
Francis Underwood jest bezwzględnym politykiem próbującym się zemścić na prezydencie, który pominął go przy obsadzeniu stanowiska sekretarza stanu.
- Aktorzy: Robin Wright, Michael Kelly, Kevin Spacey, Derek Cecil, Jayne Atkinson i 15 więcej
- Reżyserzy: James Foley, Robin Wright, John David Coles, Alik Sakharov, Carl Franklin i 15 więcej
- Scenarzyści: Beau Willimon, Laura Eason, Bill Kennedy, Tian-Jun Gu, Sam Forman i 15 więcej
- Premiera TV: 1 lutego 2013
- Ostatnia aktywność: 18 lutego
- Dodany: 9 lutego 2020
-
Oceny krytyków
-
Oceny użytkowników
-
Recenzje popularnych krytyków
-
Serial kończy się ni to bez kropki, ni to bez znaku zapytania. Ot, w połowie drogi. Z drugiej strony, mam poczucie, że były małe szanse, aby ten serial odszedł z klasą - gdyby chciał to zrobić, skończyłby się jakieś 3 sezony temu. To powolne konanie, przerodziło się w męki, ale wreszcie się udało - Netflix pozwolił swojemu najstarszemu dziecku odejść.
-
Do końca walki zostały jeszcze 3 tygodnie i Bóg wie, co się stanie w serii V, ale ja już się nie mogę doczekać. Czwarta seria to powrót serialu do formy i mimo masy lawiracji, przetasowań, wszystko zostaje jasne i klarowne do samego końca. Technicznie wszystko jest na swoim miejscu, realizacja pewna, gdzie każdy klocek jest na swoim miejscu.
-
Pierwsze pięć odcinków to sprint przez fabularną mieliznę. Drugi plan jest albo źle napisany, albo całkowicie niepotrzebny. Szarżująca Robin Wright często dostaje tylko i wyłącznie drętwe teksty, które nie silą się nawet na jakąkolwiek głębię. Nie ma tu żadnej rozmowy z widzem, mamy jedynie monologi traktujące o jej drodze na szczyt. Niestety jesteśmy także świadkami dalszego umniejszania postaci Franka. Czy ktoś uwierzy w to, że główne działo pierwszych pięciu sezonów to jedynie popychadło?
-
Piąty sezon House of Cards jest trochę jak pięściarz, który toczy jedną z najlepszych walk w karierze, mimo że jest już dobrze po czterdziestce. Trochę brakuje kondycji, szybkość też dawno uciekła, ale doskonała znajomość podstaw i żelazna wola wciąż zapewniają mu miejsce w czołówce.
-
Ma za sobą lepsze i gorsze momenty, fascynujące i męczące partie, jednak tylko szósty sezon mogę określić prozaicznie: jako zmianę "na pół gwizdka". Nie mogłabym powiedzieć, że to nieobecność Kevina Spaceya jest powodem braku sukcesu tego sezonu. To zgubienie charakteru Claire Underwood na rzecz taniego spektaklu jest problemem.
-
-
Recenzje popularnych użytkowników
-
Dzięki temu serialowi jestem w stanie uwierzyć, że do władzy niektórzy dochodzą właśnie w ten sposób. A co jeśli? Świetne role Spacey i Wright. Po odejściu głównego aktora poziom spadł przynajmniej kilka szczebli i rozbił sobie łeb. Oto jak to się kończy kiedy kontynuacja jest na siłę. Ocena tylko za pierwsze sezony.
-
Nowe recenzje krytyków
-
Pierwsze pięć odcinków to sprint przez fabularną mieliznę. Drugi plan jest albo źle napisany, albo całkowicie niepotrzebny. Szarżująca Robin Wright często dostaje tylko i wyłącznie drętwe teksty, które nie silą się nawet na jakąkolwiek głębię. Nie ma tu żadnej rozmowy z widzem, mamy jedynie monologi traktujące o jej drodze na szczyt. Niestety jesteśmy także świadkami dalszego umniejszania postaci Franka. Czy ktoś uwierzy w to, że główne działo pierwszych pięciu sezonów to jedynie popychadło?
-
Ma za sobą lepsze i gorsze momenty, fascynujące i męczące partie, jednak tylko szósty sezon mogę określić prozaicznie: jako zmianę "na pół gwizdka". Nie mogłabym powiedzieć, że to nieobecność Kevina Spaceya jest powodem braku sukcesu tego sezonu. To zgubienie charakteru Claire Underwood na rzecz taniego spektaklu jest problemem.
-
Serial kończy się ni to bez kropki, ni to bez znaku zapytania. Ot, w połowie drogi. Z drugiej strony, mam poczucie, że były małe szanse, aby ten serial odszedł z klasą - gdyby chciał to zrobić, skończyłby się jakieś 3 sezony temu. To powolne konanie, przerodziło się w męki, ale wreszcie się udało - Netflix pozwolił swojemu najstarszemu dziecku odejść.
-
Piąty sezon House of Cards jest trochę jak pięściarz, który toczy jedną z najlepszych walk w karierze, mimo że jest już dobrze po czterdziestce. Trochę brakuje kondycji, szybkość też dawno uciekła, ale doskonała znajomość podstaw i żelazna wola wciąż zapewniają mu miejsce w czołówce.
-
Do końca walki zostały jeszcze 3 tygodnie i Bóg wie, co się stanie w serii V, ale ja już się nie mogę doczekać. Czwarta seria to powrót serialu do formy i mimo masy lawiracji, przetasowań, wszystko zostaje jasne i klarowne do samego końca. Technicznie wszystko jest na swoim miejscu, realizacja pewna, gdzie każdy klocek jest na swoim miejscu.
-
-
Nowe recenzje użytkowników
-
Stety-niestety bez S06 - może kiedyś... https://www.reddit.com/r/House OfCards/comments/aw6j2p/season _6_worth_watching/