Daniel i Katie muszą stawić czoła bezdusznej biurokracji. Mimo codziennych problemów, na nowo odnajdują prawdziwą przyjaźń i radość życia.
- Aktorzy: Dave Johns, Hayley Squires, Briana Shann, Dylan McKiernan, Kate Rutter i 15 więcej
- Reżyser: Ken Loach
- Scenarzysta: Paul Laverty
- Premiera kinowa: 21 października 2016
- Premiera światowa: 13 maja 2016
- Ostatnia aktywność: 10 kwietnia
- Dodany: 29 sierpnia 2016
-
Jest coś delikatnego w sposobie, w jaki Ken Loach wyreżyserował nagrodzony Złotą Palmą w Cannes film o poważnych problemach brytyjskiego systemu pomocy społecznej.
-
Widziałem już lepsze filmy Loacha, ale i tak trzyma poziom nieosiągalny dla wielu młodych zdolnych.
-
Prosty, oszczędny w słowach acz dobitny, manifest tytułowego bohatera, pod którego epigramatyczną formą, pełną wściekłości i żalu, mógłby podpisać się niejeden z nas.
-
Cichy i spokojny film - realistyczny jak rzadko kiedy.
-
Ken Loach tym gorzkim, choć niepozbawionym humoru, filmem mówi: wystarczy iskra, aby ruszyła lawina walki z biurokracją, wystarczy jedna bezduszna decyzja, by zgasić ostatni płomień w ludzkim sercu.
-
Miesza ze sobą elementy dramatu z delikatnym zaznaczeniem komedii, a może romansu, co podsyca pozytywnie fabułę. Szkoda tylko, iż walka, którą toczy tytułowa postać jest aż tak jednostronna, bowiem psuje to całościowe postrzeganie produkcji.
-
Oglądajcie, bo to kawał Waszej i mojej ulicy. Prawdziwy i szczery do bólu.
-
Ma prostą formę, przez co obraz zyskuje, sprawia wrażenie autentycznego.
-
Ukazuje, że ze światem dzieje się coś niedobrego na wielu poziomach. W samym środku sytej Europy człowiek może być skutecznie pozbawiany człowieczeństwa.
-
Kino ważne, zaangażowane i uświadamiające nam pewne społeczne sprawy, może i z publicystycznym zacięciem, ale też z niesamowitą mądrością.
-
Spokojny krzyk, ale stanowczy sprzeciw.
-
Jak najbardziej słuszny, ale niestety niestrawny.
-
Loachowi udało się pogodzić w swoim filmie bardzo różne elementy: gniew i desperację, humor i najczystsze przywiązanie.
-
Trudno znaleźć drugi film, który w tak prosty, szczery i otwarty sposób opisałby bolączki współczesnego zachodniego świata.
-
Prostymi środkami, niemal dokumentalną realizacją "Ja, Daniel Blake" łapie za serce, unikając jak ognia emocjonalnego szantażu.
-
Patetyczny koniec i jasno wypowiedziana myśl podsumowująca całość seansu zamieniają prostą historię osoby pokrzywdzonej przez los w polityczną broń wymierzoną w tych sprawujących władzę.
-
Odtrutka na wszelkie blockbustery. Film, który nie pozostawia obojętnym i jednocześnie przypomina, że jesteśmy tylko małymi trybikami w wielkiej państwowej machinie.
-
Ten skromy film ogląda się z zapartym tchem i biernym oporem, do którego uzewnętrznienia namawia twórca.
-
Bardzo ludzki, bliski dramat prezentujący nierówną walkę starszego już bohatera z systemem, bezdusznymi procedurami oraz ludźmi, którzy postępują według procedur, nie zważając na logikę.
-
Drażni nadpsute europejskie sumienie, pokazując, że w pozornie szczęśliwych społeczeństwach dobrobytu "jest miejsce" na niezasłużoną nędzę.
-
Zostawia widza ze ściśniętym sercem.
-
Można tylko pomarzyć, by ktoś w Polsce tak rzetelnie potrafił rozliczać "przyjazne państwo" i inne "dobre zmiany", które są ładnymi sloganami, a w wielu przypadkach też mają niewiele wspólnego z rzeczywistością.
-
Siła szlachetnie prostego "Blake'a" polega na tym, że pozornie nieefektownym pojęciom udało się nadać na ekranie olbrzymią atrakcyjność.
-
Nawet jeśli trochę przesadzona, jest to bardzo ciekawa wizja świata, w którym żyjemy. Zdecydowanie dająca do myślenia.
-
Dave Johns jest genialny od pierwszej sceny i takim pozostaje do samego końca.
-
Loach w tej materii obraca się znakomicie, i jak mało kto ciętą i celną ironią piętnuje absurdy niemal kafkowskiego systemu.
-
Wymieszanie zachwycających, mocnych sekwencji z wyjątkowo nieprawdopodobnymi, miałkimi fantazjami nie służy filmowi, który mógłby być świetnym portretem jednego z ostatnich proletariuszy w dwudziestowiecznym znaczeniu tego słowa.
-
Łatwo Blake'owi kibicować, zaś reżyser z powodzeniem łączy komediowe i dramatyczne tony. Szkoda tylko, że najmniej ciekawa walka, ta, którą toczy ze sobą dwóch Loachów, eksponowana jest w filmie najmocniej.
-
Błyskotliwy, silnie oddziałujący na emocje, obfitujący w sceny, które naprawdę trudno będzie wymazać z pamięci.
-
Klasyczny słodko-gorzki film brytyjskiego kina pięknoduchów walczących z Margaret Thatcher i jej polityczną spuścizną.
-
Porusza ważny społecznie temat, dramat i emocje opierając w zasadzie tylko i wyłącznie na wyrazistych postaciach. Obraz nie oferuje bowiem nic ponad dobrze rozegraną historię. To jednak wystarcza, aby stworzyć ujmujący film.
-
Ludzie pokochają film Loacha, jestem tego pewien. Dlaczego? Bo wszyscy, mniej lub bardziej, przechodziliśmy przez nonsensy, których na naszych oczach doświadcza główny bohater.
-
Ważny głos przeciwko odzieraniu człowieka z godności, a więc zawsze aktualny.
-
Z jednej strony "I, Daniel Blake" jest potrzebny, bo nigdy nie za mało mówienia o słabych i odsuwanych przez okrutne systemy społeczne ludziach. Z drugiej - filmowo Loach nie potrafił swojej historii obronić.
-
Pogodny i delikatny, bez nastawienia na szokowanie czy złośliwe piętnowanie.
-
Choć pokazuje świat szary i okrutny, nie stawia na ludzkości krzyżyka.
-
Choć cały scenariusz nieco trąci banałem jednoznacznie gloryfikując biednych i bezsilnych wobec władzy bohaterów, to jednak w czasie seansu całym sercem jesteśmy po ich stronie i kibicujemy im w walce z nieludzkim systemem urzędniczym.
-
Broni się jako dzieło sztuki. Ma świetne, inteligentne i pełne humoru dialogi, postaci są dobrze poprowadzone i wiarygodne, a fabuła łączy prostotę i głębię. Chwyta za serce, ale nie epatuje pornografią cierpienia.