Paula Antipow
Krytyk-
To film przede wszystkim mądry dla tych, którzy pośród pokpiwania pijanego dziadka, utyskiwań zmęczonej mamy i niewybrednych uwag jurnego wujka, stanowiących integralną część wigilijnego ekosystemu, będą umieli wybrać morały, słodkie a nieznośne, jak rodzynki w makowcu.
-
To jest wojna Cezara, szympansa, na którego patrzy się z podziwem, jak na człowieka. Ta część małpiej trylogii jest bardziej refleksyjna, mroczna, powolna, im bardziej oddalona od ludzi, tym im bliższa.
-
Jest świetny bo ma szkocki akcent, dowcipne dialogi i najzabawniejszą scenę Anno Domini 2017.
-
To jest najpiękniejsze, co zobaczycie w kinie w tym roku, tylko dlatego, że życie jest piękne, czy wam się to podoba czy nie.
-
Dostajemy w "Krainie Lodu" przykład miłości czystej i zupełnie niebajkowej.
-
Obejrzyjcie "Stare grzechy...", a później pomyślcie o tych wszystkich nominacjach do Oscara.
-
To jeden z tych filmów, które nie prowokują, nie są nachalne w przekazie, ale trudne w odbiorze. Mogą być bogato zdobioną poduszką, jedną z wielu na ziarnku grochu albo tą poduszką wypełnioną grochem po prostu.
-
Nieangażująca fabuła, świetne obrazki i muzyka, którą można znosić nie dłużej, niż trzy minuty. Disco Polo to pomyłka, także jako film.
-
Mnie szokuje Haneke, który niczym morska bryza osadza mi na otwartym mózgu kropelki ludzkich zaburzeń zabarwione fatum i perwersją.
-
Cały ten film jest synonimem swojego bohatera, tego załóżmy "prawdziwego mężczyzny". Idealny w nazwie, przeciętny w praktyce.
-
Nie każdy musi łykać stymulanty Skoniecznego, nie każdy nabierze się na jego wizje i rzekomą iluminację, dlatego za najbardziej trafione uważam porównanie "Hardkor Disko" do "Spring Breakers". Magia muzyki i zaklinanie obrazem trącą próżną przepychanką na nowe szaty króla.
-
Naprzeciw montażowych smaczków, czy zgrabnych rozwiązań fabularnych, jak sprowadzenie na Arkę wszystkich zwierząt każdego gatunku, mamy naiwny dualizm, kostiumy jak z żurnala i weganina, który życie zwierząt ceni ponad ludzkie. Arka Noego w absurdach tonie.
-
Smaczny jest cały ten film. Słodko-gorzki i wciągający, jak słone orzeszki.
-
Te kadry tonące w cudownych przedmiotach, urzekających postaciach i wnętrzach, miały tak płytkie... wnętrze. Szkoda, bo Jarmusch, z właściwym sobie urokiem, daruje widzowi niepowtarzalny klimat, który tak absorbuje, że nie chce się wychodzić z kina, ale gdy zaczynają się dialogi, widz szuka wyjścia.
-
Odnosząc się do słów Joe: jeśli od zachodu słońca i filmów oczekujesz więcej niż inni, to po tej grze wstępnej nie będziesz mógł się doczekać następnego spotkania z "Nimfomanką".
-
Wszystko powyższe wymieszane z najważniejszymi ingredientami życia: miłością i przyjaźnią i ludzkimi żądzami, podsumowane nieoczywistym morałem. Scorsese ma najlepszy towar w mieście.
-
Druga część Hobbita jest doskonała, jako most, materiał na przeczekanie, folia bąbelkowa, coś w końcu trzeba robić, zanim zje się wisienkę z tego zaczarowanego milionami dolarów tortu. Im chodzi o kasę, nam o rozrywkę, wilk syty i owca cała na tym pustkowiu.
-
Postać Phillipsa, być może nieco zbyt podrasowana, być może zbyt jednoznaczna, trochę nierzeczywista, ale ostatnią scenę, zapamiętują nawet ci, którzy kino znają tylko z telewizji.
-
W każdym kadrze Terry Gilliam zaszył podskórny dreszcz.
-
To nie film o pustce, tylko film o niczym.
-
Wierne odwzorowanie oryginału kadr po kadrze, tylko, że w warunkach hollywoodzkich.
-
Wspomniana już Kinga Preiss, Iwona Bielska i Adam Woronowicz byli urzekający, to jednak za mało, żeby nadać mocy tej mieszance majaków, sztucznych rzygowin, górnolotnych słów, głębokich butelek i płytkich potrzeb.
-
Nigdy wcześniej nikt nie pokazał niemieckiego obozu zagłady oczami trupa.
-
Jest czasem, jak wrak budynku, jak organizm z którego wypruto żyły i całe opowiadanie jest martwe, nie ma bohaterów, poszczególne klatki są opustoszałe, obdrapane z treści, windy nie snuja historii, wentylacja nie gwarantuje świeżości narracji.
-
Jeśli po projekcji filmu czujesz się nieusatysfakcjonowany, jeśli myślisz, że film jest może i pociągający estetycznie, ale pusty, jak miedź brzęcząca albo cymbał grzmiący, to masz rację. Ten film jest dokładnie taki, jak świat w nim przedstawiony.