Joanna Krygier
Krytyk-
Przejmujący obraz Zellera zalicza się do pokaźnego grona filmów o demencji: w ostatnich latach były to m.in. "Motyl Still Alice", "Zostały tylko wspomnienia" czy mająca w czerwcu polską premierę "Supernova". Niesłabnąca potrzeba opowiadania podobnych historii wynika zapewne z uniwersalnej, wewnętrznej konieczności zmierzenia się z figurą złodzieja pamięci, który może splądrować umysły nie tylko naszych bliskich, ale i nas samych.
-
Po znakomitym, nagrodzonym między innymi w Locarno czy na wrocławskich Nowych Horyzontach debiucie "Zimowi bracia", drugi film Pálmasona okazał się równie udany za sprawą podskórnej intensywności, dalekiej jednak od gorączkowości wyznawanej chociażby przez braci Safdie.
-
W wycyzelowanym, czarno-białym obrazie Marcina Krzyształowicza próżno jednak szukać pesymizmu "czarnej serii" czy hurraoptymizmu propagandy. Do spółki ze współscenarzystą Andrzejem Gołdą, reżyser unurza miasto w sosie surrealizmu i oniryzmu, doprawiając go solidną dawką absurdu.
-
Niebezpiecznie balansuje na granicy artystycznego spełnienia i ambitnej porażki, pretekstową fabułę ubraną w klimatyczne zdjęcia z łatwością można bowiem uznać za wydmuszkę. Coś jednak sprawia, że seans najnowszego dzieła powracającego na srebrny ekran po niespełna dekadzie reżysera "Erratum", bez przerwy trzyma w napięciu.
-
Z ekranu kilkukrotnie padają słowa o wszechświecie, który zawsze prowadzi nas do miejsca, w którym powinniśmy się znaleźć w konkretnym czasie. Nie wiem, dokąd Was kieruje wszechświat, ale mam nadzieję, że niekoniecznie akurat na seans nowego filmu Graya. Może i nuda w jego trakcie Wam nie grozi, ale do zapomnienia o "Men in Black: International" nawet nie będzie potrzebny neutralizator.
-
Zabawny i ciepły, a momentami urzekający film o przyjaźni, marzeniach, akceptacji siebie i innych, świadomości swoich wad i zalet, umiejętności słusznej oceny sytuacji, w której należy walczyć lub zrezygnować.
-
Utrzymany w surowym, pozbawionym ozdobników stylu obraz trawionego wojną świata oraz płynąca z "O ojcach i synach" pesymistyczna wymowa uderzają tym bardziej, że stoi za nimi zbiegły przed pięciu laty do Berlina Syryjczyk.
-
Nawet jeśli najnowsza wersja historii przyjaźni człowieka i ptaka nie zaznaczy się na mapie kina familijnego, bez względu na wiek i choćby po kilku dekadach od jej pierwszej adaptacji, warto łyknąć płynący z niej morał jak młody pelikan i odświeżyć sobie te dwie lekcje człowieczeństwa.
-
Wyciszony, subtelny film Erica Khoo to fascynująca podróż przez zakamarki jednostkowej i narodowej pamięci, rejestracja prób uporania się z traumą osobistą i zbiorową, ale i portret rodziny, pozostającej wiernej tradycji kulinarnej. I choć niekiedy wydaje się, że "Ramen..." zbyt usilnie stara się wzruszać, przyjemnie jest zatopić się w świecie wspomnień Masato.
-
Choć punkt wyjścia fabuły jest w takim samym stopniu kuriozalny, co intrygujący, całość pozostawia spory niedosyt. Uniwersum jest kiepsko nakreślone, klisza goni kliszę, a bardziej zabójcza od tytułowych maszyn okazuje się ekranowa nuda.
-
"Misja Yeti" zgrabnie wpisuje się w schematy: wygrywa przyjaźń, dobro i chęć przeżycia nowej przygody, natura to z kolei miejsce docelowe mądrej eksploatacji. Historia niby niepozbawiona jest humoru, ale przez marny timing komediowy wydaje się on mijać z gustami zarówno młodszych, jak i starszych widzów.
-
-
Nawet krótkie, niepopychające fabuły do przodu sceny w przeważającej większości odznaczają się zgrabną inscenizacją, a niekiedy choćby skąpą dramaturgią. Problemem w przypadku wybrania takiej formy jest napisanie dobrych dialogów i wykreowanie pełnokrwistych, wiarygodnych postaci.
-
Największym problemem T2 wydaje się fakt, że konfrontacja z tematem okazuje się zbędna i niewiele, poza nutką goryczy, wnosi. Być może lepiej byłoby, gdyby paczka sympatycznych mimo wszystko narkomanów się nie zestarzała, nie musiała żyć w świecie, w którym dominuje Internet z Facebookiem i Twitterem na czele, a oni sami jadają w drogich restauracjach.
-
-
Warto jednak stanąć w obronie reżysera, który pokazuje niejednoznaczną rzeczywistość i błyskotliwie, z niewymuszoną lekkością i ciętym dowcipem przeplata ze sobą różne aspekty kilku zjawisk charakterystycznych dla współczesnego świata.
-
Aż serce rośnie, kiedy znane każdemu dzieła mistrza pędzla, w sposób tak zgrabny i nienachalny ożywają na ekranie.
-
Francuski twórca rozgrywa tę psychologiczną partię rozsądnie i asekurancko zarazem, szukając wytłumaczenia dla rozchwiania emocjonalnego w snach postaci.
-
Specyficzny klimat historii znakomicie podbija muzyka: organowe brzmienie dodaje do atmosfery filmu nutę monumentalności, a beat Die Antwoord wprowadza widza w narkotyczny niemalże trans.