-
Można zatem pisać o Stalkerze jako o filmie wielkim, wybitnym i ponadczasowym. Transcendentnej podróży, pozwalającej dotrzeć do metafizycznej warstwy wszechrzeczy, otrzeć się o sacrum. Okazuje się, że jest on jednak czymś więcej niż tylko arcydziełem. To lustro, w którym odbijają się nasze obawy, pragnienia, w którym przy każdym następnym seansie widzimy coś zupełnie innego.
-
To film, który śmiało można kontemplować, w którym można doszukiwać się znaczeń i następnie wierzyć, że twórcy rzeczywiście to chcieli przekazać.
-
Powszechnie uważany jest za najlepszą filmową adaptację prozy Braci Strugackich. Wcale jednak tak nie musiało być. Dzieło rodziło się bowiem w potwornych bólach, prowadząc do wielu konfliktów pomiędzy osobami bezpośrednio zaangażowanymi w jego powstanie.
-
O kwestiach technicznych nie mówię, bo to tak naprawdę jest dla mnie sprawa drugorzędna. Oglądając "Stalkera" miałem pewne wątpliwości czym reżyser będzie chciał zwrócić moją uwagę. Ale nie wszystkim spodoba się ten film, bo wymaga maksymalnego skupienia i cierpliwości. Jednak jeśli posiadacie obydwie te cechy, to czeka was niezwykła wyprawa.