidywalne zjawiska. Pokazuje, jaką walkę można toczyć samemu ze sobą. Udowadnia, że o ile brzydotę krawata można wytłumaczyć matematycznie, o tyle piękno ludzkiego umysłu wymyka się wszelkim próbom jego zrozumienia.
-
Pierwszy film fabularny o katastrofie smoleńskiej wypadł blado w porównaniu z poprzednimi dziełami Antoniego Krauzego, nie mniej należą się brawa za odwagę zmierzenia się z tym trudnym tematem.
-
Nie jest specjalnie wyróżniającym się filmem, w gronie ekranizacji polskich powieści z kanonu lektur też znajdą się pewnie ciekawsze pozycje. Jest to Dzieło, które z pewnością można obejrzeć, choćby dla wielu wspaniałych odtwórców. Muzyka nie zapadła mi specjalnie w pamięć, prócz takich oczywistości jak klasyczne utwory na fortepian, ale nie można rzec, żeby w tym elemencie coś było popsute.
-
Film z mocno średniej półki. Reżyser spełnił swe marzenie o nakręceniu biografii jednego z największych wodzów starożytności, jednak zrobił to z perspektywy znawcy tematu pozostawiając niewtajemniczonych we mgle niewiedzy. Scenariuszowe braki nie mogła nadrobić nawet świetna obsada, która po prostu nie miała szansy wykazać się talentem.
-
Niestety tylko nieźle, bez szału, na jaki zasługuje ta legendarna ekipa i bez szału jaki latami Królowa serwowała swoim wielbicielom.
-
Powiedzmy sobie szczerze - z muzyką The Beatles można byłoby sprzedać nawet największego gniota. Dobry soundtrack potrafi uratować i najgorszy produkt filmopodobny, a ciężko sobie wyobrazić bardziej chwytliwe piosenki niż te autorstwa słynnej czwórki z Liverpoolu. Tyle, że w przypadku "Yesterday" nikt nie poszedł na łatwiznę i dzieło wyreżyserowane przez Danny'ego Boyle'a broni się nie tylko na płaszczyźnie muzyki.
-
Bardzo dobre kino historyczne. Jest dowodem na to, że nie zawsze efekty specjalne czy realistyczne oddanie krwawych walk stanowią największą wartość filmu. Ważniejsze jest przywiązanie do szczegółów, ciężka praca aktorów i całej obsady oraz sprawnie poprowadzona narracja.
-
Doceniam ogrom pracy i serce całej ekipy filmowej, profesjonalizm i przygotowanie aktorów oraz prostotę, której tak brakuje w dzisiejszych polskich produkcjach o czasach wojny.
-
Pomimo wielu rzucających się w oczy niedociągnięć film Kawalerowicza "wolno się starzeje". Wciąż tkwi w nim pewna atrakcyjność i może budzić zainteresowanie.
-
Podobno po obejrzeniu tego filmu amerykański reżyser i pisarz Elia Kazan miał zapytać Andrzeja Wajdę, gdzie udało mu się znaleźć tak świetnego scenarzystę. Pomimo upływu ponad czterdziestu lat od daty premiery, "Wesele" wciąż uchodzi za jeden z najważniejszych polskich filmów.
-
Ekranizacja epopei narodowej to dzieło, które musiało powstać i dobrze się stało, że za jego realizację odpowiadał właśnie reżyser "Ziemi obiecanej" i "Człowieka z marmuru". Nawet jeśli nie jest to jego najlepszy film, to ciężko wyobrazić sobie lepszą interpretację. Historycznie i napoleońsko produkcja przekonuje.
-
Ani plastikowe zbroje, ani gumowe topory, ani lata jakie minęły od premiery filmu nie zmniejszają przyjemności w jego oglądaniu. "Krzyżacy" Aleksandra Forda na trwale zapisali się w historii polskiej kinematografii.
-
Nie jest lekkim obrazem z wartką akcją, który zapomina się zaraz po wyjściu z seansu. To powoli rozwijające się, ale trzymające w napięciu kino, zmuszające do refleksji, a nawet pozostawiające widza w rozterce na długo po jego obejrzeniu. I właśnie ta mnogość interpretacji, którą oferuje "Schyłek dnia", i emocje, jakie wzbudza w odbiorcy, są jego największą zaletą.
-
Mam wrażenie, że Pasikowski pod wpływem nacisków swoich patronów zrobił kino, które miało zadowolić wszystkich, a finalnie nie spodoba się nikomu.
-
Kino ambitne, momentami trudne, subtelne wizualnie i mówiące nam wprost, że w obliczy wojny każdy z nas może stać się zbrodniarzem.
-
Choć w filmie tym nie ma efekciarstwa i każdy zna koniec historii - całość trzyma w napięciu i momentami budzi dreszcz na plecach.
-
Epicki, wizualnie zmysłowy, a do tego przywracający nadzieję na to, że w Polsce są twórcy rozumiejący, że polska historia to nie tylko Bóg, Honor i Ojczyzna.
-
Niestety dziurawy scenariusz i pompatyczne dialog sprawiają, że koniec ten nie rozpiera widza dumą, tylko pozostawia z uczuciem zażenowania.
-
To najwyżej poprawny film telewizyjny na niedzielne popołudnie.
-
Ciężko oddać atmosferę oraz emocje targające bohaterami, jeszcze trudniej opisać mętlik w głowie, który pozostaje po seansie. Liczy się tylko jedno: dwa serduszka, cztery oczy...
-
Momentami rzuca się też w oczy telewizyjny budżet, bo niestety tym właśnie jest "Katyń - ostatni świadek", produkcją telewizyjną. To film poprawny, ale jednocześnie nie dopowiada niczego w temacie zbrodni katyńskiej.
-
Kino wybitne, które udowadnia, że można stworzyć blockbuster bez epatowania efektami specjalnymi i jednocześnie zachowując wizualna maestrię. To jednocześnie wielkie kino, które ma w sobie więcej z psychologicznego kina artystycznego niż typowego dramatu wojennego. Nie zmienia to faktu, że "Dunkierka" to pełnoprawne historyczne widowisko o wojnie, które na długo zapisze się w historii kina, a i my sami jako widzowie długo o nim nie zapomnimy.
-
Świetne kino akcji, rozrywka na wysokim poziomie, ale skonstruowana tak, by jednocześnie opowiedzieć o bezsensownym okrucieństwie wojny oraz poświęceniu w imię wartości. To również nowe otwarcie dla kinowego uniwersum DC, jak i dla całego kina superbohaterskiego, od lat cierpiącego na brak silnej i wyrazistej kobiecej postaci.