-
Dobra główna rola, ładne wizualia i niestety brak balansu, przez co "Niedosyt" pozostanie tylko "filmem o Haley Bennet połykającej nakrętki".
-
Wyłącznie dla fanów poprzednich części - bez znajomości dawnych losów bohaterów i przede wszystkim historycznego kontekstu pozostaje jedynie niezłym, choć niewyróżniającym się niczym szczególnym "akcyjniakiem".
-
Machina Disneya zupełnie nie poradziła sobie z kontynuacją marki. Boli brak spójności z poprzednią odsłoną serii, najbardziej bolą jednak kompletnie nietrafione rozwiązania fabularne - nawet przy mocnej poprawce na gwiezdnowojenną logikę Skywalker: Odrodzenie kompletnie nie broni się scenariuszowo.
-
Popełnia ten sam grzech, co zdecydowana większość filmów ukazujących się premierowo na platformach streamingowych - jest kompletnie nijaki i zupełnie nie zapada w pamięć, tak jakby twórcy od samego początku do końca szli po linii najmniejszego oporu.
-
Oczekiwania były ogromne, ale Quentin Tarantino z całą pewnością znów to zrobił. Pomimo prawie 3-godzinnego seansu Pewnego razu... w Hollywood zupełnie nie nudzi. To jeden wielki hołd dla lat 60. i samego Hollywood, chociaż pomnik ten za sprawą wielu ironicznych szpilek z całą pewnością nie jest nieskazitelny.
-
Najsłabsza część nie tylko spin-offowej serii Annabelle, ale nawet całego uniwersum Obecności. Choć film z całą pewnością zajmuje dolne stany kategorii "poprawny", nie ma w nim absolutnie nic, co pozwoliłoby go jakkolwiek zapamiętać. To po prostu spędzone - bez żadnego przysłówka - półtorej godziny.
-
Z jednej strony totalnie wyrywa z człowieka wiarę w ludzi, z drugiej w jakiejś mierze ją przywraca. Przyjęcie filmu w Sieci pozwala stwierdzić, że w erze tabloidów, clickbaitów, influencerów i medialno-marketingowego jedzenia w proszku jest jeszcze miejsce na jakościowe dziennikarstwo.
-
Jest dokładnie taki, jak KSW - efektowny, pięknie oprawiony i maskujący dzięki temu różne scenariuszowe niedostatki. Mimo że często efektowność zmienia się w efekciarstwo, a zbyt duża część filmu to właściwie jeden wielki teledysk, Underdoga w swojej kategorii można uznać za projekt udany.
-
Jest filmem poprawnym i zupełnie niepotrzebnym z punktu widzenia odbiorcy.
-
Wyszczególniłem w tym tekście wiele wad i trochę ponarzekałem, nie zmienia to jednak faktu, że uznaję Kler za jeden z najlepszych filmów, które obejrzałem w tym roku. Gdybym miał zestawić go z pozostałymi produkcjami reżysera, najnowszy obraz prawdopodobnie znalazłby się na podium.
-
Dobry film, trafnie poruszający ważne kwestie, tylko nie do końca widzę pole do szerszej dyskusji - forma Twarzy sprawia, że osoby zgadzające się z poglądami reżyserki utwierdzą się w przekonaniach, a druga strona to zwyczajnie skrytykuje. W przypadku filmu podobno prowokującego do przemyśleń jest to raczej wadą, niż zaletą. Niemniej - warto obejrzeć, nawet jeśli seans nie wywróci waszego światopoglądu do góry nogami.
-
Film zwyczajnie niepotrzebny. Techniczna sprawność twórców i bardzo dobre role Dorocińskiego czy Stroińskiego ratują sprawę na tyle, że film ogląda się nieźle, ale niestety wylatuje on z pamięci zaraz po seansie.
-
Mimo że Ostatni Jedi to film słabszy niż Przebudzenie mocy, bawiłem się w kinie trochę lepiej. Pewnie dlatego, że jest trochę mniej bezpieczny i przynajmniej generuje jakieś emocje.
-
Zostaje w pamięci na długo i zadaje ważne, uniwersalne pytania, a przy tym unika przesady w jakąkolwiek stronę.
-
Dobrze się sprawdzi lecąc w tle podczas domowej krzątaniny w sobotnie popołudnie, ale nie do końca poradzi sobie jako główne wydarzenie wieczoru.
-
Nie jest złym filmem. To pod każdym względem dzieło zgodne ze schematami sztuki filmowej, tak mocno trzymające się ram, że aż ogołocone z jakiejkolwiek głębi, która przecież miała być największą siłą tej produkcji.
-
Wydaje się filmem świeżym, pomysłowym, mimo że w gruncie rzeczy policjant próbujący rozpracować nieuchwytnego zabójcę to motyw wyjątkowo wyeksploatowany.
-
Wprowadza sporo świeżości do "Gwiezdnych Wojen", czasem gra na sentymentalnej nutce, ale robi to mniej łopatologicznie niż "Przebudzenie Mocy".
-
Schematy zabiły "Niebezpieczne kobiety". Prawie każda postać jest typowa, brakuje im szerszego zarysu, psychologii.
-
Broni się jakością i bardzo dobrze się go ogląda, ale trudno mi sobie wyobrazić kolejny film zrealizowany według tego samego schematu.
-
Zostaje w pamięci na długo i bardzo źle się stało, że to nie ona została polskim kandydatem do Oscara.