-
Moralitet Rosłaniec to fenomen: jest jak pornos oglądany tylko po to, by móc po faryzejsku złapać się za głowę i splunąć z odrazą.
-
Nawet krótkie, niepopychające fabuły do przodu sceny w przeważającej większości odznaczają się zgrabną inscenizacją, a niekiedy choćby skąpą dramaturgią. Problemem w przypadku wybrania takiej formy jest napisanie dobrych dialogów i wykreowanie pełnokrwistych, wiarygodnych postaci.
-
Mógł być mieszanką wybuchową - zamiast tego bliżej mu raczej do niewypału.
-
Ta diabelska układanka kryje niejedną niespodziankę.
-
Nie brakuje tu pomysłów na inscenizację pojedynczych scenek. Lecz całość - choć nieźle zagrana przez aktorów, sprawia wrażenie ratowanej w montażowni.
-
4.24 maja 2017
-
-
Nie idźcie na to za żadne skarby, nawet za darmo. Od pierwszych minut miałem ochotę wyjść z kina.
-
Utracjuszowska groteska, która nie stanowi zatem fabularnej rozrywkowej uczty. "Szatana..." możemy potraktować raczej jako wizjonerską instalację artystyczną, która odpowiada na dotychczas nieodkryte, złożone i zupełnie nowe potrzeby widza srebrnego ekranu.
-
Gdyby zdecydowano się na tradycyjny sposób opowiadania historii, film może nie byłby wiele lepszy, lecz przynajmniej miałby szansę w pełni sprzedać nam swoją wizję i pewne wartości, które reżyserka zdecydowanie tu zawarła. W takim formacie jednak seans to zwyczajna droga przez mękę, której nie polecam nikomu.
-
Nawet jeśli tropy podrzucane przez reżyserkę są ciekawe, to jakoś nie sumują się w nic interesującego. Historia znajdującej się na równi pochyłej młodej artystki ubrana jest w mało subtelne ornamenty, a estetyka powtórzeń mniej więcej po kwadransie staje się nieznośna w odbiorze.
-
Nie można odmówić Rosłaniec hipnotycznego stylu, dokumentalnej szorstkości i odwagi w przełamywaniu tabu. Problem w tym, że Karolina zostaje przedstawiona jako narcystyczna gówniara, która bardziej nas irytuje niż interesuje.
-
Obejrzenie tej produkcji może stanowić formę bardzo ciężkiej pokuty. Niewiele jest kar, które mogłyby się z tym równać. Jeśli więc nikogo nie zabiliście, to omijajcie ten film szerokim łukiem.
-
Seks, alkohol i narkotyki przysłaniające pustkę, z którą zmaga się główna bohaterka. Niestety ekscesy na ekranie nie tuszują pustki samego filmu.
-
Oby następne przedsięwzięcie reżyserki i scenarzystki było bardziej spójne pod względem fabularnym, wizualnie nawet kadry w formacie 4:3 są wtedy akceptowalne. Jedynym pozytywnym aspektem w całej produkcji jest ścieżka dźwiękowa.
-
3.318 maja 2017
-
-
Niestety, ale chociaż film chciałby opowiadać o czymś ważnym, to finalnie otrzymujemy nudną produkcję o niczym, gdzie zabrakło scenariusza i jakiegokolwiek oryginalnego pomysłu.
-
Podobno dobre kino musi zakłamywać rzeczywistość, aby było wciągające. Podziwiam antropologiczne zacięcie Katarzyny Rosłaniec, która ostentacyjnie "zapomina" o wdzięczeniu się do widza i z każdym filmem coraz bardziej doczepia się do mało pociągających składników i bohaterów codzienności.
-
Jedyną zaletą - chociaż to może zbyt mocne słowo - są całkiem udane zdjęcia i scenografia.
-
Jest wydmuszką, która nawet nie szokuje, a obrzydza przyjemność jaką można czerpać z filmowego seansu.
-
Miało wyjść niestandardowo i nowatorsko, a wyszło niesmacznie i patchworkowo.
-
Kino odważne, szczere i nowoczesne, aż dziwne, że to polski film, a nie europejska produkcja, która ze względu na tematykę i formę mogłaby spokojnie znaleźć się w konkursie MFF w Locarno. Wymaga jednak od widza skupienia i otwartości. A w zamian oferuje sporo materiału do przemyśleń.
-
Szatan to z pewnością maczał palce w tej produkcji, a piekło istnieje naprawdę.
