
-
Borys Szyc gra ponad stan, jakby rozpychał ten piękny film.
-
Najpierw trochę rozczarowuje, a potem bardzo wzrusza.
-
Najważniejszą zaletą filmu Agnieszki Holland "Obywatel Jones" - pokazanego właśnie w konkursie głównym Berlinale - jest to, że prostym językiem przekazuje nieproste, niepokojące myśli.
-
Świetny film - wciągające kino bez chwili oddechu. I o księżach, i o wiernych.
-
Twórca "Gomorry" zostawia widza w bezradnym podziwie.
-
Zjawiskowy poemat o miłości niemożliwej.
-
Wymowy "Pokotu" nie da się sprowadzić do ekologicznego protestu "w obronie przyrody". Prowadzący kłusownicze polowania przedstawiciele miejscowej władzy są w tym filmie znakiem rozpętanej przemocy, od której nie ma ucieczki.
-
Forma filmu jest nieprzewidywalna. Aktorstwo znakomite. Widz ma wrażenie, że przebył z tymi ludźmi cały ten straszny dzień. Natomiast treść - jeśli wczytać się w sens dialogów - jest nieco schematyczna.
-
-
-
Jeden z tych filmów, które wychodzą za tobą z kina.
-
Gibson hipnotyzuje widza, sprawia, że zaczynamy patrzeć na rzeczywistość oczami Desmonda, postaci niby "z życia wziętej", a zarazem symbolicznej, mitycznej. Mel Gibson, tak samo jak jego bohater, przeciąga widza na swoją stronę i wreszcie zdobywa go jak wprawny amerykański ewangelista.
-
Jest odbywającym się na naszych oczach pojedynkiem między władzą a filmowcami.
-
Rzadko kiedy kino wgryza się tak głęboko w tkankę życia bez sentymentalizmu i bez lęku.
-
Pozwala widzowi wejść do środka czyjegoś życia, zobaczyć je w całej grozie, cierpieniu, absurdzie, a równocześnie przekonać się, że jest wypełnione twórczością, pracą, miłością. Oscylując między ekstremami, ten film w cudowny sposób nam się wymyka, wykracza poza siebie.
-
Ma jeden wielki atut, który zaciera wszelkie słabości tego rozwichrzonego filmu odtwarzającego ostatnią dobę życia zamordowanego w 1975 r. reżysera. Tym atutem jest rola Willema Dafoe.
-
Arcyprzyjemna wyprawa wehikułem czasu do Chin z IX w.
-
Wielki film. Bez precedensu w polskim kinie po 1989 roku. Nie sądzi wzajemnych przewin, nie prowadzi ku żadnej politycznej tezie.
-
-
Mimo gwiazdorskiej obsady "Homar" nie poddał się gatunkowym koncesjom. Jak poprzednie filmy Lanthimosa jest przewrotnym spektaklem, precyzyjną, maniacko spójną wizją świata bez miłości.
-
Melancholijny i zabawny, wyrafinowany i skromny.
-
Uderzyło mnie, co powiedziała o tym filmie znajoma religijna Żydówka: to martwe ciało, które Szaweł przez pół filmu dźwiga w worku na ramionach, nie tylko nie "uczłowiecza" obozowej rzeczywistości, ale przeciwnie - traci znaczenie, staje się obojętnym "rekwizytem", który odciąga naszą uwagę od porzuconych po drodze ludzkich wątków. To właśnie ten enigmatyczny wątek z innego porządku, sprzeczny z estetyką filmu, sprawia, że wychodzę z kina dziwnie zobojętniały.
-
Działa terapeutycznie. Podważa panujący u nas w Polsce przymus niezadowolenia ze świata, z życia, z losu.
-
Plakat krzyczy: "Piekielnie śmieszna komedia". Ale to czarne kino. Znakomite.
-
Czekajowi udała się rzecz karkołomna: wniknięcie w świadomość dojrzewającego chłopca, ukazanie jej od środka, spojrzenie jego oczami.
-
Filmowy esej, z którym chciałoby się spierać. Przejmujące świadectwo światopoglądowego impasu rosyjskiego artysty.
-
Udał się znakomicie. To jeden z najlepszych filmów Żuławskiego, dojrzały, niesilący się na szaleństwo, a przecież szalony.
-
Paradoksalnie, ten film o czasach nazywanych wolnościową transformacją mówi o nowej niewoli, o miłosnej konspiracji, o bezradności wobec tłumionych uczuć. Ten aspekt filmu wydaje się najbardziej interesujący.
-
"Czerwonego pająka" traktuję nie tyle jako studium psychopatologii i nie jako obraz epoki, ile jako utwór autotematyczny. W podobnym sensie autotematyczny, odnoszący się do samego kina, był "Zodiak" Davida Finchera, w którym zbrodniarz bez twarzy pełnił funkcję reżysera bulwersujących wydarzeń.