-
Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera jest dokładnie taka, jakiej mogliśmy się spodziewać. Jest to zarówno wada jak i zaleta.
-
Niestety jednak już sam początek daje wiele znaków zwiastujących nadchodzące rozczarowanie. Jest on pokazem wtórności, mozolnej i nieinteresującej próby sprzedania widzowi wizji społeczeństwa podzielonego na posiadaczy mocy i resztę małych, szarych ludzi.
-
Jego ostatnie życzenie to katastrofa. To twór niespójny, całkowicie bez jakości, bez zalet, chaotyczny, nudny i naprawdę wtórny.
-
Altered Carbon to kolejny dowód na starą prawdę o tym, że ryzyko związane z nadpisywaniem literackiej klasyki jest ryzykiem, które nie zawsze się opłaca.
-
Żonglujący gatunkami, pomimo stępienia pazurów najpierw przez Warner Bros., a później przez Disney powrócił do tego w czym czuje się jak w domu.
-
Pierwsze pięć odcinków to sprint przez fabularną mieliznę. Drugi plan jest albo źle napisany, albo całkowicie niepotrzebny. Szarżująca Robin Wright często dostaje tylko i wyłącznie drętwe teksty, które nie silą się nawet na jakąkolwiek głębię. Nie ma tu żadnej rozmowy z widzem, mamy jedynie monologi traktujące o jej drodze na szczyt. Niestety jesteśmy także świadkami dalszego umniejszania postaci Franka. Czy ktoś uwierzy w to, że główne działo pierwszych pięciu sezonów to jedynie popychadło?
-
-
Will Smith wiele lat odmawiał powrotu do roli Mike'a Lowreya, na szczęście jednak upływający czas skruszył jego serce i od początku tego roku możemy oglądać w kinie jedną z największych pozytywnych niespodzianek tego roku. Drugą największą niespodzianką tego roku było cameo Michaela Baya, wokół którego kamera zrobiła typowe dla niego 4 obroty.
-
Przegląd wszystkich reżyserskich trików i typowych dla współczesnego Eda Wooda zagrań dokonano z polotem, finezją i werwą, tak jak sobie tego życzył Michał Milowicz w Chłopaki nie płaczą.
-
Wszystko, co zrobili twórcy, miało na celu nieprzekroczenie żadnej z barier, którą postawili King z Kubrickiem. To dlatego Doktor Sen tak usypia - brak w nim werwy, zapału i twórczego entuzjazmu.
-
Zanurzająca się w smutku, samotności i bezsilności opowieść o braku nadziei, finalnie daje więcej ciepła niż można by się było tego spodziewać.
-
Dla miłośnika oryginalnego show pojawiającego się na YouTube seans to przygoda pełna komicznych ekscesów oraz trudnych pytań.
-
Wygląda na to, że sam aktor nie ma na siebie większego pomysłu. Odrywa kolejne kupony po kultowej roli Leonidasa w 300 oraz czeka na przełom. Szkoda, że Świat w ogniu to przełamie, ale tamę chroniącą nas przed wtórnością, nudą i bylejakością.
-
Trudno jednak określić to, czy sam film można uznać za udany. Jeśli wziąć go śmiertelnie poważnie, jest to kawałek czerstwego i pozbawionego większego sensu kina. Gdyby jednak pójść w stronę campu, kiczu i zabawy, nasuwa się pytanie o to, do kogo sam twór został skierowany.
-
Po spuszczeniu powietrza z zadęcia, jakie wprowadza majstrujący przy scenariuszach Vin Diesel, otrzymaliśmy przyjemny, momentami naprawdę zabawny film.
-
Jako film ten twór zupełnie się nie odnajduje. Jednak w kategoriach artystycznego doświadczenia, iście teatralnej empirii jest to dzieło niemal spełnione.
-
Dostarcza naprawdę niesamowitą, piękną, miejscami wręcz bosko estetyczną orgię zniszczenia, kontrolowanego chaosu i walki pomiędzy poszczególnymi kaiju.
-
Obiecujący początek, intensywny drugi akt oraz wtórny i rozczarowujący finał dają obraz debiutu udanego, lecz nie bezbłędnego.
-
Piękne widoki i przyjemna interakcja grupowa nie odda nam krzywd jakie wyrządza kiepskie prowadzenie historii oraz wszechobecna nuda. Wciąż jednak jest to czołówka oryginalnych produkcji Netflixa.
-
Zemeckis stworzył swój obraz na wzór laurki, która może i jest ładna, ale także przesadzona, przesłodzona i brak w niej umiaru.
-
Być może zakończenie trylogii o mariażu wikingów ze smokami jest dość prostym filmem. Nawet jeśli, to nie widzę powodu, dla którego miałbym to uznawać za wadę. Piękno tkwi bowiem w prostocie. A piękna temu dziełu odmówić nie sposób.
-
-
Zabójcze Maszyny wyszły drętwo, bez wyrazu i zupełnie nijako. Nie jest jednak winą reżysera, że scenariusz ewidentnie nie daje rady.
-
Nudny, monotonny, stylistycznie nijaki, mierny, wyprany z jakiegokolwiek napięcia i obrzydliwie wtórny.
-
Miał on potencjał na coś wiele lepszego. Może nie na film wybitny, ale moim jednak zdaniem z przygotowanego materiału dało się wycisnąć więcej. Dużo więcej napięcia, więcej strachu, więcej pomysłów, więcej minut. Bo brak minut jest największą bolączką Nocnych istot.
-
Podczas Hotelu Transylvania 3, nie raz i nie dwa poderwą się z foteli oraz będą irytować co starszych widzów. Trzeba to jednak przyznać - nowe przygody Hrabiego Draculi, pomimo kilku wad, dostarczają dużej dawki humoru i pozytywnego przekazu.
-
Kino, jakiekolwiek by nie było, zawsze stoi o krok przed widzami. Tym razem jednak, mimo imponującego startu, El Royale złapał zadyszkę w połowie i kulał aż do mety.
-
Można powiedzieć, że braki umiaru oraz równoważącego wybryki w poprzednich częściach elementów kiczu położyły najnowszą produkcję Blumhouse.
-
Z szeregu filmów, na które Netflix wydał ostatnio niemałą fortunę, to właśnie Ładunek wydaje się być tym, którego najbardziej byłoby żal gdyby nigdy nie powstał. Konkurencja nie jest w tym kontekście zbyt duża, ale warto odnotować, że to może być szczególny seans.