-
Trzeba przyznać, że serial The Last of Us idealnie rozbudowuje wątki z gier, dokładając swoje elementy oraz kolejne wątki, a jednocześnie zachowuje olbrzymią spójność z materiałem źródłowym. To nie jest stworzenie historii na nowo, a zabranie jej i dobudowanie różnych historii, które pozwolą nam bardziej zrozumieć świat.
-
To film, który zostanie ze mną na dłużej i który na pewno smakował inaczej, niż się spodziewałem.
-
Nieudany eksperyment, który pokazuje, że serialami powinni zajmować się specjaliści od kinematografii, a nie aktywiści oraz pajace, którzy nigdy nie trzymali pada w ręku.
-
Fantastyczne widowisko, idealne na sobotni wieczór, którego największym problemem jest żywy inwentarz w postaci marnej jakości gry aktorskiej.
-
Byłby znacznie lepszym dziełem, gdyby był skupiony tylko na tych opowieściach dzieciaków, a nie ich rączych przygodach, które były tak zintensyfikowane w ostatnim odcinku, że po prostu pod koniec tegoż zasnąłem i musiałem powtarzać zakończenie, by zrozumieć o co chodzi. Mogę jednak polecić serial fanom horrorów. Nadaje się idealnie dla osób, które chciałyby rozłożyć parę popularnych motywów z tego typu filmów i seriali na części składowe oraz przemyśleć, co działa w tym temacie, a co nie.
-
Jest nie tylko bardzo fajnym serialem, ale i bardzo dobrze zrobioną ekranizacją gry wideo. Cyberpunk: Edgerunners to bajka dla dorosłych z niesamowicie głębokim przekazem, bardzo dojrzała pomimo swoich scenek rodem z Tengen Toppa Gurren Lagann.
-
Pod samym względem bycia filmem akcji zwycięża złoto. Jest to film, który idealnie buduje napięcie oraz trzyma mocno w fotelu do końca seansu.
-
Ogólnie mogę ocenić trzeci sezon Miłość, Śmierć, Roboty za trochę lepszy, ale dalej czuć spadek jakości.
-
Niestety drugi sezon podobnie jak pierwszy chronicznie cierpi na brak sensownej akcji.
-
Pierwszy odcinek Moon Knight był całkiem udany i czekaliśmy na premierę kolejnego.
-
Zabierzcie mi to z oczu. Trzy punkty za fajny pierwszy odcinek.
-
Miejscami nie jest taki zły. Z drugiej jednak strony, w innych momentach jest jeszcze gorszy niż argumentacje Doktora Inżyniera Zięby o jego lewoskrętnej witaminie C.
-
Można powiedzieć, że miejscami The Silent Sea jest przekombinowane, ale jego lekka forma przeczy temu i daje odpowiednią zabawę zarówno osobom niechcącym przemęczać się przy seansie, jak i takim lubiącym trochę pogłówkować i analizować działania bohaterów. Kolejny bardzo dobry koreański obraz.
-
Jakkolwiek cała idea jest dosyć naiwna, to serial jest zrealizowany bardzo dobrze pod względem scenariusza oraz gry aktorskiej. Jest poprowadzony w sposób niecodzienny oraz taki, że nie będziemy spodziewać się tego co nastanie.
-
Zamiast na akcji skupia się na emocjach bohaterów oraz ich różnych problemach. To nie jest typowy niedzielny film, a przez to też, zabrakło scen, które chciałbym zobaczyć drugi raz. To nie jest Iron Man, który zawsze bawi tak samo, albo Avengers, który zachwyca kolejnymi fantastycznymi scenami walki.
-
Jako osoby, które niespecjalnie są w tym klimacie muszę przyznać, że dawno nie bawiłem się tak dobrze na jakimś serialu.
-
Dobry i wciągający film, ale niepełny i za krótki.
-
Najlepszy nowy serial od Netflixa od dłuższego czasu. Zakończenie trochę mnie rozczarowało, ale czekam na kolejny sezon.
-
Zabrakło większej ilości easter eggów oraz nawiązań do gier, co sprawi, że film nie zajmie pierwszego miejsca, które teraz posiada Ready Player One, ale to nie zmienia faktu, że całość oglądało się niesamowicie przyjemnie i fajnie, że twórcy postarali się wyjść po za tematykę gier i poruszyć trochę innych problemów społecznych, co sprawia, że jest on niesamowicie aktualny.
