Biblijny Noe ma apokaliptyczne wizje potopu. Podejmuje działania, które mają uchronić jego rodzinę przed nadchodzącym kataklizmem.
- Aktorzy: Russell Crowe, Jennifer Connelly, Ray Winstone, Anthony Hopkins, Emma Watson i 15 więcej
- Reżyser: Darren Aronofsky
- Scenarzyści: Darren Aronofsky, Ari Handel
- Premiera kinowa: 28 marca 2014
- Premiera DVD: 14 sierpnia 2014
- Premiera światowa: 10 marca 2014
- Ostatnia aktywność: 1 kwietnia
- Dodany: 28 grudnia 2017
-
Noe jest równocześnie wybrańcem, szaleńcem i narzędziem w rękach Boga. Grający go Russell Crowe buduje Arkę w taki sam sposób, w jaki Aronofsky konstruuje swój film: sięga po elementy toporne i grubo ciosane. Aż dziw, że całość nie idzie na dno.
-
Ciekawie opowiedziana historia w fantastycznej odsłonie.
-
Fanom Aronofsky'ego "Noe: Wybrany przez Boga" może się spodobać, gdyż film posiada podobną estetykę do poprzednich produkcji reżysera. Dla pozostałych widzów całość zapewne wyda się nieco absurdalna. Mnie produkcja zawiodła i następnym razem długo będę się zastanawiać nim wybiorę się na kolejny blockbuster autorstwa tego reżysera.
-
Pomysł nakręcenia filmu wykorzystującego motywy biblijne chodził po głowie Darrena Aronofsky'ego już od czasu "Requiem dla snu". Rzecz o potopie i budowie Arki, ta "jedna z najstarszych opowieści w historii ludzkości", pojawiła się w kinach w roku 2014 - i wzbudziła kontrowersje, podobnie jak wszystkie wcześniejsze filmy reżysera.
-
Naprzeciw montażowych smaczków, czy zgrabnych rozwiązań fabularnych, jak sprowadzenie na Arkę wszystkich zwierząt każdego gatunku, mamy naiwny dualizm, kostiumy jak z żurnala i weganina, który życie zwierząt ceni ponad ludzkie. Arka Noego w absurdach tonie.
-
Można oczywiście spojrzeć na "Noe: Wybranego przez Boga" jako na dość typowy film Aronofsky'ego. W końcu twórca ten w każdym dziele podejmuje wątek jednostki staczającej się - z różnych powodów - w otchłań szaleństwa. Tyle że tutaj motyw ten zaprezentowany został w sposób zupełnie nieprzekonujący, dość wydumany, a w pewnym momencie po prostu straszny - i to bynajmniej nie w dobrym sensie tego słowa: pod koniec miałem nawet wrażenie, że za chwilę będę oglądać na ekranie biblijną "Piłę".
-
Nie jest to film udany, ale co ważne - od początku do końca jest to film Aronofskiego. Noe to taki sam obsesjonat, jak jego inni bohaterowie. Tyle że tym razem obsesja kosztowała aż 125 milionów dolarów i próbuje podbić multipleksy.
-
Erupcja chybionych pomysłów, patetyzm ekosloganów, nieudolne łączenie popkulturowego z podniosłym i przelewająca się wszelkimi strumieniami emocjonalna nadmiarowość to największe przewiny Aronofsky'ego. Po takim seansie pozostaje tylko modlitwa o deszcz, który oczyści światową kinematografię z podobnie kuriozalnych produkcji.
-
Z próby ukazania za ponad 130 milionów dolarów opowieści toczącej się u zarania dziejów, reżyser wychodzi w połowie zwycięsko. Powaga miesza się z bajką, piękne ujęcia z częściowo niedopracowanymi efektami, a istota człowieczeństwa zawładnięta jest przez ustaloną, udziwnioną estetykę.
-
Wydaje się, że reżyser popłynął na fali, modnego ostatnio w kinie, motywu apokalipsy, a tekst biblijny posłużył mu za pretekst do przedstawienia własnej wizji. "Noe: wybrany przez Boga" bardzo przypomina jego wcześniejsze filmy: reżyser wyraźnie ma skłonność do tematów z pogranicza metafizyki i nauki, by przypomnieć "Żródło" czy "Pi".
-
O ile historia ta ma z pewnością komiksowy potencjał, to w filmie już tak dobrze się nie sprawdziła: zabrakło jednoznacznej decyzji, czy miała to być ekranizacja biblijnej historii, akcyjne kino fantastyczne czy ideologiczny film z ekologicznym przesłaniem. W "Noe: Wybrany przez Boga" pojawiają się wszystkie te elementy, ale nieukładaną się w spójną całość, przynosząc już podczas seansu znużenie i rozczarowanie.
-
To wielkie widowisko fantasy, może nie do końca udane, ale z pewnością niepozbawione rozmachu. Zadumy nad kondycją człowieczeństwa tu niewiele, podobnie jak i elementów charakterystycznych dla kina Darrena Aronofsky'ego.
-
Ciekawy i zaskakująco aktualny film, nakręcony z rozmachem.
-
Aronofsky postawił sobie trudne zadanie, ale wyszedł z niego z obronną ręką i pokazał, że nie ma dla niego zadań niewykonalnych. Ciekawe jak wypadnie jego kolejne przedsięwzięcie, które określono jako "Fargo" w kosmosie.
-
Jest filmem pod wieloma względami interesującym i wyznacza nowe tory prezentacji biblijnych opowieści.
-
Jeśli więc chcą Państwo iść do kina, to proszę bardzo, ale zabierzcie ze sobą raczej dzieci niż przyjaciół i traktujcie film Aronofsky'ego jako bryk przydatny do lekcji religii a nie artystyczną przyjemność.
-
Zachwycam się nim niczym pierwszym wiosennym kwiatem, będącym zapowiedzią pozimowego odrodzenia.
-
Łajba Aronofsky'ego jest dziurawa jak sito. Nie przetrwałaby nawet lokalnych podtopień, a co tu dopiero mówić o poradzeniu sobie z biblijnym potopem.