-
Kolejny pretensjonalny obraz o zepsutej młodzieży, oferujący tylko jeden warty uwagi walor: piękno kobiecego ciała.
-
Rosłaniec bawi się formą, celowo roztrzepaną i chaotyczną. Czy w tym szaleństwie jest metoda? Chyba jednak nie ma. Ale może nie chodzi o metodę, tylko o taniec.
-
Jest bezczelnym i bardzo barwnym filmowym transem, z którego wylewa się wyzywająca erotyczność.
-
Można bez problemu powiedzieć, że jest to jeden z tych filmów, które po obejrzeniu zapowiedzi, chce się zobaczyć jak najszybciej, jednak cała produkcja ostatecznie zawodzi widza. Zdecydujcie sami czy rzeczywiście warto, wybrać się do kina na film, w którym są pokazywane praktycznie te same, nudne sceny!
-
Po "Kac Wawa", "Wiedźminie", "Hakerze" i innych polskich, co należy podkreślić komediach romantycznych zasilił grono filmów, które należy omijać z daleka.
-
Nie wystarczy czuć filmową formę, trzeba jeszcze coś wiedzieć o świecie. Kino to nie Instagram - ładne obrazki nie wystarczą.
-
Punkt wyjścia jest nawet intrygujący. Oddaje ducha współczesnej, instagramowej kultury, w której liczy się to, co da się pokazać w czasie trwania jednego "snapa". Rosłaniec przedstawiła więc wyciąg z życia jednej z młodych osób, którym bardziej zależy na tym, jak wypadną jej selfiaki na Inście, niż życie w tak zwanym realu. Problem z tym, że nie potrafiła wznieść się ponad największe banały, jakie można powiedzieć o współczesnej młodzieży.
-
W "Szatan kazał tańczyć" reżyserka "Galerianek" i "Bejbi blues" po raz kolejny postanowiła pokazać świat współczesnej młodzieży. I po raz kolejny wykazała się wrażliwością godną gimnazjalistki.
-
Opakowanie nie jest złe, ale cała reszta woła o pomstę do nieba.
-
3.39 maja 2017
-
-
Koniec końców "Szatan kazał tańczyć" okazuje się piękną wydmuszką. Chociaż reżyserka stara się poruszać tematy, które w innym ujęciu byłyby niezwykle aktualne, bo dotyczące tego, w jaki sposób następuje zmiana pokoleniowa w Polsce, całość robi wrażenie jedynie w wymiarze estetycznym.
-
Artyzm, jakiego nie chce się oglądać. Banalna zbitka klisz i złych inscenizacji, których nie da się obronić w żaden sposób. Niekontrolowany chaos pustych słów i bezrefleksyjnych aktów.
-
Niestety w pewnym momencie film zaczyna nużyć. Widz dostaje taki przesyt treści i formy, że staje się to irytujące, niewiarygodne i śmieszne.
-
Oglądacie tylko na własną odpowiedzialność, zwłaszcza, że Rosłaniec popełnia dokładnie te same błędy, co zawsze.
-
Rosłaniec zmarnowała temat i zrobiła film, który powinien mieć tytuł: "Szatan kazał świecić gołym tyłkiem".
-
2.59 maja 2017
-
-
Atrakcyjny wizualnie, przekraczający granice - i formalne, i tzw. dobrego smaku - film, który wprowadza nieco świeżego powietrza i barw do trochę zatęchłego, szarego polskiego kina.
-
Piękna wizualnie widokówka, bez tekstu na odwrocie. Kazał tańczyć, ale kto kazał zrobić tak nieznośny i niedojrzały film?
-
Fragmentaryczna struktura "Szatan kazał tańczyć" Katarzyny Rosłaniec na pozór przypomina godardowskie eksperymenty z formą. Niestety reżyserce nie udaje się ukryć pod kunsztowną skorupką równie intrygującej treści.
-
W swoim najnowszym filmie, zatytułowanym "Szatan kazał tańczyć", Katarzyna Rosłaniec zachowuje się tak, jakby posiadała w domu bardzo wolny internet.
-
Jeśli Szatan kazał tańczyć wywoła kontrowersje - na co jest oczywiście przemyślany już na etapie promocji - jedno jest pewne: szatan wprawdzie kazał reżyserce tańczyć, ale nie pochylać się przed kimkolwiek, bowiem to kino niepokorne, punkowe, transowe i niebezpieczne.
-
6.528 kwietnia 2017
-