-
Ciężko mi do czegoś się przyczepić w Monster Hunter: Legends of the Guild. Może przeze mnie przemawiać stronniczość, gdyż setki godzin spędzone z grami z serii robią swoje i prawie miałem łzy w oczach, kiedy bohaterowie walczyli z Deviljho. Nie zmienia to faktu, że Monster Hunter: Legends of the Guild jest najlepszą rzeczą jaką widziałem na Netflixsie od wielu tygodni i z olbrzymią nadzieją będą chciał zobaczyć kolejne odsłony tej serii/
-
Dobry film dla fanów oraz na niedzielne relaksowanie się. Bez większych zaskoczeń fabularnych oraz sensu, ale to dobre kino akcji.
-
Wyjątkowo mieszane odczucia, ale to nie jest to samo co pamiętamy z dzieciństwa. Władcy Wszechświata: Objawienie to kolejna marka, za którą Netflix zabrał się źle.
-
Dobry film przygodowy z elementami komedii, który powstał nawet pomimo niesprzyjających twórczości warunków pracy.
-
Wybitnym filmem na pewno nie jest, ale kurde jako niedzielny film akcji do obejrzenia z ukochaną osobą czy też z kumplami przy piwku nadaje się idealnie.
-
Nie jest filmem idealnym - fabuła nie trzyma się kupy a twist fabularny jest po prostu bardzo słaby i nawet rozczarowujący. To co jednak twórcy zaprezentowali w tworzonym świecie rzeczywiście jest bardzo warte obejrzenia i poznania.
-
Godzilla spuszcza wreszcie zasłużony łomot dla Konga. Coś pięknego.
-
Nie jest to jeszcze pogromca Marvela, ale DC jest na dobrej drodze by uzyskać ten tytuł.
-
Bardzo fajne anime, obowiązkowa pozycja dla fanów serii Pacific Rim.
-
Niezbyt ambitne, aczkolwiek miłe dla oka kino akcji z ładnymi efektami specjalnymi. Warto obejrzeć.
-
Jeden z najlepszych filmów science fiction na platformie Netflix.
-
Jeden z gorszych filmów akcji jakie oglądałem. Kolejne produkcje Netflixa mają coraz gorszą jakość. Czyżby to początek wytwórni tasiemców?
-
Wonder Woman 1984 najłatwiej opisać słowami stracony potencjał. Film jest bardzo słaby, nieangażujący, po prostu nudny.
-
Trochę zbyt ekspresyjny, ale jest to jeden z fajniejszych horrorów na platformie Netflix.
-
Zdarzało się parę bezsensownych scen, ale ogólnie rzecz ujmując, to Alice in Borderland przedstawia bardzo spójny świat. To nie jest jakieś undergroundowy serial dla koneserów japońskiego kina.
-
Otrzymaliśmy serial mający nam przedstawiać różne teorie dotyczące życia na innych planetach, a w większości skupił się na życiu na naszej planecie oraz trochę na ideologii w ostatnim odcinku. Nie podobało mi się i nie polecam. Są ciekawsze seriale dokumentalne, nawet na Netflixsie.
-
Sama gra aktorska była co najwyżej średnia. Jest to typowe kino średniej półki, kolejny Netflixowy film pełen aktorów znanych tylko ludziom mieszkającym w krajach gdzie postawał film.
-
To animacja, która zdecydowanie daje do myślenia. Jest ładna, ma świetną muzykę, fajne gagi i ogląda się ją z zapartym tchem. Zostawia też coś w głowie, myślę że dla każdego coś innego.
-
Bardzo ciekawa, chociaż prosta i naiwna historia pełna emocjonujących pojedynków oraz paru ciekawych postaci. Kreska nieszczególnie mi się spodobała, tak samo jak niektóre animacje, ale nie jest to coś, co skutecznie zniechęca od oglądania kolejnych odcinków. Warto dać szansę dla Blood of Zeus.
-
Mulan okazał się bardzo sympatycznym filmem, który męczył mnie raczej na początku i potem coraz bardziej zachęcał do siebie, jakby mówił "no chodź, no popatrz, to wcale nie jest tak zły film jak się wydawało na początku". I tak było, Mulan będę wspominać cieplutko, gdyby jednak zawarto więcej elementów żartobliwych, zabrano trochę nadąsania się głównej bohaterki i dodano smoka, zamiast Feniksa, to by było ciekawiej.
-
Chciałbym kontynuować tę ciężką dla mózgu przygodę z cofaniem się w czasie i wpływania na różne elementy. Tenet to na obecną chwilę dla mnie najlepszy film tego roku.
-
Nie powiem, film miał bardzo fajny pomysł na siebie. To realizacja, postacie i fabuła była bardzo słaba, jak z filmami Uwe Bolla, który potrafił nawet spartaczyć takie cudowne pomysły, jak te z Dooma. Power to niedzielne kino, które można włączyć z dziewczyną przy winie i zająć się czymś innym.