Młody kucharz, ciekawy przeszłości swoich zmarłych rodziców, wyrusza w kulinarną podróż do Singapuru. Odkryje na miejscu więcej niż tylko azjatycką kuchnię.
- Aktorzy: Takumi Saitoh, Mark Lee, Jeanette Aw, Tsuyoshi Ihara, Tetsuya Bessho i 2 więcej
- Reżyser: Eric Khoo
- Scenarzyści: Tan Fong Cheng, Kim Hoh Wong
- Premiera kinowa: 11 stycznia 2019
- Dodany: 6 listopada 2018
-
Sprawnie napisany scenariusz pozwala widzom nie tylko poznać historię rodziny Masato, rozdzielonej przez dawne żale, przez niepotrzebną dumę i złość pomyloną z miłością, ale także napawać wzrok kulinarną odsłoną tej rodzinnej opowieści, w której w misce zupy skrywać potrafi się cały świat i cała miłość.
-
Prosta historia, ale podana w smakowity sposób, dzięki czemu ogląda się go dosyć przyjemnie, o ile w kinie nie pojawia się z pustym żołądkiem.
-
Jest więc dziełem zdecydowanie niedoprawionym. Niezły scenariusz i dobre jedzenie nie do końca potrafią nadrobić formalne braki. Warstwę realizacyjną cechuje niskobudżetowa siermiężność.
-
"Smak wspomnień" jest więc ostatecznie efektem sprzecznych, zwalczających się wzajemnie elementów. Z jednej strony mamy ciekawie opowiedzianą historię, w której osobiste emocje przeplatają się z współczesną historią i kulturą kulinarną, z drugiej zaś wykonanie sztuczne i pozbawione wyczucia. Całość pozostaje filmem po prostu średnim i bardzo dalekim od zrealizowania swojego potencjału.
-
Oglądając "Ramen. Smak wspomnień" bardzo szybko wpadamy w taki specyficzny melancholijny klimat, który sprawnie buduje nam reżyser i autor zdjęć. Całość opowieści jest dość powolna, a film sprawia wrażenie niezwykle spokojnego, wręcz odprężającego, mimo kilku emocjonujących scen.
-
To świetny, niepowierzchowny i szczegółowy wgląd w kulturę, zwrócenie uwagi na pejzaże i doskonałe odmalowanie wartości, ale wątek osobisty zostaje gdzieś wśród tego w tyle i to co nas powinno interesować najbardziej, średnio przykuwa naszą uwagę.
-
Rodzinna opowieść z dobrą kuchnią w tle, z przyzwoitą obsadą i reżyserem zwykle gwarantuje sukces. W przypadku filmu "Ramen. Smak wspomnień" Erica Khoo wyszła raczej nudnawa zupa niż hipsterski delikates.
-
Okazuje się nabazgranym pierwszym rysunkiem malutkiego synka, w którym tyle samo nieudanego postarania, co szczerej miłości. Taki to tylko na lodówce zawiesić.
-
Chociaż ciężko zarzucić mu złożoną dramaturgię, dla każdego kto lubi jeść będzie to seans co najmniej udany o ile nie przyjdzie do kina "na głodniaka". Wtedy dzieło Erica Khoo może działać jak prawdziwa tortura.
-
Co jednak najbardziej urzeka, nie znajduje się w warstwie tekstu ani aktorstwie, ale muzyce i obrazkach. Nawet jak na kino traktujące o potrawach i gotowaniu Ramen: smak wspomnień jest pięknym widowiskiem, z esencjonalną dla opisywanej kultury muzyką oraz głaszczącymi oczy, spokojnymi kadrami.
-
Pozornie błahy zalążek fabuły przeradza się w wielowymiarową podróż kipiącą od smaków, zapachów i intelektualnych wrażeń.
-
Wyciszony, subtelny film Erica Khoo to fascynująca podróż przez zakamarki jednostkowej i narodowej pamięci, rejestracja prób uporania się z traumą osobistą i zbiorową, ale i portret rodziny, pozostającej wiernej tradycji kulinarnej. I choć niekiedy wydaje się, że "Ramen..." zbyt usilnie stara się wzruszać, przyjemnie jest zatopić się w świecie wspomnień Masato.
-
Cóż, tyle tego dobrego, że całość nie powoduje wzdęć, a po drodze człowiek się przynajmniej napatrzy na smakowicie filmowane jedzenie. Efektem jest głód. Apetyt zarówno na jakąś pyszną potrawę, jak i pikantniejszą historię.